Koleżanka

Koleżanka​     Leżała naga na wielkiej, przyjemnie miękkiej baraniej skórze, rzuconej wcześniej przez niego na podłogę. Miała przepiękną twarz otoczoną kaskadą jasnych loków. Przymknięte powieki zakończone były falbanką długich rzęs, usta lekko rozchylone lśniły malinową barwą. Ręce ułożone nad głową uwydatniły bardziej tułów, na którego górnej części rysowały się jej piękne okazałe piersi i sterczące sutki. Jej skórę oświetlały płomienie kominka. Widać było, że odpoczywająca delektuje się tym momentem. Zgrabne, gładkie ciało wyglądało jak z porcelany, w której odbijały się refleksy tańczących światełek.
​     Obserwujący stał przez chwilę nieruchomo, nie przekraczając wejścia z korytarza do obszernego, klimatycznie urządzonego salonu. Zastygł jakby oczarowany i przyglądał się temu olśniewającemu zjawisku. W rękach trzymał tacę, na której umieszczone były: schłodzony szampan oraz dwa kryształowe kieliszki. Ciepło i światło od kominka kontrastowało z zimnem śnieżycy i ciemnościami majaczącymi za wielkim, przeszklonym oknem z widokiem na góry. Aura na zewnątrz przypominała kosmiczny - mroczny, surowy i jednocześnie piękny krajobraz. Atmosfera wewnątrz domu wywoływała zaś kojące uczucia, a wspomnienie minionych kilku godzin przyniosło mu kolejną falę podniecenia, które objawiło się pulsowaniem jego obnażonego przyrodzenia.
​     Filip był zwyczajnym mężczyzną w średnim wieku, który jednak cieszył się zdrowiem i sprawnością młodszych od siebie. Miał pieniądze, pozycję, sukcesy i nieudane małżeństwo za sobą.
​​     Nadię poznał wczorajszego wieczoru w restauracji „Górski potok”. Od razu mu się spodobała. Był umówiony tam na wieczór z przyjacielem i jego narzeczoną. Nie spodziewał się, że zabiorą ze sobą koleżankę. W czasie kolacji wielokrotnie odbierał wrażenie, że skądś ją zna, że gdzieś już widział tę twarz, poznaje ten głos. Jednak nie mógł sobie przypomnieć nic więcej. Potem już nie zaprzątał sobie tym głowy, ich czwórka wylądowała na dyskotece w Halit Club, gdzie oddali się bez reszty zabawie.           
     Tam zaiskrzyło między nimi. Bliskość ciał, ultra trance, moc świateł i alkohol we krwi rozbudziły zmysły tak bardzo, że gdy przyjaciel z dziewczyną postanowili wrócić do hotelu, oni chcieli jeszcze się bawić. Zostali sami, ale nie wytrzymali tam długo.
​​Po godzinie taksówka wiozła ich do jego wypoczynkowego domu na przedmieściach kurortu. Już na tylnym siedzeniu auta namiętnie się całowali, on pieścił jej ciepłą i wilgotną cipkę, a ona przekonywała się jak bezpardonowo rozpycha się w spodniach jego penis.
​​     Nie konwersowali na miejscu. Rozbierali się w biegu. Nie zaprowadził jej do sypialni na piętrze. Przerzucił tylko z sofy na podłogę miękkie nakrycie, na którym w pośpiechu położył dziewczynę, bo ogarnęła go taka żądza, że chciał ją mieć jak najszybciej. Gdy jak oszalały smakował piersi swej zdobyczy, ona go nagle przystopowała.

​​     - Poczekaj. Rozpal proszę w kominku - zagadnęła, chwytając jego głowę, przyciągając twarz, aby pocałować w usta. Uśmiechnęła się czule, czekając aż z niej zejdzie. Nie śmiał odmówić. Ochłonął trochę i zaczął wykonywać polecenie. Wstała energicznie.
​​     - Chcę się odświeżyć. Gdzie masz łazienkę? - zapytała grzecznie, ale tonem nie akceptującym odmowy.

​​     Gdy brała prysznic, on włączył jakąś stację radiową, w której leciała transowa muza, nalał sobie whisky, zapalił stojące w pokoju świece. Gdy skończył, ogień w kominku zapłonął całą mocą. Wtedy stanęła przed nim naga, pokryta gdzieniegdzie kroplami wody, spojrzała mu w oczy i chwyciła sterczącego ciągle, pobudzonego myślami o niej, członka. ​​
     Pchnęła rozpromienionego mężczyznę na sofę stojącą naprzeciwko kominka. Poddał się tej inicjatywie. Wzięła do buzi pulsującą część męskiego ciała. Jej usta były gorące, język miękki, wnętrze ust głębokie i wilgotne. Stęknął z wrażenia, a ona już obejmowała całego ustami, po chwili lizała oraz głaskała drobnymi dłońmi u nasady, spoglądała też jakby z podziwem na rozmiar.  
     Przytrzymując ten obiekt pieszczot, znowu wkładała do buzi, cofała głowę, ustami zaciskając wysuwający się kształt, pochłaniała ponownie, krążyła językiem wokół, ssała, chuchała przesuwając usta po całej długości, pieściła kuleczki. I znowu, i jeszcze.  
     Dorodne piersi ocierały się o jego uda. Blond głowa poruszała się coraz szybciej. Położył swoje dłonie na tych włosach, czuł ich miękkość, ręce śledziły ruchy dostarczające mu wspaniałej rozkoszy. Marzył o podobnej sytuacji - tego typu pieszczotach z jakby nie patrzeć nieznajomą. Jak dotąd nie miał okazji doświadczyć aż takiej podniety, spowodowanej  niezahamowaną żądzą kobiety. Czuł, że zbliża się erupcja wulkanu. Chciał przedłużyć te chwile doznawania, pragnął dać im obojgu więcej czasu na to bliskie poznawanie siebie tu i teraz.  
     Odsunął jej głowę od siebie, przeniósł dziewczynę na podłogę, przytrzymał ręce. Spojrzał w oczy, a potem zaczął całować szyję, pieścił cycuszki. Językiem schodził w dół. Płaski brzuch kochanki spazmatycznie się poruszał. Oddychała głośno. Nabierała powietrza jakby się bała, że zabraknie jej tchu. Wiedziała gdzie zmierza świdrujący język. Rozłożyła bezwstydnie nogi. Różowe płatki zachęcały do próbowania, muskania, całowania. Patrzył na kwiat, który pachniał mu jak jeszcze żaden dotychczas. Cały zroszony i młodzieńczo delikatny prezentował się wyjątkowo. Zanurzył między listkami język, brodził w tym świeżym kwiecie nosem.  
     Ręce włożył pod jędrne pośladki, które odrywały się coraz bardziej od podłoża. Spotęgował tym dodatkowe doznania. Językiem dalej zwinnie badał to serce kobiecości. Ciało Nadii falowało miarowo w rytm odbieranych impulsów. Z przygryzanych przez nią ust, wydobywały się co jakiś czas jęknięcia, które były rozkoszą dla uszu.  
     Poczuł, że jest bliska szczytowania, gdy zassał najwrażliwsze miejsce nad łechtaczką. Włożył palec do pochwy. Było tam tyle miejsca, że dokładając drugi, kręcił swobodnie piruety. Wymyślnie eksplorował środek. To zwykle działało na kochanki. Nadię też rozbudziło tak bardzo, że okazywała swoją przyjemność niebywale entuzjastycznie. Jęki przerodziły się w postękiwania i inne cudne odgłosy. Seksowny śpiew wzbierał na sile, aż w końcu osiągająca orgazm kobieta zamknęła jego głowę w kleszczach swojej ekstazy.  
     Wyzwolił się z tego miłosnego uścisku, podniósł na rękach i wbił w nią z całą mocą. Była obłędnie gorąca i mokra. Nie potrzebował wiele czasu by przeżyć swoje spełnienie. Po kilku mocniejszych pchnięciach osiągnął zenit rozkoszy.  
     Złączyły się ich ciała, zmieszały substancje. Oddychali głęboko. Ona objęła go kończynami. On ciągle zatopiony był w rajskim wnętrzu. Czuł jak nadal otacza go ogrom ciepła, szczególnie w miejscu ich zespolenia. Chciał by trwało to jak nadłużej.
​     Teraz stał i przyglądał się przepięknemu ciału, mieniącemu się w świetle świec i ogniska. Tej nocy do pełni szczęścia dochodzili kilka razy. Przerobili wszystkie najlepsze pozycje. Poznali wzajemnie każdy zakamarek swojego ciała. ​​
     Patrzył tak na nią z czułością i nagle sobie przypomniał. Nadia! Dziewczyna z liceum, z klasy jego córki. W zeszłym roku zdawały razem maturę. Koleżanka! Dziwnie się poczuł. Walczył chwilę z myślami. Przestąpił jednak próg pokoju.  
     Wystrzał szampana wybudził Nadię z letargu. Podał jej kieliszek i wzniósł toast za ich miłe spotkanie. Uśmiechnęła się do niego, wypiła prawie całą zawartość kieliszka, a resztę wylała sobie na brzuch, dając mu do zrozumienia, że to jeszcze nie koniec ich nocy.
​​

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Gaba

    A czemu to w poczekalni jeszcze zimuje? Ponad trzy tysiące odsłon i.... Nie rozumiem tego.

    tydz. temu

  • Użytkownik Czytelniczka1

    @Gaba  
    Bo to tylko odsłony. ;) Może odsłaniają i nie podoba się. ;)
    Cieszę się, że Ciebie zaciekawiło.  
    Pozdrawiam. :)

    tydz. temu

  • Użytkownik Vee

    Cześć! Zastanawiam się, czy "Koleżanka" jest lepsza od poprzedniego opowiadania i moim zdaniem tak. Co prawda na dyskotekę nie trzeba udawać się do Halit Clubu, bo wystarczy wpisać w szukajkę "jej", ale jest postęp. Zresztą nie tylko o brak tamtejszej groteski mi chodzi, bo w ogóle więcej zdań mi się zwyczajnie podobało.  
    Sama historia jest znacznie uboższa. Nie będę się o to czepiać, bo tekst miał być taki w założeniu, ale to urozmaicenie z odkryciem koleżanki córki wypada dość blado. Nie znamy wieku przyjaciół Filipa, ale skoro on sam jest w średnim wieku, wypadałoby napisać, że tytułowa "Koleżanka" nie jest czterdziestolatką, tylko smarkulą po maturze. Czy mimo to poszedłby z nią do łóżka? Trudno powiedzieć, bo o Filipie wiemy niewiele. Problem tej intrygi to nie tylko umieszczenie w tekście, ale też konsekwencje. Bohater "dziwnie się poczuł", a potem olał ten fakt i wzniósł toast. Aż chce się zapytać, po co tak sobie skomplikowałaś, nie mając na to pomysłu :)
    Tak czy siak idziesz w dobrą stronę. Naucz się robić poprawne wcięcia akapitowe i zacznij je stosować, przeczytaj coś o edycji dialogów i pisz z pomysłem, a Twoje teksty mogą być naprawdę cacy :D

    3 tyg. temu

  • Użytkownik Czytelniczka1

    @Vee  
    Doceniam Twoje pochylenie się nad moim drugim tekstem. Jest on na pewno
    Inny od poprzedniego i o to mi chodziło.  
    Zawaluowanie zadajesz mi pytanie po co sobie skomplikowałam (domyślam się, że fabułę), skoro nie miałam na to pomysłu.  
    Moim zdaniem niczego sobie nie skomplikowałam. :)  
    Wszystko jest bardzo proste. Na tyle, że nie miałam potrzeby się w to bardziej zagłębiać. Zresztą lubię dawać ewentualnemu czytelnikowi pole do domysłów i swoich własnych interpretacji.  
    Taka właśnie jest moja wizja publikowania tutaj. Pisać krótko i nie wnikać za wiele.  
    Na marginesie dodam, że czytam z przyjemnością obszerne opowiadania, które są bardziej wnikliwe, wyczerpujące bogato tematykę, opisujące obrazowo bohaterów, w których to autor wykorzystuje mnogość środków literackich. Lubię bardzo!  
    Ale czy w różnorodności nie ma radości? Przecież tu jest przestrzeń dla wszystkich.  
    U siebie zdawkowo traktuję otoczkę, bo chodzi mi o inne wrażenia. :)
    Co do mojego bohatera i jego towarzystwa. Filip jest mężczyzną w średnim wieku. Przyjaciel może być jego rówieśnikiem, a może być też młodszy. Ba, może być nawet starszy i związać się z narzeczoną w młodym wieku, która ma tak samo smarkulowatą koleżankę. :D  
    Potęga niedopowiedzeń! ;)
    Co do zakończenia. Też nie przypadło Ci do gustu. A mnie intryga z ostatecznym rozpoznaniem kochanki się podoba.  ;)  
    Dylematy się miewa, czasami się je olewa - to takie życiowe, czyż nie?  
    Hmmm. W moim odczuciu, trochę się czepiasz, a może po prostu inne są Twoje oczekiwania. ;) :P  Przykro mi, że nie będę mogła im sprostać. Lubisz inaczej. Szanuję to.  
    Podsumowujac, można sobie dopowiedzieć  tę historyjkę jak się chce. Z rozmysłem daję taką możliwość czytającym.  
    Czy to źle? Według Ciebie słabo. No cóż.  

    Dziękuję, że choć trochę we mnie wierzysz, a nawet wróżysz, że po podszkoleniu się i przy odrobinie pomysłu, moje teksty mogą być cacy. To miłe. ;)  
    Nie mogę  obiecać, że tak się stanie.  Mogę jedynie zapewnić, że nie będę nikogo naśladować, niczego udawać. Będę zawsze sobą.  
    Pozdrawiam. :)

    3 tyg. temu

  • Użytkownik Vee

    Czytelniczko, już pod poprzednim opowiadaniem nie przyjęłaś żadnej z moich uwag, nawet tych obiektywnych, więc wiem, że tego nie lubisz. Tym chętniej komentuję w krytycznym tonie. Nie dość, że jest ciekawie, to jeszcze akurat Ty dajesz nadzieję, że może dzięki temu przeczytam kiedyś tekst, który mnie zachwyci ;)
    Każdy ma prawo do tworzenia własnego stylu i spokojnie – nic mi do tego, w którą stronę pójdziesz. Przyznaję jednak, że mocno byś mnie zdziwiła, gdybyś przy swoich możliwościach postanowiła zbudować pisarską tożsamość akurat na słabościach warsztatowych :)

    3 tyg. temu

  • Użytkownik Czytelniczka1

    @Vee  
    Uwagi warsztatowe biorę sobie do serca, choć o "budowaniu tożsamości pisarskiej" w ogóle na poważnie nie myślałam. ;)
    Dziękuję za każdy komentarz, bez względu na ton w jakim go piszesz. :)

    Co do przyjmowania krytyki.
    A czy znasz jakąś osobę, która lubi krytykę? Jeśli ktoś mówi, że tak jest, moim zdaniem mija się z prawdą. :)
    Krytyczne spostrzeżenia można cenić, szanować, zgadzać się z nimi, brać na poważnie, wyciągać z nich naukę, ale z ich powodu nie tryska się szczęściem, gdy się pojawią - nie cieszą człowieka, nie sprawiają przyjemności, nie dodają skrzydeł.
    Jak najbardziej są ważne i potrzebne, skłaniają do myślenia, dają szansę na poprawę.
    Także, jak wszyscy krytyki nie lubię, ale jej nie odrzucam. Przyjmuję ją pokornie, wskazówki biorę pod uwagę, nawet jeśli nie ze wszystkimi się zgadzam lub wydaje mi się, że mam coś na swoją obronę. :)

    Kończąc, jeszcze raz dziękuję Ci bardzo za poświęcony czas, zarówno na przeczytanie tekstów, jak i na konstruktywną, ciekawą konwersację w komentarzach.
    Z poważaniem.
    Kaśka

    3 tyg. temu

  • Użytkownik unstableimagination

    No proszę. Tak szybko drugie opowiadanie!
    Krótkie, intensywne i działa na wyobraźnię.
    Moje ulubione zdanie: "Zgrabne, gładkie ciało wyglądało jak z porcelany, w której odbijały się refleksy tańczących światełek." ;)

    3 tyg. temu

  • Użytkownik Czytelniczka1

    @unstableimagination  
    Dziękuję. ;)

    3 tyg. temu

  • Użytkownik Lebar

    Fantastycznie napisane, gratuluję lekkiego pióra. Może ciąg dalszy?

    3 tyg. temu

  • Użytkownik Czytelniczka1

    @Lebar  
    Dziękuję.  
    Jeśli jeszcze coś napiszę, będzie to raczej kolejna historyjka.  
    Tu na Lol24 jest dużo wspaniałych, dłuższych, wielodcinkowych opowieści, które śledzę i podziwiam.  

    Ja mam inny plan na ten profil. ;)
    Pozdrawiam. :)

    3 tyg. temu

  • Użytkownik Vee

    @Czytelniczka1 O, i taka droga mi się podoba! ;)

    3 tyg. temu

  • Użytkownik andkor

    Świetnie napisane i wcale mnie nie dziwi że ,,przyglądał się temu olśniewającemu zjawisku"
    Pozdrawiam Andrzej

    3 tyg. temu

  • Użytkownik Czytelniczka1

    @andkor  
    Dziękuję. :)

    3 tyg. temu