Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Okularnica- dzień drugi

Dzień drugi.

     Następny dzień żołnierze rozpoczęli o 5.30 rano stawiając się w budynku pododdziału. Zgodnie z planem dnia ustalonym przez kapitana, po przebraniu się w strój sportowy o 6 wszyscy wyszli na plac, rozpocząć poranną zaprawę w postaci biegu na 3 kilometry.   Kaśka już po pierwszym okrążeniu wraz z resztą kobiet z oddziału zaczęła odstawać,  a po drugim stanęła łapiąc zadyszkę.  Nie miała siły na dalszy bieg i z ogromnym trudem łapała oddech.
     Hubert widząc to opuścił grupę będąc na jej czele i zawrócił w jej kierunku. Pomógł jej uspokoić oddech, swoją koszulką otarł  strugi potu lecące po jej czole.
- Co? Będziesz mi chciał dojebać teraz kolejny raz,że się nie nadaje do tej roboty? - wybuchła kiedy już doszła do siebie. Widać było u niej wściekłość na swoje słabości. Dalej czuła do niego żal, za tą sytuację z dnia poprzedniego. W głębi duszy sama nie wiedziała co ma do tego faceta, ale po prostu ją wkurwiał i intrygował. Bieganie o 6 rano nie było jej ulubionym zajęciem i nie ukrywała tego.
- Spokojnie Pani Katarzyno.  Jestem po to żeby Pani pomóc.  Damy rade trochę przebiec?- zapytał
- Dam rade- powiedziała przez zaciśnięte zęby. Chciała udowodnić sobie i temu dupkowi który stał obok niej że da rade.
Powoli bardzo wolnym tempem zaczęli biec ostatnie kółko wokół placu apelowego, kiedy pozostali wbiegali już na kompanie i lecieli czym prędzej zająć miejsce pod prysznicem.  Kobieta gryzła język żeby tylko dać rade dobiec do budynku i nie dać satysfakcji temu złamanemu chujowi. Była wściekła na siebie że nie zdąży wziąć prysznica przed ciężkim dniem, ale obiecała sobie to odbić wieczorem w domu leżąc w wannie z lamką wina.
      Kiedy weszła do szatni, dwie pozostałe kobiety w sekcji logistycznej od razu poinformowały ją że prysznic w damskiej łazience będzie jeszcze przez jakiś czas nie możliwy, bo pracownicy budowlani nie zdążyli skończyć remontu i nie ma u nich ciepłej wody.  
-Ale spokojnie, faceci zgodzili się żebyśmy korzystały z ich prysznicy, my się umyłyśmy przed nimi, a Ty możesz po nich-powiedziała Dorota, która była w zespole odpowiedzialna za rozpoznanie obrazowe.  W skrócie, była pilotem drona który działał na rzecz ekipy w terenie.  
      Kaśka patrząc jak jej starsza o kilka lat koleżanka stoi przez chwilę przed nią naga, stwierdziła w myślach ze z przyjemnością poszła by z nią do łóżka. Żeby spróbować jak to jest. Sama przed sobą musiała przyznać że jej doświadczenie seksualne było dość skromne, a jedyny facet którego dopuściła do swojego ciała jeszcze na studiach okazał się skończonym dupkiem i znajomość szybko się zakończyła. Od tamtej pory, faceci w jej życiu prywatnym nie istnieli, a doświadczenia seksualnego nabierała poprzez testowanie wszelkiego rodzaju gadżetów erotycznych.  5 minut później, kiedy już napatrzyła się na nagie ciała koleżanek które zdążyły się przebrać, wzięła ręczniki oraz zestaw kosmetyków i jeszcze bez życiowej energii podreptała do męskiej łazienki. Słysząc szum wody, dochodzący z jednej z kabin, pomyślała po prostu że jeden palant zapomniał zakręcić wodę, ale kilkanaście sekund później z kabiny wyłonił się on. Nagi, ociekający wodą grecki Bóg. Nie zauważył jej, a ona przez dłuższą chwilę nie mogła wydusić z siebie słowa patrząc na „cud natury” jak określiła to młode, soczyste męskie ciało.  Nie mogła oderwać od niego wzroku, który szedł od stóp w górę i  skupił się na jego penisie.  Był to dokładnie ogolony, ponad przeciętnej wielkości penis, aktualnie swobodnie zwisający między nogami. Mimo że w stanie spoczynku, to i tak wydawał się spory.
-O kurwa.  -przemówił grecki bóg, w momencie gdy dostrzegł że ktoś go obserwuje.  Natychmiast dłońmi zasłonił przyrodzenie. Kobieta, dopiero teraz spojrzała na jego twarz i trochę z rozczarowaniem stwierdziła że to Hubert.  
- Przepraszam, nie wiedziałem że to łazienka koedukacyjna, powiedział lekko zakłopotany, powoli idąc tyłem w kierunku ręcznika.  
-U nas nie ma ciepłej wody i dziewczyny poradziły mi żebym skorzystała z waszej łazienki, ale zapomniałam że jeszcze Pan się myje. Przepraszam- powiedziała speszona patrząc w dół.  Fizycznie ten dupek podobał się jej jak skurwysyn, ale wiedziała że okularnica z nadwagą, nie ma u niego żadnych szans, bo kogo interesuje kobieta w typie mamuśki z sąsiedztwa, w okularach i mającej 15 kilogramów za dużo?
Sytuacja pod prysznicami kompletnie zaskoczyła młodego oficera. O ile przywyknął do tego że obserwują go koledzy pod prysznicem, co było naturalne w męskim środowisku, o tyle pierwszy raz nago widziała go przypadkowa kobieta. I to kobieta – która od pierwszej minuty intrygowała i wkurwiała go jak cholera. Czy zrobiła to specjalnie?-zastanawiał się wycierając się ręcznikiem.  Specjalnie wydłużał tą czynność, czekając aż nowa koleżanka pozbędzie się sportowych leginsów i koszulki na ramiączka, ale ta nie zamierzała tego zrobić w jego obecności.  
- Uo nie jest widok dla twoich oczu- powiedziała do niego, poganiając go wzrokiem. A w głębi duszy dodała sama sobie- na razie.  



             Chwilę później zespół bojowy poszedł na pas taktyczny rozpocząć trening strzelecki oraz sprawdzić się na torze przeszkód nazywanym małpim gajem. Sekcja bojowa składa się z 12 żołnierzy, 6 operatorów stanowiło podstawową cześć zespołu, do tego dochodził snajper oraz obserwator i 4 żołnierzy, najmłodszych stażem którzy w razie jakiejkolwiek potrzeby byli gotowi zastąpić żołnierza z sekcji szturmowej gdyby cokolwiek mu się stało i nie mógł brać udziału w operacji.  
     Na pas taktyczny, żeby żołnierzom nie było za łatwo, porucznik kazał zabrać sprzęt na trzy dniową akcje. Wiec każdy dźwigał na sobie ponad 25 kilogramów sprzętu, zaczynając od oporządzenia taktycznego, przez broń osobistą, broń wsparcia, kończąc na plecakach w których był racje żywnościowe, dodatkowy zapas amunicji, woda i wszystko co uznali za niezbędne żeby przeżyć na wrogim terenie 72 godziny.  Z takim obciążeniem każdy z żołnierzy musiał zaliczyć małpi gaj, co za pierwszym razem poszło umiarkowanie dobrze a połowa spadła i obiła sobie tyłki. Porucznik jako jedne z 3 dał rade i z uśmiechem na twarzy,biegiem poprowadził chłopaków na strzelnice oddaloną o 3 kilometry.  Tam od razu z całym bagażem przeszli do zadania ogniowego nr 1, czyli likwidacji celów ukazujących się na dystansie 50 metrów z broni zasadniczej.  Dystans był mały, ale na początek szef chciał sprawdzić jak radzą sobie zmęczeni w walce w bliskim kontakcie. Test ten wyszedł zadowalająco, więc drużyna przeszła do działań na dłuższym dystansie.
     Tu też, żeby nie było chłopakom za łatwo każdy musiał zrobić najpierw 50 przysiadów z majdanem na plecach a dopiero potem rozpocząć strzelanie. Wszystkiemu z boku przez lornetkę przyglądał się Kapitan, który na początku był zaskoczony że młody porucznik przykłada taką wage do obciążenia fizycznego swoich żołnierzy ale po godzinie treningu uznał iż młody miał racje. Chłopaki każde strzelanie zaliczali co najmniej przyzwoicie.
     Po ostatnim „ zadaniu bojowym” czyli likwidacji celów ukazujących się na 300 metrach, kiedy z jego ludzi lał się już pot strumieniami, pozwolił chłopakom odpocząć.   Biegiem pokonali dystans 500 metrów dzielący ich od pobliskiego lasu i tam założyli prowizoryczną bazę. Zrzucili plecaki na ziemie, rozstawili warty i wyciągnęli gotowe racje żywnościowe żeby się posilić.
     Obok Polczaka który notował coś w zeszycie, rozłożył się Chorąży Szajbiński” Cichy” który był tzw. Brawo 2 czyli jego zastępcą.
- Katujesz ich szefie- zagadał wyciągając z plecaka gotową porcje żywnościową.
- Miałem dobrą szkołę- uśmiechnął się pokazując język i mrużąc oczy. Brawo 2, w czasach kiedy jeszcze obaj służyli w „Zmechu” był jego dowódcą drużyny w Hrubieszowie. Dowodzący ich plutonem - Porucznik Edward Keller po jakimś czasie został wyrzucony z jednostki „ za znęcanie się nad podwładnymi”.      Ich ówczesny dowódca kompanii, Kapitan Czesław Kusz, stwierdził wtedy tylko że dzięki szkoleniu prowadzonym przez Kellera, miał najlepiej wyszkolonych żołnierzy w całym NATO.  Dziś, Kusz był już majorem i szefem rekrutacji w Inspektoracie wojsk specjalnych.
     Sam Cichy w wojsku służył już bez mała 20 lat. Zaczynał jeszcze jako żołnierz zasadniczej służby wojskowej w  Lidzbarku Warmińskim, jako kierowca wozu BRDM-2. Dla chłopaka wychowanego we Wrocławiu, Lidzbark był dziurą na końcu świata w której nie działo się nic.  Jednak wojsko mu się spodobało i po 9 miesiącach służby zasadniczej, zastał żołnierzem służby nadterminowej, a po skończeniu kursu podoficerskiego został już pełnoprawnym żołnierzem zawodowym i przeniósł się do garnizonu w Hrubieszowie, skąd pochodziła jego wybranka serca.  Tu jako starszy kapral był dowódcą drużyny do której trafił szeregowy Hubert Polczak, będąc przez rok jego dowódcą. Dając z siebie na każdych ćwiczeniach  200% szybko zaskarbił sobie przychylność przełożonych, w związku z czym szybko na jego mundurze pojawiały się kolejne belki. Jako żołnierz rozpoznania był wszechstronnie wyszkolony, ale czegoś mu brakowało w tym wszystkim.  Na kolejnej zmianie w Afganistanie, ówcześnie sierżant Szjbiński, złapał kontakt z chłopakami z JWK, którzy zaproponowali mu udział w selekcji do ich jednostki.  Po selekcji, żmudnym procesie rekrutacji i kursie podstawowym, najpierw został żołnierzem w grupie bojowej nr 2 w zespole Charli, a teraz awansując na młodszego Chorążego został przeniesiony do zespołu bojowego Brawo, który był w nowo utworzonej grupie nr 4.
     Po szybkim posiłku, porucznik wydał Cichemu rozkaz aby ten zebrał zespół i przygotował go do wymarszu. W głowie już miał plan na następne zajęcia, które miały być ćwiczeniem z zerwania kontaktu ogniowego. Tylko on i kapitan znali wcześniej schematyczny plan ćwiczeń.   Żołnierze przełożyli do ładownic magazynki ze ślepą amunicją i rozpoczęli marsz w kierunku leśnego pasa taktycznego.  Po przejściu marszem ubezpieczonym około 3 kilometrów, wpadli w zorganizowaną przez sekcje Alfa z gruby 1, zasadzkę. Zadaniem chłopaków z brawo było zerwać kontakt ogniowy i zgubić goniący ich pościg.  
     Po całodniowym treningu chłopcy z Brawo byli wykończeni kiedy wrócili do koszar. Po obowiązkowym prysznicu, Kapitan pozwolił im rozejść się do domu, zatrzymując jednak u siebie porucznika. Posadził go naprzeciwko siebie i od razu zaczął z grubej rury.
     -Szkolenie prowadzisz zajebiście i trzymaj tak dalej. Masz dobrych ludzi ale razem z „Cichym” zrobisz z nich Ekstraligę. Widzę w Tobie duży potencjał. Ale jest kwestia druga. Jesteś najlepszym strzelcem w oddziale, dlatego chciałbym żebyś podszkolił Panią Chorąży ze strzelania. Informatykiem jest dobrym, ale strzela chujowo.  A z tego co widziałem przypadliście sobie do gustu- stwierdził na koniec z drwiącym uśmiechem. Pamiętaj ze nie liczy się tylko dowodzenie w polu, bo tego można przez 5 lat na akademii nauczyć nawet nie piśmiennego mamuta, liczy się też to jaki jesteś wobec swoich współpracowników, również tych którzy pracują na Ciebie. Bez dobrej współpracy z nimi, możesz być nawet samym Johnem Rambo, ale dziś nie wiele zrobisz.
     Młody już wiedział że ma przekichane, ale szefowi się nie odmawia, szczególnie drugiego dnia pracy. Telefonicznie umówił się z Katarzyną na godzinę 17 na strzelnice garnizonową. Chciał kuć żelazo puki gorące i rano zrobił dobre wrażenie.  Wziął ze swojego boksu Glocka 19 dla siebie oraz glocka 26 dla koleżanki i kilkanaście paczek amunicji. Domyślał się że samo szkolenie pójdzie dość opornie i uczennica może mieć problem z obsługą broni. Tym bardziej ze znał program szkolenia policjantów i nie był on zadowalający. Na strzelnicę ubrał się po cywilnemu,   w dżinsy i granatową koszulkę polo, która podkreślała jego umięśnioną klatkę piersiową. Na to nałożył pas taktyczny z kaburą od renomowanej polskiej firmy, której używał na co dzień do tzw. taktyki czarnej. Chciał chociaż zrobić profesjonalne wrażenie na swojej uczennicy, wiedząc ze pierwszy dzień nauki raczej się nie uda. Nie wiedząc czy ona weźmie ze sobą cokolwiek, taki sam pas taktyczny wziął dla niej.
     Jednak wszystko co mogło się spierdolić się spierdoliło.  Już na starcie wchodząc na oś strzelecką, podszedł do kobiety od tyłu, za szybko i za blisko, toteż gdy ona chciała się odwrócić zawartość kubka z kawą Pani chorąży wylądowała na jego nowej koszulce.
     -Przepraszam Pana najmocniej -wyszeptała mając praktycznie  łzy w oczach widząc jak gorąca kawa parzy go w klatkę piersiową i brzuch. W jego oczach była niewyobrażalna wściekłość.
-Przepraszam- powiedziała jeszcze raz. Nie nadaje się do pracy tutaj. Jeszcze dziś złoże rezygnacje, żeby nie zrobić sobie i nikomu innemu krzywdy.  Odwróciła się na pięcie i biegiem wyszła na zewnątrz. Usiadła na krawężniku, pochyliła głowę między zgięte w kolanach nogi i wybuchła płaczem. Jej wewnętrzne ja mówiło od samego początku że przejście do jednostki specjalnej, to mega zły pomysł ale szef tak długo ją namawiał i zachęcał że w końcu się poddała. Jak stwierdził- wszystkiego co trzeba nauczymy panią na miejscu, a pani umiejętności będą dla moich ludzi bezcenne. Tym bardziej że trafi pani w środowisko w którym wszystko będzie eksperymentalne. Nowe technologie, nie ograniczony budżet i ludzie o świeżym podejściu. No i zgodziła się. Jako najlepszy informatyk komendy stołecznej dostała na zachętę do pracy w JWK pensję razy dwa-jaką miała u siebie w policji. Ale już nie chciała tych pieniędzy, tylko chciała wracać do siebie do spokojnej Warszawy. Do cichego gabinetu na 3 piętrze jednego z budynków komendy.  Lubliniec, jak i całe to otoczenie nie było dla niej.  Nie miała no to wszystko siły. Użalając  się nad sobą nawet nie zorientowała się kiedy Hubert usiadł obok niej i objął ją ramieniem, delikatnie przytulając do siebie.
- Nic się nie stało- delikatnie szepnął jej do ucha odgarniając jej włosy z zapłakanej twarzy. To tylko ciuchy.  Nie przejmuj się tym.
     -Nie nadaje się do tej roboty. - powiedziała bardzo cicho pod nosem. Z jednej strony chciała go odepchnąć i uciec stąd jak najdalej. Ale z drugiej strony pierwszy raz w życiu czuła się przy kimś  bezpieczna.  Jak nigdy przy nikim wcześniej.  Powoli zaczęła się uspokajać i nawet się nie zorientowała kiedy jej głowa wylądowała na jego ramieniu.
- Spokojnie, nie musisz być Rambo, ani innym Navalem. Potrafisz szybciej włamać się do mojej komórki niż ja zdążę ją odblokować. Nikt nie oczekuje od ciebie że trafisz gościa z SWD, w penisa z kilometra.  Chce żebyś umiała obsłużyć Glocka i jakiś pistolet maszynowy tak żeby w razie czego na akcji nikt ne zrobiłby Ci krzywdy.
- Wypijesz kawę z ciastem?- zapytała po dłuższej chwili milczenia. Na przeprosiny?- chciała za wszelką cenę zatrzeć złe wrażenie i przełamać dzielącą ich barierę.
- A tym razem nie oblejesz mnie nią?-roześmiał się głaszcząc ją po policzku.
-Obiecuję że już tego nie zrobię. Chodź do mnie, mieszkam kilometr stąd a w tym stanie nie chce iść w żadne publiczne miejsce. Tym bardziej że nie znam w tej dziurze żadnej kawiarni.
     Zaprowadziła go do swojego mieszkania na drugim piętrze w świeżo oddanym do użytku czteropiętrowym bloku.  Miała trzypokojowe, skromnie urządzone mieszkanie, w nowoczesnym stylu. Z niewielkiego korytarza wchodziło się  na wprost od razu  do salonu, który był oddzielony od kuchni wysokim blatem przy którym stały dwa krzesła barowe. Sam salon był sporych rozmiarów, ale znajdowała się tam tylko kanapa, stolik kawowy, wiszący naprzeciwko kanapy na ścianie duży telewizor, oraz stół z czterema krzesłami.  Ściany były pomalowane na przyjemny, grejpfrutowy kolor, ładnie komponujący się z szarym wyposażeniem pokoju.  Z korytarza idąc w prawo na wprost była sypialnia, a na lewo łazienka. Wchodząc od wejścia w lewo można było bezpośrednio wejść do jej „Biura” w którym miała cały swój sprzęt informatyczny.
- Nie przejmuj się bałaganem, nie spodziewałam się gości -powiedziała kręcąc się po kuchni przy ekspresie do kawy. Z lodówki wyjęła też własnoręcznie robione ciasto orzechowe.
     Hubert tymczasem siedząc na kanapie, dokładnie się jej przyglądał. Mimo wszystko podobała mu się jako kobieta.  Zdawał sobie sprawę z tego że ktoś w przeszłości musiał ją bardzo skrzywdzić, dlatego tak nerwowo reagowała na wszystko ze strony mężczyzn a on sam wczoraj zjebał sprawę dokumentnie i też nie pomógł jej poprawić samooceny.      
        Kiedy postawiła kubki z kawą i tace z ciastem dopiero pierwszy raz dokładnie przyjrzał jej się brudnej od makijażu twarzy. Delikatne niebieskie oczy, pasowały do ciemnych blond włosów, które swobodnie opadały na jej ramiona( do tej pory widział ją tylko w schludnych kokach, lub zwykłym kucyku rano) Na nosie nosiła okulary w czerwonozłotej oprawce ( inne niż wczoraj) które nadawały jej twarzy kobiecego charakteru.  Lekko rozpięta flanelowa koszula odsłaniała delikatnie kryjące się pod nią dorodne piersi, które powoli zaczęły skupiać na sobie uwagę młodego porucznika. Wcześniej jak kręciła się po kuchni- kątem oka przyjrzał się też jej reszcie ciała za co sam siebie zganił chwilę później. Było mu wstyd przed samym sobą że od momentu jak zobaczył ją spoconą w męskiej łazience, oczami wyobraźni rozbierał ją w głowie. Zachowywał się jak głodny mięsa zwierz. Nawet specjalnie dał się oblać kawą żeby tylko się do niej odrobinę bardziej zbliżyć.  Aczkolwiek nie traktował jej jako obiektu do zaliczenia.  Był przeciwieństwem swojego ojca który zaliczał kobiety jedną po drugiej przez większość życia. Hubert mając w dzieciństwie obraz szalonego domu, gdzie oboje rodziców dążyło do swoich zawodowych sukcesów, a dziecko było jedyną rzeczą jaka ich łączyła nie szukał tego dla siebie. On chciał stabilizacji, chciał założyć rodzinę z kobietą z którą będą żyli w dobrych, zdrowych relacjach przez całe życie. Czy podświadomość mówiła mu że tą kobietą będzie Katarzyna?  
Kasia szybko zauważyła że gapił jej się na cycki. W jakimś stopniu ją to podniecało że „kaszalot” jak sama siebie kiedyś określiła może być obiektem zainteresowania mężczyzny.  I to takiego mężczyzny, za którym obejrzało by się 90% kobiet na ziemi.  Zauważyła coś jeszcze, mimo tego ze jego wzrok dość często skupiał się na jej cyckach, albo na jej oczach, to cały czas mieli mega dużo tematów do rozmów. Dawało jej to odrobinę nadziei że ta rozmowa nie będzie ostatnią.

Twojkochanek

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3412 słów i 19334 znaków.

Dodaj komentarz