Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy
Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy. - Otwieraj! - krzyknął Mueller.  
 - Stirlitza nie ma w domu! - powiedział Stirlitz. W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył gestapo.
Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy. - Otwieraj! - krzyknął Mueller.  
 - Stirlitza nie ma w domu! - powiedział Stirlitz. W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył gestapo.
Hitler i Bormann stoją przed mapą i planują ważną akcję. Wchodzi Stirlitz z pomarańczami, wyciąga aparat fotograficzny, robi zdjęcia mapy i wychodzi. Hitler zdziwiony pyta Bormanna:  
 - Kto to był? 
 - Stirlitz, radziecki szpieg.  
 - Czemu go nie aresztujesz?  
 - Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.
Stirlitz jest już w Rosji, pije piwo pod kioskiem i krzywi się do sąsiada: 
 - Rozwodnione.  
 A sąsiad na to:  
 - Trzeba było gorzej szpiegować, pilibyśmy Heineckena.
Stirlitz, spacerując nad brzegiem jeziora, ujrzał ludzi z wędkami.  
 - Wędkarze - pomyślał Stirlitz.  
 - Pułkownik Isajew - pomyśleli wędkarze.
Stirlitz usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył je. Za drzwiami stał kotek. 
 - Chcesz mleczka, głuptasku? - spytał czule Stirlitz. 
 - Sam jesteś głupi! Właśnie przyjechałem z Centrali - odrzekł kotek.
Stirlitz wypoczywa w swoim tajnym mieszkaniu. Nagle wazon z kwiatami spada z parapetu i rozbija Stirlitzowi głowę. To tajny sygnał - znak, że jego żona właśnie powiła syna. Stirlitz ukradkiem ociera ojcowskie łzy. Tęskni. Od siedmiu lat nie był w domu.
Stirlitz szedł w ciemną, bezksiężycową noc przez las.  
 "Kaczyńscy tu byli" - pomyślał Stirlitz.
Stirlitz wolnym krokiem zbliżył się do lokalu kontaktowego. Zapukał umówione 127 razy. Nikt nie otworzył. Po namyśle wyszedł na ulicę i spojrzał w okno. Tak, nie mylił się. Na parapecie stały 63 żelazka - znak wpadki.
Do gabinetu Bormanna wchodzi nieznajomy. Staje przed biurkiem i patrząc prosto w oczy Bormanna, wykonuje dziwne gesty. W końcu mówi:  
 - Słonie idą na północ, a wołki zbożowe podążają ich śladem.  
 Bormann patrzy na przybysza z wyraźnym niesmakiem:  
 - Gabinet Stirlitza jest piętro wyżej - odpowiada.
- Gdzie pan się tak dobrze nauczył prowadzić samochód, Stirlitz? - spytał Müller. 
 - Na kursach NKWD - odpowiedział Stirlitz. 
 - Chyba nie powiedziałem nic tajnego - pomyślał.
Stirlitz obudził się koło drugiej. Pierwsza też była niezła, pomyślał.
Stirlitz posłał Müllera do diabła. Następnego dnia Diabła odwiedziło Gestapo.