Statek kosmiczny XS340. Znajdowaliśmy się gdzieś na końcu galaktyki. Nie wiedziałam gdzie dokładnie. Maszyny nawigujące już dawno wysiadły. Nasz prom powoli się rozpadał. Nie mogliśmy nadać sygnału SOS. Zostaliśmy sami w tym wielkim wszechświecie. Nie było nikogo kto ruszył by nam z pomocą. Ziemia była oddalona o wiele milionów kilometrów. Pogodziliśmy się z naszym losem. Takie było nasze przeznaczenie. Mieliśmy tutaj umrzeć. Z ośmiu osób zostałam tylko ja i Peter. Na początku nie przepadaliśmy za sobą. On zarozumiały i arogancki. Był doktorem od spraw planet, a ja pilotem. Miał swoje dziwaczne teorie, których ja nie rozumiałam. Sprzeczaliśmy się o każdą drobnostkę, o każdy szczegół. Moim zadaniem było sprowadzić tych ludzi do domu, a jego zdanie jak najwięcej próbek. Zostaliśmy tylko my dwoje. Dwoje samotnych i obcych sobie ludzi. Ostatni na statku. Ostatni w kosmosie. Sztuczne pole grawitacyjne właśnie przestawało działać. Czułam jak zaczynam się unosić. Nie da się tego opisać. Unosisz się, nic nie ważysz. Wyłączyłam prawie wszystkie układy. Nie chciałam żeby tlen skończył się tak szybko. Mieliśmy go na kilka dni. Może dwa, trzy. Patrzeliśmy z Peterem na planetę obok której przelatywaliśmy. Była piękna. Była podobna do Ziemi. Może właśnie tutaj tkwiło jej piękno. Przeniosłam spojrzenie na Petera i uśmiechnęłam się delikatnie. W głębi duszy lubiłam go, ale denerwował mnie strasznie. Czasami tak bardzo, że miałam ochotę mu przywalić. On również na mnie patrzył, a dokładnie na moje wargi. Przysunęłam się do niego bliżej i pogładziłam delikatnie policzek mężczyzny. Niepotrzebne były słowa. Każde z nas wiedziało co się stanie. Ostatni raz chciałam poczuć bliskość drugiego człowieka. Ostatni raz chciałam być człowiekiem. Kochanym, pożądanym, pieszczonym. Położył dłoń na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. Nasze usta dotknęły się. Najpierw powoli, delikatne muśnięcie. Próbowały siebie nawzajem. Zamknęłam oczy i poddałam się.Język Petera wdarł się w moje usta i penetrował je gwałtownie. Usłyszałam jak rozpina mój skafander i uwalnia moje ciało. Wypłynęłam z niego po czym znów znalazłam się przy mężczyźnie. Teraz ja zaczęłam go całować. Namiętnie i długo aż zabrakło mi tchu. Unosiliśmy się po promie. Peter również pozbył się swojego stroju. Miał na sobie tylko bokserki. Ja również pozbyłam się reszty ubrań. Byłam naga. Obnażona ze wszystkich tajemnic. Moje ciało mówiło: taka jestem. Nie było doskonałe lecz Peter patrzył w moje oczy. Malenie iskierki pojawiły się w jego zielonych tęczówkach. Czułam jak pożera mnie wzrokiem. Jak pragnie mnie. Ułożyliśmy się tak aby było nam najwygodniej. Objęłam mężczyznę nogami w pasie. Dzieliły nas tylko minimetry. Peter był już bardzo podniecony. Chwycił swoją męskość i wszedł we mnie jednym pchnięciem. Wsunął się gładko, dlatego że ja również byłam bardzo mokra. Westchnęłam cicho i złączyłam nasze wargi w głębokim pocałunku. Nasze ciała odnalazły wspólny język. Peter pchał z każdą chwilą coraz mocniej, coraz szybciej. Byliśmy tylko my. Dwoje ludzi na pustkowiu. Ręce położyłam na plecach mężczyzny i wbiłam w nie paznokcie. Zaczynałam odpływać do krainy rozkoszy. Wpadliśmy na ścianę, ale to nam nie przeszkodziło. Peter chwycił się wystający części żeby ustabilizować naszą pozycję. Teraz pchał jeszcze mocniej. Kropelki potu z naszych ciał zaczęły wędrówkę po statku. Ugryzłam lekko jego ramię, czując jak przychodzi orgazm. Wygięłam się łuk i jęknęłam głośno. Po chwili poczułam jak ciepła sperma wypełnia moje wnętrze. Nie wiem ile trwaliśmy w bezruchu, starając się zapanować nad oddechem. Znów czułam się człowiekiem. Z przyjemnego letargu wyrwał mnie dźwięk. Otworzyłam szeroko oczy i wyrwałam się z objęć Petera.
- Halo? XS340? Tutaj stacja kosmiczna 234. Odebraliśmy niepokojące sygnały od waszego statku. Potwierdź swój status..
3 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
marti952
Pisz koniecznie dalej....
Szarik
Faktycznie zapowiada się ciekawie, z wyobraźnią.
Wanda48
Nieszablonowy pomysł. Podoba mi się i liczę na dalsze części.