Dzika sytuacja cz.6

Spojrzenie Damiana było wyjątkowe – patrzył na nią przenikliwie i dostojnie, ale i z szaleńczym błyskiem w oku. Czuć było od niego wymieszany zapach, nieco metaliczny i orzeźwiający. Miętowy. Mentolowy. Tytoniowy. I trochę jebał benzyną. Do tego na ustach zabłąkał mu się uśmiech, nie taki zwykły, a ze smakiem. Smakiem Damianowej prymitywności.
- Kocham cię, kocham cię, kocham…
Syciła ją jego obecność. Dając o niej znać, Damian złapał Olę za łokieć u prawej ręki i dzięki temu przysunął do siebie. Niemiłosiernie blisko przybliżył twarz do jej twarzy. Nie mogła od razu skosztować jego ust. Obdarował ją jedynie lekkim muśnięciem po policzku, zawadzając ukradkiem o górną wargę. Odurzona jego oddechem i zatracona w słowach, które brzmiały w jej głowie niczym hymn miłości doskonałej, wiecznej, niezrywanej… Nierealnej.

Spocona leżała na łóżku, kierując beznamiętnie wzrok na zegarek. Osiemnaście, dwadzieścia cztery, czterdzieści osiem minut po czwartej. Ola nie zamierzała zasnąć, nie widziała w tym sensu. Po co zmagać się i łaknąć snu, jeżeli zawsze kończy się to tym samym, czyli okropną, niewiarygodnie rozczarowującą rzeczywistością. Już od czterech tygodni jest tak, że gdy tylko zaśnie, w jej głowie powstają dzikie fantazje o nim. Fantazje. Fantazje. Fantazje… Męczarnie. Podświadomość rozgrywa bitwę z jawą. Najgorsze jest to, że w wyobraźni nieustannie go idealizuje, naprawia i czuję się z tym cudownie, jednak zaraz potem dopada ją brutalna rzeczywistość, a w niej musi zmierzyć się z prawdziwą osobą. Z prawdziwym chamem.
Umówiła się z nim na dzisiejszy wieczór. Prawdę mówiąc, ładnie to brzmi i w sumie całkiem flegmatycznie to spotkanie zostało przez niego zainicjowane.

"Widzimy się dziś wieczorem?” Spytał.

"Tak, jasne”. Odpowiedziała.

Prawie jak randka. Ola jednak wie, jak dalekie jest to od randki. Takiej typowej, o której każda kobieta myśli, kiedy facet pyta o wolny wieczór. Nie powinna narzekać, gdyż spotkania na namiętnych stosunkach z Damianem dają jej wiele… radości? Dają jej wiele. Przyjemności. Która przemija, jak tylko jej partner znika. I wtedy napływa całkiem inne uczucie – uczucie spustoszenia. Albo jak inni wolą – pustki. Ona sama nie lubi tego określenia. Jakkolwiek by tego nie nazwać, żadne słowa nie oddają emocji. A te emocje są okropne. Dlatego też postanowiła, że dziś to skończy. Nie potrafi nawet tego zaplanować, a co dopiero wykonać, lecz musi coś zrobić.

Poranek strasznie się jej wydłużał. Wzięła godzinny prysznic, potem związała wysoko włosy, w formie kucyka. Ubrała się w czarne leginsy i równie czarny t-shirt z nadrukowanym zielonym tekstem: I have friends who smoke pot. Zarzuciła jeszcze za dużą bluzę i stwierdziła, że wygląda kompletnie nie seksownie. Jednak w ogóle jej to nie przeszkadzało. Nawet nie pofatygowała się o prawdziwy stanik, tylko włożyła jakąś sportową imitację. Nieważne, było jej wygodnie. Zjadła śniadanie i wyszła z mieszkania. Zamknęła drzwi na klucz i odwróciła się w stronę wyjścia z budynku. Zaskoczyło ją dociekliwe spojrzenie, wyłaniające się prosto z klatki schodowej. Wysoki mężczyzna, na pewno niemieszkający w tutejszym bloku, stał jej na drodze.
- Dzień dobry, w czymś panu pomóc? – Spytała beztrosko nieznajomego, a on uniósł jedną brew ku górze.
- Oferuje mi pani każdy rodzaj pomocy, czy to tylko przyjazna formułka? – w jego odpowiedzi można było wyczuć pewność siebie i poczucie humoru. A poza tym pachniał seksem już z pięciu metrów.
- To zależy od pana wymagań.
- Są ogromne – przeciągał leniwie samogłoski. W okolicach oczu pojawiły się mu zmarszczki, Ola zauważyła, że pomimo doskonałej sylwetki i przystojnej twarzy, gość musi być starszy od niej blisko o dziesięć lat.
- Cóż, jeśli pan o nic nie poprosi, niczego nie dostanie – Ola zawahała się na chwilę – Oczywiście mam na myśli obdarowanie pana uprzejmością.
- A ja znam wiele rodzajów okazywania uprzejmości. Mniemam, że pani ochoczo mi ich udzieli.
- Na pewno nie w tym czasie.
- Dobrze – sięgnął do głęboko wszytej kieszeni i wyciągnął karteczkę.
Karteczka okazała się wizytówką.

Zanim się jej dogłębniej przyjrzała, pożegnała towarzysza i wyszła na zewnątrz. Zastanawiała się, kogo odwiedza. Znała każdego z budynku i dlatego, że nie był za duży, ale również z tego powodu, iż była straszną niezdarą i ciągle potrzebowała pomocy sąsiadów. Chowając wizytówkę do kieszeni, rzuciła okiem na imię i poczuła dreszcze. Jezu. Kolejny Damian. Z trudem odczytała nazwisko z równym przerażeniem. Skąd ten facet się wziął? Schrödinger. Chyba Niemcy. Wybitnie. Wyjęła telefon w celu zapisania sobie numeru nowego znajomego. Na wyświetlaczu pojawiła się klawiatura, więc Ola bez szczególnego namysłu zaczęła przepisywać. 502-688… Zaprzestała wykonywania dalszej czynności, gdyż nie było takiej potrzeby. Numer bowiem już znajdował się w spisie jej kontaktów. O jaki fart – nawet pod tym samym imieniem. Nie czuła już dreszczów, a napływający histeryczny śmiech. Nie do wiary. Ten pajac robił sobie z niej jaja. Jak to możliwe, żeby aż tak nie znać granic przyzwoitości. Postanowiła zawrócić i opieprzyć tego zapewne opłacalnego dupka. Nie musiała nawet daleko zachodzić. Był w wejściu i toczył rozmowę z kominiarzem. Widząc ją, w ogóle się nie speszył, jedynie spojrzał. Badawczo, z intrygą.
- Wybacz, mogę cię na chwilkę na bok? – Spytała dość grzecznie. Panowie wymienili uśmiechy.
- Ta piękna pani oferuje mi nietypową pomoc, więc jeśli mógłby nam pan wybaczyć – odrzekł szarmancko. Jednak "pan” nie zdążył zareagować w żaden sposób, bowiem Ola nic nie myśląc, dała upust emocją.
- Ty pieprzony debilu skończ z tym teatrem! – wyrzuciła ręce w górę, zwracając tym samym na siebie uwagę całego otoczenia – Myślisz, że to zabawne? Oh, Damian pewnie się doskonale bawi. A wiesz co, też chcę zabawy.

Nie zwracając uwagi na nic, dziewczyna zamachnęła się z całej drzemiącej w niej furii i walnęła w "Damiana”. Miała niezłego sierpowego, więc nic dziwnego, że towarzysz zachwiał się do tyłu. To i tak było za mało. Gdzie satysfakcja? Kopnęła równie mocno mężczyznę w krocze. Niczym w filmach. Tak jak się spodziewała, jej ofiara skuliła się z bólu.
- Kurwa mać! Co to ma być?! – Jęczał.
- Oh, no przecież wy to lubicie. Niewychowane chuje. Możesz przekazać Damianowi, że nigdzie się dziś nie wybieram. W domu też nie będę, niech się pieprzy! W ogóle pieprzcie się razem – krzyknęła i ponownie zamachnęła się kolanem. Trafnie, jednak z trochę mniejszą siłą.

Odwróciła się i skierowała w stronę mieszkania. Wparowała do niego rozwścieczona, jak i zdruzgotana. Oparła się o zimną ścianę, próbując uspokoić oddech, ale na nic się to zdało. Drzwi z impetem uderzyły o ścianę obok niej. A Nanibowy Damian zacisnął pięści, podchodząc wprost do niej.
- O co Ci chodzi dziewczyno? – spytał jednym tchem. Ola uśmiechnęła się smutno.
- O nic, wypierdalaj – rzuciła się w stronę kuchni, ale on ją powstrzymał.
- O CO CI CHODZI?! – wrzasnął, a ona aż drgnęła.
- Czemu to robisz, co?
- Co?
- Boże…
Odwróciła od niego wzrok, wykręcając głowę pod kątem. Poczuła, że w oczach robi się jej gorąco, więc zaczęła szybko mrugać. Nanibowy Damian głęboko odetchnął tuż nad jej karkiem.
- Wyjaśnij mi to, co tu się przed chwilą wydarzyło – rzekł opanowany. Dziewczyna z niedowierzaniem spojrzała na mężczyznę. Uśmiechnęła się mimowolnie.
- Chyba o taki efekt mu chodziło, prawda? Żeby mnie jeszcze bardziej zniszczyć.
- Komu?
- A kto ci płaci? – wyszeptała. On przechylił głowę, wyraźnie analizując jej słowa.
- Ja. Naprawdę. Nic nie wiem – Mówił powoli, mówił patrząc jej w oczy, mówił z lekkim niepokojem. Mówił szczerze.
Ola zakryła dłońmi twarz i osunęła się na podłogę.
- Przepraszam, zostaw mnie samą – mówiła zduszonym głosem.
- Nie mogę, dopóki nie dowiem się, o co chodzi – wyglądał na przejętego.
I chyba taki był. Pewnie był też świetnym facetem, a ona go tak potraktowała. Cóż, należały mu się wyjaśnienia, więc zbombardowała go masą niekompletnych, niezrozumianych zdań. Coś o Damianie, o telefonie. Wszystko bez sensu tak jak jej życie.

Gdy przedstawiła mu fakt, że Damian jest właścicielem klubu, coś w jego oczach zapłonęło. Wstał, dotknął swojego czoła i z niedowierzaniem wybełkotał "Nie do wiary”.
- Boże, tylko mi nie mów, że to jakiś kryminalista – powiedziała roztrzęsiona Ola.
On dokładnie jej się przyglądając, stopniowo wypuszczał powietrze, a słowa, które wypływały razem z nimi były kompletnie nierealne i dzikie.
- To mój brat.

***

Tej nocy każda próba zaśnięcia okazała się nie do zrealizowania. Ola zaciskała oczy aż do bólu, jednak ciągle słyszała w głowie przewalające się pytania. Ostatnim razem, gdy narzekała, iż źle się czuje, nie wiedziała jeszcze, co znaczy słowo "źle”.
Prawdziwy Damian opuścił jej mieszkanie zaledwie w południe, nic jej nie wyjaśniając. Powiedział tylko, że jeszcze się z nią skontaktuje. I że porozmawiają. Wszyscy porozmawiają.
"Prawdziwy Damian”. Co to do cholery za określenie. Nawet nie wie, jak On się nazywa. On. Bez tożsamości nie wydawał jej się już tak atrakcyjny. Wcale, w ogóle jej się nie wydawał. Jak gdyby go nigdy nie było…

A jednak był. W jej kolejnym śnie. Tym razem, leżeli razem na łóżku, on delikatnie gładził jej policzek i ze świecącymi oczami szeptał. A jego szept był jak modlitwa jak litania win. Wiersz potępienia.
- Przepraszam…
Obudziła się i patrzyła na sufit. Chciała zerknąć na zegarek, jednak coś jej nie pozwoliło. Coś jej zasłaniało. Sylwetka, ta, która zaledwie kilka minut temu nawiedziła ją w śnie.
- Przepraszam.
Ola wyciągnęła rękę. I poczuła go namacalnie. Spocona i rozgrzana skóra Damiana była rzeczywista. Uniosła się lekko na rękach. Zamiast zacząć na niego krzyczeć, tylko patrzyła. On robił to samo. Atmosfera była taka dziwna, pełna żalu i smutku, i niezrozumienia. Oboje mieli przerażenie w oczach – to ich teraz łączyło. Chciała, żeby coś powiedział i chciała, żeby nic nie mówił. On wykonał jeden gest, łapiąc ją za rękę. Przysiadł na łóżku obok i trzymał jej dłoń ciasno w swojej. Jeszcze nigdy tak nie wyglądał. Łaknąc, wyczekując.
- Ja nie… – jąkała się Ola.
- Wiem.
- Nie rozumiem – spojrzała na ich dłonie. Damian, pseudo Damian nie zamierzał już nic powiedzieć, więc odezwała się Ola.
- Idź stąd – starała się brzmieć stanowczo.
- Tak bardzo nie chcę…
- A czego chcesz? – wyrzuciła, niemal płacząc.
- Pokażę ci.

Wiedziała, co chce jej pokazać. I chciała to zobaczyć. Chciała poczuć po raz kolejny orgazm, jaki tylko on potrafił jej dać.
Chwycił za jej koszulkę, w której spała, patrząc ukradkiem na nadruk zebry. Wykrzywił usta w grymasie i ściągnął z niej bawełniane odzienie. Miała na sobie jeszcze tylko majtki i myślała, że pozbędzie się ich równie sprawnie, on zaś zatrzymał na nich rękę. Kciukiem masował jej pępek, a resztę dłoni umiejscowił niżej. Sprawnie poruszał palcami, gładząc jej cipkę poprzez majtki. Drugą ręką objął jej pierś. Zgrywając się doskonale z ruchami tej pierwszej, dotykał jej tak, jakby grał na pianinie, jakby komponował dzieło. Zaczął całować jej kark, co ją rozbroiło. Być może dlatego, że nigdy wcześniej nie dopuszczał się podobnych aktów, ale doznanie strasznie jej się podobało. Czuła się jak na kąpieli. Z tym że teraz, Damian zmywał z niej cały smutek. Dwa palce zjechały z majtek, próbując dostać się głębiej. W tym celu odchylił lekko materiał i po chwili Ola czuła już jak chce się dobić do jej wnętrza. Jej wnętrze... Ona miała dwa wnętrza. Jedno – to, które przeżywało rozkosze i drugie – to, które zazwyczaj zostawało niezaspokojone, rozszarpane.  
  
Refleksyjny nastrój, jaki ją opanował, nie sprzyjał jego zamiarom. Przestała czuć się komfortowo i w ogóle koniec iskierek.
- Nie róbmy tego – zwróciła się do niego ze słyszalnym bólem w głosie. Jednak on nie odpowiedział, tylko przysunął się bliżej i złapał za jej prawy łokieć. Mierzył ją wzrokiem, był teraz natarczywie blisko niej. Chciała dotknąć jego ust swoimi, ale to nie było takie proste. Mimo takiej bliskości dzieliła ich mila żalu i rozczarowania. Wszystko było jak we śnie. Jego gesty, jego zapach… Pamiętała, jak wtedy mówił, że ją kocha. Ale jej nie kochał. I ona, jak zdążyła odkryć, również nie żywiła do niego podobnych uczuć. Bo jak mogłaby nawet go nie znając?
Ja pierdolę, to nawet nie był Damian.

andairalone

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2366 słów i 13187 znaków, zaktualizowała 26 lip 2015.

4 komentarze

 
  • lollollol1234577

    ci*a

    20 sie 2015

  • melania

    Czekam z DUZA niecierpliwoscia na kolejna czesc

    29 lip 2015

  • kika

    tak rzadko dodajesz części:( dlaczegoo? Uwelbiam :)

    29 lip 2015

  • andairalone

    @kika Nieczęsto dodaję kolejne części, ponieważ brakuje mi chęci, to główny powód. Jednak sprężam się, kiedy wiem, że ktoś na to czeka  ;)

    29 lip 2015

  • merymery

    Daj szybko kolejna czesc :D

    27 lip 2015