Nigdy nie przypuszczałam, że jazda radiowozem na tylnym siedzeniu, z kajdankami na rękach może być tak ekscytująca. Jechaliśmy już od kilku minut, a on nie powiedział do mnie ani słowa. Jedyna aktywność z jego strony ograniczała do zerkania co kilka sekund we wsteczne lusterko. Nie wiem, po co to robił, czy chciał sprawdzić, czy czegoś nie kombinuje, czy może tylko upajał się moim widokiem?
Po kilku minutach dojechaliśmy pod wiejski komisariat. Marcin wysiadł z samochodu i otworzył bramę. Budynek przypominał raczej dom jednorodzinny, a wyróżniało go jedynie to, że miał płaski dach i kraty w oknach na parterze. Po chwili wrócił do radiowozu i wprowadził tenże samochód na podwórko. Ponownie wysiadł i poszedł do budynku. Wydaje mi się, że chciał się upewnić, że nikogo nie ma. To mnie trochę uspokoiło. Tak naprawdę nie miałam pewności, że nie robi sobie ze mnie żartów, i dzisiejszej nocy nie spędzę na trzeźwieniu w celi, a jutro nie trafie pod sąd. Fakt, że wyraźnie chciał być ze mną sam na sam, uspokoił mnie w tym zakresie i przekonał o jego lubieżnych zamiarach wobec mnie. Przeszył mnie dreszcz.
Minęła chwila i pojawił się. Otworzył drzwi radiowozu, chwycił za moje ramie i pomógł mi wysiąść. Widziałam, jak rozglądnął się nerwowo czy nikt nie widzi tego, że przywiózł skutą blondynkę i prowadzi ją do komisariatu. Te kilka metrów, które mieliśmy do przejścia, przypominało mi to, jak wraz ze swoim mężem szliśmy przed ołtarz. On też prowadził mnie pod rękę i też byłam podekscytowana. Nie rozumiem, dlaczego to mi się skojarzyło, ale szybko zaczęłam myśleć o czymś innym, bo jednak myśl o mężu w tej chwili była dla mnie niesmaczna, zwłaszcza że szłam go właśnie zdradzić i cholera nie miałam żadnych wyrzutów z tego tytułu!
Jak na wiejski komisariat to standardem niczym nie odbiegali od większych miast. Prowadził mnie korytarzem, a potem schodami wyszliśmy na pierwsze piętro. Na dużych drzwiach widniał napis „mieszkania służbowe funkcjonariuszy”. Pod spodem ktoś dokleił: „nieupoważnionym zakaz wstępu” Buźka na końcu upewniła mnie, że to zostało dopisane, może nawet przez mojego przyszłego kochanka. Zdałam sobie sprawę, że jeśli tak jest to koleś oprócz tego, że jest cholernie pociągający, ma świetne poczucie humoru. Czy można więcej oczekiwać od faceta?
W końcu weszliśmy do jego pokoju. Byłam pod wrażeniem. Nawet ja nie mam tak czysto w mieszkaniu. Nie zwracałam jednak uwagi na szczegóły. Moją uwagę przykuło łóżko, bo chyba po tu przyszłam, a raczej zostałam doprowadzona. Poczułam, jak policjant poprawia mi włosy. Zagarnął je i odsunął na lewą stronę. Zrobił to bardzo subtelnie, nie wiem gdzie, a raczej na kim się tego uczył, ale mógłby dawać korepetycje innym facetom. Po chwili jego usta były już na mojej szyi. Skąd on wiedział, że akurat ta część zaraz po udach jest moją najbardziej erogenną częścią ciała? Całował ją powoli i delikatnie. Jego ręce powędrowały na moje przedramiona. Trzymał mnie mocno i pewnie jak prawdziwy facet! Cały czas jednak miałam kajdanki na rękach. Byłam bezbronna, ale nie miałam najmniejszego zamiaru się bronic przed tym, co przede mną.
Moje nogi były coraz miększe. By utrzymać równowagę, starałam się odchylać do tyłu, bo nie mogłam się oprzeć o stół, który był przed nami. Marcin napajał się moją szyją jeszcze chwile, po czym postanowił mi ulżyć. Chwilę pogrzebał w kieszeni, a potem uwolnił znalezionym w niej kluczykiem moje ręce. Odwróciłam się do niego. Spojrzał głęboko w moje oczy i powolnymi ruchami złożył kajdanki. Zrobił krok do przodu i z uśmiechem na twarzy szepnął mi do ucha, że jeśli nie będę grzeczna, to znów mnie skuje. Miałam wrażenie, że odlecę. Postanowiłam skorzystać z tego, że mam wolne ręce i zapoznać się chwile z jego ciałem. Położyłam obie dłonie na jego włosach. Były takie miękkie i geste jak u prawdziwego mężczyzny. Potem delikatnie zjechałam na jego policzki. Widziałam, że mu się to podoba, że lubi kobiety z inicjatywą. Kciukami zaczęłam pieścić kąciki jego ust. Cały czas patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Pod moimi palcami poczułam szorstkość jego zarostu. To było niezwykłe. Nie mogłam nie dotknąć jego klatki piersiowej. Nie chciałam jednak marnować czasu i zaczęłam go całować. Kiedy nasze usta wtopiły się już w siebie, moje ręce były tam, gdzie każdy facet chce by były ręce jego kobiety. Pasek od policyjnych służbowych spodni nie sprawiał żadnych trudności i po chwili leżał już na podłodze. Jego usta były takie słodkie i takie namiętne. On też postanowił wykorzystać swoje górne kończyny, ale ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu nie złapał mnie od razu za cycki, tak jak w tej sytuacji zrobiłoby to dziewięćdziesiąt dziewięć procent facetów. Położył obie dłonie w okolicach moich uszu i unieruchomił moją głowę. Przejął inicjatywę pocałunku. To było zajebiste. Delikatnie językiem zaczął masować mój język. Nie miałam pojęcia jakie to miłe uczucie. Przez chwile stałam unieruchomiona, ale może po sekundzie przypomniałam sobie, że trzymam obie ręce na jego spodniach. Guzik od rozporka, co jest plusem dla nas kobiet, nie sprawia tyle problemów ile im zapięcie stanika. Szybko się z nim uporałam. Los uśmiechnął się do mnie i spodnie same mu spadły. Czułam się fantastycznie.
Marcin na chwile przestał mnie całować. Postanowił przejść do konkretów. Odwrócił mnie delikatnie i znów jego ręka znalazła się na mojej szyi. Chwile potem poczułam, jak powoli rozpina malutki zameczek od mojej kiecki. Dotarł z suwakiem do samego końca, w okolice biustonosza. Po chwili delikatnie zdjął moje lewe ramiączko od sukienki, które już i tak było luźne, w przeciwieństwie do ramiączka stanika. Pocałował mnie w to ramie. Przypominało to raczej małego kuksańca i było zabawne, a zarazem takie spontaniczne i pokazywało, jak wielką kreatywność potrafi wykazać w kontaktach z kobietą w łóżku. Moja sukienka trzymała się już tylko na prawym ramiączku. Ta chwila nadeszła. Policjant chwycił je dwoma palcami i zsunął. Sukienka wylądowała w kostkach. Zrobiłam krok do tyłu i podniosłam ją, cały czas stojąc do niego plecami. Położyłam ją na stole. Nie chciałam, by uległa wybrudzeniu lub zniszczeniu. Nie chodziło mi o to, że kosztowała, Bóg wie ile, ale po prostu nie miałam nic innego, a jakoś potem trzeba wrócić do domu.
Odwróciłam się do niego. Nasze oczy ponownie się spotkały. Byliśmy praktycznie tego samego wzrostu. Stałam przed nim w blond rozpuszczonych włosach, mając na sobie wyłącznie czarny koronkowy stanik i czarne majtki, które już były bardzo mokre. W dalszym ciągu miałam na nogach szpilki.
- Usiądź, proszę — powiedział cichym, ale jakże stanowczym tonem. Nie zamierzałam protestować i wykonałam polecenie. Moja jędrna dupcia wylądowała na miękkim i co od razu poczułam pachnącym łóżku. Marcin kucnął i powoli zaczął zdejmować moje szpilki. Poczułam ulgę. Po całym dniu moje nogi miały ich już dość. Chłopak przytrzymał moją prawą stopę i zaczął wpatrywać się w nią jak lekarz, który chciałby dokładnie obejrzeć nogę pacjentki. Nie wiem, co zwróciło jego uwagę, ale to była chyba tylko taka gra wstępna w jego wykonaniu. Chwilę potem zaczął całować moje stopy, przechodząc coraz wyżej. Nigdy nikt tak ze mną nie robił. Jego usta dotykały moje kolana, a włosy zaczęły pocierać wewnętrzną stronę ud. Jęknęłam z rozkoszy, nie mogłam wytrzymać. Po chwili całym swoim językiem pieścił już moje uda. Najpierw jedno, potem drugie. Miałam zamknięte oczy. Zaczynałam tracić kontrole. Czułam, że odlatuje promem kosmicznym na planetę o nazwie „Rozkosz” z biletem w jedną stronę, bez opcji powrotu.
W końcu dotarł do mojej muszelki. Moje majtki były już tak mokre, że czułam z tego powodu lekki wstyd. Policjantowi jednak to chyba nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie upajał się tym widokiem. Delikatnie odsłonił ich koronkę i popieścił okolice mojej waginy palcem. Myślałam, że zedrze je ze mnie, nawet przez moment chciałam tego. On jednak nie należał do tego typu facetów i po krótkiej zabawie kontynuował to, co zaczął wcześniej. Tym razem jego język znalazł się na moim pępku. Łaskotki były tym, czego mi teraz najbardziej brakowało! Nie dość, że cała byłam rozgrzana, przechodziły mnie dreszcze, moje sutki stały na baczność, a na skali podniecenia i ekstazy brakło skali, to jeszcze facet wywołał we mnie łaskotki. Z ulgą jednak przyjęłam fakt, że mój kochanek zostawił pępek w spokoju i powoli całując mój brzuch, przesuwa się w górę. Razem z głową przesunął całe swoje ciało. Mniej więcej na wysokości mojej głowy wbił w prześcieradło swoje silne umięśnione dłonie. Nie ma nic gorszego dla kobiety niż ciężki facet, który zwala się na nią całym swym ciałem. On taki nie był. Wiedział, że z kobietą należy delikatnie. Jego język przejechał kilka razy między moimi piersiami. Cały czas miałam na sobie biustonosz i byłam z tego zadowolona. Wiedziałam jak czarna, koronkowa bielizna działa na facetów, na niego z pewnością też. Marcinowi zresztą nie przeszkadzał. Lekko podgryzał górną wystającą spod stanika część lewej, a potem prawej piersi. Czułam, jak przez moje ciało przebiega prąd. Nie chciałam leżeć jak kłoda i także wzięłam się do roboty. Rozpięłam jego koszule i powoli zdjęłam ją. To, co de tej pory tylko dotykałam, teraz ujrzałam w całej okazałości. Ta klatka piersiowa i ten tors, po prostu zwalały z nóg, choć i tak leżałam. Nie mogłam jednak patrzeć na nie, bo Marcin właśnie przesunął swoje usta na moją szyję i odchyliłam głowę do tyłu.
Całował mnie bardzo namiętnie. Powinnam bać się, że zrobi mi jakąś malinkę, co byłoby katastrofą po powrocie do domu, ale szybko odrzuciłam tę myśl. Jego język w tej właśnie chwili zaczynał pieścić małżowinę moich uszu. Zaczęłam przebierać nogami, by jakoś znaleźć ujście tej energii, która już kotłowała się we mnie. Moje ręce objęły jego głowę. Podniósł ją i spojrzał mi ponownie w oczy. Znów zaczęliśmy się całować.
Byłam już tak podniecona i tak gotowa na zbliżenie, jak nigdy dotąd. Mój kochanek najwidoczniej był takiego samego zdania. Poczułam jego rękę na swoim biodrze, wiedziałam, co robi. Nie ściągnął ich do końca, tylko zsunął kilkanaście centymetrów. Cały czas nasze usta stanowiły jedność. Choć całowanie sprawiało mi ogromną rozkosz, mój mózg skupiał się jednak na tym, co niżej. W końcu poczułam to. Jego męskość po raz pierwszy dotknęła moich warg sromowych. Przestał mnie całować. Podniósł się lekko, spojrzał na mnie i jednym gwałtownym ruchem wszedł we mnie. Nie potrafię wyrazić słowami tego, co poczułam. To było jak spełnienie marzeń. On również wydał z siebie głos zadowolenia. Rozpoczął penetracje. Moja łechtaczka zaczęła nabrzmiewać. Nie wiem, gdzie się tego nauczył, ale był w tym niezły. Trzy płytkie ruchy i jeden głęboki. Po każdym z tym ostatnich musiałam krzyknąć, i to z nie z bólu tylko z przyjemności. Czułam, że zbliżam się do raju. Raz.....moje ciało spięło się.....dwa.......przeszedł mnie dreszcz od kości potylicznej aż do najmniejszego palca w nodze....trzy......miałam wrażenie, że moje cycki zaraz rozerwą stanik, tak były nabrzmiałe.....cztery......nie mogłam już dłużej wytrzymać, osiągnęłam orgazm. Miałam wrażenie, że tracę przytomność. Moja krew jakby się zatrzymała, mózg przestał myśleć, czułam się jak w stanie nieważkości. Straciłam kontakt z ciałem. Marcin, nie bójmy się tego słowa, posuwał mnie dalej, a jak odpłynęłam. Już nic nie czułam tylko ekstazę. Nie wiem jak długo trwała ta chwila, ale na pewno kilkanaście sekund, najlepszych kilkanaście sekund w moim życiu. Po woli wracałam do rzeczywistości. Mój kochanek także osiągnął orgazm. Jego ciało zesztywniało, w oczach wbitych w moje zobaczyłam zadowolenie, a na ustach pojawił się uśmiech. Trwaliśmy tak przez chwile, po czym doszliśmy do siebie. Położył się obok mnie, obejmując czule i delikatnie.
Nasze oddechy powoli się uregulowały. Nie zamierzałam tracić czasu i postanowiłam przejąć inicjatywę. Skoro on tak porządnie mnie zerżnął, to nie widziałam powodu, dla którego nie miałabym odpłacić mu tym samym. Pozycja „na jeźdźca” zawsze w moim wykonaniu dawała facetom sporo zadowolenia, a po tym, co chwile wcześniej zafundował mi pan policjant, chciałam, by on też zapamiętał dobrze to spotkanie. Usiadłam delikatnie na jego brzuchu. Od razu załapał, o co mi chodzi. Moje ręce zaczęły szukać jego penisa, a jego powędrowały na moje piersi. Ugniatał je z pasją i delikatnością. Chwile potem przyciągnął mnie do siebie, a jego dłonie znalazły się na moich plecach. Jednym ruchem zrobił to, o czym marzyłam od co najmniej godziny. Rozpiął mój biustonosz i delikatnie zdjął go. Moje ręce namierzyły jego penisa. Był twardy jak skała, pomimo że od poprzedniego wytrysku nie minęło sporo czasu. Nie dziwiłam się Prawdziwy facet, taki jak mój kochanek nie ma z tymi kwestiami najmniejszych problemów. Włożyłam go do swojej muszelki. Teraz ja byłam panią sytuacji. Decydowałam o częstotliwości ruchów, sile i kącie, pod jakim prowadziłam penetracje, jakkolwiek głupio by to zabrzmiało. Marcin był zadowolony. Jego ręce cały czas pieściły moje piersi. Nic innego nie mógł zrobić. Ja byłam w siódmym niebie. Po chwili poczułam, jak moje ciało przeszywa kolejny orgazm. Chwile potem poczułam ciepły płyn w obrębie mojej waginy. Policjant wydał z siebie krzyk zadowolenia, którego nie potrafię opisać, ale to było coś pięknego. Oboje byliśmy zadowoleni. Poszłam do łazienki. Ogarnęłam swoje ciało do porządku i naga wróciłam do pokoju. Marcin także był już prawie ubrany, ale tym razem nie w mundur tylko w cywilne ciuchy.
Założyłam stanik, a on pomógł mi go zapiąć. Prawie w ogóle nie rozmawialiśmy, tak jakbyśmy znali się od lat i rozumieli bez słów. Nawet mojego męża musiałabym w takiej sytuacji o to poprosić, a on sam stał za moimi plecami i tylko czekał, aż uporam się z ramiączkami.
Potem podał mi sukienkę i zapiął to, co pół godziny wcześniej rozpiął. Buty jednak włożyłam sama.
- Odwiozę Cię swoim prywatnym samochodem, nie chce wzbudzać podejrzeń, zazwyczaj o tej porze nie pracujemy już — powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Nie miałam ochoty protestować. Zresztą i tak musiał mnie odwieść, bo nigdy nie trafiłabym na to miejsce, z którego mnie zgarnął.
Tym razem podczas drogi zamieniliśmy kilka słów. Sama z siebie dałam mu swoją wizytówkę i powiedziałam, że będę w tej okolicy za dwa lub trzy miesiące. Zapytałam go, czy będę mogła ponownie liczyć na gościnę. Roześmiał się tylko i powiedział, że o tym marzy.
Wróciłam do domu kilka godzin później, niż planowałam. Mój mąż przygotował mi kolacje. Mój dziwny nastrój nie wzbudził w nim żadnych podejrzeń. Dobrze, że pamiętałam, by ponownie założyć obrączkę. Kilka dni później w pracy otrzymałam maila, że muszę skontrolować za miesiąc kolejnego naszego agenta w podlaskim. Podskoczyłam z radości.
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Historyczka
Ekscytujące! Potrafisz dozować doznania, a to cenne.
Wili
To w końcu Marcin czy Marek?
Rafaello
@Wili A w którym momencie jest Marek, bo nie widze
Wili
@Rafaello w 1 części
Rafaello
@Wili Niedopatrzenie.