Śniło mi się, że zrobiłeś mi miłą niespodziankę i przyjechałeś do mnie. Ja urwałam się z pracy i poszliśmy na kawę. Oczywiście na kawie się nie skończyło. Zaczęło się w samochodzie. Pocałowałeś mnie namiętnie, jak to Ty potrafisz. Twoje ręce błądziły, szukając jak dostać się i dotknąć mojego ciała. Oczywiście znalazłeś to czego szukałeś. Najpierw głaskałeś moje plecy, potem brzuch, żeby w końcu dojść do stęsknionych Twojego dotyku piersi. W samochodzie oczywiście było niewygodnie. Znaleźliśmy jakiś hotel. Wynajęliśmy pokój. Był całkiem ładny i miał własną łazienkę. Poszedłeś się trochę odświeżyć po podróży. Słyszałam szum wody pod prysznicem i… nie mogłam się oprzeć… weszłam do łazienki. Stałeś pod strumieniem gorącej wody. Spływała Ci po plecach i pośladkach. Ten widok tak mnie ujął, że szybciutko zdjęłam z siebie ciuszki i otworzyłam drzwi kabiny. Popatrzyłeś na mnie zdziwiony, ale zadowolony. Bardzo zadowolony. Weszłam do Ciebie. Woda dalej płynęła, ale teraz też po moich plecach i piersiach. Dotknąłeś moich mokrych piersi. Ja zaczęłam głaskać Twój tors. Pieszczoty najpierw były delikatne, ale stawały się coraz bardziej intensywne i niecierpliwe. Twoje ręce błądziły po moim ciele, szukając wrażliwych miejsc. Ja palcami pieściłam Twoją męskość, która prężyła się niecierpliwie. Gdy już nie mogliśmy dłużej się powstrzymać odwróciłeś mnie plecami do siebie, rozsunąłeś nogi i wszedłeś we mnie. Stałam oparta o ścianę. Ty za mną z rękami na moich biodrach. Woda spływała po naszych ciałach potęgując doznania. Jęczałam z rozkoszy, jak to ja potrafię. Byliśmy tak spragnieni siebie, że spełnienie przyszło szybko. Szybciej, niż się tego oboje spodziewaliśmy. Wydałam z siebie przeciągły jęk. Poczułam gorącą falę rozprzestrzeniającą się od moich lędźwi w stronę kręgosłupa i ogarniającą całe moje ciało. Za chwilę szczytowałeś Ty, wydając z siebie przeciągłe, głośne westchnienie. Przytuliłeś się do moich pleców, obejmując rękami moje ramiona z całej siły. Trwaliśmy tak przez chwilę, po czym odwróciłeś mnie przodem do siebie, obdarzając namiętnym pocałunkiem moje spieczone wargi. Potem nalałeś na dłoń żelu pod prysznic o zapachu soczystej pomarańczy i namydliłeś całe moje ciało. Ja zrobiłam to samo Tobie. Jeszcze nigdy, odkąd przestałam być dzieckiem, nie byłam myta przez inną osobę. To było bardzo przyjemne uczucie. Przynajmniej takie było we śnie, ale mogę sobie wyobrazić, że w rzeczywistości też byłoby wspaniale…
Później zgłodnieliśmy i postanowiliśmy coś zjeść. Niestety nie było serwis roomu i mieliśmy tylko czereśnie które miałem z podróży. Najpierw każde nas objadało się samo, ale gdy na Ciebie patrzyłem i na Twoje piękne piersi prężące się pod koszulka zbliżyłem się i w tym momencie uniosłaś głowę w moja stronę a ja dałem Ci czereśnie swoimi ustami. Później Ty się zrewanżowałaś, a gdy się skończyły zaczęliśmy się całować. Twoja koszulka była długa, ale zauważyłem ze jesteś bez majteczek. Natychmiast moje paluszki zaczęły masowa uda, a Ty niby przypadkiem zachęcałaś mnie by ręka wędrowała nieco wyżej. Dotknąłem brzuszka później nieco niżej. Byłaś gładziutka całkiem wygolona niewinna jak niemowlak. Cały czas całowaliśmy się, a Twoje kolana coraz bardziej się od siebie oddalały. Pomasowałem i poczułem kropelkę soku. W tym momencie oblizałem palec. Gdy to zobaczyłaś kazałaś mi uklęknąć i całować się w tym wiadomym miejscu. Następnie po chwili pieszczot wsunąłem do środka paluszek później drugi i trzeci a kciukiem masowałem łechtaczkę. Było już nieco ciasno, ale prosiłaś bym nie przestawał. Klęczałem przed Tobą, a Ty siedziałaś na krześle. Po chwili, gdy zobaczyłaś ze moja męskość jest już nabrzmiała. Usiadłem na krześle, a Ty na mnie twarzą w twarz, a właściwie twarz miałem miedzy twoimi wspaniałymi piersiami. Zaczęłaś się unosić i opadać powoli, a później nieco szybciej. Po kilku minutach położyliśmy się na łóżku, ale Ty usiadłaś mi na twarzy łapiąc ręka za jajeczka, a moja męskość zniknęła w Twoich ustach tak głęboko, że brak mi słów. Po chwili oblizywałaś się tym, co wybuchnęło. Wtuliłaś się w moje ramiona i zasnęliśmy.
Zbudziłam Cię namiętnym pocałunkiem. Smakowałeś nieziemsko. Taki rozespany i spełniony. Ubraliśmy się i poszliśmy na spacer odetchnąć świeżym powietrzem. Postanowiłam pokazać Ci okolice. Wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy na rekonesans. Jednakże Ty zamiast podziwiać miejscowość i okolice patrzyłeś na mnie. Rozpraszałeś mnie tym. Nie mogłam skupić się na prowadzeniu auta. W pewnym momencie położyłeś mi rękę na nodze. Wsunąłeś dłoń pod sukienkę i przesuwałeś ją coraz powoli w górę. Rozproszyłam się jeszcze bardziej. Dodałam gazu i skierowałam się za miasto. Twoja ręka błądziła pod moją sukienką. Głaskałeś dłonią moje kolano, potem zewnętrzną stronę uda, potem wewnętrzną… gładziłeś delikatną skórę. Robiło mi się coraz bardziej przyjemnie. Właśnie mijaliśmy las, gdy Twoja ręka dotarła do mojego łona. Zahamowałam gwałtownie. Wjechałam w las, w drogę prowadzącą w jego głąb. Znalazłam odludne miejsce skąd nie było nas widać i zatrzymałam samochód. Wysiadłam bez słowa, uśmiechając się do Ciebie promiennie i gestem poprosiłam byś zrobił to samo. Wysiadłeś zdziwiony. Wzięłam Cię za rękę i przyciągnęłam do siebie. Zaczęliśmy się całować. Bardzo namiętnie i długo. Całowałam Twoje usta błądząc rękami po plecach – wsunęłam je pod Twoją koszulkę, po pośladkach – wkładając je za spodnie. Nasze języki nie mogły się sobą nasycić. Dotykały się niecierpliwie. Masowały dziąsła i pieściły wargi. Twoje ręce szybko odnalazły drogę pod moją sukienkę. Czułam, że jesteś coraz bardziej podniecony. Wyrwałam Ci się z objęć i pobiegłam w głąb lasu. Pomachałam do Ciebie, żebyś zrobił to samo. Nie ociągałeś się. Dogoniłeś mnie dość szybko. Znaleźliśmy się na polance w środku lasu. Na jej środku stał piękny, stary, masywny dąb. Zatrzymałam się przy nim. Oparłam plecami o jego korę. Oddychałam dość ciężko, zmęczona wymykaniem się Tobie. Przywarłeś do mnie całym ciałem – tak żebym nie mogła się wyrwać. Objęłam Cię za szyję, zanurzając swoje dłonie w twoich włosach. Głaskałam Cię po głowie, masowałam płatki uszu, skronie. Głowę oparłam na Twoim ramieniu. Całowałeś moją szyję, a ja topiłam się w Twoich pocałunkach. Nie chciałam się już dłużej drażnić. Nie w głowie było mi dalsze uciekanie. Chciałam Cię poczuć w sobie. Chciałam Cię posiąść całego… Usiadłeś na ziemi. Oparłeś się plecami o pień dębu. Rozpięłam Ci spodnie wydobywając na zewnątrz Twoją gotową już męskość. Zsunęłam z siebie majteczki i dosiadłam Ciebie… Położyłeś ręce na moich biodrach, które zaczęły miarowo się kołysać. Poruszałam się obserwując Twoją reakcję, patrząc w Twoje zamglone namiętnością oczy. Twoje pożądanie i pozycja podnieciły mnie tak bardzo, że szybko poczułam zbliżającą się falę rozkoszy. Poruszałam się na Tobie coraz szybciej. Nie mogłam przestać, nie chciałam w tym momencie. Nasze oddechy stawały się coraz cięższe., coraz gorętsze. Zamknęłam oczy. Odrzuciłam głowę do tyłu zatracając się w zbliżającym się spełnieniu. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie jęczeć. Zawsze tak wyrażam swoją euforię. Nie lubię się powstrzymywać przed wyrażaniem emocji. Mój jęk przerodził się w przeciągły dźwięk. Rozkosz jaka ogarnęła moje lędźwie była nie do opisania. Zamarłam na chwilę rozkoszując się spokojem, jaki ogarnął moje ciało. Nie chciałam jednak przestawać na dłużej. Znów zaczęłam kołysać biodrami, rozkoszując się teraz Twoją przyjemnością. Położyłam dłonie na Twojej głowie. Palcami gładziłam Twój kark, płatni uszu, szyję – na zmianę. Uśmiech nie znikał z Twojej twarzy. Lubieżny i namiętny uśmiech. Miałeś przymknięte oczy. Głowę oparłeś o korę drzewa. Oddychałeś ciężko, coraz ciężej. Czułam, że już dużo Ci nie brakuje. Zaczęłam poruszać się szybciej, coraz szybciej, tak szybko – na ile starczyło mi sił. Mruczałeś coraz głośniej. Jęknąłeś i przytrzymałeś moje biodra. Pulsowałeś… Twoja męskość pulsowała we mnie… Przytuliłam się do Ciebie. Pocałowałam spieczone od żaru namiętności wargi. Brakowało nam śliny, ale pocałunek był wspaniały, bo podszyty rozkoszą spełnienia. Położyłam głowę na Twoim ramieniu, obejmując Cię za szyję. Przytuliłeś mnie mocno. Objąłeś rękami i kołysałeś delikatnie. Było tak wspaniale, że nie chciało się wykonywać żadnych innych niepotrzebnych ruchów. Chciało się, żeby ta chwila się nie kończyła.
1 komentarz
Palmer
Widzę sporo pasji w tym opowiadaniu :-)