Rozdział 1

Poniedziałek
Był mroźny grudniowy dzień, Olga szła opustoszałą już ulicą przetwarzając w myślach słowa, które usłyszała od Dominika. Nie mogła w to uwierzyć, dlaczego on to zrobił!? Jak mógł jej powiedzieć że nie chce z nią być, po tylko miesiącach spędzonych razem. Była przemarznięta    i rozmazana, ale nie przejmowała się tym. Co ja w tej chili obchodził jej wygląd. chciała tylko by Dominik odwołał to co powiedział i ja przytuli tak po prostu. Ale wiedziała ze to się nie stanie, wiedziała ze to już koniec i nie ma na co liczyć. Boże dlaczego tak musi być, nie rozumiała tego. Łzy spływały po jej policzkach coraz bardziej, trzęsła się    z zimna, żałowała ze nie wzięła cieplejszej kurtki. Nie wiedziała gdzie idzie, nie chciała tego wiedzieć. Pragnęła tylko zaszyć się w jakimś cichym miejscu, bez nikogo wokół. Śnieg zaczął prószyć coraz bardziej, chcąc uchronić się przed opadami spuściła głowę w dol. Skręciła    w następna ulice poczuła ze ktoś się z nią zderzył, nie wytrzymała tego było za wiele wściekła krzyknęła  

-Patrz jak łazisz baranie
-Przepraszam nie zauważyłem Cie, a zresztą to Ty na mnie wpadłaś.  

  
Patryk zmęczony po meczu piłki nożnej ze zwichnięta kostką wraca kuśtykając a tu wpada na niego jakaś baba  i jeszcze go obrzuca winą. Zaczął zbierać notatki które upadły na ziemie. Dopiero po chwili przyjrzał się dziewczynie z która się zderzył. Była piękna, jej wyraziste niebieskie oczy tonęły w smutku, płakała. Zrobiło mu się jej zal, ale nie wiedział jak jej pomoc.  

-wszystko w porządku? zapytał  
-Nie, nic nie jest w porządku, życie jest okrutne, a zresztą co Cię to obchodzi mówiła przez łzy.  

Obchodziło go chciał się dowiedzieć z jakie powodu ta piękna dziewczyna plącze, lecz nie zdążył zapytać dalej dziewczyna puściła się biegiem.  
-Hej! zaczekaj, porozmawiaj ze mną.  

Patryk chciał za nią pobiec lecz nie mógł, miał zwichnięta kostkę, nie dogonił by jej. Czy ten dzień musi być taki do dupy? Nie dosyć ze przegrali mecz, zwichnął kostkę to jeszcze nie potrafił pomoc tej biednej dziewczynie. Zły na siebie ze jej nie zatrzymał powlekł się do domu. Miał dość, chciał tylko położyć się na łóżku i zasnąć.  

Oldze było głupio że obraziła tego chłopaka, przecież on nie miał nic wspólnego z tym co ja spotkało. Zadzwonił telefon, wyrwana ze swoich myśli odebrała.  

Halo? powiedziała tak cicho ze po drugiej stronie prawie nie było tego słychać.  
-Olga wszystko w porządku? Słyszałam co się stało. Boże tak mi przykro gdzie jesteś?  

Nie miała teraz ochoty na rozmowy, wiedziała ze Nina się o nią martwi ale po prostu nie miała siły by mówić.  
-Nie wiem  
-Jak nie wiesz? Dziewczyno gdzie jesteś próbuje się z Tobą połączyć od 2h dlaczego nie odbierałaś? A zresztą to nieważne powiedz tylko gdzie jesteś a przyjdę      i porozmawiamy.  
-Nina chce być teraz sama, tylko to jest mi w tej chwili potrzebne.  
-Tylko się nie roz... Nie zdążyła dokończyć Olga przerwała rozmowę.  

Nina siedząc na łóżku próbowała się ponownie połączyć, ale bez skutku, Olga widocznie wyłączyła telefon. Zastanawiała się gdzie mogła pójść jej przyjaciółka. Godzinę wcześniej była u Dominika próbując się dowiedzieć dlaczego zrobił to Oldze. Dominik nie chciał z nią rozmawiać zamknął jej drzwi pod nosem. Walia przez dobre 10 minut próbując się dostać do jego domu ale nie reagował. Wtedy zrezygnowała.  

Była godzina 22 Olga już godzin spacerowała. Mróz przestał jej doskwierać, jednak smutek nie zniknął. Przecież byli tak zgrana para razem przez 4 miesiące nierozłączni na dobre i na złe.  
Poznali się dokładnie w pierwszym dniu szkoły gdy Olga spóźniona na apel wparowała do całkiem nowej szkoły. Liceum wydawało się takie duże, błądząc po pustych korytarzach zobaczyła chłopaka. Jej uwagę od razu przykuły jego duże brązowe oczy i szarmancki uśmiech. Miał ciemne postrzępione włosy które tylko dodawały mu uroku.  

-W czymś pomoc? zapytał
Onieśmielona Olga wybąkała tylko krótkie
-Tak, zgubiłam się
Chłopak się jeszcze szerzej uśmiechnął
- W zeszłym roku gdy przyszedłem do tej szkoły tez miałem problem i błądziłem po korytarzach. Gdybyś powiedziała mi gdzie idziesz byłoby mi łatwiej wskazać drogę.  
Olga ze wstydu poczerwieniała na twarzy.  
-Szukam sali gimnastycznej, miał się tam odbyć apel dla pierwszych klas.  
-Więc jesteś spóźniona już 20 min. Teraz nie opłaca się iść na sam koniec. Mam propozycje może kupimy sobie herbatę w automacie i porozmawiamy trochę? A w ogóle mam na imię Dominik a Ty?
-Olga. Mam na imię Olga.  
-Bardzo mi milo Olga, to jak idziemy na ta herbatę?  

Ten chłopak ją jednocześnie onieśmielał i przyciągał do siebie. Pierwszy raz czuła takie coś.  
  
-Skoro mówisz że na apel nie opłaca już się iść chętnie wypije z Tobą herbatę.  

Rozmawiali o wszystkim i jednocześnie o niczym. Czas przy nim tak szybko uciekał, chciała go zatrzymać    w miejscu i patrzeć w te jego duże brązowe oczy wieczność.  

-Olga mam nadzieje ze nie będziesz na mnie zła ale troszkę Cię okłamałem.  
-W jakiej sprawie? Zapytała zaciekawiona Olga
-Wiesz. . Tak naprawdę ten apel zaczął się chwile po tym jak przyszłaś, ale chciałem Cię poznać.  
Dziewczyna się roześmiała. Od tej chwili wiedziała że Dominik będzie dla niej kimś ważnym.  

I co jak to się skończyło? Olga jest teraz sama chodzi na mrozie a Dominik ma ją gdzieś. Coraz bardziej zmęczona udała się do domu wiedziała ze czeka ja nieprzespana noc pełna łez.

niewidzialna

opublikowała opowiadanie w kategorii szkoła, użyła 1063 słów i 5698 znaków.

Dodaj komentarz