Dowcipy - str 155

Viralowe kawały i suchary
  • Noc Wielki pożar Siedem jednostek

    Noc. Wielki pożar. Siedem jednostek straży pożarnej walczy z żywiołem. Do kierującego akcja podchodzi jakiś facet:  
    - Jak wam idzie? Nikt ze strażaków nie ucierpiał?!  
    - Niestety - odpowiada strażak - Dwóch naszych ludzi zostało w płomieniach, a sześciu jest ciężko poparzonych. Ale za to wynieśliśmy z budynku szesnaście osób... trwa reanimacja...  
    - Szesnaście osób?!?! Przecież tam był tylko ochroniarz!  
    - Skąd pan wie?! Kim pan jest???  
    - Kierownikiem tego prosektorium...

  • Straż Pożarna Dzwoni telefon Dyżurny

    Straż Pożarna. Dzwoni telefon.  
    Dyżurny:  
    - Słucham?  
    - W zeszłym roku posadziłem sobie konopie indyjskie. Wyrosły takie jakieś cherlawe, żadnego speeda nie dają...  
    - Dokąd dzwonisz, palancie! - denerwuje się dyżurny. Dzwoń na policję do sekcji narkotyków - tam Ci pomogą.  
    I odkłada słuchawkę. Po dziesięciu minutach znowu rozlega się dzwonek telefonu:  
    - A jak w tym roku posadziłem, to wyrosła taka dorodna i tak w łeb daje, że nawet pojęcia nie masz!  
    - Już Ci mówiłem palancie! Dzwoń na policję!  
    I znowu rzucił dyżurny słuchawkę na widełki. Po pół godzinie znowu telefon:  
    - Sam jesteś palant! Nie odkładaj słuchawki... Dzwonię... bo u sąsiada chałupa się pali... A jak przyjedziecie, zaczniecie biegać z tymi swoimi wężami... patrzcie pod nogi... nie zadepczcie..

  • Stirlitz szedł ulicą kiedy z tyłu

    Stirlitz szedł ulicą, kiedy z tyłu rozległy się strzały i tupot podkutych butów.  
    - To koniec - pomyślał Stirlitz wkładając rękę do prawej kieszeni spodni.  
    Tak, to był koniec. Pistolet nosił w lewej.

  • Gdy Stirlitz szedł korytarzem oczom

    Gdy Stirlitz szedł korytarzem, oczom jego ukazało się ogłoszenie o czynie społecznym.  
    - Wpadłem - pomyślał. Skierował się w kierunku gabinetu Mullera.  
    - Gratuluje poczucia humoru - powiedział - Tak jestem agentem sowieckim!  
    - Dobra, dobra Stirlitz... Odmaszerować!  
    Po chwili Muller wykręcił numer Kaltenbrunerra.  
    - Czego to nie wymyśli nasz poczciwy Stirlitz, rzekł ze śmiechem - żeby się wykręcić od roboty...

  • W kawiarni Elefant Stirlitz

    W kawiarni "Elefant" Stirlitz miał się spotkać z łącznikiem. Nie ustalono niestety żadnego znaku rozpoznawczego.  
    Na szczęście łącznikowi zwisały spod marynarki szelki spadochronu.

  • Naprzeciw Stirlitza szły trzy

    Naprzeciw Stirlitza szły trzy umalowane kobiety.  
    - Kur.y - pomyślał Stirlitz.  
    - Pułkownik Isajew - pomyślały prostytutki.

  • Stirlitz zobaczył jak banda wyrostków

    Stirlitz zobaczył jak banda wyrostków pompuje kota benzyną. Kot wyrwał się, przebiegł kilka metrów i upadł.  
    - Widocznie benzyna się skończyła - pomyślał Stirlitz.

  • Stirlitz spacerując nad brzegiem

    Stirlitz, spacerując nad brzegiem jeziora, ujrzał ludzi z wędkami.  
    - Wędkarze - pomyślał Stirlitz.  
    - Pułkownik Isajew - pomyśleli wędkarze.

  • Stirlitz spacerował po dachu

    Stirlitz spacerował po dachu kancelarii Rzeszy. Nagle poślizgnął się, upadł i tylko cudem zahaczył o wystający gzyms, unikając upadku z dużej wysokości. Następnego dnia cud posiniał i obrzękł.

  • Stirlitz wypoczywa w swoim tajnym

    Stirlitz wypoczywa w swoim tajnym mieszkaniu. Nagle wazon z kwiatami spada z parapetu i rozbija Stirlitzowi głowę. To tajny sygnał - znak, że jego żona właśnie powiła syna. Stirlitz ukradkiem ociera ojcowskie łzy. Tęskni. Od siedmiu lat nie był w domu.

  • Mueller wiedział że Rosjanie

    Mueller wiedział, że Rosjanie, zamieszawszy cukier, zostawiają łyżkę w szklance z herbatą. Chcąc sprawdzić Stirlitza, zaprosił go na herbatę. Stirlitz wsypał cukier do szklanki, zamieszał, wyjął łyżeczkę, położył ją na spodeczku, po czym pokazał Muellerowi język.