Powietrze stało.Wybudzona ze snu mucha szamotała się zaciekle pomiędzy idealnie ułożonymi książkami na szarym,wąskim regale pod oknem.Noc była gorąca i bezwietrzna tak bardzo,że własny oddech mógł przyprawiać o udar.Przez otwarte okno slychac było niewyraźne milczenie kota i siarczyste przekleństwa sąsiada zza ściany.Nagle poczuła,że pozostając tu choćby minutę dłużej,rozpuści się jak lody śmietankowe.Pospiesznie poszła do pokoju i wsunęła na gołe ciało czarne,ulubione leginsy.Nigdy,nawet przez moment nie zasmiecała sobie głowy myślą o bieliźnie w lecie,poza tym kochała nie ubierać majtek pod ulubione spodnie.Uwydatniało to jeszcze bardziej jej seksowne krztalty a lubiła kiedy facetom,na jej widok rujnował się poziom krwi w ciele.Chwycila bez zastanowienia krótką,czarną kurtkę,wsunęła na nogi szare adidasy i zabrała leżący na komodzie pęk kluczy.Psa nie musiała zapraszać na spacer.Warowal przy niej całe dnie albo włóczył się za nią jak cień.Klatka schodowa była ciemna i chłodna.Dawalo się wyczuć zapach odgrzewanego obiadu i dymuv Tytoniowego z papierosa sąsiada po drugim zawale.Nie zabijając ciemności elektrycznością,zbiegła w pośpiechu z towarzyszącym jej psem na zewnątrz.Upał kurwa-pomyślała,kiedy jej ciało zderzyło się z ciężkim, gorącym powietrzem środka nocy.Bylo ciemno jak w dupie.Uzytecznosc latarni ulicznych trafił szlag przez oszczędności w jednej chwili.Nie miała ochoty odwracać głowy w stronę,ewidentnie do niej mamroczącego pijaka,który próbował upchać sporą lodówkę na stary,zdezelowany wózek dziecięcy.Jedynie pies wykazał niewielkie zainteresowanie ale w ostateczności prychnął i ruszył za nią na ulicę.Zauważyła,że poza nie bardzo interesującymi dźwiękami dobiegającymi z oddali,była tak niezmącona niczym cisza,jakby miasto wstrzymało oddech.Przeszla przez przejście dla pieszych strzeżone przez niedziałająca sygnalizację,minęła dwóch śpiących w starych mercedesach taksówkarzy i wreszcie poczuła pod Stopami coś innego niż tylko beton.Uwielbiala to miejsce.Zdecydowala się właśnie tutaj kupić mieszkanie,pomimo zawrotnej ceny i wiecznie kaszlacego sąsiada.Niedogodnosci były niczym w porównaniu z komfortem użytkowania niemalże na wyłączność,ogromnej łąki w sercu Krakowa.Uwielbiala spacerować po błoniach o każdej porze roku,w wiosenne wieczory lubiła leżeć w aromatycznej,nieskoszonej trawie zabawiając się swoją,wiecznie spragnioną szparką a zimą przechadzać się z psem obserwując przekrzykując w się wrony.Zciagnela buty,jej wąskie stopy odebrały miękka, wilgotną od rosy trawę jak orgazm.Pies pobiegł przed siebie,płosząc wyczerpane ćmy i goniąc wczorajsze cienie.Im dalej zagłębiała się w kierunku srodka,tym było ciszej i ciemniej.Jedynie czasem dało się usłyszeć pisk opon ruszających z pod świateł samochodów.Poza tym nic.Nic co byłoby namacalne dla jej słuchu.Pomimo tego,jakiś niewyraźny dźwięk przyklul jej uwagę..Dochodził z lewej strony,był chwilami mocny i wpółzrozumialy a za moment zamierał,pozostawiając jedynie ciekawość i domysly.Kiedy zbliżyła się jeszcze kilka kroków zauważyła majaczące cienie.Przykucnela i wytężyła wzrok.Najpierw abstrakcyjny poruszający się krztalty był niemożliwy do rozpoznania,jednak po chwili zaczął przybierać znajome formy ciał uwięzionych w szponach erotyzmu.Byli nadzy,nieobecni i pochłonięci w całości seksualnym aktem.Lezala na plecach,w górze widać było jej balansujące w rytm jego posunięć,długie smukłe nogi.Kleczal przed nią.Widziala jak jego penis Zagłębia się w niej raz za razem,jego palce dłoni ssane przez nią z namiętnością ,błyszczały wyraźnie w mroku nocy.Slyszala ją,jak głośno jęczy i jego wykrzykujacego stonowanym tonem wulgarne epitety.Patrzyla jak zmieniali pozycję,jak posuwał ja szybko i zdecydowanie od tyłu,ciągnął mocno za włosy,jak wymierzał jej głośne klapsy.Poczula,że zrobiła się mokra.Wlozyla dłoń pod materiał spodni i delikatnie gładziła swoją,spragniona mocnych doznań cipeczkę.,jej łechtaczka zrobiła się wrażliwa na dotyk, zalewając umysł szczęściem.Kiedy patrzyła jak wstał a ona klęcząc lizała jego penisa,mimowolnie jej palce zaczęły penetrować swoją rozkosz.Dziewzyna,była chlodna i nieśpieszna w swoich czynach.Jej język,mieniący się soczystym rózem,ułożony był w stożek,Jego końcówka muskała go najzupełniej bez pośpiechu,lizała seksem i chłodziła jak bryza.Jego moszna ociekała jej świeżą,ciepłą śliną,palce i dłonie masowały z wyczuciem naprężoną męskość.Pożądliwymi ustami pochłaniała jego sterczącego,czerwonego kutasa. Na zmianę,wyjmowała bez uprzedzenia uderzając nim brutalnie o swoją twarz,to znowu smakowała jak ulubionego lizaka.Dyszał.Płonął.Spełnieniem,satysfakcją, dominacją i pożadaniem. Obserwował ją z z zadowoleniem.To był spektakl.Jej płómienny wzrok,który kierowała na niego zabawiając się jego bezwstydną,twardą pałą, było orgazmem dla jego oczu.Czuł,że odpływa.Znika świat i czas.Księżyc pieprzy się razem z nim.Gdy przymykał powieki,jego słuch był jego wzrokiem.Pomimo wpływu euforii,która ogarniał jego mózg,rozpoznawał. Wiedział,że kiedy mając jego penisa w ustach,jej język pracuje niestrudzenie,jej dłonie pieszczą,masują i zabawiają Si jego moszną.Czuł,że długie i ostre,wbijające się w jego uda paznokcie powodują rozkosz i ból..
1 komentarz
agnes1709
Trudno mi uwierzyć, że mając 37 lat, jest się w stanie napisać takie coś. Sprawdzałeś to w ogóle przed publikacją? P.s. Zinterpretuj, proszę, pojęcie "stojące powietrze" , bo się chyba pogubiłam
Tomekk1983ll
@agnes1709 cóż..nie wydaje mi się,żebym musiał pisac materiał naukowy od str.fizyki