Rozmawiają dwaj bankierzy Co u pana
Rozmawiają dwaj bankierzy:
- Co u pana słychać panie Rozenkranc ?
- Same kłopoty. Szukamy kasjera.
- Przecież niedawno zatrudniliście nowego!
- No i właśnie jego szukamy!
Rozmawiają dwaj bankierzy:
- Co u pana słychać panie Rozenkranc ?
- Same kłopoty. Szukamy kasjera.
- Przecież niedawno zatrudniliście nowego!
- No i właśnie jego szukamy!
Rosenbaum udaje się po poradę do znanego specjalisty. Po konsultacji wręcza lekarzowi dwadzieścia złotych.
- Przepraszam pana, ale należy się więcej.
- Och, mój Boże, nie wiedziałem i mam przy sobie tylko dwadzieścia złotych.
- Dobrze, ale na przyszłość niech pan pamięta, że wizyta u mnie kosztuje pięćdziesiąt złotych.
- Pięćdziesiąt? A mnie mówiono, że trzydzieści
Rok 1946.
Powraca z Anglii do rodzinnego Lubartowa Polak, zdemobilizowany oficer RAF-u. Z rodziny jego nie wielu zostało których odszukał. Przyszedł czas na przyjaciół. Rozpoczął od Izaaka, syna najlepszego piekarza w miasteczku, z którym się przyjaźnił już od piaskownicy i który przed samą wojną przejął po ojcu zakład. Z jego domu pozostał tylko komin. Ale jest jeszcze nadzieja. Piekarnia w centrum... JEST, chociaż prawie w ruinie. Pozostał nienaruszony sklepik. Z niepokojem zbliżał się coraz wolniej do wystawy. Z przerażeniem odczytał słowa z kartki umieszczonej w witrynie - "ZAMKNIĘTE Z POWODU ŚMIERCI". Opadły mu ręce. Poczuł, że ktoś za nim stanął. Odwrócił się. Uniósł ramiona. Przygarnął go z całej siły.
- Izaak, to ty żyjesz - wyjąkał.
- Żyję - odpowiedział Izaak.
- Więc kto umarł ?
- KLIENTELA - wyszeptał Izaak.
Robię dzisiaj na kolację agresora w galarecie - mówi Wiśniewska do Kowalskiej.
- A cóż to za nowa potrawa?
- To nie słyszała pani, że teraz tak się nazywa karp po żydowsku?
Rebeko: - zwraca sie Kon do żony
- Zdaje mi sie że bedzie deszcz. Jak Ty myślisz . może wziaść parasol?
- Weź parasol.
- Tak? A jeśli nie bedzie deszczu, to poco mi parasol? Lepiej wezme laskę
- Dobrze weź laskę.
- Patrz, chyba zbliża sie burza. Jeszcze mógłbym zmoknąć. Lepiej zostawić laskę w domu i wziąść parasol.
- Dobrze, zostaw laskę w domu i weź parasol.
- Tak masz rację. Ale chyba sie przejaśnia. Lepiej zostawić parasol i wziąść laskę.
- Mój Boże, weź laskę i zostaw parasol, i daj mi wreszcie spokój!
- Rebeko widzisz jaka Ty jesteś! To mi mówisz żeby wziąść laskę, to znów żeby parasol. A wogóle to kto Ci powiedział że ja wychodzę?
Rachela zgłasza się do rabina z prośbą o rozwód.
- Bój się pani Boga!! - powiada rabin - przecież ma pani takiego porządnego męża! Czy ma pani coś mu do zarzucenia?!
- Rebe, ja podejrzewam mojego męża, że to ostatnie dziecko, które mamy, że to nie jest jego.
Rabin i jego żona sprzątają w mieszkaniu. Rabin natrafił na jakieś dziwne pudełko, ale żona zabroniła mu tam zaglądać. Kiedy nie było jej w domu, rabin otworzył pudełko i ku swojemu zdziwieniu zobaczył tam 3 jajka i 2 tysiące dolarów. Kiedy żona wróciła rabin przyznał się, że zajrzał do pudełka i poprosił żonę o wyjaśnienie tej dziwnej zawartości. Żona wyjaśnia:
- Przez całe lata za każdym razem gdy miałeś kiepskie kazanie wkładałam do tego pudełka jedno jajko.
- Na 20 lat służby tylko 3 kiepskie kazania to niezły wynik- cieszy się rabin.
Żona kontynuuje:
- A za każdym razem gdy uzbierałam 12 jajek sprzedawałam je za 1 dolara.
Przykład talmudycznej logiki na udowodnienie tezy, że czas to dozorca:
Czas to pieniądz, pieniądz to grunt, grunt to ziemia, ziemia to matka, matka to anioł, anioł to stróż a stróż - to dozorca.
Przychodzi szeregowy Rozencwajg do sierżanta po przepustkę na trzy dni.
- A po co wam, Rozencwajg, trzy dni urlopu?
- Bo ja mam panie sierżancie immatrykulację.
- Ej, Rozencwajg, wy z tymi waszymi żydowskimi świętami!...
Przychodzi młody mężczyzna do szpitala i mówi do lekarza:
- Proszę mnie wykastrować!
- A czy dobrze pan to sobie przemyślał? To zabieg mający poważne konsekwencje i nieodwracalny!
- Tak, panie doktorze, wiem! Proszę kastrować!
Po zabiegu lekarz pyta pacjenta:
- Co wpłynęło na podjęcie przez pana tak nietypowej decyzji?
- A bo doktorze ożeniłem się niedawno. Żona jest Żydówką. No to musiałem.
- Zaraz, to może pan chciał się obrzezać?
- No tak. A jak ja mówiłem?
Przychodzi do spowiedzi bardzo zawstydzony facet:
- Proszę księdza, oszukałem Żyda, czy to grzech?
- Nie, synu, to cud.
Przychodzi biedniejszy żyd do bogatej synagogi. Od progu wita go głos pilnującego wejścia :
- Pan nie możesz wejść do synagogi.
- Dlaczego?
- Bo pan nie dałeś na budowe naszej świątyni
- Ale ja mam interes do Goldberga.
- Już ja was znam, Ty nie masz interes do Goldberga ty byś pomodlić się tu chciał .