Praca
-Ilu z was pracuje
-Z majstrem siedmiu
-Czyli bez majstra szesciu
-Nie bez majstra nikt nie pracuje
-Ilu z was pracuje
-Z majstrem siedmiu
-Czyli bez majstra szesciu
-Nie bez majstra nikt nie pracuje
Na lekcji biologii Pani pyta Jasia:
- Co wiesz o jaskółkach?
Jaś na to:
- To bardzo mądre ptaki, proszę Pani ! Odlatują, gdy tylko rozpoczyna się rok szkolny !
Dlaczego pociągi się nie wyprzedzają?
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
bo jeżdżą po kolei.
Żona do męża:
- Wiesz? Dzisiaj mi się poszczęściło!... Idę obok zsypu na śmieci, patrzę a tam para pantofelków stoi. A jakie piękne! Przymierzam - mój rozmiar!
Mąż:
- Taaa... Poszczęściło Ci się.
Po paru dniach żona znowu mówi:
- Słuchaj, idę do domu, a u nas na podjeździe, na żywopłocie, futro z norek wisi. Przymierzam - mój rozmiar!
Mąż kręci głową z podziwem:
- Szczęściara z Ciebie. A ja - popatrz - nie wiem czemu, ale szczęścia nie mam. Wyobraź sobie, wkładam wczoraj rękę pod poduszkę, wyciągam bokserki, przymierzam - i patrz ku*wa, nie mój rozmiar!
Przychodzi klient do sklepu, bierze surowego kurczaka, kładzie na ladę, gdzie wylała mu się z niego ciecz. Sprzedawczyni zauważywszy, zwołała do pomocnicy:
- Jolka! Chodź no tu z jakąś ścierką. Panu z ptaka poleciało.
Światowy koncern wyprodukował dysk twardy o nieograniczonej pojemności. Pierwszy egzemplarz trafi do sprzedaży, gdy tylko skończy się formatować.
Wchodzi gościu do baru, a za ladą czarnoskóry barman, i mówi:
- Dawaj piwo, głupi murzynie
- Proszę mnie nie obrażać, co pan by zrobił, jakby był w mojej sytuacji
- To chodź się zamienimy
Jak powiedzieli, tak zrobili, gościu zamienił się z Barmanem.
Czarnoskóry, wchodzi i mówi:
- Dawaj browara, głupi białasie
- Czarnuchów nie obsługujemy!
Jasiu, umiesz liczyć?
- Tak, tato mnie nauczył!
- To powiedz, co jest po sześciu?
- Siedem.
- Świetnie, a po siedmiu?
- Osiem.
- Brawo, nieźle cię tato nauczył, a co jest po dziesięciu?
- Walet.
-Zapakowałam ci chleb, masło i gwoździe.
-Po co?
-Jak to po co? Posmarujesz chleb masłem i zjesz.
-A gwoździe?
-Są, przecież spakowałam
Był sobie profesor, fizyk jądrowy, członek komisji do spraw energii atomowej. Po profesorsku roztrzepany. Jechał sobie kiedyś trolejbusem, a tam pielęgniarka z psychuszki wiozła pacjentów dokądś. Trolejbus stanął na przystanku, pacjenci wyszli jeden po drugim, a profesor, zamyśliwszy się, wyszedł za nimi. Pielęgniarka liczy pacjentów:
- Jeden, dwa, trzy, cztery... A tyś co za jeden?
- Członek komisji do spraw energii atomowej.
- Pięć, sześć, siedem...
Dlaczego beton nie przyszedł do pracy?
.
.
.
.
Bo go wylali.
Wchodzi staruszek do konfesjonału i nawija:
- Mam 92 lata. Mam wspaniałą żonę , która ma 70 lat. Mam dzieci,wnuki i prawnuki. Wczoraj podwoziłem samochodem trzy nastolatki, zatrzymaliśmy się w motelu i uprawiałem seks z wszystkimi trzema...
- Czy żałujesz, synu, tego grzechu?
- Jakiego grzechu?
- Co z Ciebie za katolik?
- Jestem żydem...
- To czemu mi to wszystko opowiadasz?
- Wszystkim opowiadam...