Policja i złodzieje - str 7

  • Po pogrzebie policjant chwali się

    Po pogrzebie policjant chwali się koledze:
    - Słuchaj na tym pogrzebie były same bałwany, gdy orkiestra zagrała tylko ja poprosiłem wdowę do tańca.

  • Komendant policji zwołał zebranie

    Komendant policji zwołał zebranie swoich podwładnych i oznajmia:
    - Krąży o nas wiele dowcipów, ale nie przejmujcie się tym. I tak 99 procent tych dowcipów jest niezrozumiałych.

  • Proszę pani tu się nie wolno kąpać

    - Proszę pani tu się nie wolno kąpać - mówi policjant wychodząc zza krzaków do stojącej nad brzegiem nagiej dziewczyny.
    - To nie mógł pan powiedzieć gdy się rozbierałam?
    - Rozbierać się wolno...

  • Idzie Policjant i prowadzi pingwina

    Idzie Policjant i prowadzi pingwina za łapę. Spotyka go kolega i pyta:  
    - Co ty robisz z tym pingwinem?
    - A przyplątał się i nie wiem co z nim zrobić.  
    Kolega na to:
    - Zaprowadź go do ZOO.
    Po paru godzinach spotykają się ponownie a policjant nadal z pingwinem. Kolega pyta:
    - No i co?
    - Zaprowadziłem go do ZOO, a teraz idziemy do kina.

  • Gdzie byłeś tak długo?

    - Gdzie byłeś tak długo?
    - W komisariacie. Zatrzymali mnie, za wolno jechałem.
    - Od kiedy to zatrzymują za wolną jazdę?
    - Radiowóz mnie dogonił...

  • Przechodnia zaczepia trzech oprychów

    Przechodnia zaczepia trzech oprychów uzbrojonych w noże. Żądają pieniędzy. Napadnięty, nie tracąc głowy, mówi:
    - Lepiej uważajcie, znam judo, karate, kung fu...
    Gdy napastnicy zniknęli w ciemnościach, dodaje: ...i jeszcze parę innych japońskich słów...

  • Żona policjanta wygląda przez okno

    Żona policjanta wygląda przez okno i krzyczy do męża leżącego na kanapie:  
    - Józek tam ktoś kradnie auto!  
    - No to co?!  
    Po 5 minutach.
    - Józek , ale to nasze auto!  
    Policjant wybiegł na podwórko. Po chwili wraca do żony.  
    - Złapałeś złodzieja?!
    - Wyrwał mi się , ale zapisałem numer samochodu.

  • Żona ZOMOwca (oops funkcjonariusza

    Żona ZOMO-wca (oops, funkcjonariusza służby prewencyjnej) zażyczyla sobie na rocznicę ślubu buty z krokodyla. Więc ten wybrał się do Egiptu. Po powrocie opowiada o zdarzeniu kolegom w pracy:
    - Poszedłem nad ten Nil, szukałem, szukałem, szukałem, aż wreszcie znalazłem krokodyla. Wyskoczyłem z krazków, dopadłem gada, pała, gaz, pała, gaz, pała, gaz. Wreszcie krokodyl padł. Odwracam go do góry nogami i...
    - No i co?!!!
    - Nic. Bez butow był, skur..syn!