O bacy - str 4

  • Pijany góral wraca z wesela i zaczyna

    Pijany góral wraca z wesela i zaczyna się rozbierać.
    - Maryna, pomóz, bo ni moge kosuli sciongnoć - prosi żonę.
    Ta podchodzi i załamuje ręce.
    - Jezusicku, Jendrek, psecie ty mas ciupaske w plecach!

  • Baco czy pokażecie nam Giewont?

    - Baco, czy pokażecie nam Giewont? - pytają turyści.
    - Jo. Widzita tom pirwszom górke?
    - Tak.
    - To nie je Giewont. A widzita tom drugom górke?
    - Tak.
    - To tyz nie je Giewont. A widzita tom trzeciom górke?
    - Nie.
    - To je Giewont.

  • Baca był świadkiem wypadku

    Baca był świadkiem wypadku samochodowego. Przesłuchuje go policjant:
    - Baco jak to było?
    Na to baca:
    - Panocku widzicie to drzewo?
    - Widzę.
    - A oni nie widzieli...

  • Na ostry dyżur przywożą górala

    Na ostry dyżur przywożą górala ciężko pobitego, a ten na noszach zwija się ze śmiechu. Lekarz pyta:
    - I z czego się pan tak śmieje? Szczęka złamana, cztery żebra też, oko wybite?
    Góral na to:
    - Ja to nic, ale Jontek ma dzisiaj noc poślubną, a ja mam jego jaja w kieszeni!

  • Turysta do bacy Ile kosztuje ten

    Turysta do bacy:
    - Ile kosztuje ten pies??
    - Sto milionów.
    - Przecież nikt go nie kupi.
    Po pewnym czasie turysta do bacy:
    - Sprzedaliście psa??
    - Tak. Za dwa koty po 50 milionów...

  • Spotyka się w knajpie dwóch górali

    Spotyka się w knajpie dwóch górali, a ponieważ jeden z nich niedawno się ożenił, to drugi pyta się go jak mu poszło w noc poślubna.
    - Ano, Stasiu, normalnie. Jak weszliśmy do sypialni to się rozebrałem, żeby se psiakrew nie pomyślała, że się jej wstydzę. Potem dałem jej w gębę, żeby sobie nie pomyślała, że jej się boję. Na sam koniec sam się zaspokoiłem, żeby se psiakrew nie pomyślała, że jej potrzebuję.

  • Baca łapie okazję na drodze wreszcie

    Baca łapie okazję na drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżającego Mercedesa. Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca się pyta:
    - A co to panocku, za znacek z psodu?
    - To? - mówi kierowca pokazując na znaczek mercedesa - to taki celownik, jak kogoś złapie w ten celownik, to już na pewno trafię.
    - Aha.
    Po kilku kilometrach patrzą, a tu drogą jedzie jakiś facet na rowerze. Baca mówi:
    - A weźcie, panocku, tego cłowieka w ten celownik...
    Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się "w celowniku", ale ponieważ kierowca nie chciał iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty, chwilę potem baca się odzywa:
    - Iiiii, kiepski ten pański celownik, gdybym nie roztworzył drzwi to byśmy go w ogóle nie trafili.

  • Siedzi baca na drzewie i śpiewa

    Siedzi baca na drzewie i śpiewa. Przechodzi turysta.
    - Baco, spadniecie, na drzewie się nie śpiewa.
    - Nie spadnę.
    Za godzinę wraca turysta, patrzy, a pod drzewem leży baca.
    - A mówiłem wam, baco - nie śpiewa się na drzewie.
    - Śpiwo się, śpiwo, ino się nie tańcy.

  • Wojtek wyście taki mądrala wsytko

    - Wojtek, wyście taki mądrala, wsytko prawie wiycie, to powiydzcie wiela jest prowd?
    Gazda na to:
    - Jo znom jino trzy. Piyrso to świynto prowda, drugo tyż prowda, i trzecio gówno prowda.

  • Pytają bacę Czy te trzy dziewczynki

    Pytają bacę:
    - Czy te trzy dziewczynki są twoimi córkami?
    Baca:
    - No.
    - Ale one urodziły się tego samego dnia?!
    - No...
    - ... w odstępach piętnastominutowych!!!
    - No to co?! Jo mom rower...

  • Baca przyjechał do Warszawy Myśli

    Baca przyjechał do Warszawy. Myśli sobie: "psejode się tromwojem". Idzie do kiosku i mówi:
    - Poproszę bilet na tromwoj. Miysce konicnie sidzonce!