Marta i wiejski festyn

Marta i wiejski festynNa motorowerach
Lalunia.
Sprawiało mi to przyjemność.
Bardziej kręciłam tyłkiem. - A może pania podwieźć? - posadzilibysmy pania na konika - poskakałaby sobie pani na koniku?

Raz podjechali z wyłączoymi silnikami. Nie zauważyłam. Wtedy zadarli mi moją spódniczkę. Ależ się napiszczałam. Byłam w cielistych pończochach. Zobaczyli, że mam na sobie stringi.
Innym razem byli bardziej wulgarni.
Wzeźmiesz do buzi? Possiesz?
Ławeczka - siądzie pani na kolana? - Zgubiła pani torebkę - majteczki  
Drwale - wybierze się pani z nami na rżnięcie?
Król gór - mr jackyl i Hyde - nikt pani nie usłyszy…



A TU ROBOCZO;
Spędzałam wakacje u Beti.

Właśnie wracałyśmy z koscioła, kiedy zaczepili nas starzy znajomi chłopcy - nastolatkowie.
Zaproponowali, że pokażą nam gród Wikingów, który sami zbudowali w lesie.

Pochwaliłam ich za kreatywność. Byłam bardzo ciekawa tego grodu, ale przyznaję jeszcze badziej - pójscia do lasu - kiedy to będziemy tylko my dwie i czterech napalonych nastolatków.
Dlatego ochoczo podchwyciłam ich pomysł, że zabawimy się w grę niby-historyczną - że staniemy się ich brankami! Beata trochę się przestraszyła nieobliczalności tego pomysłu - ale widąc moje zaangażowanie - ustąpiła.
Najpierw miał być zainscenizowany napad.
My przechadzałyśmy się nadal drogą, a z krzaków wyskoczyli chłopcy z okrzykami:
- Mamy was! Nawet nie próbójcie uciekać!
Przyznam, że mam zdolność wczuwania się w sytuacje, bo rzeczywiscie poczułam się, jak napadnięta przez bandę.
Wykrzykiwałam:
- O BożE! Ratunkiu!  
Byłam nieco podejrzliwa, kiedy wiązali nam ręce powrozem. Ale z drugiej strony - cholernie mnie to podniecało.
- Ach, my biedne... zostałyśmy zniewolone! Jak można tak więzić biedne niewiasty!
Beti chyba podchwyciła moją narrację, bo też krzyknęła coś w stylu:
- Jakiż będzie nasz los? Biednych białogłów...
Więc pociągnęłam ten wątek:
- A zali nasza cześć niewieścia nie zazna jakowychś uchybień?

Chłopcy byli wręcz rozanieleni.
Olbrzymią przyjemność sprawiało im ciągnięcie nas na powrozach. Beatę trzymał dryblas, mnie ryży.
Uciechę dwałay im ponaglania nas:
- Nuże dziewki! Jesteście naszymi brankami i macie się nas słuchać!
- Spełniać wszstkie nasze polecenia!
Bardzo mie to kręciło.
- Jakże tak można... jakże tak można traktować słabe białogłowy...  
- Przecie my takie bezbronne - wtórowała Beata.
- Ale cóż... - lamentowałam - Beatko, pozostaje nam jeno być uległymi... To jedyny nasz ratunek!

Miałam wrażenie,  że cholernie ich to podnieca.

***
To bardzo luźne pomysły na rozwój akcji.

Na dożynkach wiejscy podrywacze będą mieli mnóstwo okazji do obłapiania mnie... To dla mnie większy wstyd, bo dzieje się to publicznie...

Wiejskie zabawy festynowe są przaśne...
Jakie zabawy wymyślił wodzirej, gdy mnie dostrzegł?
A moja szeroka kiecka - skora do wirowania... Mój duży biust przykuwa uwagę podchmielonych mężczyzn. Jestem wciąż narażona na zaczepki słowne... Jakie?

Tańce to ciągłe okazje, żeby mnie brać w obroty... Szybkie tańce są po to, żeby moja spódnica fruwała do góry, a wolne po to żeby się do mnie poprzytulać...

Gdy tańczyłam z nimi na podeście, celowo spychali mnie na skraj, żeby ich koledzy mogli sobie pozaglądać mi pod spódniczkę... Im bardziej byliśmy na skraju podestu - tym mocniej mną okręcali. Szalenie mnie to peszyło... ale też bardzo podniecało... zastanawiałam się, co udało im się dostrzec? Miałam na sobie seksowne pończochy z koronkowymi zakończeniami. Pewnie to zobaczyli? Koronkowe są też moje majteczki... Czy aż tam mógł sięgnąć ich wzrok?
Im ciemniej robi się wieczorem - tym panowie są odważniejsi. Zaczynają składać mi nieprzystojne propozycje... Chcą, żebym poszła z nimi na spacer... Albo poszła do ich auta posłuchać muzyki... Inny proponuje mi, że postawi mi lody...
Z biegiem upływu czasu i wypitego alkoholu, są coraz bardziej natarczywi.

A to ręka jednego wędruje na moją pupę... a to innego na mój biust.
Z czasem widzę, że łączą się w stada... które chcą upolować płochliwą zwierzynę... osaczają mnie... teraz łatwiej im mnie co raz podskubnąć... a to ktoś mnie podszczypnie w pośladek... a to ktoś wymierzy klapsa... widzę, że moja bluzeczka straciła jeden guzik... ślinią się gapiąc mi na cycki...

Wreszcie wyciągają mnie spoza kręgu tańczących. Moje piski i krzyki skutecznie zagłusza muzyka. Gdzie oni mnie ciągną?
Ich jest kilku a ja jedna! Nie mam szans się przed nimi bronić. Muszę posłusznie iść tam, gdzie mnie wiodą. Po drodze mówią mi że jestem ładna, że mam zgrabną pupę i duże cycki... Boże! Będą mogli ze mną zrobić, co zechcą!

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 860 słów i 4804 znaków, zaktualizowała 19 gru 2022.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Historyczka

    Roberto, ależ nie ma żadnych ograniczeń :)

    22 lis 2018

  • Użytkownik Roberto

    Bedzie dobre opowiadanie, ilu mniej więcej ich bedzie?

    25 paź 2018