Szczęście w nieszczęściu cz.2

Obudziłem się. A może raczej ktoś mnie obudził. Ona była szalona, ale nie chciałem by przestawała. Będę udawał, że śpię dalej, pomyślałem. Raz, za razem, słyszałem odgłos połykania mojego penisa. Czułem się jak w niebie. Jak to się stało, że wcześniej nie znałem jej od tej strony? Dochodziłem. Niespokojny ruch ręki zdradził mnie. Wyczuła to. W tym samym momencie przerwała swoją czynność. Skarciłem się w głębi za swoją bezmyślność. Prosiłem też wszystkich znanych mi bogów by dokończyła to co zaczęła. Dwa strzepnięcia, to wszystko, nigdy niczego nie wymagałem, ale brak tych dwóch ruchów był dla mnie najwyższą znaną mi formą okrucieństwa. Delikatnie, jakby nie wiedziała, że dalej śpię, położyła się przed moimi oczyma. Bałem się je otworzyć. Spędziliśmy chwilę w nienaturalnej, przerażającej ciszy.  
- Kochasz mnie? - usłyszałem.  
Pytanie z "dupy" totalnie zbiło mnie z tropu. Otworzyłem oczy z wrażenia. Znów ten uśmiech, któryś już raz z rzędu dałem się zrobić. Drugą rzeczą, którą ujrzałem były jej piękne oczy. Czy to na pewno oczy? Choć zaciągnięte rolety przepuszczały kilka ani promyków słońca, one błyszczały jak szafiry. Były jak dwie gwiazdki w bezksiężycową noc na bezchmurnym niebie. To porównanie, nadal ich nie opisywało, ale wydaje mi się że jest najprecyzyjniejsze. Jej włosy o kolorze ciemnego blondu łagodnie opadały na klatkę piersiową. Na której znajdowały się jej piersi. Zanim zdałem sobie sprawę z tego co wyczyniam, usłyszałem:
- Co ty robisz? - wypowiedziane z udawną grozą.
W tym momencie zrozumiałem, że wyciągnąłem rękę w kierunku jej krągłości, a teraz je gładzę.  
- Chciałem coś sprawdzić- odpowiedziałem z uśmiechem.
Niestety nie podzielała mojego entuzjazmu.
- Idę pod prysznic - oznajmiła obrażonym tonem, jednocześnie podnosząc się z łóżka.
Jestem boski. Zamiast odpowiedzieć to zacząłem ugniatać cycki, zajebisty wręcz.
Szum w głowie, suchość w ustach, obrażona dziewczyna z którą spędziłem noc. Niezły początek dnia. Co dalej?  
Nawet nie pamiętam kiedy zmorzył mnie sen, a wszelkie rozmyślania przerwał Morfeusz.

Musiało już być późne popołudnie, jako, że była zima robiło się ciemno. Obudziłem się w ciemnym pokoju całkowicie sam. Co z Laurą? Wstając z łóżka usłyszałem szelest papieru, zostawiła mi list.

~Nie martw się, idę na wykłady, muszę też załatwić kilka rzeczy i zrobić małe zakupy. Wrócę koło 17. Jakby co kawę masz w górnej kuchennej szafce na najniższej półce, herbata też gdzieś tam jest.

Wróci koło 17, ale skąd ja mam kurde wiedzieć, która jest godzina? Rozejrzałem się za kontaktami, może przy którymś jest ładowarka. Niestety nie znalazłem, myślałem teraz tylko o ciepłej herbacie. Kac nadal dawał się we znaki i nie miałem ochoty na jedzenie. Dlaczego zostawiła mnie samego u siebie w domu? Czy aż tak bardzo mi ufa? Jestem nadal nagi, przyszło mi do głowy, wrzuciłem ubrania z wczoraj naprędce na siebie i ruszyłem w stronę kuchni. Mieszkanie Laury nie było spore. Jakieś 50m², salon, sypialnia, kuchnia i łazienka. Bez trudu trafiłem do kuchni. Kawa leżała tam gdzie powinna, tuż za nią była herbata, zielona, moja ulubiona. Wstawiając wodę na herbatę, zdałem sobie sprawę że laura to straszna bałaganiara. Niepozmywane naczynia, resztki posiłków na stole i kurz na lodówce to tylko te rzeczy, które rzucają się w oczy. Sam nie byłem czyściochem ale odrobina pedancji w tym przypadku by się przydała. Po prostu to było mieszkanie typowej studentki.  
Ani Laura, ani ja nie pomyśleliśmy o kubku. Gdzie ona może trzymać cokolwiek w czym da się wypić herbatę? Nie miałem bladego pojęcia. Może wszystkie są brudne, pomyślałem. Zabrałem się do zmywania. Przynajmniej jakoś jej się odwdzięczę za taką cudowną noc. Nadal tylko nie rozumiałem dlaczego zostałem sam. Przecież mogła mnie obudzić i kazać iść do domu. Znamy się tylko z widzenia, nasi znajomi są znajomymi. I to pytanie rano. Może i miało na celu wymuszenie na mnie przyznania się do winy ale... Właśnie. Ale co? To od zawsze był mój problem, za dużo sobie wyobrażałem. Pewnie kiedy przyjdzie, wrócimy do starych relacji.
W tym momencie woda zaczęła się gotować, szybko wytarłem ręce w ręcznik i zalałem sobie herbatę. Podczas poszukiwań kubka znalazłem cukier, więc teraz, bez zbędnych problemów, wyciągnąłem go i wsypałem dwie łyżeczki. Myślałem nad pójściem do sąsiadów i zapytaniem się o godzinę, nadal nie wiedziałem, która jest. Pomysł raczej odpadał. Obcy chłopak, pierwszy raz widziany na oczy, sam w mieszkaniu, pytający o godzinę? To conajmniej podejrzane. Może nie koniecznie by wiedzieli, że jestem sam, lecz też mam sąsiadów i wiem, że potrafią być wścibscy, mogą wiedzieć więcej od ciebie.
Brak klucza nie pozwalał mi go nawet opuścić. Zostało mi tylko czekać. Wziąłem się za ponowne zmywanie. Cisza nie dawała mi spokoju. Wytarwszy ręce, ruszyłem do salonu, na stole nadal leżała niedojedzona pizza i mniej niż połowa wina w butelce. Tak! Dobrze pamiętałem, że gdzieś tam leżał pilot. Włączyłem telewizor i przełączyłem na jakiś kanał muzyczny. Od razu lepiej się poczułem. Zwinąłem przy okazji syf ze stołu. Byłem prawie w połowie zmywania. Nagle usłyszałem chrobot klucza. Pierwsza dobra wiadomość dziś - wiem, mniej, więcej, która jest godzina.
Trzeci już raz tego dnia wytarłem dłonie w ręcznik.
-Witam - powiedziałem widząc ją wśród "małych zakupów", które prawie ją zakrywały.
-      Hej - odpowiedziała wymijająco.
Podszedłem i wziąłem kilka toreb, które położyła na ziemi.
-      Gdzie to położyć? - zapytałem.
Zdejmowała właśnie kurtkę gdy podniosła wzrok na mnie i zobaczyła mnie obładowanego torbami.
-      Rzuć gdzieś w kuchni.
Łatwo powiedzieć. Na stole w kuchni było jeszcze pełno naczyń, a na blacie wszystko inne. Oparłem torby o jedną ze ścian.
Wchodząc ponowne do małego holu, zauważyłem, że ściągała właśnie buty. Kucając, odpinała zamki przy swoich zamszowych, kremowych kozaczkach. Jej pupa była wypięta w moją stronę, tym razem opanowałem swoją żądze dotknięcia miejsc, ktorych zwykle dotykać nie wolno. Kiedy już wstała z kucek, zauważyła, że ją obserwuję. Jednym długim susem przeskoczyła do mnie i muśnięciem ust przywitała.
-      Witam - wreszcie odpowiedziała na poważnie, tuż po oderwaniu ust - jestem strasznie głodna, chodź pomożesz mi w kuchni.  
-      Ok, nie ma problemu.
No to już umarliśmy z głodu, pomyślałem.

Najpierw musieliśmy trochę ogarnąć, a było to łatwiejsze niż myślałem. Lecz nadal bynajmniej nie łatwe. Po dłuższym zastanowieniu co lubimy, stwierdziliśmy, że kanapki będą odpowiednie. Ja kroiłem świeży chleb na stole, ona pomidora na blacie. Co jakiś czas zerknałem jak porusza tyłkiem w rytm krojenia.
-     Powinienem wrócić do domu - wypaliłem niespodziewanie.
Przerwała krojenie pomidora i spojrzała na mnie. Jej twarz wyrażała ciągle to samo. Wyglądała jakby bez przerwy mnie analizowała, próbowała mnie zrozumieć. Niestety nie potrafiła. Czy ja byłem w stanie zrozumieć własne postępowanie? Zachowywaliśmy się jak para szczeniaków. Podsumowując, zamieniliśmy razem kilka zdań, spędziliśmy upojną noc i zachowujemy jakbyśmy już jakiś czas ze sobą mieszkali.
-      Jutro wrócisz, proszę zostań jeszcze, choć jedną noc.
-      Naprawdę nie wiem czy mogę, musiałbym skoczyć po jakieś ubrania, wziąć kąpiel, sama rozumiesz...
Nie zdążyłem dokończyć gdyż uciszyła mnie buziakiem, to wydarzyło się tak szybko, nie zdążyłem oddać gdyż się odsunęła. Smakowała pomidorem.
-      Podjadasz! - rzuciłem oskarżycielsko.
-      Dramatyzujesz, lepiej się pospiesz i leć do domu po te ubrania. Ja sobie jakoś tu poradzę.  
-      Dziękuję za poświęcenie - burknąłem drwiąco.  
-      Oj nie ma za co - powiedziała wyjątkowo milutko i uśmiechnęła się od ucha do ucha.  
Pocałowałem ją jeszcze w czółko i poszedłem się szykować do wyjścia. Wkładając na siebie buty, usłyszałem:
-      Idę z tobą, nie chcę tu siedzieć sama, Piotrkowi może odbić, w dzień się nie bałam bo po ulicach chodzą ludzie. Teraz chodniki świecą pustkami.
-      Miło będzie mieć towarzystwo.  

Kilkanaście minut później byliśmy już u mnie. - - Coś do picia? Kawa, herbata? - zapytałem.
- Nie, dziękuje, idź po te rzeczy i się zwijamy. Z minikorytarza poszedliśmy do mojego pokoju. Zakrywając sobą "mój porządek" w szafce z ubraniami wyjąłem kilka ciuchów do przebrania.  
-      Został jeszcze prysznic - stwierdziłem głosem naukowca, który wpadł na coś ciekawego.
-      Oh tak? - zapytała ze swoim już dobrze znanym mi uśmiechem.
Chyba powinienem się bać. Delikatne uczucie w podbrzuszu rozkazywało jak najszybciej iść wziąć prysznic.  
-      Tak właśnie - odpowiedziałem.
Jej buzia, w moim jasno oświetlonym pokoju była jeszcze śliczniejsza. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie z uwagą. Po krótkiej kolejnej nieudanej analizie twarzy złapała mnie za dłoń. Wcześniej pokazałem jej rozkład mojej kawalerki, który nie był wybitnie trudny do zapamiętania, więc teraz, ciągnąc mnie za rękę, zaprowadziła prosto pod drzwi łazienki.
- Idź szybko, jestem naprawdę głodna.
Zdezorientowany jej zachowaniem wszedłem do środka. Położyłem czyste ubrania na pralkę, a brudne zdjąłem i wrzuciłem do kosza. Jeśli ona mi zaufała zostawiając samego w mieszkaniu to ja chyba też powinienem się nie martwić, że zostanie sama na te kilka minut. Tylko co z tym uśmiechem. Wiedziałem, że znów coś planuje, nie miałem pojęcia jednak co. Wszedłem do kabiny i puściłem gorącą wodę. Zdążyłem dobrze się już zamoczyć, kiedy usłyszałem delikatne trzaśnięcie drzwiami. Odruchowo się odwróciłem. To była Laura. Tak jak ją Bóg stworzył. Zaparowane szyby nie pozwalały mi dostrzec szczegółów jej ciała, wiedziałem jednak, iż wygląda cudownie. Dokręciłem delikatnie kurek, a wtedy usłyszałem:
-      Przyszłam sprawdzić czy grzecznie się myjesz i osobiście tego dopilnować.
Prysznic to zawsze było dla mnie bardzo prywatne miejsce. Tu mogłem spokojnie pomyśleć i zastanowić się na wszystkim. Tu też miałem najlepsze pomysły. Lecz propozycja wspólnego prysznica brzmiała dużo lepiej. Krew zaczęła przepływać do mojej drugiej główki.
-      Nie mam nic przeciwko - odpowiedziałem, zakręcając całkowicie wodę.  
Otworzyłem drzwi na oścież i wyciągając rękę, zaprosiłem do środka. Zrobiła to tak seksownie, ocierając się o mój żołądź. Uwadze Laury nie uszło to co działo się z moim ciałem. Kiedy schyliła się po gąbkę i mydło, kolejny raz otarła się o moje prącie, tym razem pupą. Dreszcz przeszedł przez moje ciało od stóp, aż do głowy. Tej na karku. Nie wiem czy robiła to specjalnie, ale nieregularnie, co było bardzo irytujące, dotykała mojego penisa. Miałem już dość czekania, złapałem za jej jędrne pośladki i wkładając go pomiędzy zacząłem się ocierać, bardziej regularnie, tak jak mi było wygodnie. Niestety Laura miała co do mnie inne plany. Zdążyła już namydlić gąbkę. Dostałem po łapach i zobaczyłem groźnie kręcący się na prawo i lewo palec, oznaczający - nie wolno.
-      Żadnego dotykania... dopóki nie będziesz czysty - usłyszałem, powiedziane jej "groźnym" głosem.
Kiedy tylko coś robiła, bądź mówiła, zaskakiwała mnie. Zaczęło się mycie. Kolistymi ruchami namydlała moje ciało. To było bardziej jak delikatny masaż.

Kiedy już byłem cały w pianie i zdałem sobie sprawę, że ktoś przerwał pieszczotę, zobaczyłem, iż został jeszcze mały szczegół. Może nie taki mały. Mojego przyjaciela zostawiła sobie na deser. Jedno dotknięcie gąbki, a on, co wydawało mi się niemożliwe, stał się jeszcze większy i jeszcze bardziej się wyprężył. Subtelne ruchy w tę i z powrotem, sprawiały, iż myślałem, że zaraz wystrzelę. Choć trzonowi poświęciła odrobinę więcej czasu, to wciąż było mało. Po raz 3 tego dnia, przerwała coś, co sprawiało mi naprawdę wielką przyjemność. Chciałem już coś powiedzieć, ale przerwała mi, odkręcając ciepłą wodę. Dokładnie, centymetr po centymetrze, spłukała całe mydło z mojego ciała. Zakręciła wodę, odłożyła słuchawkę, a następnie otworzyła kabinę. Łazienka, aż zaparowała. Spojrzałem na Laurę pytająco.
-      Na co czekasz? Muszę cię jeszcze wytrzeć, wyłaź!
Spełniłem polecenie, wychodząc, złapałem ulubiony ręcznik i podałem Laurze. Stanąwszy na środku łazienki, obserwowałem, jak ona opuszcza kabinę. Sama miała straszne mokre włosy, więc zapytała, który może wziąć ręcznik. Odwróciła się i wskaznym przeze mnie ręcznikiem, owinęła głowę, niczym kefią. Jakże zgrabną ona miała pupę. Nie mogłem dłużej czekać. Podniosłem ją i posadziłem na pralce, jeszcze mokrym kutasem, zanim usłyszałem jęk sprzeciwu, wszedłem aż po jądra. W środku była cała mokra. Pragnęła tego równie mocno jak ja. Cały ten czas mnie prowokowała. Jaki ja byłem ślepy. I choć ostatni raz byłem z Kaśką w łóżku kilkanaście dni temu, a dopiero wczoraj Laura mnie zaspokoiła, to teraz, byłem jej spragniony bardziej niż wczoraj. Myślę, że to jednak prawda, iż apetyt rośnie w miarę jedzenia. Może właśnie to miał na celu jej chytry plan? Aby moje pragnienie jej zmieniło się w dziką żądze. Wchodziłem w nią mocno i równie szybko, lecz dziś miałem co do niej inne plany. Chwilę temu, ręcznik, przez który, miarka się przebrała, spadł jej z głowy. Odruchowo złapałem za piersi, ugniatając je mocno. Dopiero teraz usłyszałem, że Laura prawie krzyczy z rozkoszy. Choć moi sąsiedzi, z leksza pojebani, mieli problemy o odrobinę hałasu, teraz mnie chyba zabiją. Było mi lepiej nawet niż wczoraj, z twarzy Laury wyczytałem, że jej jest równie dobrze, musiałem poprawiać ją co chwilę, bo odpływała i zjeżdżała z pralki.
Usłyszałem walenie do drzwi, rozstroiło mnie to trochę, jednakże już po chwili wróciłem do starego rytmu. Zabiją mnie później, teraz jestem tylko ja i ona. Laura dochodziła, czułem to wyraźnie w środku oraz po jękach. Puściłem jej piersi i dalej pieprząc, przytrzymałem za boczki. Tak mi było dużo wygodniej. Dziś było było zupełnie inaczej, krzyczała podczas orgazmu, czułem skurcze pochwy na swoim narządzie, musiałem szybko wyjąć, bałem się że dojdę. Jednocześnie musiałem trzymać Laurę, która wiła się w ekstazie, co nie było łatwe. Nie czekając, aż się trochę ogarnie, zdjąłem, oparłem o pralkę i z rozpędu, lecz nie głęboko wsadziłam go w drugą dziurkę. Nie byłem pewny, czy jest tam dziewicą. Jednak szybko się otrząsnęła, a uszu dobiegł mnie krzyk bólu. Zemsta ma naprawdę słodki smak. Powoli, ale pewnie, coraz głębiej wsuwałem się w jej pupę. Cały dzień mnie nią kusiła. Teraz ma za swoje. Nie krzyczała już z bolu, zaczęła nawet, odczuwać delikatną radochę z zapinania jej od tyłu. Już po chwili została sama przyjemność. Naturalny lubrykant dobrze znanego mi pochodzenia, sprawiał cuda, kilka wolnych pchnięć i znów mogłem wracać do szybszego tępa. Nie było jej tak dobrze jak przedtem, lecz błogi uśmiech na twarzy informował, że to lubiła, bądź polubiła. Muszę później o to zapytać. Byłem bardzo blisko, pochyliłem się i ponownie złapałem za piersi. Miałem je do dyspozycji od dwóch dni. A już je kochałem. Nadchodziło. Laura, aż otworzyła oczy. Jeszcze kilka pchnięć. Zawsze musi mnie zaskoczyć. Kiedy tylko zdążyłem go wyjąć, ona zaskoczyła, złapała go, jednocześnie kucnęła i złapała sam czubek w usta. W między czasie zdążyła jeszcze powiedzieć:
-      Chcę cię spróbować.
Kiedy chciała była naprawdę szybko. Ze mną też było inaczej, wczorajsze jęki, były niczym w porównaniu z dzisiejszym, długim przeciągałym jękiem. Chciałem policzyć salwy, ale zgubiłem się przy 5. Nogi jak z waty nie pozwalały twardo stać. Laura wszystko złapała w usta. Połknęła? Wypluła ? Naprawdę nie miałem pojęcia. Oparłem się o ścianę. Nie. Może inaczej. Gdyby nie ściana, upadłbym. Po chwili przerwy, zdążyliśmy odsapnąć.
-      Chyba warto by jeszcze raz wziąć prysznic - stwierdziłem.
-      Pospieszmy się nadal jestem głodna - odpowiedziała z obrażoną minką.
-      Ja, już nie - odparłem z uśmiechem.

KenBezBarbie

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3164 słów i 16803 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Noelogracjan

    Pisz dalej :D

    23 sie 2016

  • Użytkownik KenBezBarbie

    @Noelogracjan kim ty jestes XD

    23 sie 2016

  • Użytkownik Noelogracjan

    @KenBezBarbie heh

    28 sie 2016

  • Użytkownik Noelogracjan

    @KenBezBarbie pisz

    28 sie 2016

  • Użytkownik Nowy

    Będą dalsze części

    6 kwi 2016

  • Użytkownik Nowy

    @KenBezBarbie tak

    7 maj 2016

  • Użytkownik bob

    Nabrać tempa!

    17 lut 2016

  • Użytkownik KenBezBarbie

    @bob Nie jestem pewny czy myślimy o tym samym. Ken będąc samemu w domu, nie miał co robić, więc miał chwilę aby pomyśleć.

    17 lut 2016