Dowcipy - str 147

Viralowe kawały i suchary
  • Mistrz Polski w skokach spadochronowych

    Mistrz Polski w skokach spadochronowych wspomina swój "pierwszy
    raz":
    - Wyskoczyłem z samolotu i poczułem się jak ptak...
    - Taki wolny ? - przerywa jeden ze słuchaczy.
    - Nie po prostu leciałem i srałem...

  • Stajnia Ferrari zwolniła całą

    Stajnia Ferrari zwolniła całą załogę boksu. Decyzję podjęto po przejrzeniu dokumentacji dotyczącej grupy młodych, bezrobotnych Polaków z Berlina, którzy byli w stanie w ciągu czterech sekund odkręcić wszystkie koła od samochodu, nie dysponując przy tym żadnymi potrzebnymi narzędziami.  
    Team Ferrari uznał to za mistrzowskie osiągnięcie, jako że w dzisiejszych czasach o zwycięstwie lub przegranej w wyścigach Formuły 1 nierzadko decyduje czas pobytu w boksie i zaproponował im pracę. Projekt jednak zakończono równie szybko, jak go rozpoczęto: młodzi mechanicy co prawda zmienili wszystkie koła w ciągu czterech sekund, ale równocześnie kompletnie przelakierowali bolid, przebili numery silnika i sprzedali teamowi McLarena...

  • Teść wchodzi przez bramkę

    Teść wchodzi przez bramkę do ogródka i widzi w oknie domu smutnego zięcia.
    Teść pokazuje jeden kciuk "up", na co zięć z okna obydwa. Wtedy teść z pytającą miną robi "węża" ręką, a zięć odpowiada tak samo, ale dwuręcznie. Na co teść wali się w klatkę pięścią, a zięć masuje dłonią po brzuchu i obydwaj znikają.
      
    Tłumaczenie poniżej:
      
    T: Mam flaszkę!
    ¬: To mamy dwie!
    T: Żmija w domu?
    ¬: Są obie
    T: To co, pijemy na klatce?
    ¬: Nie, na śmietniku!

  • Leży tesciowa na łożu śmierci stan

    Leży tesciowa na łożu śmierci, stan agonalny, oczy w słup itd. Przy łóżku siedzi równie skupiony zięć i wpatruje się w teściową. Nagle do pokoju wpada mucha i zaczyna latać z kąta w kąt, a teściowa oczami za muchą wodzi - mucha w lewo, ona oczami w lewo, mucha w prawo,  
    ona oczami w prawo i tak cały czas. Nagle mocno poirytowany tą sytuacją zięć krzyczy:
    - Się mamusia nie rozprasza!

  • Stoi facet na brzegu jeziora w którym

    Stoi facet na brzegu jeziora, w którym tonie kobieta. a ze nie umiał pływać, wiec wola na pomoc do wędkarza:  
    - Ratuj moja żonę. Dam ci stówę. Ja nie umiem pływać!  
    Wędkarz wskoczył do wody uratował babę i mówi do faceta:  
    - Dawaj stówę, którą mi obiecałeś, a facet na to:  
    - Jest jeden szkopuł. Kiedy była pod woda myślałem, że to moja żona. Teraz widzę, że to teściowa.  
    - Rozumiem - mówi wędkarz sięgając do kieszeni. - ile ci jestem winien?

  • Aron i Mosze jadą pociągiem do

    Aron i Mosze jadą pociągiem do Berdyczowa. Zapada noc. Pociąg zatrzymuje się na jakiejś stacji.
    Aron:
    - Mosze, ty się popatrz, co to za stacja?
    Mosze patrzy za okno:
    - Lamencin.
    - A to jeszcze mamy czas.
    Pociąg rusza, po pewnym czasie staje.
    - Mosze, ty się popatrz, co to za stacja?
    - Lamencin.
    - A to jeszcze mamy czas.
    Pociąg znów rusza, znów staje.
    - Mosze, ty się popatrz, co to za stacja?
    - Lamencin.
    - Jak to, znowu Lamencin?
    Aron odsuwa Moszego, wychyla się przez okno.
    - Ty durniu, ty jeden! To nie Lamencin, to "Dla mężczyzn"!

  • Amerykański bankier, Weintraub

    Amerykański bankier, Weintraub pragnąc wydać za mąż swoją nie pierwszej już młodości córkę, mówi do niej:
    - Rachel, kiedy dziś wieczorem przyjdzie Aaron, usiądź przy sejfie z pieniędzmi. Na jego tle wyglądasz o wiele młodziej.

  • - Halo? Poprosze panią zamiejscowa

    - Halo? Poprosze panią zamiejscowa, Lubartów 33... Czi co? Nie: czy? pytajne tylko: czy? wzięte liczebniczo... Taa, mój numer 333... Już jest połączenie? Dziękuję ślicznie...  
    Halo? Halo? HALO??? - Halooo...  
    - Kuba?
    - Kto mówi?
    - Ale czy Kuba?
    - Ale KTO mówi?  
    - Jeżeli nie Kuba, moje nazwisko pana nic nie powie... Kuba?  
    - Jaki Kuba?  
    - Goldberg...  
    - A jeżeli Kuba, to kto mówi?  
    - Rappaport!  
    - BENIEK???  
    - TAK!!!  
    - Tu Kuba...  
    - Goldberg?  
    - Tak. Co jest?  
    - Jest interes do zrobienia.  
    - Interes? Ile można stracić?  
    - Co się mnie pytasz ile można stracić! Się mnie natychmiast zapytujesz ile można zarobić!  
    - Ile się zarobi, to się zarobi. Ja się pytam: ile trzeba mieć żeby ryzykować w razie, że się straci?  
    - Niewiele... dwa, trzy tysiące masz?  
    - Mam mieć. Co jest?  
    - Jest tak: Friedmann ma weksel Szapira z żyrem Glassa, rewindykator jest Barmsztajn... On daje dwadzieścia procent, franko loco towar jest u Lutmana, tylko ten towar jest zajęty przez Honigmanna z powodu weksel Reuberga. Za ten weksel Reuberga można dostać gwarancję od jego teścia Rozencwajga, tylko on jest przepisany na Rozencwajgową, a Rozencwajgowa jest chora...  
    - A co jej jest?  
    - Co by i nie było, to my dziedziczymy dwadzieścia procent, tylko Lutmann musi mieć pewność, że Honigmann go wypuści, oczywiście, jeżeli Rozencwajgowa jeszcze dziś się przeniesie na łono Abrahama, to Malwina Fajnsztajn nie ma nic przeciwko, tylko Lipszyc musi mieć pięćset dolary...  
    - Cooo?  
    - Nie gotówką, tylko połowę, na resztę zwolnienie od protestu. Jassne?  
    - Oczywiście, że rozumiem.  
    - No!  
    - Tylko skąd pewność, że Rozencwajgowa by wyzionęła ducha?  
    - W tym właśnie sęk...  
    - Co?  
    - Sęk!!!  
    - Kto???  
    - SĘK!!!  
    - Nic nie rozumiem.  
    - Deska, w szrodku sęk!  
    - Jaka deska?  
    - Drzewo. Deska drzewniana, w szrodku sęk.  
    - Kto ma drzewo? LUTMANN???  
    - Jaki Lutmann, Lutmann ma manufakturę, a drzewo jest z lasu. Się ścina, się rżnie na deski, jest deska, jest sęk.  
    - A gdzie jest ten las?  
    - Jaki las?  
    - No, że wspominałeś.  
    - Co ciebie obchodzi nagle? W puszczy Białowieszczańskiej jest las! Rosną stuletnie drzewa, się ścina, się rznie, jest deska, jest sęk.  
    - A kto ma ten las?  
    - Kuba, o co ciebie idzie? NIKT!  
    - To można kupić?  
    - Tę manufakturę?  
    - Nie, ten tartak.  
    - Jaki tartak, do cholery?  
    - No ten co sam mówiłeś, że się ścina i się rżnie...  
    - Kuba, odczep się, chodzi o to czy Rozencwajgowa wytrzyma do licytacji!  
    - A ona sprzeda?  
    - Co?!  
    - Ten tartak.  
    - Kuba, przecież... Jaki tartak do cholery?!  
    - No, że się ścina i się rznie...  
    - Kuba! Że mnie co podkusiło powiedzieć jego ten sęk... Kuba, ja cofam ten sęk. Ja cofam wszystkie sęki na świecie!  
    - Co?  
    - Sęk.  
    - Który?  
    - Że pisze w Kurierze Warszawskim tych sztychów. TO JA JEGO COFAM!!!  
    - W Kurierze Warszawskim? To było ogłoszenie?  
    - Jakie ogłoszenie?  
    - No, że on sprzedaje.  
    - KTO???  
    - No ten, co pisze, że parceluje ten las. Słuchaj, tylko ten tartak to ja bym zatrzymał dla siebie.  
    - Kuba... Po co tobie ten tartak? Zleź z tego tartaka!!!  
    - No wiesz, Rappaport, że ja ciebie nie rozumiem. Ty budzisz mnie w nocy. Pół godziny namawiasz mnie, żebym kupił las. A teraz odmawiasz mnie od tego tartaka. To co to jest za interes???  
    - Kuba...  
    - Zaraz, chwileczkę, spokój! Owszem, dajmy na to, ja daję dwa tysiące na las. To kto inny będzie miał tartak, tak? Będzie mnie dyktował ceny? Będę jego dawał zarabiać na rżnięcie? To gdzie jest LOGIKA??? To wolę kupić ten tartak! Mam rację?  
    - Teoretycznie tak... Tylko że mię coś podkusiło. Staropolszczyznę się mnie zachciało. Sęk, sęk, równie dobrze mogłem powiedzieć, ja wiem... - tu leży pies pochowany.  
    -...pieees?  
    - PIES!  
    - Piesek! Jaka rasa?  
    - Szlag mnie trafi...  
    - Słuchaj, Rozencwajgowa ma na sprzedaż psa? Czy to jest może łyżew? Wiesz, ja bym chętnie kupił, bo Hipek bardzo chce mieć łyżwa. No, ostatecznie może być sweter. Albo bulgot? Albo taki mały, biały dupelek... Słuchaj, tylko broń Boże jajnik! A to jest jaka rasa?  
    - Jaka rasa??? NORDYCKA!!! Psiakrew, odczep się od tego zwierzęcia, nieszczęście ty moje!  
    - Słuchaj, Beniek, dwa tysiące za psa? Ja mogę dać... trzydzieści złotych. Duży piesek?  
    - OLBRZYMIE BYDLE!!! (słyszy telefonistkę) Złociutka, to nie do pani! Znaczy, co? Chwileczkę, Kuba, ta rozmowa za chwilę będzie kosztowała czterdzieści dwa złote.  
    - No co to znaczy czterdzieści dwa złote, jak się kupuje i las, i tartak, i psa...  
    - Wiesz co ja ciebie powiem? Ty weź sobie ten las za darmo...  
    - A tartak?  
    - A TAR... A tartak, to ty sobie weź tyż za darmo...  
    - A pies?  
    - A pies??? A pies ci mordę lizał!!!

  • "Ksiądz i rabin jadą razem

    "Ksiądz i rabin jadą razem pociągiem. Ksiądz wyciąga kanapki z szynką, częstuje również rabina. Rabin odmawia:
    - Nam religia zabrania jeść wieprzowiny.
    - A szkoda. To takie dobre!
    Podróż dobiega końca. Rabin żegna księdza:
    - Proszę pozdrowić małżonkę!
    - Nas, księży, obowiązuje celibat. Nie mam żony.
    - A szkoda. To takie dobre!

  • "Panie Kon, czy wie pan, że jutro

    "Panie Kon, czy wie pan, że jutro wydaję moją córkę za mąż?  
    - Wiem.  
    - A czy wie pan, że daje jej w posagu 2000 zł.?  
    - Słyszałem.  
    - Ale jest pewien problem. Mam tylko 1000 zł. Pożycz mi ten drugi tysiąc.  
    - Nie mam. Ale mogę panu dać dobrą radę. Posag ma pan złożyć u notariusza na Elektoralnej?  
    - Tak.  
    - A więc, niech pan położy te 1000 zł. na kominku przed lustrem. Pańskie 1000 przed i 1000 w lustrze daje w sumie dwa tysiące zł.  
    - Ja znam ten sposób, ale sęk w tym, że mam tylko ten 1000 zł w lustrze.