Taka oto niebywała historia mi się przydarzyła. Wprost nikt, o zdrowych zmysłach, by w to nie uwierzył… Nic a nic.
Zostałam zaproszona na niezwykle wytworne przyjęcie. Toteż ubrałam się nad wyraz elegancko… A to rękawiczki… perły, wspaniała suknia z wysokim rozcięciem, pończoszki, droga bielizna… szpileczki… wszystko w czerni…
Dlatego nawet nie byłam zaskoczona, gdy wkrótce otaczał mnie wianuszek wytwornych dżentelmenów. Byłam adorowana… komplementowana… porywana do tańca i… częstowana szampanem… No właśnie… Ach, te bąbelki… Więcej… niec nie pamiętam!!!
Odzyskałam świadomość, gdy szłam, gdzieś na łonie natury, właśnie tak ubrana… bez sukni… bez stanika i majteczek…
No i…jak sądzicie? Jak ta niebywała historia się wcześniej potoczyła??? Jeśli ktoś ma jakieś typy, pomysły… proszę, niech wpisuje w komentarzach…
No i tradycyjnie przepraszam za formułę – tej miniaturki nie traktujmy jak rozbudowane opowiadanie.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
nanoc
Leśniczy cię spotkał i nadział na swoją flintę......