Minęło kilka dni odkąd dowiedziałem się o wszystkim. Codzienne życie raczej jakoś mocno się dla mnie nie zmieniło, wciąż miałem w sumie przed sobą testy techniczne które zbliżały się nieubłaganie. Co prawda byłem już przygotowany na tyle, że pozostały mi jedynie powtórki, dlatego też nie przejmowałem się każdym dniem który zbliżał mnie to strefy zero. Tym bardziej, że obsunęły się z winy szkoły, a nie mojej jak to zwykle bywało. Oświata zadziwia każdego kto kiedykolwiek miał z nią do czynienia, a już na pewno kiedy okazuje się, że większość sprzętów które są potrzebne do przeprowadzenia egzaminów zostały źle zainstalowane. W taki oto sposób, czas gonił, nauczyciele rozkładali ręce, a ja starałem się opanować, przecież studia nie uciekną, matura jest dla nich ważna nie techniczny. Sylvio wpadał do nas częściej, bardziej śmiało i bez ogródek rozmawiał i ze mną i z moją mamą. Obojgu widać ulżyło, że wiem, przez co nie krępowali się dzielić swoimi przeżyciami jak i nowymi pomysłami. Chyba tylko ja miałem delikatny dystans to całej sytuacji. On rozmawiał ze mną jak z kolegą którego zna od lat, natomiast moja mama, bez krępowania zachowywała się jak jego dziewczyna, całując się z nim, siadając mu na kolanach. Może to dziwne, ale byłem zawstydzony tym, że mnie to kręci. Im natomiast nie przeszkadzała moja obecność.
W tym miejscu warto nadmienić w jakim domu mieszkamy. Jak wspominałem, miasteczko jest nieduże, ale są w nim bloki i osiedla domków jednorodzinnych. My mieszkamy własnie w takim domku, z żywopłotem, małym podjazdem, a z tyłu jest niewielkich rozmiarów ogródek. Prywatność jest od lat konikiem mojego ojca który gdy się tu wprowadzał, zadbał o najwyższe możliwe rośliny i żywopłot, który oddziela nas on wścibskich oczu jak i niepotrzebnego jazgotu sąsiadów. Cisza i spokój, bez potrzeby wyjeżdżania na wieś, bądź szukania sobie zacisznego miejsca na weekend. Brzmi jak idealne miejsce na takie schadzki prawda? Cóż, dokładnie tak jest.
Z mamą nie miałem ponownej okazji porozmawiać na temat o którym wszyscy nagle zamilkli, nie byłem też świadkiem ich ponownego seksu, chociaż wydawało mi się, że do niego doszło, ale gdy byłem poza domem. Czy chciałem wiedzieć? Owszem. Jednak zabrakło mi chyba odwagi żeby zapytać wprost. Podobało mi się to jak mama się rozpromieniła. Uśmiech na jej twarzy nie gościł od dawna, nie wiem czy to przez ojca, czy może brakowało jej takiego dobrego seksu od lat? A może to tylko fantazja której spełnienie przywiodło więcej emocji niż jakakolwiek inna? Wiedziałem jedno. Chcę utrzymać tą radość u niej jak najdłużej się da. W końcu kocham ją i nawet jeśli jest to spowodowane romansem z moim nowym kolegą, to niech tak będzie.
Akurat była sobota, nudna i spokojna, aczkolwiek dopiero się zaczynała. Ocknąłem się u siebie w pokoju, zerkając na zegarek. Była 8 rano. Mimo wszystko przyzwyczajenie nie dawało mi pospać dłużej, i mimo wolnych dni nadal bez potrzeby budziłem się o podobnych porach gdy jeszcze chodziłem do szkoły. Ubrałem się i wyszedłem do kuchni żeby coś od razu zjeść, planów na cały dzień nie miałem poza szybkim wypadem na miasto po drobne zakupy i trochę pustych kalorii żeby mieć czym się opychać przed telewizorem. Kiedy wstawiłem patelnię na ogień, wydawało mi się, że ktoś otwiera drzwi. Pierwsza myśl, pewnie mama wróciła ze sklepu. Powtórzyło się to kilkukrotnie. Czyżby jednak ktoś pomalutku acz skutecznie wynosił mi pół domu? Musiałem to sprawdzić. Ku mojemu ponownemu zaskoczeniu ujrzałem właśnie ją, stojącą w uchylonych drzwiach, tylko, że kompletnie nagą. Nie usłyszała mnie jak podchodziłem. Bez ukrywania, jestem dziwny, ale ciało mojej mamy było ekstra. Zgrabne i zadbane, choć jak to wiadomo, wiek swoje zrobił i daleko jej było do typowej dwudziestolatki która ma jędrną i piękną cerę. Widać było piegi na jej ramionach, kiedy się wychylała na jej boku robiła się fałdka, jej pośladki już nie tak jędrne jak kiedyś, z widocznym celulliem. Patrząc tak na nią widziałem atrakcyjną babkę, ale zupełnie nie taką jak opisywał ją Sylvio. W jego ustach była niczym anioł, zrodzony z fal niebiańskich pian, które wykuły jej ciało jak rzeźbiarz ze starożytnych czasów, oddając każdy aspekt jej kształtów, podkreślając przy tym kobiecość i naturalność jej ciała. Rozumiałem go, był zauroczony. I szczerze mówiąc, nie dziwię się. Znam o wiele młodsze kobiety które wyglądają gorzej. Pewnie wpływa też na to fakt, że patrzę na nią przez pryzmat rozczulającej więzi którą z nią mam.
Pokrętny romans - Ośmielenie
Stałem tak chwilę za nią, przyglądając się, widząc jak stoi na palcach i wygląda. Wiedziałem na kogo czeka, ojciec w dłuższym wyjeździe, ja już nie jestem przeszkodą to sobota będzie udana. Zaczepiłem ją, starając się utrzymywać w miarę normalny ton głosu. A to wcale nie było łatwe, zważywszy na jej strój.
-Mamo, robię sobie śniadanie, chcesz też coś? Kawy, herbaty?
Odwróciła się lekko wystraszona, zupełnie jakbym wyrwał ją z dłuższej zadumy. Widziałem jak w jej oczach niknie zaskoczenie i pojawia się typowa dla niej radość.
-Och, nie słyszałam, że już wstałeś. Nie, dziękuje ja już jestem po. Nawet troszkę się rozbudziłam z rana w zupełnie inny sposób.
Uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową.
-Czyżby Sylvio się zapowiedział? Widzę, że przygotowałaś się odpowiednio
Wtedy zauważyłem jak się zarumieniła, lekko przysłaniając swoje piersi, jakby się mnie zawstydziła. Było to dziwne, tym bardziej, że od naszej rozmowy była zupełnie frywolna, nie przeszkadzało jej to, że widzę ją nagą czy choćby to, jak oglądałem jej smsy z nim. Sama się nimi chwaliła. Teraz nie było inaczej.
-No a na kogo miałabym czekać. Zobacz co mi napisał dziś rano.
Podała mi swój telefon który leżał na komodzie obok drzwi. Odblokowała i pokazała ostatnią wiadomość. Przeczytałem ją na głos.
"Cześć moja laleczko! Wpadnę dzisiaj do Ciebie z rana. Przygotuj się, chcę żebyś stała w drzwiach, czekając na mnie, nago! Gdy tylko wejdę, chcę podziwiać Twoje cudne ciało. Mam nadzieję, że Kamil nie będzie spał, bo chcę żeby zobaczył Cię dziś na kolanach przede mną!"
Spojrzałem na nią i nadal była zarumieniona i lekko wydawała się zawstydzona. To było urocze. Dlatego stała goła przed drzwiami. Gdy rozmawialiśmy, z zewnątrz było słychać otwieranie furtki i to, że ktoś szedł do środka. To był on. Wszedł do środka i od progu był zadowolony. Widząc moją mamę tak jak sobie życzył i mnie obok.
-No witam, witam! Dobrze cię widzieć Aguś w takim stanie! Cześć Kamilu, jak tam? Wyspałeś się? Bo dzisiaj to sobie chłopie nie pośpisz. Mam zamiar młócić twoją mamę całą noc.
Moja mama już oplotła go swoimi rękoma i nogą też, dłonią lekko chwytając go za krocze. Była jak napalona nastolatka której brakuje porządnego seksu. On to doskonale wiedział, ja dopiero zauważałem.
-Dobra, dobra. Zobaczymy. Już tak nie kozacz. Idę coś zjeść a wy się bawcie dobrze.
Poszedłem do kuchni, zostawiając ich samych, ale nie na długo. Chwile później po krótkiej rozmowie, oboje przyszli do mnie. Siedziałem przy stole pałaszując odsmażoną rybę, zerkając na nich. Sylvio stanął przy blacie, obok czajnika w którym gotowałem sobie wodę. Ściągnął koszulkę i spodnie, dając klapsa mojej mamie.
-No, Aguś, na kolana i obsłuż mnie. Tak, tego mi trzeba z rana.
Trochę mnie to speszyło. Tutaj sobie spokojnie chciałem zjeść, a oni ot tak przyszli. Nie żebym narzekał, całkiem fajny widok tylko wiadomo, nie przy jedzeniu. Widziałem jak mama bierze do ust jego fiuta, jak klęczy przed nim posłusznie, a on trzyma ją za głowę, dociskając do swojego krocza. Gdy zagotowała się woda, zalał mi herbatę i zrobił też sobie, cały czas mają moją mamę miedzy nogami, obciągającą mu dość głośno i raczej bez nieśmiałości.
-To co tam słychać u ciebie? Jakieś plany na dziś? Wychodzisz, zostajesz z nami?
Spytał Sylvio, pociągając łyka herbaty, głaszcząc po głowie moją mamę, co rusz wtrącając jakiś komentarz pod jej adresem.
-Wiesz, miałem iść po zakupy, obkupić się trochę, kilka pierdół nic specjalnego.
-O widzisz! Mógłbyś wziąć parę rzeczy dla mnie? Dam ci kasę, może też pizzę kupisz jak będziesz wracał co? Byłby fajny obiad. Agnieszka... nie tak łapczywie, masz mnie na cały dzień, grzeczniej suczko!
Kończyłem własnie swoje śniadanie i miałem wyjść. Serio nie byłem gotowy na taki widok, choć był podniecający. Wstawiłem talerz do zmywarki obok nich, zerkając lekko jak jego fiut znika w ustach mamy, ona z zamkniętymi oczami obciągała zadowolona, zaśliniona.
-Spoko, mogę złapać jakąś pizzę. W sumie nie dziwi mnie to, włosi pewnie non stop wsuwają placki co?
Zażartowałem z niego lekko, ale oczywiście trafił mi się ktoś, kto musi się odgryźć choćby nie wiem co.
-Jasne, zaraz po tym jak pobzykamy sobie fajną mamuśkę. Nie Aguś?
Zerknął na nią i pogłaskał po policzku. Wtedy ona spojrzała na mnie, przechylając głowę, a jej policzek wypełnił jego kutas, robiąc z niej wiewiórkę która nawpychała sobie za dużo orzeszków do ust. Nawet nie powiem jak uroczo to wyglądało. Wtedy ona przestała na chwilę, ale ręką nadal robiła mu dobrze.
-Sylvio, ale pamiętasz, że ja dzisiaj mam spotkanie firmowe? Miałeś ze mną iść.
No tak. Co jakiś czas w firmie mojej mamy, mimo tego, że spora część pracowników jest oddelegowana do pracy zdalnie, są spotkania firmowe. Nazwa robi raczej za przykrywkę, bo są to najzwyczajniejsze w świecie nieco bardziej eleganckie popijawy. Wiele osób przychodzi ze znajomymi, kolegami, czy nawet była sytuacja, że byłem na takim spotkaniu i ja. Fajna sprawa, bo można się najeść i popić za darmo, firma stawia, a często i muzyka jest niczego sobie. Są i większe wtopy gdy zapraszają jakichś totalnych amatorów w celach ich promocji, ale to zupełnie inna sprawa.
-Zabierasz Sylvio? Myślisz, że to dobry pomysł? Trochę może wzbudzać podejrzenia.
-Nie marudź, damy radę. Twoja mama wszystko ogarnęła. No Agusia, na stół już.
Mama usiadła na krawędzi stołu, unosząc nogi nieco w górę, a Sylvio uklęknął między nimi, wkradając się do jej cipki, liżąc ją gdy ona splotła nogi na jego głowie, przeczesując włosy, w dodatku delikatnie mrucząc gdy on zajmował się jej szparką.
-Skarbie, dobrze wiesz jak to wygląda. Mało kto nas zna osobiście, a jeszcze mniej osób mieszka w okolicy. Sporo pań ma osoby towarzyszące zupełnie inne za każdym razem. Nie będzie z tym problemu uwierz mi.
Widziałem jak na jej twarzy malowała się rozkosz, jak jej ciało zaczynało powoli się trząść w przypływie zadowolenia. Jak zerkała to na mnie, to na niego i jak bardzo jej już nie przeszkadzała moja obecność. I cieszyło mnie to niezmiernie bo widok mamy w takiej sytuacji był cudowny.
-Jak chcesz, tylko pilnujcie się. Lepiej żeby nikt was tam nie nakrył razem. Lecę będę za jakiś czas.
Sylvio oderwał się od cipki mamy na moment i rzucił "cześć" na moje odchodne. Dobrze wiedziałem, że nim wrócę, to oni zdążą się porządnie pobawić. Trochę było mi szkoda, że nie popatrzę, ale czasami powinienem dać im moment na zaspokojenie się bez gapiów. Faktycznie miałem kilka miejsc do zahaczenia.
-Och, Sylvio dzieciaku, gdzieś ty się tego nauczył!? Nikt mnie tak nie przelizał w całym moim życiu! Aż mnie ciarki przechodzą.
-To mało w życiu doświadczyłaś. Nie dziwota, że tak chętnie mi się oddajesz.
Sylvio rozchylił jej nogi i zaczął ssać jej guziczek, a palcami wdarł się do środka, masując ją mocno i szybko. Przyssał się do niej i nie oddawał nawet milimetra żeby się ostał bez pieszczot. Doprowadzając moją mamę do skraju orgazmu w kilka minut. Każda jego akcja była dokładnie zaplanowana, przemyślana i cel miała jeden. Sprawić by ta znudzona kura domowa odleciała w przypływach rozkoszy jak najwięcej razy. Sylvio wstał, pochylił ją bardziej na stół, tak, że teraz opierała się plecami o niego mocniej. Podciągnął jej pośladki do siebie, trzymając je w powietrzu, kazał jej wcelować jego kutasa do środka. Zadowolona zrobiła to, a on oplótł sobie jej nogi w okół swoich bioder. Dłońmi dotykała jego klatki piersiowej zbudowanej nieźle, umięśnionej ale nie jak typowy byk z siłowni, z umiarem ale wyglądał jak model. Pewnie dlatego tak bardzo jej się podobał.
-Przyjęłaś mnie jak zwykle iście po królewsku. Wilgotna i ciasna. Aż trudno uwierzyć, że masz dzieci. O tak, powiedz mi jak bardzo lubisz gdy cię bzykam.
Agnieszka zaśmiała się, cała zaczerwieniona. Lubiła jego pewność siebie, to jak wyciągał z niej wszelkie brzydkie słowa, jak drażnił jej zmysły swoim dotykiem w coraz to dzikszych miejscach, a jej podniecenie rosło.
-Tego chyba nie muszę ci mówić co? Dobrze o tym wiesz!
-Nie, moja droga tak łatwo się nie wywiniesz! Chcę usłyszeć od ciebie, że uwielbiasz jak mój młody kutas rozjeżdża twoją starą pizdę! Tak masz powiedzieć, albo przynajmniej podobnie. Inaczej przestaję.
To był moment w którym robiła się czerwona na twarzy jak burak. Peszyło ją to, ale doskonale wiedziała, że Sylvio lubi słuchać jej zboczonych tekstów tak samo jak i ja lubiłem ich słuchać. Co jemu przychodziło z łatwością, jej nieco trudniej. On natomiast przyspieszył, waląc ją mocno i dogłębnie, budując jej pewność siebie, w końcu słysząc to czego oczekiwał.
-O tak, uwielbiam jak mnie dymasz! Jak pierdolisz moją starą, łapczywą cipę swoim młodym fiutem! Jak mnie zalewasz i zostawiasz w środku swoje nasienie!
-Haha, wiedziałem, że to potrafisz Aga! Świetnie, teraz zerżnę cię jeszcze lepiej! Możesz być sobie za to wdzięczna!
Sylvio dopadł do niej, całując ją, ich języki splotły się w namiętnym tańcu, a ciała wyklepywały rytm coraz szybciej i szybciej. Przesuwając przy okazji stół pod okno, rysując płytki na podłodze. Jednak w tym momencie mojej mamie to nie przeszkadzało. Posuwał ją tak dobrych kilkadziesiąt minut nim skończył w niej. Przyjmowała go bez żadnych oporów, lubiła gdy kończył w niej. Obawy o ciążę nie miały tu znaczenia, przynajmniej tak mi powiedziała gdy o to spytałem. A jeśli tak powiedziała, to mnie to też nie zaprzątało głowy.
Łażąc po sklepie, skreślając kolejne punkty z kartki, ciągle myślałem o tym co się dzieje, że oni się tam wesoło zabawiają. Dopiero teraz chciałem rzucić wszystko i wrócić, żeby widzieć jak to robią. Jak moja mama daje mu się posuwać. Zdwoiłem swoje wysiłki i wyleciałem ze sklepu. Kupiłem też trochę czipsów i napoi dla nich, po drodze wpadając do pizzerii. To tam też dostałem od Sylvio telefon. W klimatach ich zabawy oczywiście.
-Hej Kamilu, wiesz co robi twoja mama teraz? Tańczy dla mnie. Cała naga, a po jej nodze uroczo spływa moje nasienie, które zostawiłem w jej cipce. Szkoda, że tego nie widzisz. Ale jest gorąca. O tak skarbie, pokręć dupką dla mnie o tak.
Siedziałem w pizzerii, więc nie bardzo mogłem rozmawiać otwarcie, ale czułem jak same jego słowa na mnie działają.
-To widzę, zabawa na całego co? Będę z pizzą niedługo.
-Świetnie! Dam twojej mamie moją pałę do dzioba, niech sobie zrobi trochę sosu co? Chodź Agnieszka, klęknij. Musisz wydoić ze mnie trochę sosiku, a potem dostaniesz pizzę co ty na to?
Słyszałem jak woła ją do siebie i coś mówi. Ona lekko oponowała, ale w końcu wzięła od niego telefon i chyba z jego fiutem w ustach mi powiedziała:
-Kochanie, nie bierz mi sosu, ja sobie sama zrobię. Wprost z kutasa Sylvio, wprost do mojego brzucha. Potem poprawię pizzą
Skąd wiem, że robiła mu loda? Bo jej głos był zniekształcony, tak jakby miała coś w ustach. A w takiej chwili to mogło być tylko jedno. Odebrałem pizzę i lekko zakłopotany wyszedłem do auta. Kierując się od razu do domu. Ciekaw byłem co zastanę na miejscu. Ku mojemu zdziwieniu, pochodząc do domu nie słyszałem żadnych jęków. Ani stęknięcia. Zaskoczyło mnie to. Czyżby już skończyli? Wszedłem do środka, do kuchni, nie ma nikogo. Tylko stół w zupełnie innym miejscu i sporo mokrych plam na podłodze i na stole. Grubo było widać, ale co tam. Skierowałem się do sypialni rodziców. Tam też zastałem mamę, leżącą pod prześcieradłem, bo reszta posłania była na podłodze, pościągane i po wywracane w każdą możliwą stronę. Spojrzałem na nią, wyglądało bosko. Lekko rozczochrana, ale zadowolona i nieco dysząca.
Pokrętny romans - Ośmielenie 2
-Trudno oderwać od niej wzrok co? - zaszedł mnie od tyłu Sylvio i spytał tak od niechcenia, nie licząc w sumie na odpowiedź. Dobrze wiedział, że jest cudowna i jak boskie ma ciało. - Musieliśmy zrobić przerwę. Nie chcę zajeździć twojej mamy, szkoda by było takiej klaczy!
-Klaczy?! - krzyknęła nieco oburzona – No wiesz co?
-Dokładnie! I to komplement moja droga! Skoro ja jestem twoim ogierem to ty jesteś moją klaczą! Masz pizzę? Super, czas zjeść. Aga, na brzuch i zdzieraj tą szmatę z siebie. Kamil, podaj ją tutaj.
Pokrętny romans - Ośmielenie 3
Sylvio wszedł za moją mamę i rozchylił jej pośladki nieco. Splunął i wsunął twarz między nie. Ona zaś poderwała głowę wysoko, gdy ja wyjmowałem kawałek pizzy, jęknęła i odwróciła się do niego z szeroko otwartymi ustami i oczami. Jak się okazało, Sylvio nie lizał jej cipki, ale drugą dziurkę. Świdrując jej oczko jak profesjonalista. Jego język potrafił dać jej mnóstwo rozkoszy.
-No wiesz? Tam nawet mnie liżesz?
-A to złe miejsce? Podoba ci się co? Widzę to w twoich oczach. Zobacz też na Kamila, jemu się podoba. Powiedz to kolego, wiem, że lubisz to tak samo jak mama. Tylko ona jest bardziej nieśmiała.
Nie wahałem się. Powiedziałem to co myślałem.
-O tak Sylvio, uwielbiam patrzeć jak liżesz dupę mojej mamy.
On dał jej klapsa i zanurkował w jej pośladkach jeszcze raz. Mama zaś schowała twarz w dłoniach, zaczerwieniona i lekko onieśmielona. Jakby się tego wstydziła. Ale pizza była dobra. Złapałem kawałek i dałem mamie, drugi wziąłem sam, a Sylvio? On miał całe dwa pośladki do zabawy.
-Sosu nie brałem, bo mówiłaś, że Sylvio ci zrobi. I co udało się?
Spytałem z uśmiechem szelmy żeby trochę przykręcić śrubę. Sylvio oczywiście podłapał temat i musiał ją zawstydzić nieco bardziej.
-Jak mistrzyni! Słuchaj, wzięła go do ust i spijała łapczywie, każdą kropelkę. Twoja mama to rasowa obciągara. I to jest komplement Aguś! Mało która dojrzała pani potrafi mnie tak wydoić jak ty! Możesz być dumny z mamy!
-Przestańcie obaj! Bardziej się nie mogę zawstydzić.
Zaśmialiśmy się wszyscy razem. W końcu nikt tu nie był złośliwy, bynajmniej, chcieliśmy mieć frajdę z tego co się dzieje razem. Tak też było. Sylvio podciągnął się na nią wyżej i jednym ruchem, bez uprzedzenia wjechał w jej tyłek, tak do połowy swojego sterczącego fiuta. Mama jęknęła przeciągliwe, upuszczając pizzę na łóżko.
-Ale ciasna! Normalnie czuję jak zaciska mi się na kutasie! Oj Aga, Aga, straszna dziwka z ciebie wiesz?
Ruszył się w niej kilka razy, dość łatwo mu to poszło. W końcu obślinił jej tyłek wystarczająco, a jego kutas nadal był wilgotny. Mama zawyła przez zaciśnięte zęby i z dłoni zrobiła pięści. Widziałem, że jej ciężko, ale starała się oddychać miarowo.
-Wolniej Sylvio, nie tak ostro! Od razu bez litości, przesadzasz!
Wrzasnęła zerkając na niego. On natomiast złapał jej włosy w kucyk i trzymając tak, uniósł jej głowę, ukazując piersi, poprzez łuk który z niej zrobił.
-Patrz jaka zdolna! Nie chce żebym wyjął, tylko zwolnił. Twoja mama, Agnieszka, lubi być ruchana w dupę przez młodzików. Teraz o tym wiesz. Więc teraz, żeby nie było jej smutno, będę walił ją w dupsko aż się spuszczę co ty na to?
-Nie mam nic przeciwko. - pokiwałem głową i usiadłem widząc jak na mojej mamy twarzy malują się coraz to nowe emocje. - Tylko może faktycznie zwolnij, bo potem będzie dziwnie chodziła na imprezie firmowej.
-Co racja – Sylvio klepnął jej tyłek znowu – To racja!
Zwolnił swoje ruchy, a jęki bólu i rozkoszy szybko zmieszały się ze sobą. Siedziałem obok wcinając pizzę, co i rusz podrzucają kawałek to Sylvio, to mamie, nabijając się z nich od czasu od czasu.
-W ten sposób od razu spalacie wszelkie kalorie które macie z tej pizzy! Przyjemnie z pożytecznym.
Sylvio podłapał to od razu, wychodząc z tyłka mojej mamy i kładąc się obok, z obowiązkowym klapsem w jej kształtny tyłek.
-I to jest syn! Dba o zdrowie mamy! Ja w tym pomogę. Agnieszka, słuchaj, czas na trochę przysiadów. Zrobi ci to dobrze. Okracz mnie, postaw nogę tu i tu, ręce za głowę i głośno licz ile kutasoprzysiadów zrobisz nim dojdę w twoją gorącą pizdę.
Siedziałem i patrzyłem na to z niedowierzaniem. Moja mama bez problemu to zrobiła, siadając na jego kutasie, i posłusznie zaczęła podskakiwać. Unosząc się najwyżej jak mogła i opadając dość mocno na niego, klapią aż cały pokój odbijał to echem. Powoli przyspieszała, wiedząc, że teraz może sobie pozwolić na więcej pewności, choć i tak kilka razy jego fiut wypadał z jej cipki.
-Jak wypadnie, to od nowa! Nie ma lekko, jeszcze mi podziękujesz.
-Będę miała ciało lepsze od nastolatek ha! Wtedy to będę miała wzięcie. I nie będziesz mi do niczego potrzebny Sylvio! Tego chcesz? Jeden...dwa...trzy…
Zażartowała moja mama zaczynając liczenie od nowa. Nic chyba nie było w stanie zbić Sylvio i jego dobrego humoru. Chociaż gdybym to ja miał taką fajną, dojrzałą panią do zabawy to też pewnie miałbym cudowny humor.
-Mów co chcesz Aguś, ale nie potrafisz mi się oprzeć. Po prostu nie umiesz. W pewnym sensie cię drażnię, ale co z tego skoro daje ci tyle radości?
Powoli zbliżał się czas wyjścia na imprezę, a moja mama nadal ćwiczyła na jego kutasie. Doliczyła do 246 wtedy Sylvio spuścił się w nią ogłaszając to jakby wybrał nowego wodza inter galaktycznej rady nadzorczej. Oboje byli już nieźle zmęczeni, a noc przed nimi. Liczyłem się z tym, że będzie wesoło choć mnie tam nie będzie. Mama podniosła się pierwsza, idąc do łazienki pod prysznic. Musiała się doprowadzić do porządku. Sylvio oczywiście zakomunikował, że zaraz do niej dołączy.
-I jak?
-Co jak?
-Podoba ci się? Jak się bawimy? Masz frajdę?
-Nie ukrywam, że mam. I widzę, że ona też się doskonale bawi.
-I o to chodzi. Zobacz, twoja mama to super kobieta tylko trochę się jej nudziło. A ja lubię dogadzać starszym paniom. Trochę mi ciebie szkoda bo nic sobie z tego nie poużywasz.
-Luz, nie chcę jej przelecieć. W pokrętny sposób wolę widzieć jak to ty ją bierzesz.
-Ale lubisz jak o niej tak mówię nie? Że lachociąg, że dziwka. Podnieca cię to.
-No… tak
Trochę mi było wstyd. Szczególnie jak mnie tak podpytywał. Mimo, że rozumiałem, że nie ma nic złego na myśli, bo dla niego to co robiliśmy było zwykłą zabawą i nic nie stało nam na przeszkodzie żeby to kontynuować. Dlatego czułem, że będzie nawet lepiej.
-Nie stresuj się. Ze mną wszelkie tajemnice są bezpieczne. Nikt się nie dowie, mówię ci. A jak będziemy na imprezie to będę zdawał ci raporty. Może nawet podeśle jakieś foty.
-Spoko i tak się dobrze bawię. Serio, serio.
W tym momencie Sylvio wyszedł i wpadł do mojej mamy pod prysznic. Nie popuścił jej nawet tam. Po chwili znowu słyszałem jej uroczę pojękiwania, dość szybko stłumione. Pewnie się całowali jak zwykle. No, ale trudno się dziwić. Gdy wyszli, Sylvio wyszedł do siebie do domu, bo zapomniał o odpowiednim stroju. Dogadaliśmy się, że zgarnę go po drodze, a sam zostałem w domu z mamą. Szczęśliwą i wybierającą strój. Warto dodać, że robiła to wciąż naga. A ja, nie ukrywam, zerkałem sobie na jej ciało co i rusz.
-Nie wiem którą sukienkę założyć. Tą bordową, dłuższą, ale za to łatwiejszą na szybkie numerki czy tą zieloną, nieco bardziej opiętą, ale chyba ją wolę bardziej wiesz.
Pokiwałem głową i stwierdziłem wprost.
-Wiesz mamo, bordowa pozwoli na szybkie numerki, ale na takiej imprezie to chyba lepiej mieć więcej czasu niż tak kilka sekund co?
-Poczekaj, przymierzę ją.
Pokrętny romans - Ośmielenie 4
Po chwili wyszła, nawet założyła kolię na szyję, dodającą jej uroku. Wyglądała zjawiskowo, sukienka zakrywała jej nogi, choć wcięcia nadawały seksowności i tajemnicy. Odsłaniając jedynie kawałek uda. Piersi skryte choć nadal budziły ciekawość.
-O i widzisz, robię tak i już jestem dostępna.
Jednym ruchem dłoni odkryła dolną część ciała, pokazują mi swoją chciwą cipkę. Bawiło mnie jak swobodnie już się zachowuje w moim towarzystwie.
-Tak, ale jak ktoś ci tak poderwie kieckę to co? Sylvio może być zazdrosny. Weź jednak tą zieloną.
Pokrętny romans - Ośmielenie 5
Tym razem to ona pokiwała głową i zgodziła się. Wskakując w zieloną sukienkę, zadowolona czekała na czas wyjazdu. Oboje wyszliśmy do auta i pojechaliśmy po Sylvio. On czekał w garniturze, pod muchą, wsiadł z tyłu, od razu komenderując moją mamą.
-Agnieszka, chodź tu do tyłu. Po drodze zrobisz mi loda. No jak to tak, będziesz tam z przodu siedziała i co? Daj spokój, nie myślisz coś dobrze moja droga, oj nie myślisz.
Przesiadła się dodając żartobliwie:
-Cały czas myślę o tobie, to ciężko w dodatku myśleć logicznie!
Sylvio chwycił jej głowę i sprowadził w swoje krocze, wyciągając sterczącą pałę. Moja mama oczywiście zaczęła mu robić dobrze ustami, gdy jechaliśmy na miejsce.
-Ustaw sobie tylne lusterko tak, żebyś widział mamę w akcji. Nie można przegapić jak pieści, bo to prawdziwe show. Tylko nie za często zerkaj, bo musimy dojechać cali.
Faktycznie tak zrobiłem. Co jakiś czas, na równej drodze bez zakrętów, pozwalałem sobie na popatrzenie jak jego fiut znika w jej czerwonych ustach, jak wypycha jej policzek. Kilka minut przed dojazdem, Sylvio spuścił się jej do ust, dając mojej mamie całkiem sporą ilość do przełknięcia. Jak zwykle bez marudzenia zniknęło w jej ustach od razu.
-Dobra, to ja przyjadę po was jak zadzwonicie. Bawcie się dobrze i dyskretnie okej? Mówię to do was obojga.
Wtedy moja mama podeszła bliżej i z uśmiechem pogłaskała mnie po twarzy.
-Mój mężczyzna dorasta. Martwi się o mamę, to uroczę. Nie martw się poradzimy sobie, jesteśmy już duzi. Do później.
Wróciłem do domu, odpocząć. To był dość intensywny dzień. Wiadomo, jeszcze jedna runda mnie czekała po ich odbiór, ale to pewnie nad ranem. Usiadłem przed telewizorem, złapałem pada w łapę i zacząłem grać. Jakieś dwie godziny później dostałem pierwszego smsa. A raczej obrazek od Sylvio. Pierwszy był normalny. Z podpisem:
-Stół zastawiony jest suto. Niczego nie brakuje.
Tylko chwilę później dostałem drugiego, już tylko kawałek stołu było widać, za to sporo było widać pod stołem. Mianowicie moją mamę z jego fiutem w ustach patrzącą w obiektyw. Z podpisem:
-Mnie nie brakuje. Bo twojej mamie brakowało mojego chuja w ustach
Jak im się to udało, że nikt nie zauważył? Tego nie wiem. Chociaż jeśli to spotkanie wyglądało jak ostatnie, to wszyscy byli pijani już kilkanaście minut po rozpoczęciu. Mało kto chyba tam pije, bo kładli się dość szybko. Kilka kolejnych fotek obejmowało moją mamę w różnych miejscach świecącą dupskiem, albo cyckami. Budziło to trochę moją zazdrość. Gnojek w moim wieku dał jej tyle frajdy. Cholera, kto by pomyślał. I jeszcze w pewien sposób sprawia frajdę mi. Jednak chyba najbardziej ruszyło mnie niedługo nad ranem gdy dostałem kolejne dwie fotki. Na jednej był Sylvio z podpisem:
-Dobrze się bawię, ale gdzie jest Agnieszka?
Zaciekawiony czekałem na drugą fotkę która miała mi zdradzić jej położenie. Jednak nie nadchodziła. Trwało to dość długo, ale w końcu dostałem drugą. Pokazywała Sylvio trzymającego telefon w górze, kierującego go na siebie tak, że było widać też to co za nim. Widziałem tam kawałek twarzy mojej mamy, która najwyraźniej odwdzięczała się za wcześniej i to ona teraz jemu lizała tyłek. Podpis:
-Wybacz, nie mogłem jej znaleźć tak dobrze się schowała.
Zaskoczyło mnie to mocno. Jednocześnie podnieciło. Teraz wiedziałem, że moja mama jest otwartą kobietą i lubi się zabawić. Wtedy też dostałem ostatniego smsa. Tym razem bez fotek.
-Przyjedź po nas.
Pół godziny później byłem na miejscu, oboje uśmiechnięci wpadli do samochodu. Mama wydawała się o wiele bardziej zmęczona niż Sylvio. Dlatego ona usiadła do tyłu, on zaś obok mnie.
-I jak podobało się?
-O i to jak! Nikt was nie nakrył?
-Coś ty. Mało kto się nawet interesował kim ja jestem. Każdy pieprzył o trafficach, celach, kej pi ajach i innych targetach. Widziałem jak nudziło to Agnieszkę.
-Dlatego kazałeś jej wylizać sobie tyłek?
Wtedy wtrąciła się mama.
-O nie! To ja powiedziałam Sylvio, że chyba wolę pocałować kogoś w dupę niż gadać z Markiem z księgowości. A on po prostu użyczył mi dupy
Zarechotała potem i już wiedziałem, że trochę się upiła. Spojrzałem na Sylvio i on od razu zaczął mi tłumaczyć.
-Spokojnie, pilnowałem jej. Nic nie chlapnęła, ja też nie. Było spokojnie. Wszystko pod kontrolą. Potańczyliśmy, pobawiliśmy się, było fajnie. I tyle.
Do domu wróciliśmy jakoś tak koło piątej rano. Moja mama była ledwo przytomna, położyła się na łóżku w sukience i nawet nie martwiła się tym, że ją sobie pogniecie. Jedynie narzekała, że jest mocno zmęczona.
-Jak mnie bolą nogi! I po co ja tyle tańczyłam, przecież ja mam swoje lata… Jutro nie wstanę z łóżka.
Sylvio spojrzał na mnie i kiwnął głową żebym podszedł. Cicho zapytał:
-Masz coś przeciwko sprawieniu mamie przyjemności? Tańczyła sporo może zrobimy jej masaż stóp co?
Nie miałem nic przeciwko. Jeszcze kilka minut masowaliśmy jej stopy, rozmawiając cicho. Gdy zauważyliśmy, że usnęła, cichaczem się wycofaliśmy. Usiedliśmy w kuchni, wyjąłem z lodówki sok pomarańczowy i wlałem nam obu do szklanek. Spojrzałem na Sylvio. Siedział zadowolony, ale też już mocno zmęczony.
-Idź się też połóż. Długi dzień za nami.
-Tak zrobię. Jutro obadamy to co dogadaliśmy z Agą. Dobra, to idę kimać. Do jutra
-Tak… do jutra.
Znowu coś wymyślili. Aż się boję tego co usłyszę jutro. Ale to zupełnie inna historia.
2 komentarze
Lidka
Za tolerancję i tyle wyrozumiałości nie zrobiła synowi nawet loda? Wyjątkowo wredna i egoistyczna matka. Podoba mi się określenie kutasoprzysiady. Za to duży plus. Poza tym strasznie sztuczne i nieprawdziwe. Popraw się i próbuj dalej
andy144
Akcja bez sensu... dziwnie się czyta, patrząc z perspektywy syna nierealne.