Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Two shots 5

Two shots 5Wszystko mnie boli. Otworzyłam powoli oczy. Panował pół mrok. Chciałam delikatnie się podnieść lecz nie miałam siły.. Gdy mój wzrok przyzwyczaił się do mroku,  przyjrzałam się pomieszczeniu. Był to mały pokoik z mnóstwem urządzeń do połowy z nich byłam podpięta. Chciałam podnieść rękę by znaleźć jakiś przycisk by kogoś wezwać, lecz coś na niej mi ciążyło. Spróbowałam z drugą ale efekt był taki sam. Musiałam kogoś wezwać. Czułam straszny ból. Postanowiłam, że krzyknę.  
-Halo. Mogę kogoś prosić.-Po chwili drzwi się otworzyły ale nikt nie wszedł. Dziwne. Czyżby ktoś tutaj był?
Krzyknęłam jeszcze raz. Tym razem skutecznie.
-Dobry wieczór. Jak się Pani czuje?- Spytał lekarz,trzymając w ręce jakieś kartki.
-Czuję ogromny ból.  
-Zbadam Panią i pielęgniarka poda Pani środek.  
Lekarz wyszedł i po chwili przyszedł ze starszą pielęgniarką.  
-Poczuje Pani delikatne ukłucie.- Powiedziała i zbliżyła się do mnie ze strzykawką.-Już.
-Już? Nic nie poczułam.- Pielęgniarka spojrzała na mnie i odwróciła się do lekarza.
-Proszę podnieść prawą rękę.- Podszedł lekarz do mnie.
-Nie mogę.-Wkładałam w to całą siłę lecz nie mogłam podnieść ręki, z drugą było to samo.
Lekarz odkrył moje nogi.
-Proszę poruszyć palcami.
-Panie doktorze co się dzieję? .- Zaczęłam płakać. Nie mogłam się ruszyć. Nie chce być kaleką. Płakałam coraz bardziej i krzyczałam, że nic nie czuję.  
Lekarz wyszedł, pielęgniarka pomogła mi się napić wody.  
Po chwili lekarz znowu wrócił z jakimiś badaniami.
-Miała Pani przeprowadzane 3 operacje w dniu wypadku. Dzisiaj miała Pani przeszczep. Operacja trwała parę godzin zastosowano po niej mocne środki. Na chwilę obecną na Pani organizm działają jeszcze. To jest chwilowy paraliż. Proszę się uspokoić. Rano będzie już wszystko dobrze.
Agnieszko proszę pani podać coś na uspokojenie. Proszę się przespać. Rano będzie lekarz, który był przy operacjach. Wszystko Pani już opowie.
Ponownie dostałam zastrzyk i po krótkim momencie zasnęłam.

Ponownie się obudziłam. Tyle, że tym razem było już jasno za oknem.  
-Dzień dobry. W samą porę. Zmierzymy temperaturę, ciśnienie i zawołam lekarza.
-Dobrze.  
-Może Pani podnieść rękę ?- Spytał lekarz bacznie mi się przyglądając.  
Sytuacja się powtórzyła sprzed kilku godzin. Znowu wpadłam w panikę.  
-Proszę się nie martwić. To naturalna sytuacja po operacji.
-Ile to potrwa. Ile będę warzywkiem ?-Krzyczałam.  
-Proszę dać sobie czas. Przeszła Pani skomplikowany przeszczep nerki. Wcześniej kilka operacji by wyjąć kule i zatamować krwawienie.  Proszę odpoczywać.
-Na korytarzu czeka Pani jeden brat. Może na chwilkę  wejść. Tak między nami tacy bracia to skarby, codziennie siedzieli przy Pani.
-Niech wejdzie. -Nie ważne, że nie mam brata. Pewnie David tak się przedstawił.
-Cześć. Jak się czujesz?- Spytał David siadając obok łóżka.
-Bywało lepiej bracie.
-Musiałem skłamać inaczej nie mógłbym wejść do ciebie.
-Dziękuję. Ale Pielęgniarka mówiła, że mam dwóch braci.
-Jak dwóch?-Spytał.
-Powiedziała, że dwóch braci ciągle tu siedzi.  
-Ja byłem tu sam.  
-Dzisiaj w nocy też byłeś?- Spytałam przypominając sobie jak ktoś wychodził z pokoju.
-Nie, przez pierwsze kilka dni nie można było do Ciebie wchodzić. Przychodziłem na rozmowy z lekarzem. I na chwilę zaglądałem. Dopiero przedwczoraj mogłem wejść na chwilę ale to było w dzień.
-Ile ja tu już leżę ?
-Gdy Cię przyjęli od razu poszłaś na stół. Dla Twojego bezpieczeństwa wprowadzili Cię w śpiączkę. Podtrzymywali Cię w niej aż do przeszczepu. Miałaś wiele krwotoków wewnętrznych.
Dzisiaj jest poniedziałek, więc leżysz tu jakieś 9 dni.
-Co z Lily?
-Rodzice wyjechali na jakieś dwa tygodnie. Ojciec miał jakieś sprawy do załatwienia a mama postanowiła zrobić mały rodzinny wyjazd.  
-To chociaż tyle.
-Mam Twój telefon. Pisała Twoja mama więc jej odpisywałem.
-Dziękuję.- David wyciągnął telefon z kieszeni i położył na brzuchu.-Popatrzył na mnie i zrobił głupią minę.
-Nie stęskniłaś się za mediami ?- Do oczów znowu napłynęły mi łzy.- Ej mała co jest?
-Nie mogę się ruszać.
-Aż tak boli?
-Jestem sparaliżowana.  
-Co? Jak kurwa przecież lekarz mówił, że żadna kula nie uszkodziła kręgosłupa.
-Niby jest to na chwilę, takie skutki ciągłych operacji.
-Wszystko będzie dobrze. Nie bój się.
Nie bój się. Te słowa echem chodziły mi po głowie. Wróciłam do dnia postrzału.  
-David muszę Ci coś powiedzieć ale liczę, że Ty też będziesz szczery wobec mnie.
-Postaram się. I domyślam się o co chodzi.
-Widziałam jak Oskar zabija człowieka. - Spojrzałam na Davida, nie przejął się tym jakoś.
-Nie miałem pojęcia czym on się zajmuje.
-On nie był tam sam.-Urwałam na chwilę.
-Potrafisz opisać kto był z nim?
-Nie byli za daleko. Oskara poznałam jak zobaczyłam na filmiku tatuaż. Chciałam iść na policję.  
-Po co?
-Bałam się, że może coś Tobie zrobić. Chciałam im pokazać filmik.
-Masz go?-Spytał zdziwiony.
-Mam.  
-Dzień dobry. Mamy pozwolenie od lekarza na przesłuchanie.- Do pokoju weszli policjanci.
-Kurwa.- Powiedział David.- Zostawię was.
-Czy pamięta Pani co się wydarzyło w chwili postrzału?
Opowiedziałam policjantom co się wydarzyło wtedy oraz dzień przed. Jako, że nie mogłam sama pokazać im wideo. Poprosiłam jednego z nich, że powiem im gdzie mają wejść i wpisać hasło.  
-Czy mogę przesłać to wideo by nie zabierać Pani telefonu?-Spytał jeden z nich.
-Jasne.
Jeden był starszy co też, przekładało się na jego nazwach na mundurze. Drugi miał max 25 lat. I był niezłym ciachem. Starszy wyszedł na korytarz by wykonać połączenie. Młodszy kontynuował przesłuchanie.  
-Czy zauważyła Pani coś szczególnego po tym wydarzeniu wieczorem. Ktoś za Panią szedł, jechał? Ktoś Panią zaczepiał.?
Przypomniał mi się Lee, który wtedy nagle się tam pojawił. Czy on pracuje z Oskarem?
-Nie.  
-Czy napastnicy mieli jakieś znaki szczególne?
-No to mamy pół problemu z głowy.- Powiedział policjant wchodząc do sali.- Dzisiaj w nocy został znaleziony jeden napastnik, ten którego Pani rozpoznała.  
-Powiedział coś?
-Trudno by zwłoki coś powiedziały.
-Jak to? To on nie żyje?
-Nie powinienem mówić tego, ale jest to powiązane z Pani sprawą. W jednym z lasów leśnicy zobaczył otwarte auto. W środku był człowiek. Po oględzinach wyszło, że popełnił samobójstwo, poprzez strzał głowę. Natomiast jego ciało było strasznie pogryzione przez zwierzęta. Teraz ustalimy czy on miał coś wspólnego z Pani postrzałem. Może dojdziemy do reszty.
-Dobrze.
-Będziemy Panią informować o wszystkim. Jeżeli będzie Pani czuła się zagrożona, proszę zadzwonić. Prześlemy kogoś na obserwację.
-Dziękuję. Do widzenia.

Miama

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 1225 słów i 6957 znaków. Tagi: #szpital #strzały #policja #paraliż #brat #strach #ból

Dodaj komentarz