Barbara i policjant 1

Barbara i policjant 1Ta historia wydarzyła się kilka lat temu, ale do dziś, kiedy sobie o niej pomyśle, sama nie wiem, jakie mam odczucia. Z jednej strony jest mi trochę wstyd z powodu tego, co wtedy zaszło, z drugiej jednak strony było to jedna z najlepszych przygód, jaką miałam okazje w swoim życiu doświadczyć.
Mam na imię Barbara. Miałam wtedy 34 lata i od dziesięciu lat byłam szczęśliwą mężatką, wraz ze swoim mężem mieliśmy dwoje małych dzieci. Pracowałam w korporacji i przynajmniej raz w miesiącu musiałam jeździć na delegacje służbowe w jakieś odległe miejsca Polski, by sprawdzać, czy nasi ludzie w terenie należycie wypełniają swoje obowiązki.
Pomimo iż byłam, jak wspomniałam po trzydziestce, byłam nadal bardzo atrakcyjną kobietą i miałam tego świadomość. Miałam długie blond włosy, które spadały na smukłe ramiona. Sylwetka idealna, nie byłam chudą szantrapą, ani też nie mogłam o sobie powiedzieć „puszysta”. Mój mąż zawsze mówił, że pod tym względem jestem kobietą idealną. Duże niebieskie oczy, nieschodzący z twarzy uśmiech, i to z czego byłam najbardziej dumna, czyli biust „C”. Nie miałam z nim żadnym kompleksów i samej sobie podobały mi się moje piersi, nie wspominając już o  mężczyznach. Oni jednak musieli ograniczyć się do tego, co było widać pod jedwabnymi bluzeczkami i sukienkami, które kochałam wręcz nosić. Wyjątkiem był oczywiście mój mąż, który był z moimi piersiami w bardzo przyjacielskich stosunkach.
Pamiętam, że to był sierpień, upalne lato. Jechałam swoją toyotą, już którąś godzinę wracając z kolejnej delegacji z jakiegoś małego miasta na Podlasiu. Ponieważ chciałam przekonać naszego kontrahenta do zawarcia kolejnego kontraktu i zgarnąć za to solidną premię postanowiłam wykorzystać do tego swoje kobiece walory. Spotkanie przebiegło szybko. Tak jak zaplanowałam. Mężczyzna nie miał siły na zbędne negocjacje. Nie spodziewał się, że po drugiej stronie stołu usiądzie  subtelnie umalowana kobieta, w sukience na ramiączkach koloru brązowego, kończącej się tuż przed linią kolan, a zaczynającej tuż nad linią biustu. Specjalnie tak dobrałam długość ramiączek, by spod spodu widać było odrobinę koronki mojego czarnego stanika. Normalnie taki strój nie przystoi na biznesowe spotkanie, ale przecież na dworze temperatura przewyższała 30 stopni i wszyscy od tygodnia mówią tylko o afrykańskich upałach, jakie nawiedziły nasz kraj. Wypada, czy nie wypada, efekt był piorunujący. Facet, zamiast analizować kontrakt, gapił się tylko na mnie, a dokładnie na moje cycki. Może to nie profesjonalne, ale w aktówce miałam podpisany na kilka milionów złotych kontrakt i kilkadziesiąt tysięcy premii na koncie. Kiedy o tym pomyślałam, przez chwilę przeszło mi przez głowę, że w pewnym sensie jest to jakaś forma prostytucji z mojej strony, ale szybko odrzuciłam tę myśl. Na pożegnanie otrzymałam ku miłemu zaskoczeniu torbę produkowanych przez tę firmę czekoladek z likierem. Po wymianie uścisków postanowiłam jak najszybciej udać się do domu. Marzyłam o kąpieli, poza tym bałam się, że dalsze przebywanie z kontrahentem spowoduje, iż jego nabrzmiała męskość przebije jego dobrze skrojone spodnie, a byłoby szkoda…
Było już po 19.00, a do domu miałam jeszcze ponad 200 kilometrów. Chciałam jak najszybciej dojechać i nie robić po drodze żadnych postojów. W tej części Polski autostrady są dopiero na desce w biurze projektowym, więc chcąc nie chcąc musiałam korzystać z dróg krajowych. Na szczęście nie było o tej porze względnych korków. Po chwili poczułam, że przydałby zastrzyk energii. Nie miałam ze sobą nic słodkiego, ale przypomniałam sobie o tych czekoladkach, jakie dostałam po podpisaniu umowy. Miałam nadzieje, że na tych upałach jeszcze do końca się nie rozpuściły. Przez chwilę wahałam się, czy je zjeść, w końcu były z likierem. Stwierdziłam jednak, że są to śladowe ilości, a poza tym, jak pokaże papierki, to chyba nikt się w razie czego nie przyczepi. Zresztą ostatnią kontrolę policji miałam ponad rok temu i, pomimo iż nie miałam zapiętych pasów, to „jakoś” udało mi się przekonać policjanta do niewypisywania mandatu. Nie był to pierwszy raz, kiedy czarowałam władzę.  
Kolejne kilometry mijały, a ja wjechałam do jakiejś mało znanej miejscowości. Z oddali zobaczyłam na drodze coś żółtego. Nie wiedziałam, co to jest, ale po kilku sekundach wiedziałam już co to. Na środku drogi stał policjant i ku mojemu nieszczęściu dawał mi znak, bym zjechała na pobocze. Będzie ciekawie — pomyślałam. Zjechałam na parking oddalony od drogi kilka metrów. Stał tam radiowóz, ale w środku nikogo nie było. Zobaczyłam w lusterku, że podchodzi do mnie policjant. Jest dobrze, pomyślałam. Gdyby to była policjantka, nie miałabym szans, a faceta jakoś się urobi. Spojrzałam na siedzenie pasażera, na którym była sterta papierków po czekoladkach. Nie myśląc wiele, przykryłam je torebką.
Uchyliłam szybę i poprawiłam włosy. Policjant był już kilka metrów od mojej toyoty. Serce waliło mi jak młotem. Czułam strach, ale jeszcze bardziej czułam coś, czego nie mogłam wtedy zrozumieć, ekscytacje i podniecenie.
- Dobry wieczór, młodszy aspirant Marcin Kaczmarczyk. Kontrola drogowa. Poproszę o dokumenty.
- Oczywiście — odpowiedziałam, uśmiechając się, przy tym najbardziej zalotnie jak tylko umiałam. Policjant spojrzał na mnie i poczułam, jak na jego twarzy pojawia się uśmiech. Był młodszy ode mnie, nie wiem ile, ale miał może dwadzieścia kilka lat. Sięgnęłam do torebki i wyjęłam dowód rejestracyjny, a z portfela prawo jazdy.
- Proszę bardzo – podałam mu dokumenty. - Czy coś się stało? - zapytałam z lekką obawą w głosie. Chciałam wybadać sytuacje.  
- Nie dlaczego? To tylko zwykła kontrola. Dokumenty wydają się w porządku. Przegląd jest, OC też. Czy piła Pani jakiś alkohol? – zapytał policjant.  
-Nie! – właściwie to krzyknęłam. To był błąd. Roześmiałam się od razu, by wyciszyć jakoś te histeryczną reakcję. Policjant także się uśmiechnął, ale nie był idiotą. Widział, że coś jest nie tak. W sumie to przecież nie piłam alkoholu, tylko najadłam się tych cholernych czekoladek. Nie wiedziałam, czy mu o tym powiedzieć, czy nie.  
- Wierze pani, ale pójdę do radiowozu sprawdzić pojazd. Jak wrócę, wykonamy badanie trzeźwości.
Nie czekał na moją odpowiedź, tylko udał się do swojego pojazdu służbowego. Miałam kilka chwil, by wytrzeźwieć. Przez chwile przeszło mi przez myśl, by zwymiotować, albo zemdleć, ale stwierdziłam, że to i tak mi nie pomoże. Podniosłam torebkę i z przerażeniem stwierdziłam, że jest pod nią aż dziewięć pustych papierków. Nie ma szans, by wynik badania dał zero.
Nie mogłam pozwolić sobie na żaden epizod z naruszeniem prawa. W moim zawodzie zaświadczenie o niekaralności jest sprawdzane co trzy miesiące. Nawet najmniejsza skaza w życiorysie spowodowałaby utratę pracy. Nie wspomnę już o tym, jak zareagowałby mój mąż i rodzice. Miałam tylko jedną drogę. Właściwie to nic nie miałam do stracenia. Muszę tak zakręcić tego policjanta, by mi  odpuścił, nawet jeśli będę musiała mu się oddać – pomyślałam. Nagle poczułam, że ta myśl wzbudziła we mnie niezdrową, aczkolwiek typowo kobiecą reakcję. Przez chwile myślałam, że po prostu spociłam się ze strachu, ale tak nie było. Moje majtki stawały się z każdą chwilą wilgotniejsze, ta sytuacja mnie podniecała.
Zdjęłam obrączkę i szybko rzuciłam ją do schowka. Postanowiłam nie czekać tylko działać. Spuściłam prawe ramiączko, poprawiłam włosy i wyszłam z samochodu. Wiedziałam, że tak nie można, ale siedząc, nie byłam w stanie zaprezentować wszystkich swoich atutów. Podeszłam cicho do radiowozu i tym razem to ja pochyliłam się nad szybą.
Policjant zareagował uśmiechem. Nie dziwie mu się wcale. Przed jego radiowozem stała blondynka, mierząca metr siedemdziesiąt, ubrana w białe szpilki i bardzo seksowną brązową przylegającą do ciała sukienkę. Na jej prawej ręce wisiało ramiączko, a spod miejsca, gdzie sukienka zsunęła się nieco, widać było czarny, koronkowy, kupiony w bieliźniarskim sklepie stanik.
- I co? Sprawdził mnie Pan już? Tym razem starałam się zachować się jak najbardziej poważnie. Z jednej strony chciałam zachować powagę, ale z drugiej dać mu do zrozumienia, że ….no właśnie, co ja wtedy chciałam….
Facet otworzył drzwi i stanął obok mnie. Dopiero wtedy zobaczyłam z jak przystojnym kolesiem mam do czynienia. Miał piękne oczy, jednodniowy zarost i czarne oczy. Był wyższy ode mnie. Jego postura wskazywała, że jest częstym bywalcem siłowni. W dłoniach trzymał moje dokumenty. Zwróciłam szybko uwagę, że nie ma obrączki. Kolejny mały plus dla mnie – pomyślałam. Staliśmy tak koło siebie przez kilka sekund, wzajemnie gapiąc się na swoje ciała. Nie przeszkadzało mi, że zerka na mój biust. W tym momencie to było nawet wskazane. Spojrzałam na jego spodnie. Widać było, jak objętość jego rozporka się powiększa.  
Poczułam niesamowite podniecenie. Nie wiem, dlaczego nie rozpięłam mu wtedy tych granatowych spodni. Miałam na to ogromną ochotę. Fakt taktem, że ostatnio z moim mężem rzadko uprawialiśmy seks i byłam trochę wyposzczona. Miałam nawet sny erotyczne, a to ewidentny dowód na to, że czegoś mi brakowało. Kobieta po trzydziestce ma swoje potrzeby…
Chwila konsternacji nie trwała długo.                                                                                                                
   – Dokumenty są w porządku, podejdziemy tylko do bagażnika i sprawdzimy trzeźwość. Jeśli tu też będzie wszystko dobrze, to pojedzie pani dalej, a jeśli nie to pójdzie pani ze mną. Te słowa zapamiętam chyba do końca życia. To zdanie było z jednej strony przerażające, a z drugiej czułam, że chyba mam na to właśnie ochotę. W słowach „pójdzie pani ze mną” ani przez chwile nie myślałam o komisariacie, areszcie itd. Przez głowę przemknęło mi tylko, że będę zdana na obcego faceta, który jest cholernie przystojny, podnieca mnie, i ma nade mną władze. Właśnie tego mi brakowało. W pracy czy w domu to ja praktycznie rządziłam. Moją przełożoną jest kobieta. Zawsze marzyłam o tym, by być poddaną jakiemuś facetowi. Mój mąż to wspaniały człowiek, ale nie potrafił mną rządzić, a ja tak bardzo tego potrzebowałam. Ta myśl o podległości, choć przez chwile pod polecenia i rozkazy prawdziwego faceta jeszcze bardziej rozpaliła moje zmysły. Już nie martwiłam się o wynik badania i konsekwencje. Marzyłam, aby ten cholerny alkomat coś wykazał.
Zareagowałam śmiechem, może trochę sztucznym, ale bardzo zalotnym na słowa wypowiedziane przez przystojniaka z drogówki. Rozpakował ustnik i przyłożył do aparatu. Po chwili poprosił, abym nabrała powietrza. Patrzył wtedy tam, gdzie powinien, na mój biust. Wiedziałam, że jest mój…  Moje ręce trzęsły mi się, ale nie ze strachu. To było narastające  pożądanie. Starałam się nie myśleć o tym, że być może tego wieczoru w imię wyższych celów zdradzę swojego męża.
- Wynik badania to 0,3, chyba coś było? – powiedział policjant z uśmiechem na twarzy. Zeszło ze mnie ciśnienie. Wszystkie karty zostały odkryte. Ja stałam się kobietą, prowadzącą pojazd pod wpływem, a on policjantem, który miał to gdzieś,  wyraźnie zainteresowanym tylko mną i cieszącym się z takiego stanu rzeczy. Spojrzałam w jego oczy i oboje się uśmiechnęliśmy.
-Tak — odpowiedziałam po chwili. Nie piłam co prawda, ale zjadłam kilka cukierków z alkoholem. Mam papierki i opakowanie w samochodzie. Mogę pokazać – powiedziałam spokojnie. Po ostatnich słowach postanowiłam zagrać va banque i spuściłam po raz kolejny ramiączko, które chwile wcześniej nieświadomie naciągnęłam. Chłopak nie wiedział, co mu chce pokazać, ale po jego oczach i minie wiedziałam, że zrozumiał podtekst i to, że papierki po cukierkach nie są tym, na co ma ochotę patrzeć.
- Co prawda nie jest to przestępstwo, tylko wykroczenie, ale nie może pani dalej jechać. Powinna pani zostać zatrzymana, do chwili wytrzeźwienia. Chyba jednak pójdzie pani ze mną – powiedział Marcin.
- A czy to będzie miało jakieś konsekwencje w przyszłości? – zapytałam tonem biednej skrzywdzonej przez los dziewczynki. - Wolałabym, aby to pozostało tylko między nami. Po tych słowach poprawiłam jego kołnierzyk i zdecydowałam się na coś, co tliło się w mojej głowie od kilku minut….pocałowałam go. Jego usta były słodkie. Pocałunek trwał kilka, może dwie sekundy i całkowicie wybił chłopaka z rytmu. Nie wiedząc, co ma zrobić, postanowił odpowiedzieć na moje pytanie.                                      
– Nie będzie to miało konsekwencji, jeśli teraz pójdzie pani do samochodu, zamknie go i wróci tu, a potem będzie wykonywać moje polecenia. Czy to jasne? – zapytał takim tonem, że nie wiedziałam już sama  co o tym myśleć. Po tych słowach uśmiechnął się do mnie w taki sposób, że nie miałam wątpliwości, iż poważny ton, jakim to wypowiedział to tylko zagrywka z jego strony. Miał ogromną ochotę na mnie i nawet się z tym nie krył. Szybko zamknęłam samochód i wróciłam do radiowozu.
- Gotowa na dobrowolne poddanie się karze? – na jego twarzy po raz kolejny pojawił się banan od ucha do ucha.  
  - Tak panie władzo, odpowiedziałam zadyszanym tonem. Nie byłam zmęczona tylko podniecenie, jakie trawiło moje ciało od kilku minut, dawało już o sobie znać. Miałam wrażenie, że moje majtki można by wykręcać, ale po chwili zrozumiałam, że najlepsze dopiero przede mną.                          
- No cóż, jest pani aresztowana! – te słowa powinny wywołać we mnie panikę, ale ja czekałam na nie. Policjant sięgnął do swojego paska i wyjął z niego kajdanki. Poczułam, jak moje serce wali jak młotem. Uśmiechając się, podszedł do mnie i szepnął mi do ucha bym podeszła bliżej radiowozu. Bez chwili zastanowienia wykonałam polecenie, no bo jak inaczej, nie chciałam stawiać oporu przy zatrzymaniu.
Pochylił się, odgarnął moje włosy i poprosił, bym położyła ręce z tyłu głowy. Do tej pory takie sceny widziałam tylko w filmach i zawsze podniecały mnie. Teraz to ja grałam jedną z  głównych ról i to było coś niesamowitego. Nie mam na myśli tego, że chciałam być aktorką, ale pragnęłam, zostać kiedyś skuta kajdankami, przez przystojnego policjanta. Moje marzenie spełniało się właśnie tej upalnej sierpniowej nocy na tym leśnym parkingu. Jeśli  w mojej głowie były jakieś wątpliwości co do intencji Marcina, to chwile później zostały całkowicie rozwiane. Położył ręce na mojej szyi i zaczął robić coś, co nazywa się chyba przeszukaniem, bo rewizja to coś innego. Po woli przesuwał swoje piękne i silne dłonie po moich plecach. Gdy trafił na biustonosz, przejechał dokładnie palcem wskazującym od lewej do prawej. Widocznie nic tam nie ukrywałam, więc przeszedł niżej, i po chwili jego dłonie były już na moich pośladkach. Wtedy pochylił i podwinął moją spódnicę. Stałam jak sparaliżowana. Normalnie, gdyby jakiś facet to robił, kopnęłabym go w zęby, ale w tej sytuacji sama się na to zgadzałam i chciałam tego. Jego dłonie powędrowały na moje uda i powoli, ale, bardzo dokładnie policjant przejechał po mojej lewej nodze, aż do kostki. Potem przesunął ręce na drugą nogę i odwrotnie od kostki do uda sprawdził drugą nogę. Było to mega podniecające, ale absurdalne, bo co można ukrywać w gołej nodze. Nie skupiałam się na tym. On po prostu chciał poznać moje ciało i nie przeszkadzało mi to ani trochę. Wstał. Stałam cały czas odwrócona plecami do niego. Przygryzałam wargę, ale nie mogłam się powstrzymać. Miałam zamknięte oczy. Przybliżył się do mnie. Czułam na pośladkach jego męskość. Przez chwile pomyślałam, że popchnie mnie na radiowóz, podniesie kieckę i zerżnie ostro od tyłu. Ta myśl była dla mojego pożądania jak benzyna dla ogniska. Chłopak miał jednak inne plany. Kontynuował przeszukanie. Objął mnie pod podniesionymi ramionami i przesunął ręce na moje piersi. Mruknęłam z rozkoszy, ale nie mogłam się powstrzymać. Ucisnął lekko, ale moje sutki były już tak nabrzmiałe, że mój organizm nie wiedział sam, jak ma zareagować. Przystąpiłam z nogi na nogę, ale nie zmieniłam pozycji. Marek wskazującymi palcami przejechał niżej na splot słoneczny, a potem całymi dłońmi „wymasował mój brzuch”
- Nooooooo, widzę, że nie masz przy sobie nic niebezpiecznego, czym możesz mi zrobić krzywdę – powiedział lekko obniżonym głosem, który w takich sytuacjach działał na umysł kobiety jak płachta na byka. Odsunął się na pół kroku, wziął moją lewą rękę i położył na plecach. Po chwili poczułam dotknięcie zimnego przedmiotu i charakterystyczny klik. Podniecenie przeszyło moje ciało. Nie zdążyłam nawet pomyśleć, gdy moje druga ręka powędrowała na plecy. Marcin pchnął mnie trochę do przodu tak, że oparł mnie o radiowóz. Nie miałam ruchu. Wygiął mi rękę i poczułam to samo na prawej dłoni. Zostałam skuta kajdankami.  
– Mam nadzieje, że nie są zbyt ciasne? -zapytał mnie szeptając mi do ucha. Nie odpowiedziałam, nie byłam w stanie. Kajdanki jako gadżet erotyczny nie były akceptowane przez mojego męża i nigdy nie bawiliśmy się nimi. Nie sądziłam, że dotyk metalu i ten piękny dźwięk mogą wywołać we mnie takie doznania. Byłam bezbronna, facet stojący za mną mógł mnie dotykać, całować, robić ze mną co tylko chce. To było tak przerażające, a z drugiej strony powodowało we mnie takie emocje, że nie potrafię ich do dziś opisać.  
Marcin otworzył drzwi radiowozu i wsadził mnie na tylne siedzenie. Tak więc byłam mega seksowną kobietą, zakutą w kajdanki, jadącą z obcym facetem uprawiać seks. Przynajmniej taką miałam nadzieje.

Rafaello

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3300 słów i 18245 znaków, zaktualizował 31 sie 2021. Tagi: #żona #zdrada #policjant #kajdanki #delegacja

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • krzysztofkxx

    Bardzo miło się czyta. Pisz dalej ;)

    6 stycznia

  • nanoc

    Dobrze jest być przystojnym policjantem :lol2:

    13 paź 2019