Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Two shots 3

Two shots 3W niedzielę miałam bardzo szybką pobudkę. Lily obudziła się już o 8 i ani śniło jej się pójść dalej spać. Także po 5 godzinach snu marzyłam o kawie.
Zeszłam z małą do kuchni gdzie Blanka wesoła od uch do ucha przygotowywała śniadanie.
Wsadziłam Lily do jej krzesełka podałam jej herbatkę w kubeczku i podeszłam do ekspresu.
-Ja też poproszę.- Odezwał się zaspany głos. Odwróciłam się i zobaczyła Davida, który dopiero co wyszedł spod prysznica. Był jeszcze w szlafroku a  z jego włosów kapała woda.
Podałam Davidowi kawę, wzięłam swoją i usiadłam do stołu. Lily zajadała się już jajecznicą a po chwili i ja też. W międzyczasie Blanka opowiedziała o swoim wczorajszym wieczorze i uznała, że należy do jak najbardziej udanych.  
Oczywiście nie mogło odbyć się bez  bitwy na jedzenie. I tak jak poprzedniego dnia trafiło na Davida.
-Chyba Cię nie lubi. Ja nigdy jeszcze nie dostałam od niej jedzeniem.- Zaczęłam się śmiać. I chyba niepotrzebnie. Bo chwilę później byłam umazana masłem.  
-Teraz zajmij się przez chwilę siostra. Pójdę szybko ogarnąć ten nieład.- Ale to było niewykonalne. Jak tylko podniosłam się z krzesła Lily wyciągnęła ręce na znak, że ona też chce iść.
-Mówiłaś coś.- Uśmiechnął się David.
No nic. Wzięłam małą i poszłam do łazienki. Wsadziłam ją do wanny i dałam jej gumową kaczuszkę do zabawy a w międzyczasie szybko uporałam się z masłem na twarzy.
Gdy już się ogarnęłam ubrałam mała i ponownie zeszłam do kuchni.
-Blanka naszykujesz nam jakieś przekąski na później?
-Oczywiście. Już robię.
Poszłam z małą do pokoju Davida. Zapukałam ale nikt nie odpowiedział.
Ponownie wróciłam do kuchni i zguba się znalazła.  
-O 12 chciałabym wyjechać. Pasuje?-Spytałam.
-Jasne. W sumie to mogę wam dzisiaj potowarzyszyć. Mam coś do załatwienia na mieście więc urwę się jak będziecie na sali. Później się spotkamy i zjemy obiad na mieście.
-O bylibyście uroczą rodzinką.-Zaśmiała się Blanka słuchając nas.
-Potrzebuje dobrego sprawozdania od Elizy by ojciec mi udostępnił na moją potrzebę jedno biuro.
-No to nieźle sobie to wykombinowałeś.- Powiedziałam.- Idę przebrać małą w jakieś wygodniejsze rzeczy i możemy ruszać. Blanka spakowała mi do torby przekąski i soczki.
-Miłej zabawy.
-Dziękujemy.
-Nie musisz robić obiadu. Rodzice będą późnym wieczorem więc wystarczy kolacja. Masz więcej czasu teraz dla siebie.-Powiedział Dav i wyszedł.


-Nie miałeś się urwać?-Spytałam gdy Lily bawiła się w basenie z kulkami a ja nareszcie mogłam usiąść.  
-Miałem ale jeden debil nie potrafi być nigdy na czas.
-Tu są dzieci.-Upomniała Davida Pani, która siedziała obok nas.
-Sorry.
Po 3 godzinach zabawy Lily już chyba miała dość. Zwiedziła wszystkie atrakcje i chciała iść już na jedzonko.  
-Zbieramy się.  
-W samą porę. Niedaleko jest restauracja. Przejdziemy się.  
-Oki. Chodźmy.
Lily oczywiście za każdym razem jak widziała pieska, zatrzymywała się i tak długo stała aż on sobie nie poszedł.
-O teraz będzie szał.-Powiedziałam zauważając na horyzoncie stoisko z balonami na hel.
-Ale urocza rodzinka. Aż miło popatrzeć.- Nagle przed nami wyrósł nie wiadomo skąd. Wysoki dobrze zbudowany brunet. - Jestem Lee-Powiedział i podał mi rękę.
-Eliza.-Odpowiedziałam i odwzajemniłam uścisk.
-To jest ten debil co nie umie być  nigdy na czas.-Dodał David.
-Yhm. Pójdę z Lily po balona.-Powiedziałam i odeszłam od nich. Ciągle czując na sobie ich wzrok.  
Lily wpadła w szał na widok baloników. Każdy przedstawiał inną postać z bajek.  
Ale najbardziej chyba spodobała jej się klasyczna myszka miki. Tą pierwszą złapała i już nie chciała jej puścić.
Tak więc teraz jesteśmy w czwórkę na obiedzie.  
-Kim jest Lee?-Spytałam.
-Moim wspólnikiem.- Odparł David.
-Wspólnikiem czego?-Ciągnęłam temat dalej.  
-A to już niestety tajemnica. Jak to mówią mniej się wie lepiej się śpi.
-Kiedyś wyciągnę to z Ciebie.  
-Próbuj. Co zbieramy się już?-Spytał spoglądając na godzinę.
-Przydało by się. Lily już powinna mieć drzemkę.-Spojrzałam na małą, która z zachwytem bawi się balonikiem.


W drodze powrotnej mała padła. David zaniósł ją do pokoju. A ja poszłam  rozpakować pojemniki po przekąskach.
-Dobra ja wychodzę. Jakby coś się działo to dzwoń. I pamiętaj o dobrej opinii.  
-Dzięki za miły wieczór i dzisiejszy dzień.
-Cała przyjemność po mojej stronie.-Odparł i posłał buziaka w powietrzu.
Gdy już wyszedł poszłam do pokoju Lily i usiadłam na fotel mając w zamiarze przejrzenia portali społecznych. Ale zmęczenie wygrało i zasnęłam.

Miama

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i science fiction, użyła 876 słów i 4738 znaków.

Dodaj komentarz