Uczynny pan motocyklista obiecał mi, że zabierze mnie do najbliższego mechanika. Jechał bardzo szybko, aż bałam się! Piszczałam i byłam zmuszona mocno się do pana motocyklisty przytulać.
Jakże się zdziwiłam, gdy nagle, bez uprzedzenia, skręcił w las! I zamiast do mechanika, wywiózł mnie na małą leśną polankę. Rozrzucił na niej kocyk, a potem bezceremonialnie rzucił na kocyk mnie!!!
- O Boże! Dlaczego pan nie dotrzymał słowa i nie wziął mnie do mechanika…? Tylko tu???
Jakże się przeraziłam, gdy usłyszałam, wypowiedziany bezpardonowo, tonem nie znającym litości: - Albo cnotka, albo piechotka!!!
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Historyczka
Dlaczego pan nie dotrzymał słowa i nie wziął mnie do mechanika…? Tylko tu???