Lalki

Malina stanęła przed kamienicą na Warszawskiej Pradze i uniosła głowę by się jej dobrze przyjrzeć. Było to stary budynek, ale ostatnio został ładnie odnowiony. Na balkonach dodano barierki ze szkła i stali, a elewacja cieszyła oko świeżą bielą. Jeszcze raz porównała mosiężny numer na budynku i ten który miała na kartce. Choć to nieprawdopodobne to jednak zgadzały się ze sobą. Po raz kolejny w ostatnim czasie pokręciła z niedowierzaniem głową. Wiadomość o spadku dopadła ją nieoczekiwanie. Nigdy nie sądziła, że coś takiego może się jej przytrafić, a jednak, jak się właśnie przekonała, cuda mogą się zdarzać.  
Gdy dwa miesiące temu stawiła się w małej kancelarii prawniczej starała się nie robić sobie nadziei na coś wielkiego. Już byle jaki samochód byłby mile widziany, bo nawet na to nie miał teraz dość pieniędzy. Jednak, gdy dowiedziała się co dostała szok omal nie pozbawił jej władzy w nogach.
Wyjęła klucze i otworzyła drzwi. Przywitał ją zaduch dawno niewietrzonego domu. Rozejrzała się z ciekawością. Z podniecenia serce biło jej szybko i czuła się trochę tak, jak gdyby odkrywała sekretne komnaty spodziewając się w każdej chwili natknąć na skarb. Musiała przyznać, że została mile zaskoczona. Całe mieszkanie było gustownie urządzone. Zupełnie jakby niedawno przeszło remont. Po mającej prawie dziewięćdziesiąt lat kobiecie spodziewała się czegoś innego. Może stert starych gazet, porcelanowych kotków i oczywiście bałaganu. Tymczasem było tu ładnie i nowocześnie. Oczywiście były szafki zastawione dziesiątkami różnych bibelotów, głównie pamiątek z wielu podróży, ale nawet one nie przytłaczały wnętrza.
W kuchni czekała na nią koperta. Z wahaniem i lekkim strachem podniosła ją. Na froncie widniało jej imię napisane dużymi starannymi literami. List z zaświatów.
Malina zamyśliła się patrząc na kopertę. Mieszkanie dała jej ciotka, bardzo ekscentryczna osoba. Dziwne było, że to właśnie ją wybrała, bo nie znały się za dobrze, dzieliło je w końcu kilkadziesiąt lat. Ciotka Emilia była znana głównie z tego, że miała aż czterech mężów. Z trzema się rozstała, a ostatni zmarł na atak serca. Wiadomo było, że posiadła spory majątek, ale nikt tak naprawdę nie wiedział jaki. Jak można się było spodziewać większość z tego dostały jej dzieci i wnuki. Ta kamienica była jedyną rzeczą, która wydostała się poza ścisły rodzinny krąg.
Malina usiadła przy stole i otworzyła kopertę. Podejrzewała, że właśnie tu otrzyma odpowiedź na swoje pytania.

Witaj Malinko.  
Jeśli to czytasz to zapewne nie żyję.  Ha, ha Zawsze chciałam to napisać.  
Zapewne zastanawiasz się również, dlaczego ty? Ma rację?
Odpowiedź nie jest prosta, ale postaram ci się jej udzielić.
Widzisz, miałam dzieci i wnuki, ale chyba żadne nie jest do mnie tak podobne duchem jak ty. Wiem, że mało się spotykałyśmy, ale przy tych kilku okazjach poczułam u ciebie to coś co miałam i ja. (Prawdę mówiąc mam nadzieje, że zostało to ze mną po tamtej stronie) Kamienica, którą dostałaś to zaledwie część spadku i to nie ta najciekawsza. Dostałaś też trochę gotówki na start i dwie lalki, ale może zacznę od początku.
Jak pewnie wiesz, moim trzecim mężem był Joachim. Poznaliśmy się w Pradze i był żydem, to w tej historii jest ważne. Pewnego dnia sprawił mi prezent, były to dwie naturalnej wielkości lalki. Mają one wiele różnych zastosowań, jak się zapewne wkrótce przekonasz. Możesz ich używać wedle swojej woli i tylko wyobraźnia będzie cię ograniczać.
Kochałam Joachima i dlatego proszę cię. Nie wyrzucaj ich. Baw się nimi i ciesz tak jak ja to robiłam przez te wszystkie lata.
To one są powodem, dla którego otrzymałaś mieszkanie. Wiem, że u ciebie się nie zmarnują. Nie mogę powiedzieć ci nic więcej, bo nie chcę ci niczego narzucać. Chcę też żebyś sama je odkrywała, krok po kroku jak to robiłam i ja.
W kopercie jest klucz do dużej szafy w sypialni. Zobacz je i baw się dobrze.
Powodzenia na nowej drodze życia.
Emilia.
PS Tak bardzo chciałabym zobaczyć twoją minę.

W kopercie rzeczywiście był klucz. Czując łzy kłujące w oczy podniosła go i przeszła do sypialni. Naprzeciwko łóżka rzeczywiście stała duża szafa. Jej front stanowiło lustro, ale wyglądało jak gdyby wpasowano je kilkanaście lat po wykonaniu samego mebla. Sama szafa wydawała się dużo starsza. Nie spodziewając się niczego niezwykłego wsunęła kluczyk w zamek i przekręciła. Starsza pani mogła zbzikować pod koniec życia, ale mimo to wzięła kilka głębokich oddechów i pociągnęła za klamki.
- Osz kurwa – zaklęła odskakując w tył. Omal się przy tym nie przewróciła. Serce galopowało gdzieś w gardle, a włosy zjeżyły na całym ciele.  
Nic dziwnego, że tak zareagowała. W pierwszej chwili pomyślała, że to martwi ludzie, których ciotka zamordowała i upchnęła w szafie. Dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu im się można było stwierdzić, że to manekiny. Ciotka mówiła na to lalki, ale gdzie im było do lalek. Malina podeszła bliżej. Męski manekin był o głowę wyższy od niej, zbudowany jak atleta i szczegółowy anatomicznie. Tak gdzie wystawowe manekiny są zaokrąglone, jemu zwisała całkiem pokaźna męskość z dwoma równie imponującymi jądrami. Poza tym był zupełnie łysy i pozbawiony jakichkolwiek znaków szczególnych. Jedynym wyjątkiem był dziwny symbol na jego czole. Przypominał nieco norweskie runy i zapewne został wytatuowany.
Kobiecy manekin był w zasadzie podstawą do stworzenia kobiety idealnej. Średniej wielkości piersi z dużymi sutkami sterczące jak dwie połówki pomarańczy, ładna pupa, długie nogi, płaski brzuszek. Efekt psuł całkowity brak włosów i śnieżna biel obu lalek, były przez to nijakie. Dotknęła ramienia kobiety. Było miękkie i ciepłe zupełnie jak ciało człowieka. Z jakiegoś powodu to, że w dotyku byli jak ludzie wstrząsnęło Maliną i wywołało lekkie mdłości. Zanim zamknęła szafę odkryła jeszcze dwie opaski wiszące na drzwiach. Przypominały te które zakłada się do snu, żeby odciąć światło. Na każdej wyhaftowany był ten sam symbol co na czołach manekinów.
- Co ta ciotka sobie myślała – mruknęła do siebie zamykając szafę- niby jak mam tego używać.
Nagle stanęła i obróciła się tknięta nagłą myślą. Szafa stała w głównej sypialni tam, gdzie zamierzała sypiać. Z tymi dwoma stworami nigdy tu nie zaśnie, ale jak ich przenieść w inne miejsce. Sama nie da rady, a prosić kogoś o pomoc nie zamierzała. Postanowiła na razie spać w pokoju gościnnym i liczyć, że wpadnie na pomysł jak poradzić sobie z tym dziwnym prezentem.  
Po kilku godzinach odkrywania sekretów swojego nowego domu poczuła, że robi się głodna. Na zewnątrz zapadał zmrok i tylko ekscytacja sprawiła, że tak długo nie myślała o jedzeniu. Nawet jeśli w lodówce były jakieś produkty to była pewna, że nie tknie ich za nic w świecie. Mogła zamówić coś do domu, ale postanowiła zjeść na mieście i miała zamiar przy tym zaszaleć. Ciotka rzeczywiście zostawiła jej trochę pieniędzy. Nie była to wielka suma, ale w sam raz by pozwolić sobie rozpocząć życie na spokojnie.
Dwie godziny później wracała do domu w wyśmienitym humorze. Składało się na niego pyszne jedzenie i butelka wina po której szumiało jej w głowie. Jeśli miała świętować na całego, to wybrała się do jednej z droższych restauracji w mieście i chyba po raz pierwszy poczuła jak ktoś ważny. Kelnerzy przynosili przystawki i dania tak pięknie podane, że z ledwością powstrzymywała się by nie robić każdemu zdjęcia. Pilnowali też by jej kieliszek nie pozostawał pusty i efektem był więcej niż lekki szmer w głowie. Mieć pieniądze które można wydać na zbytki, a nie tylko na to by jakoś utrzymać głowę na powierzchni życia było nowym i miłym uczuciem, a gdy weszła do SWOJEGO mieszkania aż zapiszczała z radości.
- Dzięki ciociu – szepnęła mając nadzieję, że starsza pani ją słyszy gdziekolwiek jest.  
Przez chwilę rozważała, czy wziąć prysznic, ale po alkoholu i wyśmienitym jedzeniu dostała takiego lenia, że postanowiła tego nie robić. Rozebrała się tylko do naga rozrzucając po drodze ubrania i padła na łóżko. Dopiero po kilku sekundach dotarło do niej, że leży w sypialni, a w szafie ma te okropne manekiny. Już miała się zwlec z łóżka i przenieść do drugiej sypialni, ale nagle wstąpiła w nią wywołana alkoholem odwaga.
- Co wy tam wyprawiacie w tej szafie? Bzykacie się? – parsknęła śmiechem i przekręciła klucz. Laki stały tak jak wcześniej – do czego jesteście mi potrzebne co? Pewne nawet nie potrafi ci stanąć.
Chwyciła za penis męskiej lali i pomasowała go, uśmiech zamarł jej na twarzy, gdy poczuła jak miękki penis powoli sztywnieje. Zaskoczona oderwała dłoń czując jak mrowi ją miejsce, gdzie go dotykała. Spojrzała w dół, rzeczywiście uniósł się odrobinę i napęczniał.
„Ciekawe jak będzie duży, gdyby postawić go na baczność” – pomyślała, ale zaraz zganiła się za takie myśli. Zdjęła za to jedną z opasek i impulsywnie założyła sobie na oczy. Aż krzyknęła, gdy zorientowała się, że zamiast ciemności widzi teraz siebie, nagą, stojącą przed szafą. Odwróciła się patrząc jednocześnie jak się odwraca.  
- To chyba kurwa jakieś czary – szepnęła i uniosła rękę. Widziała siebie podnoszącą rękę. Trochę jak parzenie w lustro, ale jednak dużo bardziej rzeczywiste. – Niezła ze mnie laseczka – mruknęła taksując swoją sylwetkę z góry do dołu. Rzeczywiście tak było i zawdzięczała to po troszę dobrym genom jak i systematycznym treningom. W wieku dwudziestu trzech lat była w szczycie formy, szczupła i wysportowana. Jej minusem były malutkie piersi, których zdecydowanie się wstydziła, gdy przyszło zakładać sukienki z dekoltem, albo obcisłe topy na siłownie, ale już nogi i zgrabna pupa robiły robotę, i przyciągały wzrok. Włosy farbowała na czarny kolor tak żeby kontrastowały z jasnoniebieskimi oczami. Całość jak oceniła była bardzo przyjemna dla oka.
- Ciekawe, co się stanie jeśli wyjdę z sypialni – mruknęła. Mówienie do siebie pomagało jej uporać się z dziwnością sytuacji. Wymacując przed sobą drogę wyszła z pokoju i tak jak się spodziewała widziała teraz tylko puste wnętrze sypialni. – Czyli rzeczywiście widzę to co widzi manekin. Ciekawe co jeszcze potrafi?
Na powrót stanęła przed szafą i zastanowiła się. Wciąż pamiętała jak jego penis pęczniał w dłoni i to poddało jej nowy pomysł.
- Chyba można spróbować – mruknęła do swoich myśli, a potem głośno i wyraźnie rozkazała – wyjdź z szafy. - Obraz zatrząsnął się, gdy manekin postąpił dwa kroki do przodu. Malina cofnęła się zaskoczona, zdjęła opaskę i przyjrzała mu się. Rzeczywiście stał teraz przed szafą nadal nieruchomy. – Podskocz.
Manekin zwinnie wyskoczył w górę. Tak zrobiłby to człowiek. Nie było w tym nic z sztuczności robotów. Mimowolnie spojrzała na to coś co nazwałaby męskością, ale on nie był nawet człowiekiem, a co dopiero mężczyzną.
- Niech ci stanie – już mówiąc to poczuła się głupio. Zupełnie jak gdyby wypowiadała zaklęcie. Hokus pokus jednak zadziałało, bo patrzyła jak jego penis unosi się w górę. Był naprawdę duży, większy niż jakikolwiek jakiego widziała do tej pory.  
„Na pewno nie średnia europejska – pomyślała z rozbawieniem i podziwem jednocześnie – to więcej niż czternaście centymetrów. Aż szkoda, że nie jesteś prawdziwy. Ciekawe czy dałabym radę cię zmieścić.”
Potem jednak przypomniała sobie list od ciotki i aż zachichotała. Jasne stało się teraz co staruszka miała na myśli mówiąc o dobrym wykorzystani prezentu.
- No, no ciociu. Niezła z ciebie zawodniczka. Reszta rodziny pewnie umarłaby na atak serca, gdyby wiedziała co tu wyprawisz. Ale wnioskując z twojego listu chciałaś, żebym ja też się nimi bawiła.
Przygryzła wargę. Alkohol nadal dodawał jej odwagi i myśl o seksie z manekinem nie wydawała się już tak okropna i nienaturalna. Do tego wielkość penisa sprawiał, że czuła się podniecona myślą, że się na niego nadzieje. Wzięła w dłoń jego penis wmawiając sobie, że chce się tylko przekonać jak to jest trzymać takiego olbrzyma w dłoni i pomasowała. Był poprawny anatomicznie, duża główka, żyłki biegnące przez całą długość. Gdyby zamknęła oczy to z łatwością mogłaby uwierzyć, że jest to żywy mężczyzna, ale przeszkadzało jej w tym to, że nie słyszy nawet jego oddechu nie mówiąc już o jęku.  
Oblizała wargi, ale wbrew rozsądkowi nadal czuła się odrobinę podniecona. To były tylko lalki do cholery, różni samotni ludzie kupowali sobie takie i to nie tylko mężczyźni, ale i kobiety. Tylko jak miała to zrobić? Pierwsze co się rzucało na myśl to na jeźdźca, ale gdy tylko wyobraziła sobie, że miałaby się nadziewać na nieruchomy manekin przyprawiała ją o odrazę. To byłoby okropne, jak nekrofilia.
- Sprawdźmy co potrafisz – mruknęła i uklękła na łóżku z pupą wypiętą w stronę szafy. Manekin stał nadal bez ruchu, ale w lustrze widziała siebie i swoją pupę z cipką zachęcająco rozchyloną. Żywy mężczyzna zachwycałby się tym widokiem i na pewno nie pozwolił długo się tak wypinać. Nasunęła opaskę na oczy i znów zobaczyła świat oczami manekina. – Stań przy mojej dupie – rozkazała i manekin spełnił żądanie. Sięgnęła ręką w tył widząc jednocześnie jak to robi i ujęła jego członek. W myślach rozkazała lalce patrzeć w dół by lepiej widzieć co robi, choć tak naprawdę nie potrzebowała tego. Znała swoje ciało doskonale i z łatwością poprowadziła penis do wejścia.
- No raz kozie śmierć – szepnęła i nacisnęła na niego biodrami. Jej ciało rozchyliło się obejmując wielką pałę, a ona mimowolnie jęknęła. Wydawał się zbyt duży dla jej cipki, wsunęła w siebie ledwie główkę, a już miała wrażenie, że chce ją rozerwać. Znieruchomiała na chwilę zbierając siły i spróbowała ponownie. Napierała na twardy, nieruchomy kutas, który równie dobrze mógł należeć do posągu raz za razem, ale jej mała szparka po prostu nie chciała rozchylić się bardziej. Za każdym razem zyskiwała może kilka milimetrów jednocześnie oczami manekina obserwując postępy jakie czyni.
-  Och kurwa mać - jęczała czując jak bardzo jest rozepchnięta. Ocierał się o ścianki pochwy jak nikt przedtem. Sprawiał jej ból, ale w tym bólu była też przyjemność, a może to właśnie on był przyjemnością. Wreszcie straciła siłę, drżące ramiona odmówiły posłuszeństwa i oparła głowę na cudownie chłodnym prześcieradle, by chwilę odpocząć. Za to widok jaki miała dzięki opasce był niesamowity. Około połowy penisa już w niej tkwiło rozciągając ciało, opinające go swoimi błonkami. Tyłeczek jak serduszko, napięte plecy i czarne włosy rozsypane po nich.
- Już dla tego widoku warto było to zrobić – szepnęła i poruszyła się patrząc, jak zsuwa się z pala na który sama się nadziała i nabija ponownie a jednocześnie czuła te ruchy wewnątrz niej. Jej cipka zaczęła ociekać sokami i widziała, jak błyszczą na białej skórze manekina.
- Wbijaj się we mnie – rozkazała pod wpływem impulsu i lalka posłuchała – wolniej – zmitygowała się bojąc się, że stwór posunie się za daleko -  i złap mnie za pośladki.  
„Ale jestem pojebana – myślała, gdy manekin spełnił rozkaz.
Kiedyś oglądała film. Wraz z koleżankami przeholowały z alkoholem i puszczały na laptopie rożne pornograficzne filmy komentując co ciekawsze pozycje i rycząc ze śmiechu. W pewnym momencie natknęły się na taki w którym szczupła blondynka leżała przywiązana do stołu, a między jej nogami pracowała maszyna coraz szybciej wbijająca w dziewczynę czarne dildo. Niejeden raz później myślała jak, by to było być pieprzoną przez nieczułą maszynę i bardzo ją ta wizja podniecała. Teraz mogła tego wreszcie doświadczyć. Właściwie to była posuwana przez maszynę, która bez emocji, jęku, przyjemności z jej strony wykonywała tylko to jedno zadanie.
Manekin przyspieszył choć nie wydała mu takiego polecenia. Mimo to jego narząd (widziała to dobrze) aż po jądra znikał w jej ciele. Gdy zdała sobie z tego sprawę, aż wstrząsnął nią dreszcz, taki wielki. Jęczała już tak głośno, że aż się zawstydziła. Nie wiedziała jak grube ściany są w takich budynkach, a mimo to nie mogła przestać. Tak ostro nie była posuwana chyba nigdy w życiu, a mimo to chciała więcej. Nim zdała sobie sprawę co się dzieje usłyszała donośny trzask i piekący ból na swoim pośladku.  
„Uderzył mnie, pomyślałam o tym, a on mnie uderzył.”
- Jeszcze raz – rozkazała i aż ugryzła się w dłoń, gdy trzasnął ponownie w wypięty pośladek nie przestając jednocześnie wbijać w nią swej pały. Ależ ją to podniecało, ból i przyjemność, perwersja – jeszcze raz. O tak. Szybciej.
Czuła, że zbliża się orgazm. Teraz klapsy spadały na jej pośladki regularnie to w jeden to w drugi, aż piekły ją jednocześnie płonąc gorącem.  
- Jeszcze, jeszcze – jęczała kuląc się przed każdym uderzeniem i drżąc z ekstazy, gdy gorący ból przenikał jej ciało. Czuła, jak zbliża się do orgazmu i sterowała lalką tak by doprowadzić się do niego jak najszybciej. Nagle zadrżała, fala przyjemności przewaliła się przez jej ciało. Konwulsje sprawiły, że zsunęła się z penisa i teraz leżała skulona na łóżku wstrząsana coraz to słabszymi drgawkami w zmiętolonej pościeli. Było jej tak cudownie i błogo, że nie miała sił się ruszyć. Z ledwością przykryła się kocem i zasnęła.

Pomysł na to opowiadanie przyśnił mi się pewnej nocy i musiałem go napisać.  
Czytanie tego opowiadania wymaga lekkiego zawieszenia niewiary, ale tak chyba jest ze wszystkimi opowiadaniami erotycznymi. Mimo to mam nadzieję, że będzie się podobało.

horus33

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3466 słów i 18461 znaków, zaktualizował 7 maj o 8:41.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik QaS

    Super

    1 maja

  • Użytkownik Samotny

    Czekam na więcej jest bardzo mmmmmm.......

    20 kwietnia

  • Użytkownik horus33

    @Samotny Będzie dalszy ciąg. Podoba mi się pisanie tego opowiadania, chociaż dziwnie się je pisze.

    20 kwietnia

  • Użytkownik JorgDeJoong

    Super pomysł ...pisz ciąg dalszy koniecznie

    19 kwietnia

  • Użytkownik horus33

    @JorgDeJoong Oczywiście  :faja:

    20 kwietnia

  • Użytkownik JorgDeJoong

    @horus33 super 👍

    20 kwietnia

  • Użytkownik TomoiMery

    fajne 😁👍 czekamy na dalsze części

    19 kwietnia

  • Użytkownik horus33

    @TomoiMery I będą  :smile:

    20 kwietnia

  • Użytkownik nicki

    Pisz, pisz opowiadanie ma wielki potencjał, nie zmarnuj tego.

    18 kwietnia

  • Użytkownik horus33

    @nicki Co znaczy nie zmarnować?  :shrug: U mnie opowiadanie samo wie jak chce być napisane. Czasem mam wrażenie że tylko stukam w klawisze. Jeśli coś jest nie tak to nie ruszę dalej.

    20 kwietnia