Tinder Life cz.4

W pokoju panował niezły bałagan. Ubrania porozrzucane bezwładnie. Kilka butelek po napojach w tym jedna po whisky i wódce.
- Ble!- wzdrygnąłem się na widok resztki bursztynowego płynu w butelce z czarną etykietą. Byłem o mały włos od zarzygania puszystego dywanu shaggy w czekoladowym kolorze. Chodziłem od ściany do ściany przyglądając się powieszonym na nich dyplomom. Jeden za zajęcie pierwszego miejsca w województwie w konkursie z matematyki. Kolejny dla mistrza chemii w konkursie ogólnopolskim. Jeszcze inny z europejskiego quizu na temat UE.
- Kujonka?- zdziwiłem się, że to słowo przeszło mi przez gardło- Niemożliwe. One takie nie są.  
Bystre, inteligentne i skryte to cechy kujonek. Odwaga Agaty już na samo spotkanie z obcym poznanym na Tinderze była niepasująca do osobowości dziewczyn niewychylających nosa poza książki. Nigdy z sam z siebie nie proponowałem bezpośrednio seksu analnego, a jej wahanie tłumaczyłem sobie raczej obawą przed bólem niż brakiem odwagi. Wszystko jest dla ludzi i należy używać wszystkiego z umiarem. W tym seksu analnego, bo zrazić się łatwo i nie tylko do tego typu miłości lub jak kto woli zboczenia. Dla mnie ani miłość, ani zboczenie nie miało żadnego powiązania z seksem, jakby to ująć wulgarnie w tyłek. To tylko fantazja i chęć poczucia czegoś nowego, zupełnie odmiennego niż klasyczny seks. Każdy ma swoje pragnienia, które po części czerpane są z filmów porno. Większości jednak brak odwagi lub włada nimi strach przed reakcją drugiej osoby wobec szalonej propozycji czegoś innego niż tylko w cipkę.  
Takie dywagacje są nieuniknione zawsze. Przynajmniej w moim przypadku i nie dziwię się, że teraz mnie naszły. Dyplomy, duża ilość książek nijak się miały, jako opis kujonki do tego wszystkiego, co się wydarzyło poprzedniego wieczora i dzisiejszego poranka. Ciężko pozbierać myśli po takich rozkoszach. Człowiek nie ma pojęcia, w co się wpakował. Mógł to być tylko jeden taki raz, a potem się nie znamy, ale mógł być też chcę więcej, następnym razem jeszcze więcej. Mówią, że od myślenia głowa nie boli. Znów kurewsko przestrzelone spostrzeżenie. I to właśnie od tego chorego, niedającego chwili wytchnienia myślenia, co dalej głowa zaczęła mi ponownie pękać.  A już było lepiej, kiedy byłem bliski osiągnięcia Fuck while sleep.  
- Kurwa mać, zaraz padnę.
Wyszedłem z pokoju uprzednio wciągając majtki. Lepiej było wyjść od niej bez nich, ale po mieszkaniu nie chciałem paradować z fiutem na wierzchu. O ile wobec Agaty czułem się całkiem swobodnie, to jej współlokatorka mogła nie zrozumieć tej sytuacji. Szczególnie, że pojawiłem się tutaj pierwszy raz. Nie byłem Apollem, nie miałem sześciopaka, ale w odróżnieniu od znacznej części naszej społeczności bez problemu, o każdej porze i bez wciągania brzucha dostrzegałem swojego penisa. Poza szumem prysznica nie wyłapałem żadnego innego dźwięku. Ktoś się kąpał. Nie miałem pojęcia, kto. Były dwie opcje, a i ja miałem potrzebę. Pomimo niezbyt miłego poznania z koleżanką z pokoju obok zachowałem swoje maniery. Zapukałem w drzwi.
- Jest tam kto?- zapytałem całkiem głupio, bo przecież ktoś tam był.
- Wejdź- usłyszałem, ale przez drzwi nie byłem w stanie rozpoznać właścicielki głosu.
Mogła mnie zawołać Agata, ale mogła to być jej koleżanka pozwalające jej wejść, a nie mnie.
- Długo nie wtrzymam- spojrzałem na stojącego w pokoju obok fikusa, albo jakieś inne zielsko. Doniczkę miał sporą, ale bez podstawki na wodę.  
- Wszystko nie wejdzie, rozleje się. Będzie awantura.
Oczami wyobraźni podążyłem w przyszłość. Klękam przed kwiatem, opuszczam majtki i leje.  
- Kurwa! Co ty robisz?- usłyszałem za swoimi plecami.
- Ja?- odwróciłem się, patrzyła ma mnie jej koleżanka.
- Ten obok.
- Nie mogłem wytrzymać, a łazienka jest zajęta.
- Pojebało cię?- nie powiem, że spodobał mi się ten komplement. Ale gdybym u siebie w domu zobaczył podobną scenkę, to moja reakcja byłaby podobna tylko w najłagodniejszym wariancie wyjścia z tej sytuacji.
- Ja muszę- trzymałem się za brzuch, jakby miało mi to pomóc. Zamknąłem oczy i wszedłem do środka- Przepraszam koleżankę, że nachodzę, ale już nie mogę. Uchyliłem jedno oko, aby namierzyć muszlę - O tak- westchnąłem z radości, bo mój pęcherz nadęty do granic możliwości otrzymał wybłagane rozluźnienie.
- Nie musisz zamykać oczu.
Obróciłem się.
- To ty!- uśmiechnąłem się sam nie wiem, dlaczego.
- A kto miał być?
- Rozważałem obecność twojej koleżanki.
- Bez obaw. Wyszła na spacer. Chyba…
- Jak chyba?
- A gdzie mogła pójść?
- Do kościoła?
- W sobotę rano? Zresztą ona i kościół. Dobre sobie.
Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że jest sobota. Nie obchodziło mnie życie jej koleżanki, ani to gdzie chodzi.  
- Będziesz się tak gapił?
- A co mam robić?
- Może namydlisz swoją kotkę?- zatrzepotała powiekami, ale nie wyglądała jak Marylin Monroe, bo była ruda.
Mogłem być gotowy w ciągu kilkunastu minut, ale pojawiło się jedno, ale. Jej uzależnienie ode mnie. Nie, żebym nie chciał powtórzyć naszych wyczynów, ale nie obiecałem jej nic, co mogłoby świadczyć o jakimkolwiek uczuciu między nami. Choć sam jeszcze kilka chwil wcześniej twierdziłem, że się zakochałem to teraz nie czułem nic. Moje obawy opierały się głównie na przypuszczeniach, że nie ma nic nudniejszego niż życie z jedną osobą na wieki, do tego w małżeństwie. Dlaczego w małżeństwie? Bo to taki etap, po którym większość uciech idzie w odstawkę, wchodzi nuda i niechęć do pewnych rzeczy. A szczególnie do eksperymentów w łóżku.  
Kurwa, jakich eksperymentów? Seks to nie lekcja chemii czy fizyki. Po coś została wymyślona kamasutra tak? Po coś kręcą filmy porno w różnych sceneriach z aktem odbywającym się w prawie, każdym możliwym miejscu ludzkiego ciała. Seks ma dawać przyjemność, a ile tej przyjemności można czerpać kochając się dwa, no góra trzy razy w miesiącu? Do tego przy zgaszonym świetle, pod kołdrą i bez kontaktu face to face. Swoje obserwacje i wnioski wyciągałem na podstawie związków moich przyjaciół. Wiem, to słaba podstawa. Kilka właśnie rozpadło się po ślubie i z powodu zdrady. Rozstawali się i odnajdowali kolejne, drugie połówki. Po spłodzonych dzieciach nie miałem wątpliwości, że przestali korzystać z cielesnych uciech. Można żyć chwilą, ale są sytuacje, kiedy należy wybiec trochę w przyszłość. I właśnie przed taką sytuacją stanąłem w tej chwili. Taktyka z mojej strony była prosta. Nie byłem gotowy na okazywanie jakichkolwiek uczuć czy znaków dających do myślenia nad tym wszystkim na poważnie. Musiałem być bezwzględny i w zarodku niszczyć jakiekolwiek zalążki prowadzące do wyznania uczuć.  
- Tylko mnie nie pochlap, bo będę musiał wracać do domu bez majtek.  
- Nagi?- była ruda, ale potraktowałem to, jako żart i mam nadzieje, że o to jej chodziło.
- Przecież mam jeszcze spodnie, ale bez majtek pod spodem będzie niekomfortowo w tym upale. Pot, podrażnienia, te sprawy…
- No to je zdejmuj i wskakuj- chwyciła mnie za przegub dłoni i wręczyła mydło.
I znów najgorsze było przede mną. Znów myślenie o tym, co będzie później. Wspólna kąpiel to również coś miłego do przeżycia, ale do cholery, dlaczego takich kąpieli nie ma po ślubie? Nie do końca wiem czy nie ma, bo nie mam żony. I znów wraca wątek znajomych. Kiedyś przy piwie się zwierzali, zupełnie szczerze. No raczej po dwóch piwach mało, kto opowiada totalne bzdury z upicia.
„Kiedyś to wsadzała rękę w spodnie i macała. Rozpalona brała do buzi, a potem wsadzała w cipę mówiąc, że jebać antykoncepcję. To były czasy. Zawsze chciała mieć do czysta wylizaną swoją szparę, a ja lałem jej śmietanę do buzi bez słowa sprzeciwu”
Spoglądając sąsiadowi w oczy udawałem współczucie, przecież to chore tak bezczelnie się otwierać przed kolegami. Po alkoholu łatwiej ubarwić opowieść stekiem wulgaryzmów, bo stają się tak samo wartościowym słowem tej historyjki jak słowa cipa czy fiut. Mi, jako niedoświadczonemu w tych sprawach (brak obrączki) przyszło tylko słuchać, bo nie miałbym nic ciekawego do dodania.  
Spojrzałem na rudą Marylin próbując znaleźć w niej odpowiedź na temat tego, co dalej. Błysk w jej oczach nawoływał tylko do jednego, a stojąc przede mną w całej swej okazałości tylko mnie upewniała, że chodzi tylko o seks.
- O czym myślisz?- przerwała mi i przesunęła moją rękę na plecy.
- Widziałem dyplomy. Niezłe osiągnięcia.
Uklęknąłem za nią w wannie i zabrałem się za mydlenie jej ciała. Wolnymi, kolistymi ruchami rozsmarowywałem pachnące różami mydło. Miałem ochotę usiąść i przytulić ją, ale targające mną wątpliwości zabroniły wykonywania mi tak uczuciowego aktu.
- I co sobie o mnie pomyślałeś?- podniosła włosy do góry- Tutaj też- wskazała szyję.
Pocałowałem szyję- drgnęła, a dopiero potem wmasowałem odrobinę mydła.  
- Że bardzo inteligentna z ciebie dziewczyna, że…
- Że co?- położyła sobie moje dłonie nie piersiach, były chłodne, bo siedziała wyżej niż krawędź wanny.
Bolała mnie głowa, potrzebowałem tabletki.  I w takim celu wyszedłem z pokoju, ale wizyta w toalecie okazała się zwrotem o trzysta sześćdziesiąt stopni. Mógłbym rozmyślać nad odpowiedzią bardzo długo i nawet mi się spodobało to mydlenie, ale nie taki miałem cel.
- Miałem cię za kujonkę, a…
- a kujonki nie zabawiają się w ten sposób?- dokończyła za mnie i parsknęła śmiechem.
Też się uśmiechnąłem, ale moja głowa nie była skora do żartów. Ukończyłem studia, ale mając blisko dojeżdżałem każdego dnia. Nie doświadczyłem życia w akademiku czy mitycznych domówek z alkoholem i czymś mocniejszym. Nie miałem, więc pojęcia, co to owe, studenckie życie, o którym tak się rozpisują w komentarzach pod artykułami o studiach. Trochę było mi wstyd z tego powodu, więc na siłę nie drążyłem tematu.  
Odchyliła się do tyłu, a ja poleciałem na krawędź wanny. Poprawiłem swoją pozycję unosząc jednocześnie głowę do góry robiąc miejsce dla jej głowy. Jej włosy pachniały jakimiś kwiatami, oczywiście chemicznym zapachem szamponu, jaki nałożyła, kiedy tutaj wszedłem. Nie był sztywny w tej chwili, ale próbował się wyrwać z ucisku jej pośladków, kiedy swoim głosem szeptała coś do mnie wzmagając w nim podniecenie. Droczyła się ze mną i z nim. Ta gierka była nawet przyjemna. Dociskała bardziej, jakby wyciągając cukierka w kierunku dziecka, ale zaraz się odsuwała zabierając nagrodę.
- Bawisz się mną?- pomyślałem i odsuwając się dałem mu wyjść spod jej pośladków. Plasnął o plecy i zaczął przygotowywać się do akcji, jakby otrzymał rozkaz z mojego mózgu.  
- Jaki gorący- sapnęła i znów położyła się mi na torsie.
- Nie ma nic gorętszego od ciebie.
- On jest. Czuję to na sobie.
- Zaraz może być w tobie kotku- szepnąłem w myślach i pozwoliłem sobie wstać.
- Co robisz?
Stanąłem przed nią czekając na jej ruch. Odwróciła się twarzą w moim kierunku.  
- Chyba jest gotowy- chwyciła go w rękę i zaczęła marszczyć patrząc mi prosto w oczy. Ten seksowny uśmiech był rozbrajający. Mówił, że grzeczne dziewczynki też potrafią się bawić, jak te niegrzeczne. Mógłbym zachować się jak na pornosie i trzymać jej włosy, albo samemu wpychać jej do buzi, ale nie chciałem naciskać. Sama uznała, że czas na zabawę ustami. Wypchnęła język i dotykała koniuszka fiuta, a potem oblizywała kolistymi ruchami. Po jej zabawie był tak sztywny, że i ja miałem problem odgiąć go od brzucha.
- No to do dzieła- wstała i wypięła tyłeczek. Błyszczący, pokryty mydlinami był spełnieniem kolejnych, moich pragnień. Objąłem ją za biodra i dałem jej czas. Chwyciła go i wepchnęła w tyłek, wślizgnął się bez problemu. Przesunęliśmy się bliżej lustra wiszącego nad wanną. Oparła się rękami, a ja całując jej szyję pracowałem bardzo wolno, bo swoim blowjobem była bliska wystrzału. Co kilka sekund zerkałem w lustro, aby wybadać jej doznania. Zamknięte oczy, przygryzanie warg i zaciskanie zębów mieszały się co kilka pchnięć.  
- Możemy zmienić pozycję, jeżeli ci nie wygodnie.
- Może spróbujmy tak- odepchnęła mnie na krawędź wanny. Usiadłem posłusznie. Odchyliła go od brzucha i wsadziła w cipkę. Tutaj było dopiero gorąco i wilgotno. Czułem, jakby fiut spijał za mnie soki jej wnętrza. Były takie lepkie i dźwięk poślizgu tak mnie kręcił. Wznosiła się i opadała uderzając tyłkiem w jądra. Wzburzała orgazm tymi ruchami, a ja szykowałem się do wystrzału. Odginała się na boki, schylała na dół. Byłem pod wrażeniem, że jestem taki elastyczny i ani razu nie wypadłem z jej wnętrza. Fala ekstazy nadchodziła i musiałem się przytulić.
- Jebać to- sapnąłem.
Objąłem ją mocno, ścisnąłem cycki a ona zaczęła skakać waląc mnie tyłkiem w kule jeszcze mocniej niż przedtem. Chciałem krzyknąć, ale brak śliny w buzi mi to skutecznie uniemożliwił.
- O tak- zacisnąłem zęby i wpuściłem do jej wnętrza chyba wszystkie zapasy jakie miałem. Unosiłem jeszcze tyłek do góry dopychając fiuta do końca, próbując wstrzyknąć ostatnie krople. Przyciągnąłem ją do siebie i oparłem o zimne płytki. Chłodny dreszcz zmieszał się z drżeniem jej ciała.  
- Kocham cię- powiedziałem zupełnie nieświadomy wagi tych słów.
- Ja ciebie też.  
Ostatni dreszcz przeszył mnie tak mocno, że oboje naraz podskoczyliśmy rechotając na cały głos.  
- Starczy tego dobrego, bo nie zjemy śniadania do jutra.
Skinąłem tylko głową i dałem się jej umyć. Wszystkie zakamarki mojego ciała zostały dokładnie namydlone i opłukane. W ramach rewanżu zrobiłem to samo, a dodatkowo posmakowałem co nie co tych rozgrzanych miejsc. Wytarłem ją, a potem ona wzięła ręcznik i zrobiła to samo. Wciągnąłem majtki i pognałem do kuchni. Wstawiłem wodę na kawę.
- Jakiś liścik. Chyba do ciebie- podałem jej, kiedy weszła.
- Co tam jest?
- Nie wiem- wzruszyłem ramionami- Nie czyta się cudzej korespondencji.
- Wychodzę na spacer. Nie gniewajcie się. Chciałam zaproponować wspólne śniadanie- zgniotła kartkę i wyrzuciła do kosza, stając za mną. Poczułem tylko jej dłonie na tyłku, zacisnęły się a ja podskoczyłem uderzając głową w szafkę.
- Ałć- wrzasnąłem zaskoczony.
- Sorry, nie mogłam się opanować.
- Za późno, będzie guz- potarłem czubek głowy- Potrzebuję tabletki przeciwbólowej.
- Masz przecież mnie- przycisnęła tyłek do mojego krocza, kiedy się obróciłem do niej.
- Jesteś najlepszym lekiem, ale na kaca jeden finał może być za mało.
- Możemy zrobić kilka finałów, dzień jest długi- otworzyła szafkę i wyjęła opakowanie tabletek. Nalała wody w szklankę i wcisnęła mi tabletkę do buzi. Popiłem i przełknąłem nie spuszczając z niej wzroku.
- Co tak się gapisz?
- Jesteś zbyt seksowna, abym przestał- przysunąłem się do niej i przyciągnąłem do siebie, zaciskając łapy na jej tyłku. Ścisnąłem bardzo mocno palcami sięgając rowka. Patrzyłem w jej oczy bardzo długo. Dopiero domofon rozdzielił nasze oczy.
- Przecież ma klucz.
- Spodziewasz się kogoś?
- Nie.
- Ubiorę się.
Wróciłem do jej pokoju i pospiesznie wciągnąłem spodnie, a potem koszulkę. Poprawiłem poduszki, naciągnąłem narzutę, a butelki wrzuciłem pod łóżko. Jakoś jej to wytłumaczę.
Wróciłem do kuchni. Kanapki były gotowe do jedzenia. Po chwili do środka weszła blondynka.  
- Andżelika.
- Bartek- uścisnąłem wyciągniętą dłoń.
- Sorry. Nie chciałam podglądać.
- Jasne- kiedy to powiedziałem patrzyłem na Agatę.
- W porządku.  
Jak w porządku? Przecież to było wtargnięcie. Akurat kończyłem, a ona bezczelnie weszła do środka. Mogłem tylko wrzeszczeć w głębi siebie. Może faktycznie nie miała złych zamiarów?
- Zjesz z nami?- zaproponowała Agata.
Dziewczyna skinęła głową. Sięgnęła po kubek i zaparzyła sobie herbatę. Usiadła obok współlokatorki. Trochę się nawet rozgadała, ale nie miałem ochoty opowiadać jej swojej wizji. O kwiecie w rogu i tym co było dalej. Po śniadaniu wstałem od stołu i poszedłem założyć buty.
- Już lecisz? Tak szybko?
- Jak szybko?- pomyślałem. Przecież spędziłem tutaj znacznie więcej czasu niż było w planach.
- Mam coś do załatwienia.
- Skoro musisz…
- Odezwę się.
- Jasne. Będę miała dla ciebie niespodziankę.
- Jaką?
- Gdybym ci powiedziała, to by nie było już niespodzianki.
- W porządku- pocałowałem ją w czoło łamiąc swoje postanowienie, ale jej koleżanka tak nam się przyglądała, że musiałem to zrobić.  
Po zjechaniu windą wyszedłem z budynku. Nie obracałem się za siebie, bo i tak nie wiedziałem w które okno mam patrzeć.  
- Jak to się mogło wydarzyć?
Odpowiedzi na powyższe pytanie szukałem przez całą drogę do domu.

Dodaj komentarz