Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Kurs na prawo jazdy. Marta i instruktor

Kurs na prawo jazdy. Marta i instruktorUczę się jeździć. Instruktor jest typem napalonego samca. A taka odpicowana elegantka, w dodatku nauczycielka, wywołuje u niego jednoznaczne myśli. Kiedy zapina mi pas bezpieczeństwa, robi to tak, żeby jak najdłużej pojeździć ręką po moim biuście... Co, nie da się ukryć, wywołuje u mnie podniecenie. Gdy każe mi dodawać gazu, kładzie mi rękę na kolanie, ściska je i suwa po nim, żeby mnie zmobilizować do szybszej jazdy. Często mnie mobilizuje. Chyba jest ciekawy tego co mam pod spódniczką... Suwanie dłoni po moim udzie powoduje, że moja kiecka wędruje do góry... Udaję, że tego nie widzę. Za to on już widzi moje pończochy...
Kiedy próbuje mi pieścić uda - oczywiście protestuję.
-Co pani taka niedotykalska!
Na parkingu pokazuje mi, co samochód ma pod maską. To ewidentny pretekst, żebym się nachylała... Nie tylko natarczywie gapi mi się w dekolt, ale też ogląda sobie moją wypiętą pupę! Pewnie sobie wyobraża jakieś świństwa! I dobrze... Nachylam się najmocniej jak się da... Wypinam pupę, żeby jeszcze bardziej pobudzić jego wszeteczne myśli...
Okazuje się, że bardzo słaby ze mnie kierowca. Bez szans na zdanie egzaminu. A prawo jazdy jest dla mnie bezcenne! Pracuję wszak w dwu szkołach, a autobusy jeżdżą do tych wiosek za rzadko! Instruktor ma jednak dla mnie propozycję. Zdam egzamin, ale muszę się oddać!
Jestem zdeprymowana. Ale oczywiście stanowczo odmawiam! Jednak widmo niemożności dojeżdżania do pracy powoduje, że się ukorzyłam. Instruktor bierze mnie w aucie, na leśnym parkingu. Jest wulgarny i brutalny. Do tego odmawia założenia gumki. Bierze mnie ostro. Jak dziwkę! Czuję się upokorzona. Co by było, gdyby ktoś mnie tam zobaczył, leżącą na tylnym siedzeniu auta, z zadartą do góry spódnicą, z rozłożonymi nogami.
Gdy taką poniżoną mnie stamtąd odwozi - dopytuję się o egzamin. Słyszę jego śmiech:
-Głupia cipa...egzaminatorowi będziesz musiała dać dupy swoją drogą...

ROBOCZE

Marta była panną „w leciech”. Wszystkie koleżanki z jej wioski wyszły już za mąż, a ona nadal była samotna. Kładła to na karb tego, że właśnie mieszkała na wsi.
Wszak niebrzydka, z całkiem zgrabną figurą, do tego typowa „cycatka” -  miała świadomość, że jej obfity biust przyciąga wzrok mężczyzn.  
Wprost uwielbiała nosić się elegancko. Chodziła zawsze w szpilkach (zimą w kozaczkach na wysokim obcasie), prawie zawsze w pończochach i spódnicach.

Miała w swojej szafie kiecki o różnych długościach. Lubiła miniówki, ale przychodzić w minispódniczkach do szkoły, gdzie pracowała, nie wypadało… Marta dobrze się czuła też w pończochach i dobrej, koronkowej bieliźnie. Miała kilka par majteczek tak koronkowych, że aż prześwitujących.

Teraz spotkała ją okazja, żeby kupić sobie coś bardzo eleganckiego.  
Została zaproszona na wesele koleżanki ze studiów, zatem postanowiła sprawić sobie szczególnie efektowną sukienkę.  

Do niej szpilki, pończochy i torebkę. Dlatego dużo czasu spędziła w przymierzalniach, aż w  końcu kupiła śliczną suknię. Dość seksowną - bordową, z dużym dekoltem oraz wysokim rozcięciem na nodze.  

Do tego czarne szpilki, w takimże kolorze -  pończochy i torebkę.  
Przy okazji kupiła sobie nową bieliznę. Obawiała się, że spod sukienki mogą niesfornie wychylić się ramiączka stanika, więc wybrała podobny kolorystycznie - czerwony biustonosz. No i także czerwone stringi.  

Postanowiła przyjechać do koleżanki kilka godzin wcześniej, licząc że może przyda się jej pomoc w ostatnich przygotowaniach przedweselnych.  
Dlatego wsiadła do swojego starego, wysłużonego auta i ruszyła w podróż.  
W połowie drogi samochód zaczął się dziwnie zachowywać, parkotał, dusił się, aż w końcu zgasł!  

W dodatku stał się to na drodze przez las! Nawet komórka nie miała tu zasięgu…  
Marta załamała się, nawet omal się nie rozpłakała…  
Nie znała się na samochodach kompletnie i nie miała najmniejszego pojęcia co mogłaby teraz robić…  

Jedyne co mogła zrobić – to czekać. Stanęła przy drodze i wyglądała nadjeżdżających samochodów …  
Jak na złość, nic nie jechało. Potem przejeżdżał jakiś opel, nieco starszy mężczyzna kierujący nim, nawet zwolnił, żeby się zatrzymać, ale siedząca obok kobieta, najwyraźniej coś krzyczała i wymachiwała rękami, w efekcie auto pojechało dalej.

Wreszcie na horyzoncie pojawił się czarny samochód pędzący jak szalony. Jednak widok eleganckiej damulki, machającej rozpaczliwie ręką, chyba zdziałał swoje. Opony zapiszczały niewiarygodnie głośno.
Zatrzymało się BMW z dwoma łysymi chłopakami w dresach. Wysiedli chłopcy w wieku dwudziestukilku lat, napakowani, jakby całe życie spędzili na siłowni.
Na prośbę Marty zajrzeli pod maskę. Pokręcili głowami, można było odnieść wrażenie, że wcale nie chcą pomóc, ale – jakby pro forma – zawołali kobietę by popatrzyła z nimi w okolice silnika.
Marta odniosła wrażenie, że przyzwali ją wyłącznie po to, żeby móc zapuścić żurawia się w jej dekolt i pogapić się na cycki.

Istotnie wzrok obydwu spoczął na jej wydatnych, wychylających się nieco z materiału sukienki – półkulach. Mrugali do siebie, wskazując oczami spory biust.

- Niech się pani nachyli niżej… zobaczy pani czy tam coś się nie dymi…
Kiedy Marta jeszcze mocniej się pochyliła, mieli jej piersi jak na talerzu, wyraźnie odznaczały się ich krągłe kształty.  
Wyższy przełknął ślinę i zamachnął się ręką, jakby chciał smagnąć kobietę w wypięty tyłek.

Drugi, grubszy, pokazał kciukiem do góry, jakby chciał komplementować zarówno biust, jak też i pupę elegantki.
Zaraz potem złożył dwa palce jednej dłoni w kółeczko, a palcem wskazującym drugiej wjechał w nie i i zaczął suwać w tę i z powrotem.
Wyższy uśmiechnął się i pokiwał głową, jakby akceptując pomysł kolegi.

Mężczyźni, uśmiechając się, stwierdzili, że nic się teraz nie da zrobić, ale mogą ją podwieźć do najbliższego mechanika.

Marta zawahała się… Dwóch osiłków i ona - słaba kobietka w lesie… Przenigdy nie wsiadłaby z nimi do auta. Ale z drugiej strony… Nie może przecież się spóźnić na wesele. W końcu jest starszą druhną! Jak bez niej mógłby się odbyć ślub?
Uznała, że nie ma innego wyjścia… Z oporami, ale wsiadła do ich samochodu.

Chłopcy komplementowali wygląd damulki:  
- Pięknie pani wygląda, chyba nasiedziała się pani u fryzjerki i kosmetyczki?
- U fryzjerki tak… Ale makijaż sama sobie robiłam… choć przyznaję, że siedziałam przy tym długo… - powiedziała uśmiechając się Marta.
- Ma pani piękne, duże kolczyki i naszyjnik!

Zobaczyła, że gapią się nie tyle na jej naszyjnik, co biust! Żałowała, że nie dość, że jest „cycatką”, to wybrała kieckę z takim dużym dekoltem. Zbyt dużo odsłania! Widać dobrze rowek między jej piersiami, widać czerwony, koronkowy stanik…  

Chłopców najwyraźniej ten widok podniecał…  
Marta poczuła się speszona, poprawiła dekolt…  
Ale, wtem, widzi kątem oka, że chłopcy gapią się też na długie rozcięcie w jej sukience, porządnie odsłaniające nogę, powyżej połowy uda, widać nawet koronkowe zakończenie pończoch.  
Zaczerwieniła się, szybko poprawiła kieckę i zakryła górę rozcięcia swoją torebką.  
Jednak za późno. Chłopak siedzący za kierownicą dostrzegł jej zabiegi.

- Ale zgrabne nogi!
Marta speszyła się i cicho odpowiedziała:

- Dziękuję.
Kierowcy nie wystarczało zerkanie. Położył dłoń na jej kolanie.

- Co pan robi! - zaprotestowała i odsunęła jego rękę.

- Ładna z pani lalka! I ma pani bardzo… bardzo zgrabne nóżki!

Marta speszona i przerażona nie wiedziała co powiedzieć, jak się zachować… Tymczasem drugi facet, który siedział za nią, pochylił się:

-Masz laseczko także niezłe balony!

Bezceremonialnie zajrzał jej od tyłu w dekolt. Martę przeszedł dreszcz.  
„A więc oglądają mnie sobie… jak lalkę… I to na moje własne życzenie! Powinnam wybierać taką kieckę?! Z rozcięciem do pasa! Z dekoltem do pępka! Sama ich do tego sprowokowałam!”

Jednocześnie zorientowała się, że ta sytuacja ją zaskakująco mocno podnieca. To, że sama jest w tak prowokującym, seksownym stroju, to że siedzi w ich aucie, a przede wszystkim z nimi – jakimiś dresami, mięśniakami, sama wsiadła do ich auta…
„Przecież mogą ze mną zrobić, co zechcą!”
Ta myśl mocno ją ekscytowała…

Mężczyzna z tyłu nie próżnował. Nie tylko oglądał sobie jej dekolt, jej piersi z tyłu, ale jeszcze suwał dłonią po jej szyi… jakby chcąc jej dać d zrozumienia – „jesteś w naszej władzy!”


Wtem dłonie z szyi kobiety zsunęły się w dół. Chłopak z tyłu nagle złapał ją za biust.

- O Boże! – krzyknęła Marta i próbowała odciągnąć jego ręce.
- Proszę dać mi spokój! Proszę mnie puścić!

Niestety jej protesty tak samo nie odnosiły skutku, jak i próby odepchnięcia dłoni. Napastnik okazał się zbyt silny, toteż z łatwością zacisnął ręce na jej półkulach.

W tym czasie siedzący za kierownicą ponownie położył dłoń na jej kolanie, po czum sunął nią wyżej – na udo.
Marta próbowała go odepchnąć, ale nie zdołała. Mimo to nie poddawała się i nadal odwodziła go lewą ręką, podczas gdy prawą mocowała się z agresorem z tyłu.
Niestety, przegrywała na obu frontach.

Wreszcie kierowca dopiął swego i wsadził jej rękę pod kieckę.

- Nie! Nie! Przestańcie! - protestowała, ale oni na to nie zważali ani trochę, a może nawet czuli się tym zdopingowani.

Jeden przez suknię i stanik miętosił jej piersi, drugi buszował ręką pod jej suknią.

- Jedziesz laleczko na wesele bez chłopaka?! Nie masz nikogo, kto by cię regularnie bolcował? My ci to nadrobimy!
- Zostawcie mnie! Proszę…

Marta wiedziała, że siłą nic nie zdziała, ani nie wyskoczy z pędzącego samochodu. Tymczasem oni robili swoje…
- Pokaż laseczko co chowasz pod kiecką!

Podciągnęli jej sukienkę wysoko! Zobaczyli efektowne pończochy i czerwone stringi, tak koronkowe, że prześwitujące! Przez majtki widać było zarys jej szparki.
To już dresiarzy podkręciło szczególnie mocno.
-Laluniu! Ale seksowne majteczki założyłaś na wesele!– kierowcy oczy wychodziły z orbit.
- Chyba nie na darmo! Co?! Pewnie chciałaś się dać poderwać jakiemuś frajerzynie?! – facet z tyłu gapił się jak sroka w gnat.

Marta zawstydziła się.
„Czyżby uznali mnie za taką, która jedzie na wesele, żeby się puścić? Co za chamy! Ale… z drugiej strony… czy nie śniło mi się dzisiaj, że podczas tańca daję się obmacywać jakiemuś wujkowi… Czy nie wywoływał ten sen u niej podniecenia?”

- Pewnie już sobie myślisz, że na weselu zrobisz dobrze jakiemuś gogusiowi… - rzucił mężczyzna z tyłu.
- To już lepiej nam zrób dobrze. Bierzesz do buzi? – złowrogo popatrzył kierowca, nie wyciągając dłoni spod sukienki.

Kobieta zadrżała ze strachu. Ale też i… z podniecenia…  
Pomyślała w duchu, że nie ma żadnych szans.  

„Przecież mogą mnie mieć z łatwością, jak tylko żywnie zechcą… Im bardziej się będę opierała, tym będą brutalniejsi, a i tak zrobią swoje…
A może skończy się tylko na tym, że wezmę im do ust?”

Coraz słabiej się opierała, gdy mężczyzna z tyłu wsunął dłonie pod materiał jej sukni i stanika i chwycił za nagie piersi.
Jedynie krzyknęła.
- Ojej! Ach…

Dresiarze tymczasem zjechali na leśny parking.  
- No mała, wysiadaj!
Marta wysiadła i… postanowiła uciekać! Zaczęła biec, ale… w szpilkach i weselnej kiecce nie było to łatwe… Po kilku krokach potknęła się… I wyrżnęła na ziemię. Upadła tak, że sukienka podwinęła jej się wysoko…  
Chłopcy znów podniecili się jej ślicznymi nogami w seksownych pończochach.  

-O to właśnie nam chodzi maleńka! Żebyś rozłożyła się, podciągnęła do góry kieckę i grzecznie rozłożyła nóżki! Ha ha ha!

Kobieta wstała zrezygnowana. Uznała, że jakiekolwiek próby ucieczki nie mają sensu. Była bliska kapitulacji.
Otrzepując sukienkę, zastanawiała się, co ją teraz spotka.

- Nie chcesz się rozkładać tutaj, to rozłożysz się w samochodzie!
Wzięli ją pod ręce i prowadzili do auta:  
- Co nam uciekasz?! Coś ty taka cnotka-niewydymka? Nie chcesz, żebyśmy cię kołatnęli?
- Pewnie niejednemu popuściłaś, a nam nie chcesz?!  

Marta czuła się jak sparaliżowana.
- Proszę… Dajcie mi spokój…

- Jak będziesz uległa, to będzie spokojnie. A jak będziesz się opierać, to…
- To tak też lubimy! Lubimy jak suczka się broni… jak to niby nie chce dać… Bo i tak da! Ha ha ha! – dokończył wyższy.
- Rozkładaj się na tylnym siedzeniu! – tonem nie znoszącym sprzeciwu polecił grubszy.

Pod Martą uginały się nogi. Czuła się kompletnie bezradna.  I zrezygnowana… Nie chciała się szarpać. Wiedziała, że to nie ma sensu. „I tak da!” – dźwięczały jej te słowa w uszach.

Posłusznie siadła na tylnym siedzeniu samochodu. Dresiarze szybko znaleźli się obok niej, po obu stronach.

Jeden z nich jeszcze zastanawiał się:  
-Co będzie jak na parking zajedzie jakiś wieśniak?
- Tu nie ma ruchu. A jak zajedzie, to co? Niech sobie popatrzy!

Grubszy trzymał Martę za ręce, a drugi zaczął rozsuwać na plecach zamek sukni.
Kobieta czuła jak ją obnażają, ale nic nie mogła zrobić! Prosiła tylko:  
- Nie… nie…

Wreszcie „Długi” - tak do niego zwracał się kompan - uporał się z suwakiem. Oczom mężczyzn ukazał się dorodny biust opięty czerwonym, koronkowym stanikiem. Dresiarze byli zachwyceni:  

- Ale cyce!!!  
- Pewnie jacyś frajerzy na weselu już zastanawiają się, który pierwszy je zmaca…  
- A tu nic z tego. Najpierw, to my się nimi pobawimy! Oj, pobawimy!

Marta była potwornie speszona. Jeszcze nigdy nieznajomy facet nie widział jej nagich piersi… Ale teraz wiedziała, że tego nie uniknie… Próbowała się wykręcać, ale Gruby trzymał ją mocno za ręce, znacznie mocniej.  
Im bardziej się kręciła, tym bardziej falowała swoim biustem… A to jeszcze bardziej ich podniecało…  

- Nie… Nie… - szeptała.  
Ale Długi bez ceremonii zabrał się za zapięcie biustonosza…  

Mimo pisków dziewczyny, haftki zostały rozpięte, a stanik zsunięty z piersi. Teraz wreszcie widzieli jej kule w pełnej krasie. Rzeczywiście były niezwykle obfite, ale i tak wyglądały na jędrne.
Zawstydzona panna spuściła wzrok, a chłopcy sycili oczy cudnym dla nich widokiem.

-Ale zderzaki! Ja cie nie mogę!
- Jak to mówią… Cyce jak donice!

Zaczęli je dotykać, zrazu delikatnie, potem coraz mocniej obmacywać.
Marta próbowała ich powstrzymywać, ale wiedziała, że jest na to za słaba… Musiała się pogodzić.
Czując silne łapska ściskające, miętoszące jej piersi, zaczęła nawet cicho jęczeć… To ich obu podnieciło jeszcze bardziej. Długi zaczął ssać jej sutki. Wreszcie przygryzać.

Kiedy już nasycili się biustem, kontynuowali swoje:
- A teraz pokaż nam cipę!
-Proszę… nie… - błagała Marta.
Jeden z dresiarzy złapał majtki, i mimo protestów dziewczyny, zsunął je do kolan.  
Chłopcy zobaczyli ładnie ogoloną szparkę. Kobieta szybko zakryła ją dłońmi, ale rozochoceni mężczyźni niemal natychmiast je odciągnęli na bok, jakby chcieli napawać się tym widokiem.
- No no! Psitka niczego sobie!
- Zadbana! Wygolona! Taka, jak powinna być u damulki!

Marta, speszona zarówno komentarzami, jak i faktem, że obcy faceci zaglądają jej między nogi, spuściła wzrok, jedynie szepcząc:
- Zostawcie mnie…

-Twoja pipcia już czeka na gości!

- Ale najpierw… Najpierw zrobisz nam loda! – Długi nie owijał słów w bawełnę i natychmiast rozpiął spodnie.
Marta kątem oka dostrzegła, że dresiarz nie na darmo zasługuje na swoją ksywkę.
Gdy tylko wyciągnął penisa, natychmiast schwycił kobietę za szyję i przyciągnął jej głowę do swojego rozporka.
Biedna, przerażona dziewczyna kompletnie nie wiedziała jak się zachować. Za to osiłek  wiedział doskonale… Złapał ją za włosy, tak by nie miała najmniejszego pola manewru.
- A teraz uległa dziewczynka weźmie mojego przyjaciela do buzi…

Marta postanowiła zacisnąć usta i nie pozwolić na to. Jednak bała się przekonać na własnej skórze, co do ich brutalności… z drugiej strony, ku jej sporemu zaskoczeniu, ta sytuacja specyficznie ją podniecała… Wydawało jej się, że wręcz chce mieć w ustach tę prężącą się pałkę.

Tym bardziej nie mógł tego doczekać się Długi.
- Podoba ci się mój zaganiacz?! No to otwieraj…

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3000 słów i 16854 znaków, zaktualizowała 14 gru 2021. Tagi: #auto #nauczycielka #przemoc #szantaż #pończochy

6 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Margerita

    łapka w górę ach ci panowie

    14 mar 2020

  • bella

    na pewno zda za drugim razem. Podwójne zdawanie to teraz norma. Są lepsi ;)

    11 paź 2018

  • Historyczka

    Jurku, jak mam to rozumieć? Jak mam być bardziej uległa? Jeszcze bardziej ulegać na tylnym siedzeniu auta Panu instruktorowi?

    8 paź 2018

  • Jerzy

    @Historyczka Może on lubi raz uległą raz dominującą  :whip:

    8 paź 2018

  • Historyczka

    @Jerzy więc nie zaproszę go do mojego opowiadania

    10 paź 2018

  • Historyczka

    Panowie... oczywiście że nie zdałam...
    Jestem zmuszona podchodzić drugi raz...

    8 paź 2018

  • Jerzy

    @Historyczka Musisz być bardziej uległa lub bardziej wyuzdana ;)

    8 paź 2018

  • marek

    @Historyczka wiesz cieszę się że od razu nie zdałaś, strach by było na ulicę wyjść, a tak będę postaram się o licencje egzaminatora i Cię przeegzaminuję dogłębnie, moja Ty bogini:)

    9 paź 2018

  • marek

    Napisz jak poszedł Marcie egzamin:), Twój wielbiciel

    7 paź 2018

  • Kocurek70

    @marek Obecnie to nie przejdzie. Zainstalowano kamery.  A swoją drogą wasza moje panie naiwność w tej materii, jest porażająca.

    24 lut 2019

  • Jerzy

    Napisz co było dalej - poproszę więcej szczegółowych opisów ;)

    6 paź 2018