Pewna kobieta jeździła na wózku inwalidzkim. Życie, zdarza się. Znajomi ją czasami zabierali do klubu i podwozili do stolika. W klubie, wiadomo, muzyka, alkohol, dym, hałas, narkotyki. Jeden tańczący, wstawiony gościu, zauważył ją przy stoliku, a że była ładna, więc podchodzi do niej i mówi:
- Może zatańczymy?
- Ale ja nie mogę tańczyć, bo jeżdżę na wózku.
- Oj, tam, jakoś damy radę.
Wyciągnął wózek na parkiet i zaczął nim kręcić. Kobieta jest zachwycona. Po kilku tańcach odprowadza wózek do stolika.
- Pani jest naprawdę atrakcyjna i strasznie mi się podoba. Może podjedziemy do toalety?
- Do toalety, nieee...może gdzieś indziej?
Facet szybko znalazł tylne wyjście z klubu. Wyjechał z wózkiem, patrzy, nikogo nie ma, więc podjechali do cienia. Mężczyzna wyjął kobietę z wózka i przełożył ją przez barierkę. Po kilkunastu minutach, obydwoje są zmęczeni, ale szczęśliwi. Gość posadził ją do wózka i wtedy kobieta zaczęła płakać.
- Co się stało? Czyżbym był dla ciebie niedelikatny?
- Nie, nie, to po prostu był mój pierwszy raz....
- Byłaś dziewicą? Dlaczego nie powiedziałaś, byłbym delikatniejszy...
- .... to był mój pierwszy raz, gdy po wszystkim ktoś zdjął mnie z barierki.