Osobiście nie słyszał ze komunikatu ze studenckiego radiowęzła. Kolega z akademika powtórzył radiowe wezwanie, że natychmiast ma się zgłosić do uczelnianego lekarza. Kolega z pokoju z kpiącym uśmieszkiem zasugerował, że to jakaś pewnie intymna dolegliwość.
- Koleś – odparł – obrażasz nie tylko mnie, lecz Krystynkę, która jest dla mnie aniołem na ziemi.
Kiedy przed gabinetem lekarza nie było już nikogo, nieśmiało zapukał, otworzył skrzypiące drzwi i wszedł.
Proszę siadać – wskazała krzesło miła pani doktor.
Ależ ja tylko na sekundkę – tłumaczył.
Pani doktor długo milczała.
Drogi panie Zbigniewie, okresowe badania są wręcz fatalne.- Na lewym płucu jest bardzo duży naciek – wyciągnęła z koperty zdjęcie RTG.- Koniecznie należy jak najszybciej zrobić drugie zdjęcie - dodała już nieco spokojniej. – Bardziej dokładne.
- Pali pan?
- Tak, bardzo dużo. Sesja, egzaminy...nerwy – tłumaczył się.
- Szkoda płuc, a papierosy do kosza !
Po wyjściu z przychodni dostrzegł, że dzień jest słoneczny i mroźny. Denerwowało go lśnienie, skrzypienie śniegu. Chciałby gdzieś uciec, schować się i przeczekać do jutra.
Nagle potrąciła go ramieniem dziewczyna. Z trudem utrzymał równowagę na śliskim chodniku. Szła dalej, bardzo pewnie nie bacząc, że potrąca innych przechodniów. Szła z lekko odchyloną głową do tyłu. Coś musiał przez ten ułamek sekundy zapamiętać z widoku jej twarzy. Przecież musi dobiec i ją zatrzymać. Ale dlaczego taki przymus?
Dziewczyna z odchyloną głową niespodziewanie wtargnęła na jezdnię.
Sparaliżował go przeraźliwy zgrzyt.
Jej postać nagle utonęła w rumowisku spiętrzonych i poplątanych blach, spod których wyciekała maleńka, czerwona strużka; wchłaniała lśnienie śniegu, jak noc pożera dogasający płomyk świecy.
Tłum obramowywał bezkształtny obraz.
W tym wszystkim co widział nie było żadnej logiki. Coraz bardziej trząsł się z emocji.
To wszystko było bez sensu.
Materiał zarchiwizowany.
1 komentarz
agnes1709
Trochę takie... mdłe, czegoś tu zabrakło.