Długo nie musiałam czekać na poznanie jego niecnych, bezdusznych zamiarów…
Szybko przeszedł od słów do czynów… Rzucił się na mnie, jak drapieżny zwierz…
Na nic się zdały moje protesty:
- Jestem jeszcze cnotką… mogę iść piechotką…
Był jednak bezkompromisowy. Jakby w ogóle mnie nie słuchał… Gwałtownie obnażył moje piersi… Wygniótł je brutalnie, by natychmiast przystąpić do niedelikatnego szturmu…
Po zadarciu mi sukienki, w trymiga wdarł się we mnie… Swą wielką maszyną począł grzmocić mą biedną, ciaśniutką piczkę…
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.