Damian
Musiał iść do klubu. Nie, nic nie musiał. To był jego jebany klub, a teraz nie miał ochoty rządzić tymi debilami. Zadzwonił telefon.
- Dzień dobry - piskliwy głos Nikoli rozbrzmiał w słuchawce - Damianie...
- Kim ja kurwa dla ciebie jestem, że mówisz mi po imieniu? Nigdy się nie nauczysz do chuja?
- Przepraszam - odetchnęła - będziesz dziś w biurze?
- A co? - złościł się, bo ciągle czegoś od niego chcieli. Te małe suki były najgorsze, dzwoniły, pytały, dupy dawały byle komu,
- Kierownik, ten z Moskwy, przyjechał z towarem.
- Kurwa, zaraz będę. Posadźcie tego pajaca gdzieś w loży i dajcie mu wódkę.
Rozłączył się. Poszedł po koszulę i spodnie. Założył je niedbale. Poszedł na parking.
Do klubu miał kilka kilometrów, ale musiał przejechać przez centrum i w godzinach popołudniowych ulice były zapchane. Już w Alej Partyzantów ruch był okropny. Patrzył na ludzi idących pieszo i im zazdrościł. Mógłby przebiec ten kawałek, ale zważając na to, że biega tędy Ola, odpuścił sobie. Nie chciał jej teraz widzieć. Ostatnim razem obiecał jej spotkanie, po czym ją olał. Musiał, żeby nie robiła sobie nadziei. Żeby nie wyobrażała sobie za dużo. Dystans jest najważniejszy, zaraz po orgazmie. Orgazm, dystans - zajebiście. Ola pewnie teraz siedzi i płacze. Lament, histeria... ale jej przejdzie. Kobietom zawsze przechodzi, tylko trzeba trochę poczekać. To jest wkurwiające i ekscytujące - to wstrzymywanie się tylko po to, by potem iść na całego, nie bawić się w uwodzenie, słodkie słówka, randki i inne bzdury.
Dojechał na miejsce i z impetem wtargnął do środka. Ludzie gromadzili się już w kolejkach. Przeszedł przez parkiet i korytarz. Doszedł do biura. Była w nim Nikola jak zwykle ubrana w obcisłą sukienkę. Typowa blondynka, z większą dziurą głowie niż w cipce. Można by jej dymać mózg.
- Wypierdalaj - rzucił tylko, bo nie miał na nią ochoty. Ale ją to jeszcze bardziej nakręcało. Im bardziej pokazywał, że jej nie chce, ona go chciała mocniej. Laski są takie głupie.
- Nie bądź taki spięty - przechyliła się uwodzicielsko do przodu, eksponując piersi - wyczuwam, że masz ochotę na masaż.
- Tak. Chuja.
Nie trzeba było jej wiele tłumaczyć. Przeszła przez biurko ochoczo się uśmiechając. Położyła dłonie na jego biodrach i już chciała się zabierać do pracy. Ale nie mogła. Jakiś skurwysyn otworzył drzwi. Bez pukania. Damian odepchnął dziewczynę i nie patrząc na intruza, siadł przy biurku.
- Jeśli dla mnie pracujesz, to wylatujesz - rzucił krótko. Nie usłyszał odpowiedzi i zdenerwował się jeszcze bardziej. Podniósł wzrok na napakowanego gościa, a ten przepraszająco uniósł brwi.
- Proszę wybaczyć, jest problem z małolatami. Chyba podrabiają dowody.
- Chyba?
- Nie mam pewności...
- A co? Ja mam kurwa mieć? Gdzie one są?
- W sumie jest tylko jedna.
- Co za kretyn, przyprowadź ją.
Był tu zaledwie dwadzieścia minut, a już był zmęczony. Jak zwykle. Banda idiotów. Gdy ochroniarz zamknął za sobą drzwi, Nikola pośpiesznie zasiadła na kolanach Damiana.
- Złaź, jestem wkurwiony.
- Lubie cię takiego, ty też mnie taką lubisz, co?
- Lubie jak mi obciągasz, ty też to lubisz, co?
Rozpięła suwak na plecach i wysunęła się z sukienki. Miała świetne ciało. Kształtny tyłek, kształtne cycki. Wiedziała to i on też to wiedział, i nie chciał tego, i nie wiedział czemu. Patrzył na nią i nie mógł wzbudzić w sobie pożądania. Gdy zaczęła go dotykać wszystko minęło - już mógł ją pieprzyć do nieprzytomności. I znowu ten skurwiel wtargnął podczas akcji. Damian zirytowany wstał, pchając dziewczynę na biurko.
- Ja pierdole, oddawaj kartę, już tu nie pracujesz. Kurwa mać, nie wiem, widzisz drzwi, myślisz drzwi, to po chuj się wpieprzasz bez pukania. Po coś, do cholery, one tu są - Spojrzał gniewnie na ochroniarza. Chciał spojrzeć gniewnie na jego towarzyszkę, ale nie mógł, bo to była ona. Wyglądała jak tej nocy, kiedy się poznali. Delikatna twarz, lśniące długie włosy. Rozpuszczone. Krótka, jasna sukienka. Szpilki. Wtedy była zalana, teraz przestraszona. Przerażona. Zaskoczona. On podobnie. Nikola oparła się o niego, a on poczuł się nieprzyjemnie. Zlustrował Olę spojrzeniem.
- Ona jest pełnoletnia debilu, wynocha - powiedział zimno, stojąc sztywno. Starał się nie okazywać niczego. Wychodziło mu to znakomicie. Kurwa mać.
Gość zabrał oniemiałą dziewczynę i wyszedł. Było widać, że coś jest nie tak. Nikola od razu to wyczuła, dziwka.
- Skąd ją znasz?
- Nie twój jebany interes. Idź sobie - skupił się na uruchomianiu laptopa.
- Hmmm, ochota ci minęła?
- Nigdy mi nie mija - nie patrzył na nią, a ona się nie odzywała. Nie ruszała się. Stała tak, prawie naga, obserwując go. W końcu wzięła sukienkę, założyła ją i poprosiła o zapięcie. Pomógł jej bez gadania. Wyszła. Zero jebania na dziś. Albo nie, Ola gdzieś tu jest. Wstał. Siadł. Nie pójdzie. Kretyn dał się przyłapać z Nikolą, chociaż w sumie nic nie robili. Wstał, siadł. Co z tego. Ola pewnie już sobie coś ubzdurała. Super. Rozbolała go głowa. Wstał. Wyszedł ewakuacyjnym wyjściem na zewnątrz. Wyjął fajki i zapalił. Jezu, ale zjebał. Musi coś wymyślić. Podszedł do bramek i zaczepił tego wkurwiającego ochroniarza.
- Znajdź mi tę dziewczynę - gość skinął głową ze zrozumieniem i wkroczył do zapchanego klubu. Swoją drogą ubijał na tym niezły interes. Poszedł na studia i je rzucił. Ojciec mocno się wkurzył, ale dokładnie o to mu wtedy chodziło. Dał mu hajs na inwestycje, to zainwestował. W dziwki. Miał to być burdel, ale nie wyszło. Spojrzał w głąb pomieszczenia, ale było zbyt tłoczno, garść ludzi tu, garść ludzi tam i nagle ona. Na środku, taka piękna i smutna. Ale ponętna. Dostrzegając go, nieco zwolniła, a na jej twarz wpłynęło zaniepokojenie.
- Co jest? - powiedziała cicho, a on prawie umarł, słysząc tak dobrze mu znany obojętny ton. Ale na tym mu zależało - żeby jej mniej zależało.
- Nic, chodź się pieprzyć - powiedział, ona się uśmiechnęła.
- Pieprz się.
I zawróciła z powrotem do środka.
Damian chyba czuł się nienasycony. Wpierał to sobie. Postanowił wrócić do domu, może zabierze ze sobą jakąś laskę. To mu dobrze zrobi. W klubie akurat tańczyła jego ulubiona tancerka, złapał ją w pasie i odciągnął od tłumu.
- Jedziesz ze mną? - spytał tak po prostu, wiedząc, że się zgodzi. i zgodziła się. Ochoczo. Była całkiem podniecona. Dotykała go, całowała, śmiała się. Była szczęśliwa, on nie. Była pijana, on nie. Będąc już w domu, zgarnął z barku whisky. Gdy dziewczyna się rozebrała, wypił pół butelki. Kolejne pół zniknęło jakoś później. Stał rozebrany, a ona przed nim klęczała. Sprawnie owijała swoje usta wokół jego chuja. To nie były te usta, ale i tak było mu dobrze. Po kilku pociągnięciach był już sztywny. Tancerka od razu to wykorzystała. Siadła na nim, a on poczuł, jak wypełnia jej cipkę. To nie była ta cipka, ale było mu dobrze. Wszystko było nie tak, jej jęki, jej zapach. Nakazał sobie skupić się i przyśpieszył tempo, i jeszcze bardziej wkurzało go to, że ona dochodziła, a on nie mógł. Wyszedł z niej szybko, ona ledwo zdając sobie sprawę z jego braku, zamknęła oczy. Chyba zasypiała, zaczął bawić się jej sutkami, ona pomrukiwała. To było dla niego takie bez sensu. Zostawił ją, ubrał dresy i wyszedł. Przeszedł przez parking, zaczął biec. Biegł, zmęczył się i usiadł na jakimś krawężniku. Ruch był znikomy. Gdyby tyle nie palił, pewnie miałby lepszą kondycje. Wkurzało go to, wszystko go wkurzało. Usłyszał jakiś śmiech z oddali. Zlekceważyłby go, gdyby nie brzmiał znajomo. Wstał i podszedł do jawiących się w ciemnościach sylwetek. To był mężczyzna i kobieta. Ola z jakimś dupkiem. O, kurwa, nie. Od razu odepchnął gościa na bok, miał opóźnione ruchy i widać było, jak bardzo był nietrzeźwy. Ona zresztą też.
- Co ty robisz? - spojrzał na nią przenikliwie, oczy jej się świeciły jak diamenty.
- Zwieam soie trochę - bełkotała, śmiejąc się.
- Ola, do chuja, naucz się pić.
- Daman, do uja naudż się bydź wietrnym, bydź wietrnym - zamknęła usta dłonią i szybko się odwróciła. Chciała biec, ale nie dawała rady. Gubiła grawitację.
- Platają mi się nogi - siadła na drodze. Drżało jej całe ciało.
- Chryste, chodź ze mną - dosięgnął jej, ale zaczęła go odpychać i nieudolnie kopać.
Wziął ją na ręce i przeszedł parę metrów, kiedy poczuł, że dała mu klapsa.
- Ała, za co to?
- Jezteź taki nikszeczny.
Uśmiechnął się, bo rzeczywiście był niegrzeczny, ale ona również, dlatego też dał jej klapsa. Doszedł do domu i zatrzymał się przy wejściu. Miał w domu już jedną kobietę, ale niepowodzenie.
- Może wybierzemy się do ciebie - zaproponował. Ona tylko na niego spojrzała i ziewnęła - dobra, kurwa, wchodź.
Weszła, on także. Już w salonie rzuciła się na kanapę i zasnęła w trybie natychmiastowym. Damian chwilę poczekał, po czym poszedł do swojej sypialni, gdzie wbrew swoim domysłom, nie zastał Tancerki. Rozejrzał się po całym mieszkaniu. Nigdzie jej nie było. Tym lepiej. Obserwował śpiącą dziewczynę, nakrył ja kocem i zdjął buty. Chciał pozbawić ją też sukienki, ale gdy ją podnosił, kopała go i krzyczała niezrozumiałe rzeczy. Odpuścił i poszedł do łózka.
Obudził się, a na łóżku obok siedziała Ola, miała nieodgadniony wyraz twarzy, chyba nie zauważyła w ogóle, że otworzył oczy.
- Zawieź mnie do domu.
Jednak zauważyła. Przyglądała się jego twarzy, badając reakcje. Wstała, wyszła. On też wstał i wyszedł. Napotkał ją w korytarzu.
- Chodź spać, nigdzie nie jadę.
- Proszę cię, muszę jechać do domu.
- To było się tak nie napierdolić. Ile ty masz lat?
- Wystarczająco.
- Napewno nie na takie ilości alkoholu, a może coś brałaś?
- Nie, w ogóle, co cię to obchodzi, zawieź mnie do domu.
- Nic mnie to nie obchodzi, ty mnie nic nie obchodzisz, ale robisz w chuj dużo problemów. Zamknij się teraz i idź spać, bo cię nigdzie nie zawiozę.
- Nie mogę spać, jestem spocona, wszystko mnie boli, niedobrze mi...
- Więcej pij - odwrócił się w stronę drzwi, ale coś go ruszyło - boże nie stój jak jakaś sierota, idź, wykąp się, nie wiem, przebierz w coś.
Przeszedł kawałek, odtworzył jej drzwi do łazienki i zaprosił ją gestem ręki. Wrócił zmęczony do pokoju, położył się i starał zasnąć. Słyszał dźwięk lejącej się wody i się uśmiechnął. Po cichu wkroczył do łazienki i zabrał wszystkie ręczniki. Prysznic był zaparowany, więc Ola nic nie widziała. Wrócił do pokoju, czując się jak dziecko. Nie musiał długo czekać, dziewczyna skończyła kąpiel i krzątała się po toalecie. Usłyszał, jak wychodzi i puka do jego drzwi. Uchyliła je delikatnie, wychylając głowę.
- Dasz mi jaką koszulkę? - spytała nieśmiało.
- Dobra, chodź.
- Nie, nie będę ci robić problemów... po prostu mi ją rzuć.
Uśmiechnął się i podszedł do drzwi. Ola automatycznie je zamknęła.
- Co? Nie chcesz już jej?
- Nabijasz się ze mnie?
- Brawo - zaśmiał się, a ona otworzyła drzwi.
- Gdzie ta koszulka? - stanęła tylko naprzeciw niego, a jej nagie ciało zrobiło resztę. Nie mógł jej teraz nie przelecieć. Rozchylił usta i ściągnął z siebie t-shirt. Dziewczyna wyciągnęła po niego rękę, ale on odrzucił go dalej i złapał ją w tali.
- O nie, spierdalaj. - uchyliła wargi od jego pocałunku.
- Oj, uważaj, bo potniesz mnie tym swoim ciętym językiem.
- To moje marzenie.
- Moje też, tnij mi go ile chcesz - naparł na nią swoją erekcją.
- Co z tobą nie tak?
- Dużo rzeczy.
Spojrzała mu poważnie w oczy. Wytrzymał to spojrzenie i wiedział już, że ulegnie. Zsuną dłonie z talii na biodra i pochwycił ją do góry. Owinęła instynktownie swoje nogi wokół niego, a on czerpał radość z jej bliskości. Wkroczył z nią do sypialni, położył na łóżku i ściągną spodnie. Ola, siedząc samotnie na jego łóżku, wyglądała przerażająco niewinnie - to na niego działało. Pochylił się nad nią i zaczął całować jej szyje, piersi, schodził w dół, kiedy go zatrzymała.
- Nie, zostaw. Po prostu we mnie wejdź.
Nie musiał go prosić. Wszedł w nią, po prostu, albo i nie, bo to nie było zwykłe. To, co czuł, było na innej płaszczyźnie. Jej cipka zaciskała się na nim, jakby chciała go udusić, nigdy nie wypuścić. Ledwo mógł nim poruszać. Ola trzymała dłonie na jego karku, on na jej biodrach. Ona przy głębszych pchnięciach rwała go za włosy, on starał się delikatnie całować jej szyję. Pieścił jej piersi, badał dłońmi całe ciało. Napawał się jej zapachem, dotykiem. To było inne, spokojne, umiarkowane, romantyczne. To nawet nie było pieprzenie się, to było jak kochanie. Wystraszyła go ta myśl i mimo iż było mu bardzo dobrze, postanowił wprowadzić w to trochę dzikości. Zaczął poruszać się szybciej, mocniej uciskał jej brodawki. Dał jej klapsa w tyłek, potem drugiego. Spodobało mu się to. Miła cudowną dupę. Odwrócił ją tyłem i zaczął naciskać na drugą dziurkę. Dziewczyna złapała go za ręce i odsuwała biodra. Nieskutecznie. Dopadł ją i umiejscowił się w jej ciasnym otworze. Spodziewał się, że to ją trochę zaboli, dlatego szczelnie objął ją w pasie i przytulił do swojego torsu. Uspokoiła nieco oddech, a on zaczął się wysuwać i wsuwać. Była wyjątkowo rozgrzana. To wszystko znowu przypominało mu delikatny seks, ale dał sobie spokój. Nie potrzebował spektakularnego wtrysku, chciał się w niej zanurzać i czuć ją dookoła siebie. Ona miała chyba tak samo, bo nadawała równe tempo. Byli jak zsynchronizowani. Nie wiedział kiedy, ale sperma wydostała się z niego i wypełniła ją. Nie wiedział kiedy, zasnął z nią w łóżku.
Budząc się rano, próbował ze wszystkich sił jej nie obudzić, ale się kurwa mać nie dało. Zakładając koszulkę, zauważył, że na niego patrzy.
- Skoro wstałaś to zrób tosty.
- Po co?
- Po gówno, głodny jestem.
- Ok - wstała z łóżka, opuściła kołdrę na podłogę i paradowała naga wokół Damian, udając, że szuka ubrań.
- Myślisz, że wywiniesz się od tych tostów?
- Myślę, że ukradłeś mi ubrania. Przyznaj się.
- Zaraz je zjem, jak nie dostanę tostów.
- Oh, bawełna jest szkodliwa.
- Chodzenie nago też.
- Niby czemu? Jest 20 stopni.
- Ja też tu jestem.
- 36, 6 nie powoduje oparzeń, mówię z doświadczenia.
- Głodny, podniecony facet powoduje rozpierdoloną dupę, mówię z doświadczenia.
Ola uniosła brwi do góry i wyszła z pokoju. Damian poszedł w jej ślady, zastanawiając się czy ma w lodówce ser.
Dodaj komentarz