Przepis na świat, rozdział 13, 14, 15 ostatnia

Rozdział trzynasty
Seks

Szkoła, odrabianie zadań domowych, nauka, smutek. Szkoła, odrabianie zadań domowych, nauka, smutek. Tak mijały dni. Nie było nocy, której Marianna nie myślała o Jacku, przecież przez nią Jacek zerwał z nią w szpitalu, pozwoliła na to. Nie miała odwagi podejść do niego i porozmawiać z nim w cztery oczy. A co najgorsze Jacek ponownie pozostał chłopakiem Anny. Od dziewcząt słyszała, że tworzą wspaniałą parę, a są ze sobą od dwóch tygodni. Dziewczyna po kryjomu śledziła Jacka wracającego ze szkoły do domu. Vanessa zaczęła się o nią martwić, i postanowiła z nią o tym rozmawiać, lecz Marianna zawsze zmieniała temat rozmowy. Na lekcji języka polskiego Jacek przez chwilę wpatrywał się w Mariannę.
– Na kogo patrzysz? – zapytał Łukasz.
– Na nikogo – odpowiedział.
– Przecież widzę, że obserwujesz Mariannę.
– Więc po co pytasz?
– Pytam, ponieważ widzę, jak z całego serca na nią patrzysz i chcesz przy niej być.
– Owszem, chcę. Kocham ją.
– Więc dlaczego jesteś z Anią? Nie rozumiem was.
– Jestem z Anią po to, żeby ją przed wszystkimi upokorzyć.
– A potem będziesz walczyć o Mariannę?
– Tak.
– Jak z filmu… – Łukasz się zaśmiał. – Tylko że jesteście beznadziejnie nudni, kochacie się, lecz nie jesteście ze sobą, ponieważ tak chce Ania.
– Łukasz? – powiedziała nauczycielka, podchodząc do chłopców.
– Tak, słucham?
– O czym teraz rozmawiamy na lekcji?
– Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie – wstał – ponieważ rozmawiałem z Jackiem.
– Na pewno o dziewczynach? – uśmiechnęła się.
– Można tak uznać.
– Rozmawiamy o mitach. Możesz usiąść.
– Przepraszam. – usiadł na krześle.
– Mam nadzieję, że już nie będę musiała was upominać na lekcji?
– Nie, proszę pani.
***
– Zaczekaj! – krzyknął Łukasz, zatrzymując Mariannę przed automatem.
– Czego chcesz? – zapytała chłodnawym, a zarazem smutnym głosem.
– Mam świetną nowinę.
– Jaką?
– Jacek nie kocha Ani, lecz ciebie.
– Piękna bajka na dobranoc
– Jaka znowu bajka? – Zdenerwował się – Zachowujecie się jak nienormalni. Jacek jest z Anią, z jednego powodu.
– Z jakiego powodu?
– Chce ją upokorzyć przed wszystkimi.
– Po co nam pomagasz? – Zaatakowała Łukasza. – Po to, żeby zostać bohaterem?
– Myślałem, że jesteś inna. – Machnął ręką i odszedł.
– Czego chciał? – zapytała Kasia, podchodząc do Marianny.
– Niczego, pytał, gdzie mamy teraz lekcję.
– Dziwne. – Spojrzała podejrzliwie na Mariannę. – Może przyjdziesz dziś do mnie?
– Czemu nie. Ale zero horrorów… – zaśmiały się jednocześnie.
– Zero.
– Czego zero? – zapytała Vanessa, a Marianna z Kasią wybuchnęły śmiechem.
– Nie chcesz wiedzieć.
***
Po szkole Ania z Dominiką wstąpiły do sklepu z damską bielizną.
– Po co ci nowa bielizna?
– Jak to po co? – odpowiedziała Ania, trzymając w lewej ręce czerwone majtki i stanik za niecałe 150 złotych. – Na dzisiejszy dzień z Jackiem.
– Czy ty chcesz z nim? – Ania zapłaciła za bieliznę i wyszła z Dominiką ze sklepu.
– Tak. Teraz na zawsze będzie mój.
– Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytała zaniepokojonym tonem.
– Jeżeli zostawi mnie dla innej, oskarżę go o gwałt. – Dominika na chwilę zbladła, zamurowało ją to, co usłyszała od przyjaciółki.
– Zaczynam się ciebie bać.
– To się bój – zaśmiała się pewnie. – W moim sercu płynie sama nienawiść. – Popatrzyła na bezdomnego. – Tacy ludzie jak on powinni wyginąć.
– Nie możesz tak mówić.
– Dlaczego? Niech ruszy dupskiem i niech pracuje!
– A…
– Zamilcz. – Dominika zamilkła.
– Zmieńmy temat.
– Dobrze, o czym chcesz rozmawiać?
– O mnie i o Jacku. – Wymawiając imię chłopaka, poczuła lekką radość.
– Jak sobie życzysz.
– Życzysz?! Łaskę mi zrobisz, rozmawiając ze mną o moim chłopaku?!
– Nie, źle mnie zrozumiałaś.
– Mam taką nadzieję. – Spojrzała na nią chłodnawym wzrokiem. – Właśnie, dlaczego ty nie masz chłopaka?
– Ponieważ jeszcze nie odnalazłam miłości mojego życia.
– No przecież, kto by chciał z taką brzydulą po ulicy spacerować?
Na pewno więcej chłopaków wolałoby przelecieć mnie niż ciebie, pomyślała w duszy.
– Masz rację, jestem trochę brzydka, ale nie aż tak! – Podkreśliła słowo "brzydka” podkreśliła.
– Dziewczyno, uspokój się, nie znasz się na żartach.
– Znam. – Popatrzyła na zegarek w komórce. – Muszę już iść, dobrze się baw z ukochanym.
– Na pewno będę dobrze się z nim bawić. – Była pewna tego, co mówi.
***
Od godziny pada deszcz. Od godziny Jacek jest sam na sam z Anią.
– I kto by pomyślał, że znów jesteśmy razem?
– Osoba, która wie, jak bardzo cię kocham. – Położył pustą szklankę na stole, po czym pocałował Anię.
– Ja ciebie też… – Zdjęła jego bluzę.
– Co ty robisz? – Zaczerwienił się.
– To, co widzisz. – Usiadła na kolanach Jacka.
– Chcesz tego? – zapytał się.
– Tak – odpowiedziała szeptem.
Zaczęli się całować. Na początku Jacek się denerwował, lecz po chwili odprężył się.
***
W tym samym czasie Marianna z Kasią czytały czasopisma i plotkowały na różne tematy.
– Już lepiej się czujesz? – zapytała Kasia.
– Tak – odpowiedziała Marianna z lekkim uśmiechem na twarzy. – Dziękuję…
– Przestań. Od czego są przyjaciele?
– Żeby być z przyjaciółmi, którzy potrzebują pomocy.
– Piątka z plusem.
– Dlaczego piątka z plusem, a nie szóstka? – Zaczęły się śmiać.
– Nie rozumiem ludzi, którzy czują do was nienawiść, nie wiedząc, jacy jesteście naprawdę, nie wiedząc, jak bardzo kochacie ludzi.
– Też nie rozumiem, tak dobrze, że ty jesteś inna.
– Przecież jesteście tacy sami jak my, ale inaczej kochacie, przecież nas stworzył Bóg, jeżeli mamy kogoś obwiniać, to tylko jego.
– Zwariowałaś?
– Przepraszam.
– Nic się nie stało.
– Mogę się o coś zapytać?
– Tak.
– Nie obrazisz się na mnie?
– Nie.
– Jak to jest być lesbijką?
– Nie chciałabyś wiedzieć… – Marianna pocałowała Kasię, która odsunęła się od niej. – Co ty robisz…? – zapytała się ze zdziwieniem.
– Przepraszam, chciałam… – Otarła łzy. – Już sama nie wiem, czego chcę.
– Nadal kochasz Jacka?
– Tak.
– Więc walcz o niego.
– Przecież on jest z Anią.
– Tak, ponieważ ona tak chciała, a ty jej na to pozwoliłaś. Obydwoje jesteście winni. To nie jest bajka ani romantyczny film, tylko realne życie. A teraz pojedziemy do kawiarni "Wspomnienia z Wenecji” na pyszny tort lub na lody z bitą śmietaną.
– Masz coś wspólnego z Vanessą.
– Że co?! Chyba zwariowałaś?
***
– Nigdy nie zapomnę tej chwili z tobą. Byłeś świetny. – Pocałowała Jacka.
– Ty też. – Zamknął za nią drzwi.– Co ja uczyniłem? Przecież nie tak to miało być…
– Wszystko poszło po mojej myśli… – Była z siebie dumna. Lecz przez całą drogę powrotną czuła się dziwnie, nie była już dziewicą…
***
Wszedłszy do pokoju, położyła się na łóżku. Przytuliła się do poduszki i rozpłakała. Przecież chciała tego, chciała być z nim na zawsze, lecz żałuje tego, chciała stracić dziewictwo z osobą, która ją pokocha. Nie czuła miłości ze strony Jacka.
  
Rozdział czternasty
Szkolne plotki

Po wykąpaniu się Ania podeszła do okna i przez pół godziny wpatrywała się w niebo. Do pokoju córki weszła mama.
– Kochanie, wszystko porządku? – Nie usłyszała odpowiedzi ze strony córki, która była nieobecna myślami. Podeszła do niej, dotykając jej ramion. Ania gwałtownie się odsunęła. Przestraszona mama z zaniepokojonym głosem zapytała:
– Czy coś się stało?
– Nie… – odpowiedziała łagodnym głosem. – Tylko myślę.
– O czym?
– O niczym, chcę być sama…
– Hm… no dobrze, ale wiesz, gdzie mnie szukać?
– Tak. – Mama wyszła z pokoju. Ania położyła się na łóżku. Kocham Jacka, lecz on mnie nie kocha, kocha tę zdzirę, wszystko przez nią. Dlaczego się pojawiła w naszym życiu? Ale i tak już nie jest dla mnie zagrożeniem. Jacek na zawsze będzie mój, tylko mój.
***
Przez połowę nocy Ania myślała o tym, co zrobiła, miała mieszane uczucia, była szczęśliwa, a zarazem zmartwiona, smutna. Wstając rano, miała lepszy humor, postanowiła o wszystkim zapomnieć. Wchodząc do szkoły, została zaczepiona przez Dominikę. Usiadły na ławce.
– Opowiadaj, jak było…
– Było świetnie… – Zaczerwieniła się. – Jacek jest, taki… taki… słodki, romantyczny, a zarazem namiętny… – powiedziała romantycznym głosem. – Jak z bajki… – Popatrzała przez chwilę na Dominikę. – Jacek znów mnie kocha, czuję to… – Uśmiechnęła się, wiedząc, że to jest nie prawdą, Jacek nie kocha jej, i nie było tak cudownie, jak opowiadała.
– Więc gratuluję. – Ich rozmowę podsłuchała uczennica, która podeszła do swojej koleżanki i powtórzyła każde słowo, które usłyszała prosto z ust Anny. Ta zaś podeszła do innej koleżanki.
***
– Że co?! Anna straciła dziewictwo? – zapytała uczennica przed biblioteką.
– Tak – odpowiedziała druga uczennica. Przechodząc obok nich, Vanessa usłyszała rozmowę, lecz nie skojarzyła, o kim rozmawiają.
– Cześć dziewczyny. – Podeszła do Katarzyny i Marianny.
– Witaj – uśmiechnęła się Marianna.
– Cześć – odpowiedziała Kasia. – Odrobiłaś zadanie domowe?
– Zadanie domowe? – zapytała się zdziwieniem – Z czego?
– Właśnie, z czego? – wtrąciła się Marianna.
– Z historii.
– Z historii? – zapytały się jednocześnie.
– Tak, trzeba było napisać referat na temat drugiej wojny światowej.
– O… – Vanessa machnęła ręką. – Nasza pani jest spoko, nie wpisze nam pały, powiem, że byłam zajęta.
– Zajęta? – zapytała się Marianna. – Ciekawe czym?
– Niczym, a ty się nie czepiaj, sama nie odrobiłaś zadania.
– Nie miałam czasu.
– Dlaczego? – Obok nich przechodził Jacek.
– Właśnie ominęła nas odpowiedź.
– A, rozumiem. – Przytuliła Mariannę. – Nie martw się, wszystko będzie w porządku.
– W porządku?! – dodała Kasia. – Przez nią nie są razem, a teraz nawet nie ma odwagi podejść do niego i z nim porozmawiać.
– I ty się nazywasz przyjaciółką?
– Przestań – odpowiedziała Marianna. – Kasia mówi prawdę, przeze mnie nie jesteśmy ze sobą, pozwoliłam na to, wiedząc, że to spisek Anny.
– Kochanie! – usłyszeli głos Anny.
Jacek odwrócił się, zobaczył Annę, po czym spojrzał na Mariannę, jej oczy były zmęczone i smutne. Anna podeszła do Jacka, chciała go pocałować, aby zrobić na złość Mariannie, lecz Jacek odsunął się od niej.
– Co to miało znaczyć? – zapytała z oburzeniem.
– Nic, ale nie życzę sobie, żebyś do mnie mówiła "kochanie”, ponieważ nie jestem… – Anna przykryła Jackowi usta, – Przepraszam… – uśmiechnęła się. – Rozumiem. – Odsunęła rękę z ust Jacka.
– Chyba im się nie układa? – powiedziała Vanessa, a Marianna poczuła iskrę nadziei. Jacek odszedł od Anny, która ze złością krzyknęła: – Będąc ze mną, byłeś inny! – Weszła do damskiej toalety.
– O czym ona mówiła? – zapytała Marianna.
– Nie wiem – odpowiedziała Kasia, lecz naprawdę przeczuwała coś niepokojącego.
– Aha. Za chwilę dołączę do was.
– A gdzie się wybierasz?
– Nigdzie, po prostu chcę zadzwonić do mamy.
– OK.
Dziewczyny weszły do sali lekcyjnej, a Marianna postanowiła poszukać Jacka. Będąc na drugim piętrze, dziewczyna zauważyła go na końcu korytarza, rozmawiającego z jakimś uczniem. Przez kilka minut Marianna obserwowała Jacka. Powoli podchodziła do niego, lecz po chwili stchórzyła i zawróciła. Jacek zauważył odchodzącą Mariannę, przeprosił kolegę i poszedł za nią. Przed salą lekcyjną Jacek zatrzymał Mariannę.
– Zaczekaj.
– Czego chcesz?
– Niczego, chcę cię o coś zapytać.
– O co?
– Dlaczego poszłaś za mną?
– O czym ty mówisz? – Udawała zdziwioną. – Wcale nie poszłam za tobą. – Jej oczy mówiły coś innego, Jacek przeczuwał to.
– Kłamiesz… – uśmiechnął się. – Ty nadal coś do mnie czujesz. – Poczuł radość w sercu.
– Dobrze wiesz, co do ciebie czuję, a teraz mnie zostaw. – Jacek złapał ją za rękę.
– Puść mnie.
– Nie, nie puszczę cię, aż… – W tym momencie podeszła do nich Ania.
– O czym rozmawiacie?
Jacek puścił Mariannę.
– O niczym… – odrzekł.
– Jak o niczym? Przecież widzę, że o czymś rozmawiacie! – podniosła głos.
– Nie krzycz na mnie! – Na korytarzu zrobił się tłum uczniów, z sali historycznej wyszła Kasia, Vanessa i inne uczennice.
– Kochanie, nie denerwuj się… – uśmiechnęła się sztucznie, a Jacek nie wytrzymał dłużej i z pełną pogardą rzekł:
– Owszem, rozmawiamy ze sobą. O czym? O nas, kocham Mariannę, a Marianna kocha mnie, nic nie czuję do ciebie, jesteś i będziesz dwulicową szmatą, jestem z tobą, tylko z jednego powodu!
– Z jakiego? – zapytała z bólem, zatrzymała łzy.
Mariannie zrobiło jej się żal, zrozumiała, że dziewczyna naprawdę kocha Jacka.
– Żeby cię upokorzyć przed wszystkimi.
Ania spoliczkowała Jacka.
– Może mnie upokorzyłeś przed wszystkimi… – ponownie zatrzymała łzy – … ale i tak Marianna dowie się o tym, że uprawialiśmy ze sobą seks.
Mariannie pękło serce, powoli oddalała się od nich.
– Zaczekaj, wytłumaczę ci to…
– Nie podchodź do mnie… – Cała się trzęsła, podeszła do Vanessy i Kasi, przytuliła się do nich. –Dlaczego on mnie rani?
– Nie wiem… – odpowiedziała Vanessa, czując, jak bardzo cierpi Marianna.
– Co tu się dzieje? – zapytała nauczycielka.
– Nic. – odpowiedziała Ania, po czym szepnęła do ucha Jacka. – Teraz na zawsze będziesz ze mną, jeżeli mnie zostawisz, oskarżę cię o gwałt… – powiedziała zimnym głosem, lecz Jacek nie dał się przestraszyć i uderzył Anię.
– Mam się bać czy płakać?
– Pożałujesz tego…
Jej oczy były pełne nienawiści. Marianna nie wytrzymała bólu i wyszła z szkoły, za nią wyszła Kasia, zabierając torebki – swoją i Marianny. Przez godzinę spacerowały w milczeniu, po czym Marianna wybuchnęła płaczem.
– Dlaczego!? Dlaczego on to zrobił? – Zatrzymała się.
– Nie wiem… – Kasi kruszyło się serce na widok zapłakanej Marianny.
– Wiem o tym, że źle zrobiłam, ale nie musiał się z nią przespać… – Złapała się za serce.
– Dobrze się czujesz? – zaniepokoiła się Kasia.
– Tak, dobrze. – usiadła na ziemi.
– Wstań, ludzie się patrzą.
– Niech patrzą, mam to w dupie! – Kasia również usiadła na ziemi.
– Wiem, że cierpisz, ja również, ale… ale to jest wasza wina, wiele razy Ania was oddzielała, teraz ponownie to zrobiła, więc Jacek miał prawo tak postąpić, nawet jeśli chciał ją upokorzyć i wrócić do ciebie.
– Ale to boli…
– Wiem o tym… – Przytuliła ją. – Dobrze wiedziałaś, że słowa, które usłyszałaś z ust Anny w pokoju Jacka były kłamstwem, więc nie musiałaś z nim zrywać.
– Nie zerwałam z nim, nie chciałam, chciałam tylko odpocząć od wszystkiego. – wstały z Kasią, zauważywszy straż miejską.
– Może porozmawiamy w innym miejscu? – zaproponowała Kasia.
– Tak, u mnie, nie ma rodziców, są w pracy.
– Dobrze… – Przechodząc przez ulicę, Kasia z Marianną przypomniały sobie o sprawdzianie z fizyki. – Fajnie…
– Co?
– Właśnie ominie nas sprawdzian z fizyki.
– Chrzanię to… – przez całą drogę myślała o Jacku.
***
Po historii i fizyce prawie każdy uczeń wiedział o kłótni Anny z Jackiem, nawet o tym, że uprawiali ze sobą seks. Ania nie wytrzymała presji i również wyszła ze szkoły. Jacek wiele razy dzwonił na telefon komórkowy Marianny, lecz nie potrafił się dodzwonić do niej, ponieważ komórka była wyłączona.
***
Wieczorem przed snem Marianna podeszła do mamy. Rozmawiała z nią przez godzinę, powiedziała również o zdarzeniu w szkole i o tym, że bardzo cierpi i chce zrobić sobie wolne od szkoły, przynajmniej na ten tydzień. Mama zgodziła się.
***
Kasia weszła do pokoju Marianny.
– Cześć.
– Cześć.
Marianna leżała na łóżku i czytała czasopismo.
– Przyniosłam ci zeszyty. – Położyła zeszyty na szafce.
– Dziękuję.
– Nie ma za co. Dobrze się czujesz?
– Tak.
Kasia podeszła do drzwi.
– Zostaniesz jeszcze przez chwilę, chcę porozmawiać.
– Z przyjemnością zostanę… – Puściła oczko.
Marianna usiadła na łóżku.
– Siadaj, przecież nie będziesz stała. – Kasia usiadła przy Mariannie.
– I co słychać w szkole?
– Hm… – Przełknęła ślinę. – Wszystko po staremu, nie mówiąc o tym, że w środę, czwartek i piątek powstawały plotki na wasz temat i tylko ty, Jacek i Ania byliście tematem numer jeden w szkole.
– Aż tak źle.
– Tak.
– A co mówią?
– Każdy z uczniów wymyśla różne rzeczy, więc trudno mi powiedzieć, o czym mówią.
– Ale musiałaś coś usłyszeć? – podniosła głos – Przepraszam, o czym mówią?
– Na przykład, że Ania spodziewa się dziecka Jacka, że ty zerwałaś z Jackiem i poznałaś kogoś innego, starszego od siebie o sześć lat.
– Że co!? Jak oni tak mogą?! Jak ja się pokażę w szkole?
– Zapomną o wszystkim.
– Kiedy?
– Nie wiem.
– A Jacek…
– Co Jacek?
– Jak on się czuje?
– Nie wiem. – Wstała z łóżka. – Sama z nim porozmawiaj.
– Nie mogę.
– Śmieszni jesteście. Przyjdziesz jutro do szkoły?
– Tak, przecież muszę ci oddać zeszyty.
– Ja już pójdę, muszę jeszcze z mamą pojechać do babci.
– Cześć.
– Cześć.
Kasia wyszła z pokoju Marianny. Marianna położyła się na łóżku. Przytulając się do poduszki, pomyślała o Jacku, przez chwilę myślała o nim.
***
Przed szkołą Marianna poczuła strach. Czuła, jakby zawiniła, a tak naprawdę była niewinna. Wchodząc do szkoły, Marianna czuła, że jej serce biło coraz mocniej, czuła, jak wszyscy na nią patrzą, śmieją się. Jednak korytarz był pusty. Poczuła lekką ulgę, lecz na krótko. Zadzwonił dzwonek na przerwę. Z klas wyszli uczniowie, Marianna nie wytrzymała presji i weszła do damskiej toalety. Wchodząc do kabiny, usłyszała otwierające się drzwi. Do ubikacji weszły uczennice, a jedna z nich powiedziała:
– Zawsze, gdy jestem nieobecna w szkole, coś się dzieje.
– Po prostu masz pecha. – Pomalowała sobie usta przed lustrem.– Ale żałuj, że nie widziałaś kłótni Ani z Marianną, jak się szarpały na schodach! – zaśmiała się.
Że co? pomyślała Marianna.
– Najlepsze jest to, że Ania ma tego samego sponsora co Marianna…
Marianna nie wytrzymała tego, co usłyszała od uczennicy, wyszła z kabiny i ze złością powiedziała:
– Słucham!?
– O… – Przestraszyła się Marianny.
– Jakiego mamy sponsora!?
– Nie wiem, po prostu słyszałam, że macie z Anią tego samego sponsora.
– To źle słyszałaś!
– Przepraszam.
– Wiesz, gdzie mam twoje przeprosiny?
– Nie.
– W dupie! A to, że pokłóciłam się z Jackiem, nie oznacza, żeby tworzyć nie wiadomo jakie plotki na nasz temat! – Zadzwonił dzwonek na lekcję. – Żeby to było ostatni raz! – Uczennice wyszły z ubikacji. Marianna uklęknęła, zaczęła płakać. Wchodząc do sali lekcyjnej, poczuła się dziwnie, zwłaszcza że na jej widok zrobiła się cisza.
– Dzień dobry. – Zamknęła drzwi.
– Dzień dobry. – odpowiedziała wychowawczyni.
Marianna usiadła obok Kasi.
– Jak się czujesz?
– Jak więźniarka… – Z torebki wyciągnęła zeszyty. – Nie przepisałam wszystkich lekcji. – Oddała Kasi zeszyty.
– Dziękuję za wszystko. Będę tęsknić za tobą.
– Nie rozumiem, co masz na myśli?
– Przez całą noc myślałam – postanowiłam zmienić szkołę.
– Nie możesz.
– Mogę. – odpowiedziała pewnie.
– Dziewczyny… – rzekła wychowawczyni.
– Przepraszamy… – powiedziała Kasia.
– Nie możesz zmienić szkoły – szepnęła Kasia. – Nie możesz się poddawać, wszystko umilknie, wszystko powróci do normy.
– Wcale nie… Będę się widywać z Jackiem i z Anną…
Do sali weszła Ania.
– Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie.
– Dzień dobry.
W sali ponownie zrobiła się cisza. Ania usiadła przy Dominice.
– Tak dobrze, że wszyscy jesteście obecni – powiedziała wychowawczyni. – Od paru dni w szkole tworzą się różne plotki na temat Marianny, Jacka i Ani. Na początku chcę usłyszeć, co jest powodem tych plotek?
– Nic. – odpowiedziała Vanessa.
– Jak to, nic? – Wychowawczyni wstała z krzesła. – Uczennice wymyślają różne plotki na temat waszych przyjaciół, a ty mówisz, że nic nie jest powodem tych plotek? – Oparła się o biurko. – Aniu… – spojrzała na dziewczynę.
– Tak… – odpowiedziała szeptem.
– Co jest powodem tych plotek?
– Wydaje mi się, że kłótnia z Jackiem na korytarzu… – Zbladła.
– Dobrze się czujesz?
– Tak. – Skłamała.
– Z powodu kłótni z Jackiem byłaś nieobecna w szkole?
– Nie. Źle się czułam.
– Aha, a ty Marianno?
– Co ja? – odpowiedziała z oburzeniem.
– Nie takim tonem. Dlaczego byłaś nieobecna w szkole?
– Zrobiłam sobie wolne.
– Wolne?
– Tak.
– W czwartek widzę twoich rodziców, również życzę sobie, żeby przyszli rodzice Jacka i Ani.
– Moi rodzice nie mają czasu. – odparł Jacek.
– Na pewno znajdą czas – uśmiechnęła się sztucznie. – Teraz przejdziemy do lekcji. Wyciągamy karteczki.
– Że co?! – zapytali uczniowie.
***
– Dokąd idziesz? – zapytała Vanessa, zauważając Mariannę wychodzącą ze szkoły
– Nigdzie. – odpowiedziała ponurawym głosem. – Muszę się przewietrzyć… – Wychodząc, dodała: – Chcę być sama… – Wyszła z szkoły.
Zatrzymała się przed poręczą, wzięła głęboki oddech. Otworzyły się drzwi, ze szkoły wyszedł Jacek.
– Możemy porozmawiać?
Marianna chciała odpowiedzieć "nie”, lecz nie potrafiła kłamać. Podeszła do niego i ze łzami w oczach przytuliła Jacka.
– Kocham cię, przepraszam, że pozwoliłam ci odejść.
– Nie, to ja przepraszam… – Pocałował Mariannę w usta, przez okno zauważyła ich Anna, poczuła złość, nienawiść do nich.
– Nie tak miało się to skończyć… – Marianna odsunęła się o krok od Jacka.
– Wiedziałam, że ten pocałunek z Anią, to kolejny jej spisek, chciałam tylko odpocząć, a pozwoliłam ci odejść, żałuję tego z całego serca. Gdyby nie to, nie przespałbyś się z nią.
– Żałuję tego, naprawdę, nie chciałem, nie wiem, dlaczego to zrobiłem… ale ty jesteś miłością mojego życia.
– Nie mów tak, teraz możemy zostać tylko przyjaciółmi.
– Dlaczego?
Poczuła ból ukochanego.
– Tak będzie najlepiej. – Ponownie przytuliła Jacka i ostatni raz go pocałowała.
– Tylko przyjaciele – powiedziała, wchodząc do szkoły.
Po chwili ze szkoły wyszła Ania. Skrzywiła ręce i z chłodnym głosem powiedziała:
– Już cię nie chce, prawda?
– Za… – zatrzymał łzy – Zamilcz! – Podszedł do Ani i zaczął ją szarpać. – To twoja wina, patrzysz tylko na siebie, jesteś i będziesz nikim, będziesz sama ty, ty wywłoko!
– Puść mnie! – Po raz pierwszy poczuła strach. – To boli!
– Tak samo nas to boli, ale wyłącznie przez ciebie! – Jacek zauważył ucznia przed bramą, podszedł do niego. – Co, kurwa! Teraz ty będziesz tworzyć plotki?!
– Nie… nie… – odpowiedział ze strachem.
– Wal się… – Uderzył ucznia. Ze szkoły wyszła nauczycielka.
– Jacek!
– Co, kurwa?!
– Słucham? – zapytała ze zdziwieniem nauczycielka.
– To, co słyszałaś.
– W tej chwili pójdziesz ze mną do dyrekcji!
– Mam to gdzieś! – Podszedł do nauczycielki.
– Zadowolona? – Spojrzał na Anię, po czym wszedł z nauczycielką do szkoły.
– Co się stało? – zapytała się Dominika.
– Nic, po prostu pokłóciłam się z Jackiem.
– Jak zwykle.
– Słucham?
– Nic nie mówiłam.
Wchodząc do szkoły, minęła Mariannę, która podeszła do Ani.
– Kocham Jacka, ty też go kochasz, lecz nie możemy dłużej walczyć o niego, wygrałaś, zadowolona?
– Tak… – uśmiechnęła się sztucznie. – Jestem zadowolona. Wygrałam. Zawsze wygrywam.
– Tacy ludzie jak ty nigdy nie znajdą szczęścia w życiu… – Podchodząc w stronę drzwi, powiedziała: – Wcale nie wygrałaś. Jacek nie jest z tobą, on ciebie nie kocha, tylko mnie. Zostaliśmy przyjaciółmi, a ty nawet nie możesz o tym marzyć, nie zostaniecie przyjaciółmi, nigdy… – odpowiedziała dumnie, wchodząc do szkoły. Zamykając drzwi, usłyszała Anię:
– Szmata!
  
Rozdział piętnasty
Łzy

– Zostaliśmy przyjaciółmi, a ty, nawet nie możesz o tym marzyć, nigdy nie zostaniecie przyjaciółmi, nigdy… – Trzasnęła drzwiami pokoju. – Szmata!
Ania usiadła na krześle.
– Żmija…
– Nie myśl o tym… – powiedziała Dominika, wyciągając z torebki batona – Chcesz się poczęstować?
– Nie, dziękuję – odpowiedziała z niemiłym głosem. – Przepraszam. Od dwóch dni nie mam ochoty na słodkości.
– Nie to nie, żałuj.
***
W ciągu dwóch tygodni wszystkie plotki na temat Marianny, Jacka i Ani umilkły. Nawet te na temat kłótni ich rodziców. W poniedziałek Ania źle się poczuła podczas lekcji geografii. We wtorek i środę dziewczyna była nieobecna w szkole.
***
– Wstyd! – rzekła nauczycielka. – Żeby nie wiedzieć, gdzie zaznaczyć stolicę Polski na mapie. – Wzięła do rąk test napisany przez uczniów. – Bardzo się na was zawiodłam, nawet Mariannie źle wyszedł test. Dominika…?
– Tak – odpowiedziała.
– Co się dzieje z Anią?
– Źle się czuje.
– Poinformuj ją, że to jest już drugi test, który ominęła.
– Dobrze… – Nauczycielka rozdała uczniom test. – Od dołu do góry jedynki, nawet ściągać nie potraficie. – Usiadła na biurku. – Macie dwa tygodnie na poprawienie testu. Piszemy, lekcja, temat: "Poprawa testu”. Do odpowiedzi przyjdzie Mariola.
– Ja, dlaczego?
– Ty się nie pytaj dlaczego?!
***
– Dlaczego Ania jest nieobecna w szkole? – zapytał Jacek.
– Źle się czuje – odpowiedziała Dominika, zatrzymując się przed automatem
– Jest słaba, narzeka na bóle, jest zmęczona…
Wrzucając pieniądze do automatu, zauważyła wchodzącą do szkoły Anię.
– O wilku mowa – dodała, a Jacek odwrócił się i zobaczył Anię. Poczuł ulgę, lecz nie wiedział dlaczego. Poszedł w stronę toalety. Dominika wyciągnęła z automatu coca-colę i podeszła do Ani.
– Martwiłam się. W sumie nie tylko ja…
– Fajnie… – odpowiedziała szeptem. Ania przypominała obumarłą osobę.
– Dobrze się czujesz? – zmartwiła się Dominika.
– Tak, nie, nie mam ochoty na rozmowę. Chcę usiąść… – Usiadła z Dominiką na ławce.
– Może wrócisz do domu? – zaproponowała.
– Nie. Za chwilę dobrze się poczuję. – Gdy wstała, zakręciło jej się w głowie. Usiadła.
– Powinnaś wrócić do domu – powiedziała Dominika stanowczym głosem.
– Nie. – Zadzwonił dzwonek na lekcję. – Z kim teraz mamy?
– Z panem Orłowskim. –Dominika wstała. – Idziesz?
– Tak. – Podniosła się. – Na pewno się zatrułam jedzeniem i dlatego źle się czuję.
Poszły na pierwsze piętro i weszły do klasy numer szesnaście. Niektórzy obserwowali przez chwilę Anię, wyglądał tak, jakby miała za chwilę umrzeć. Nawet Marianna z Jackiem obserwowali Anię. Do sali lekcyjnej weszła pani higienistka.
– Dzień dobry.
– Dzień dobry – odpowiedzieli uczniowie, wstając, a następnie siadając.
– Pan Orłowski jest nieobecny. Postanowiłam więc wykorzystać tę godzinę na rozmowę o chorobach i bezpiecznym seksie.
Kilku uczniów zaczęło się śmiać, a jeden z nich powiedział:
– Może Jacek z Anią opowiedzą nam szczegóły?
– Cisza! Przynajmniej Ania z Jackiem wiedzą, jak uprawiać seks, a ty? – Uczeń zamilkł. – Właśnie tak myślałam.
– Miałaś okres? – zapytała się Dominika Ani.
– Nie, a dlaczego pytasz?
– Tak, tylko… – Zaniepokoiła się, słysząc odpowiedz Ani. Pod koniec lekcji Ania poczuła się lepiej.
***
Wchodząc do kuchni, Ania zauważyła kartkę przyklejoną do lodówki.
"Kochanie, nie będzie nas.
W sypialni na szafce są pieniądze.
Jeśli będziesz głodna, zamów sobie pizzę albo zresztą
kup to, na co masz ochotę. Pa. Kochamy cię.”
– A ja was nie…
Otworzyła lodówkę, przez chwilę obserwowała dania, zamknęła lodówkę. Podeszła do szafki, otworzyła ją, wyciągnęła czekoladowe ciasteczko, włożyła do ust, po czym wypluła je do kosza na śmieci. Weszła do pokoju. Włączyła telewizor. Przez chwilę przeglądała programy, wyłączyła telewizor i weszła do swojego pokoju. Podchodząc do biurka, Ania zemdlała. Po chwili otworzyła oczy. Co się stało, pomyślała. Wstała. Usiadła na krześle przed biurkiem. Gdy poczuła się na siłach, z kieszeni spodni wyciągnęła telefon komórkowy. Postanowiła zadzwonić do Dominiki.
– Tak, słucham. – powiedziała Dominika.
– Możesz przyjść do mnie?
– Ania, to ty…?
– Tak. Źle się czuję. Możesz przyjść do mnie?
– Tak. Przyjdę za piętnaście minut. – Rozłączyła się.
Ania położyła się na łóżku. Zamknęła oczy. Obudził ją dźwięk dzwonka. Wstała z łóżka i powoli podeszła do drzwi. Otworzyła je. Na widok Dominiki ucieszyła się.
– Dzięki, że przyszłaś.
– Przestań. – Dominika weszła do przedpokoju. Zamykając drzwi, Ania niepewnym głosem powiedziała do przyjaciółki:
– Chyba jestem w ciąży
– Że co?! Jesteś w ciąży?!
– Ciszej. Porozmawiajmy w moim pokoju.
Weszły do pokoju. Usiadły na łóżku.
– Na pewno jesteś w ciąży?
– Nie wiem. Od pewnego czasu mam zmiany nastroju. Źle się czuję. Dziś zemdlałam. Nie mam apetytu i okresu…
– To są objawy ciążowe.
– Przecież wiem o tym.
– Powinnaś porozmawiać z Jackiem, może się zabezpieczył i wtedy nie musiałabyś się martwić. Albo najlepiej zrób test ciążowy.
– Zwariowałaś? – Otworzyły się drzwi.
– A to kto? – powiedziała przestraszona Ania. – Mamo, to ty? – Zamknęły się drzwi.
– Tak.
– Przecież was nie powinno być? – Do pokoju weszła mama.
– Owszem. Ale tata jest zajęty, ma dużo pracy.
– Nic nowego, zawsze jest zajęty.
– Nie możesz tak mówić, gdyby nie tata, nie mielibyśmy tego wszystkiego.
– Że co? – zaśmiała się. – Większej głupoty na świecie nie słyszałam. Ty również kupiłaś parę rzeczy ze swoich pieniędzy, przecież jesteś właścicielką pięciogwiazdkowej restauracji.
– Zastanów się czasem nad tym, co mówisz… – Mama wyszła z pokoju.
– Nie możemy teraz o tym mówić. – Ania podeszła do szafki, z której wyciągnęła torebkę, a z torebki portmonetkę. – Kupisz mi test ciążowy. – Wyciągnęła pięćdziesiąt złotych i wręczyła pieniądze Dominice. – Nie przynoś mi tego testu, ponieważ zrobię go jutro w szkole, na długiej przerwie.
– Jak chcesz. To ja już pójdę. – Przytuliła Anię. – Pa.
– Pa. – Dominika wyszła z pokoju.
Ania włączyła komputer, usiadła przed biurkiem. Wpisała hasło. Włączyła Internet. Przez dłuższy czas czytała różne strony na temat ciąży, jak wychować dziecko. Wyłączyła komputer. Położyła się na łóżku. Zastanawiała się nad tym, co zrobi, jeśli będzie w ciąży, po czym ucieszyła się z jednego powodu – na zawsze będzie z Jackiem!
***
– Dlaczego tak wcześnie wychodzisz?
– Umówiłam się. – Ubierając buty, Ania powiedziała:
– Mamo…?
– Tak.
– Przepraszam cię za wczoraj.
– Nic się nie stało.
– Wiesz, powodem było to, że dowiedziałam się od Dominiki, że Iwona jest w ciąży…
– Iwona? – zdziwiła się.
– Tak, Iwona. Nie znasz jej. Jest w naszym wieku, ale chodzi do innej szkoły.
– Aha. A co na to rodzice?
– Właśnie jeszcze ich nie poinformowała, ponieważ boi się reakcji.
– Nie dziwię się. Mam nadzieję, że ty nam nie zrobisz takiej niespodzianki.
– Nie.
Zmartwiła się, poczuła, jak jej serce bije coraz mocniej.
– Mam jeszcze swoje plany. – Wyszła z mieszkania. Usiadła na schodach, płakała przez chwilę.
W drodze do szkoły zatrzymała się przed placem zabaw. Patrząc na puste huśtawki, wyobrażała sobie siebie z dzieckiem. Poszła dalej. Wszedłszy do szkoły, usiadła na ławce. Zamknęła oczy. Przestraszyła się dzwonka na przerwę. Nie wytrzymała krzyków na korytarzu, weszła do damskiej toalety. Za nią podążyła Dominika.
– Cześć. Zauważyłam cię, jak wchodzisz do toalety. Czy wszystko jest w porządku?
– Nie, nie jest! – zaczęła panikować. – Nie wiem, co mam robić!
– Uspokój się.
– Jak mam się uspokoić? – Rozpłakała się. – Kupiłaś test ciążowy?!
– Tak.
Do ubikacji weszła uczennica.
– Wynoś się! – krzyknęła zapłakana Ania.
– Słucham? – odparła uczennica.
– Proszę – poprosiła Dominika.
– Stuknięte wariatki – odpowiedziała uczennica, wychodząc.
– Nie możesz się tak zachowywać.
– Przepraszam, ale dłużej już nie wytrzymam. – Usłyszały dzwonek na lekcję.
– Test ciążowy zrobisz na długiej przerwie. Teraz mamy lekcję.
– Poczekaj chwilę, poprawię tylko makijaż.
– Dobry pomysł. – Ania poprawiając makijaż, uśmiechnęła się do przyjaciółki.
– Dziękuję.
– Za co?
– Za to, że jesteś przy mnie…
– Och… – Przytuliła Anię. – Ja zawsze będę przy tobie.
Ania schowała kosmetyki do torebki.
– A ja przy tobie. – Wyszły z Dominiką z toalety.
Wchodząc do sali lekcyjnej, usłyszały głos nauczyciela:
– Nie było jeszcze jednej lekcji, na którą żadna z was się nie spóźniła.
– Proszę pana – wtrąciła się Ania – my dziewczyny mamy ważniejsze sprawy na głowie.
– Rozumiem. Możecie usiąść. – Usiadły.
Na przerwie Ania podeszła do Jacka.
– Cześć.
– Do mnie mówisz?
– Tak! – podniosła głos. – Przepraszam, chcę z tobą tylko porozmawiać.
– Nie mamy o czym rozmawiać.
– Właśnie, że mamy. – Jacek machnął ręką i poszedł z kolegami w stronę wyjścia na boisko szkolne. Ania złapała jego dłoń.
– Puść mnie!
– Musisz ze mną porozmawiać.
– Wcale nie muszę.
Ania zbliżyła się do niego i powiedziała szeptem:
–Chyba jestem w ciąży.
Na tę wiadomość Jacek zbladł.
– Za chwilę dołączę do was – powiedział do kolegów i poszedł z Anią.
Siadając na ławce, Jacek powiedział:
– Jesteś tego pewna?
– Nie. Zrobię jeszcze test ciążowy. Ale mam objawy ciążowe…
– Jak do tego doszło?
– Dobrze wiesz jak… – Jacek wstał.
– Ty, ty szmato! Zaplanowałaś to wszystko? Żeby nas rozdzielić! Nienawidzę cię! Ale wiesz co?! Wcale nie muszę być z tobą, będę wychowywać nasze dziecko, o ile jesteś w ciąży, ale nie będziemy razem! – Odszedł od niej.
Ania poczuła złość.
– Właśnie, że będziesz ze mną! – Ani zakręciło się w głowie, zrobiło się ciemno przed oczami i zemdlała.
***
Otwierając powoli oczy, Ania zorientowała się, że leży w szpitalnym pokoju.
– Ty szmato! – usłyszała głos mamy, która po chwili spoliczkowała córkę.
– Dlaczego? – rozpłakała się dziewczyna.
– Dlaczego? Ty się, kurwa, pytasz dlaczego? Dlatego, że spodziewasz się dziecka, jesteś w ciąży, ile ty gówniaro masz lat?! Co ty sobie myślisz?! – Ponownie spoliczkowała córkę.
– Mamo, przestań! – Położyła dłoń na policzku.
– Co sobie ludzie o nas pomyślą? – Rzuciła torebką. – Ty, ty mało dziwko!
– Nie jestem dziwką. – odpowiedziała pewnym tonem.
– Słucham? – zaśmiała się – A kim jesteś?
– Człowiekiem.
– Człowiekiem?– powtórzyła słowo córki. – Ale jakim człowiekiem? Bez honoru?
– Może bez honoru. Ale na pewno moje małżeństwo nie będzie miało tyle tajemnic – powiedziała takim tonem, jakby próbowała wyśmiać małżeństwo rodziców.
– Coś ty powiedziała?
– Każdy z osiedla wie o tym, że tata cię zdradza, a ty tatę… – Mama po raz kolejny spoliczkowała córkę.
– Zamknij się! – powstrzymała łzy. – Ja już nie mam córki!
Do pokoju wszedł tato.
– Och, kochanie… – Podszedł do córki, przytulił ją. – Przyszedłem najszybciej, jak potrafiłem. Co się stało? Dobrze się czujesz?
– Tak. – odpowiedziała Ania.
– Zapytaj, jaką niespodziankę przygotowała nam córka – wtrąciła się mama, mówiąc takim samym chłodnym głosem jak Ania.
– Nie rozumiem…
– Nasza ukochana córka spodziewa się dziecka…
– Słucham?! – Odsuną się. – Jak… jak to się stało?
– Dobrze wiesz jak. Przespała się z chłopakiem, kto jest ojcem dziecka?!
– Jaaja – zaczęła się jąkać – Jacek…
– Przecież nie miałaś się z nim więcej spotykać! – Podniosła torebkę.
– Wiem o tym… – odpowiedziała szeptem.
– Jak ją dopilnowałaś?
– Proszę? – Spojrzała na męża takim dzikim wzrokiem, jakby miała go za chwilę zabić. – Ty mnie obwiniasz? A kogo nie ma cały dzień w domu? Kto sypia z kochanką w pracy? Kto jeździ ze zdzirą po ciepłych krajach?
– Śledzisz mnie?
– Nie ja, tylko prywatny detektyw.
– Przestańcie się kłócić – wtrąciła się córka.
– Nie wtrącaj się! – Do pokoju wszedł lekarz.
– Proszę się uspokoić, bo inaczej będę musiał wezwać ochroniarzy.
– Ja i tak już wychodzę – odpowiedziała mama. – Ja już nie mam córki. – Wyszła.
– Mamo… – Serce Ani pękło.
Lekarz wyszedł. Tata usiadł na krześle. Wziął głęboki oddech.
– Wszystko się ułoży. – Przytulił córkę. – Za chwilę wrócę. Porozmawiam z mamą. – Wyszedł z pokoju. Podszedł do żony. Przez chwilę wpatrywali się w widok z okna, nie rozmawiając ze sobą.
– Co się z nami stało?
– Nic – odpowiedziała żona. – Po prostu już nic do siebie nie czujemy. Chcę rozwodu… – Mąż popatrzył na żonę, był w szoku, słysząc to.
– Co z Anią? Nie możemy jej tego zrobić.
– Zamieszka z tobą. Ja już nie mam córki. – Powstrzymała łzy.
– Czy ty siebie słyszysz? Wiesz, co mówisz?
– Tak. Odzyskam córkę wtedy, gdy usunie dziecko.
– Zwariowałaś?
– Może tak. Ale nie pozwolę sobie zniszczyć opinii. – Poprawiła mężowi krawat, uśmiechnęła się i odeszła.
***
Następnego dnia prawie cała szkoła wiedziała o ciąży Ani.
– Powiemy jej o tym? – powiedziała Vanessa, pijąc coca-colę.
– Musimy.
– Co musicie? – wtrąciła się Marianna.
– Nic – dodała Vanessa.
– Lepiej będzie, jak usiądziesz.
– Nie, postoję. – Kasia wstała ze schodów.
– Nie wiem, jak ci to powiedzieć.
Popatrzyła w stronę Vanessy, która się uśmiechnęła.
– Znowu ja… – schowała napój do torebki. – Posłuchaj, Ania spodziewa się dziecka Jacka.
– To żart? – Mariannie popłynęły łzy po policzkach.
– Głupia jesteś. – Kasia szturchnęła Vanessę.
– No co?!
– To żart?! – powtórzyła.
– Nie. – Marianna przetarła łzy. – Czyli to już koniec…
Do szkoły wszedł Jacek. Widząc Jacka, Marianna poczuła do niego złość. Podeszła do Jacka i spoliczkowała go.
– To już koniec! Wszystko przez ciebie… – Jacek odsunął się od niej. – Co ty robisz?! Dobrze się czujesz?
– Tak. Zostaniesz ojcem! – Jacek na wiadomość Marianny wybiegł ze szkoły.
– Czasami żałuję, że się w nim zakochałam… – Przytuliła Kasię.
***
Ania przespała całą noc i pół dnia. Otwarłszy oczy, ujrzała mamę.
– Przepraszam cię. – Przytuliła z całego serca córkę. – Nie wiem, co we mnie wstąpiło, przepraszam.
Do pokoju wszedł tata. Na widok przytulającej się żony z córką ucieszył się.
– Cześć.
– Cześć, tato.
– Witaj, kochanie. – Podeszła do męża. Pocałowała go w policzek i powiedziała szeptem: – Zaczniemy wszystko od początku?
– Tak. – Przytulił żonę. Usiedli obok córki.
– Za godzinę wychodzisz ze szpitala.
– To dobrze, źle się czuję w szpitalu.
– Zaadoptujemy dziecko, nie możesz przestać się uczyć, w poniedziałek porozmawiamy z tatą z dyrekcją szkoły. – Ania przytuliła mamę, a potem tatę.
– Przepraszam.
– Każdy uczy się na błędach.
***
Przed dziewiętnastą Ania z rodzicami usiadła przy stole. Zadzwonił dzwonek.
– Otworzę – powiedziała mama, wstając z krzesła. Podeszła do drzwi i je otworzyła. Zobaczyła rodziców Jacka.
– Dobry wieczór – powiedziała mama Jacka. – Nazywam…
Mama Ani przerwała.
– Wiem, jak się pani nazywa. Jesteście rodzicami Jacka.
– Tak. – Spuściła głowę.
– Chcemy porozmawiać na temat dziecka – wtrącił się tato Jacka.
– Jakiego dziecka? – Do przedpokoju wszedł mąż.
– Dziecka, którego spodziewa się Ania.
– Proszę pani, najlepiej będzie, jak państwo zapomną o wszystkim, a Jacek nie będzie się zbliżał do naszej córki. Zaadoptujemy dziecko, a o alimenty nie muszą się państwo martwić. Jacek nie jest ojcem dziecka, tak będzie najlepiej dla wszystkich…
– Za kogo nas pani uważa?! Jacek przyzna się do ojcostwa i będziemy wysyłać pieniądze…
– Nie potrzebujemy waszych pieniędzy. – Spojrzała dzikim wzrokiem. – Najlepiej będzie, jak Jacek nie przyzna się do ojcostwa, a państwo o wszystkim zapomną.
– Bardzo nam przykro, syn przyzna się do ojcostwa i będziemy wysyłać pieniądze… – Zamknęła drzwi.
– Co robisz? – zapytał się mąż.
– Nic, nie mam ochoty rozmawiać z tymi ludźmi. – Wyszła z przedpokoju.
– Co za typ – warknęła.
***
Marianna od dłuższego czasu płakała w swoim pokoju, słuchając wokalistki ENYA. Była sama w domu, nikt nie wiedział, jak bardzo cierpi. Jej serce pękało z rozpaczy, nie miała ochoty dalej żyć. Za wszystko obwiniała siebie. Weszła do sypialni rodziców. Podeszła do szafki. Z szafki wyciągnęła kosmetyczkę mamy, a stamtąd małe pudełko z tabletkami nasennymi. Wzięła je z sobą i poszła do pokoju gościnnego. Podeszła do małej szafki. Otworzyła ją i wyciągnęła butelkę alkoholu. Wlała alkohol do kieliszka i połknęła wszystkie tabletki, popijając je alkoholem. Po chwili wpadła w szał.
– Aaa!!! – krzyczała.
Przewróciła stół. Uklęknęła. Płakała.
– Co ja zrobiłam? – Położyła się na podłodze. – Nie chcę umierać… – Podeszła do telefonu. Wykręciła numer.
– Tak, słucham? – usłyszała głos mamy.
– Mamo… – Płakała.
– Kochanie, co się stało? – zapytała z niepokojem.
– Przepraszam, pomóż mi, proszę…
– Kochanie, co ty zrobiłaś?
– Połknęłam wszystkie tabletki nasenne.
– Co ty zrobiłaś? – rozpłakała się mama. – Już z tatą jedziemy do ciebie. Marianna opuściła słuchawkę i upadła na podłogę.
– Kochanie, kochanie… – To były ostatnie słowa, jakie Marianna usłyszała od mamy. Zrobiło się ciemno, zimno. Marianna usnęła.
***
W poniedziałek na trzeciej godzinie lekcyjnej Jacek, Ania oraz ich rodzice rozmawiali z pedagogiem szkolnym oraz z dyrekcją szkoły. Jacek z Anią wrócili po rozmowie na lekcję, rodzice jeszcze zostali. Wchodząc z Anią do sali lekcyjnej, Jacek poczuł się dziwnie, wszyscy na nich patrzyli, nawet nauczycielka. Jacek usiadł obok Sebastiana, a Ania obok Dominiki. Na przerwie Jacek podszedł do Kasi.
– Możemy porozmawiać? – Kasia uznała, że jest załamany.
– Owszem – uśmiechnęła się ciepło.
– Wszystko w porządku z Marianną?
– Nie, jeszcze się nie obudziła ze śpiączki…
– To wszystko moja wina…
– Wcale nie, nie możesz się obwiniać, wszyscy są winni.
Jacek wyciągnął z kieszeni spodni kartkę.
– Mogę cię poprosić, żebyś to wręczyła Mariannie, jak się obudzi?
– A ty nie możesz?
– Nie. Jutro wyjeżdżam z rodzicami.
– Przeprowadzasz się?
– Tak.
– A co z dzieckiem, z Anią?
– Rodzice Ani zaadoptują dziecko, a moi rodzice co miesiąc będą wysyłać pieniądze.
– Dobrze, wręczę to Mariannie.
– Dziękuję. – Kasia schowała list do torebki.
– Nie musisz dziękować. Szkoda mi ciebie i Marianny, po prostu miłość nie była wam pisana…
Zadzwonił dzwonek.
– Ale ja ją kocham… – powstrzymał łzy.
– Może chcesz porozmawiać?
– Tak, a co z lekcjami?
– Co tam lekcje… – Machnęła ręką. Wyszli ze szkoły. Spacerowali po osiedlu.
– Na początku byłem chłopakiem Ani, a gdy poznałem Mariannę, pierwszy raz w życiu poczułem coś innego, nie wiedziałem, co to znaczy, potem zorientowałem się, że to miłość. Gdy zerwałem z Anią, w sumie z jej winy, zacząłem chodzić z Marianną, byłem szczęśliwy, czułem jej zapach, a Ania wszystko psuła i udało jej się to. Już nigdy nie ujrzę Marianny, nigdy…
– Dlaczego tak myślisz? – Usiedli na murku. – Możecie pisać ze sobą, rozmawiać przez telefon i przyjeżdżać do siebie.
– Jak pomyślę, że Marianna nigdy się nie obudzi… – Zamilkł, otarł łzy ręką.
– Nie martw się, wszystko będzie w porządku, na pewno się obudzi z miłego, długiego snu… – Jacek przytulił Kasię. – Gdy wręczysz Mariannie list, powiedz jej, że ją bardzo KOCHAM…

PiotrRuda

opublikował opowiadanie w kategorii szkoła, użył 7526 słów i 46018 znaków.

9 komentarzy

 
  • Użytkownik Aequor

    Może być. ;)

    15 cze 2017

  • Użytkownik Aequor

    Sporo za długie. Lepiej było to rozdzielić.

    15 cze 2017

  • Użytkownik Asia

    **** opowiadanie ! Napisz dalsze losy .****ose ;D

    23 cze 2013

  • Użytkownik fanka

    Jeny czytam już trzeci raz a nadal mi się podoba ;) aż zaczęlam płakać... ja bardzo pragnę następnych części... prosze pisz :*

    23 kwi 2013

  • Użytkownik natuss

    Napisz co było dalej. Aż mi łzy zaczęły lecieć. Super opowiadanie :-*

    19 mar 2013

  • Użytkownik Kasia

    Pisz dalej prosze popłakałam sie napisz o dalszych losach co z Anią, co z Marianną, co z nimi ????????????????

    10 mar 2013

  • Użytkownik znajoma:-)

    Bardzo bym chciala poznać dalsze losy głównej bohaterki:-)  prosze pisz dalej:-)

    13 sty 2013

  • Użytkownik miła

    Strasznie mi sie podobało :-)  prosze napisz jeszcze więcej :-)  to jest bardzo wzruszającd:-) masz talent:-)

    13 sty 2013

  • Użytkownik s!wa

    To jest świetne opowiadanie . :) przeczytałam wszystkie te rozdziały i naprawdę mi się podobają :D

    26 lis 2012