Przepis na świat

Rozdział pierwszy
Nowa uczennica

Każda z dziewcząt marzy o romantycznym pocałunku, tak jak Marianna. Od roku marzy o tym, aby pocałować się z chłopakiem w rodzinnym ogrodzie pod sosną, przed domem. Nie doczekała się jednak tej chwili. Zamiast pocałunku, dziś Marianna żegna się z najlepszą przyjaciółką.
– Będę tęsknić…
– Ja też. Z kim będę chodzić na zakupy i nie tylko…?
– Z Eweliną, z Ewą, z Żanetą i może z Weroniką…? – Nie była pewna tego, co powiedziała.
Do dziewcząt podszedł tato.
– Już czas…
– Ale na co…?
– Jak to na co…? Nie rozumiesz…? Przecież dziś przeprowadzamy się z naszego domu…
– Dlatego, że Jan umarł? I z tego powodu już nigdy nie zobaczę moich przyjaciół?
– Nie. Ale możecie ze sobą… – Marianna przerwała tacie, mówiąc:
– Ale ich już nie zobaczę…
– Przecież wiesz, jak jest z mamą…?
– Nie, nie wiem… dla mamy tylko Jan się liczył i nadal się liczy, a ja…?
– Ty też się liczysz…
– Od kiedy?
– Od twoich narodzin, aż dotąd…
– Och, nie wiedziałam…– Ponownie przytuliły się z przyjaciółką.
– Napiszę do ciebie. – Zatrzymała łzy, nie chciała zmazać makijażu z twarzy. Odeszła.
***
Wchodząc do samochodu, z nienawiścią odezwała się do mamy, której twarz była zalana łzami.
– Pożegnałaś się już?
– Ale, z czym…?
– Z pokojem Jana?
– Dlaczego…? – Zamilkła. – Dlaczego ty mnie tak traktujesz?
– Traktuję cię tak samo, jak ty mnie traktowałaś…
– Przepraszam cię za to, że byłam złą mamą. – Otarła łzy chusteczką.
– Czy coś się stało? – zapytał tato, wchodząc do samochodu.
– Nie, nic się nie stało… – odpowiedziała mama.
***
Przez całą drogę Marianna czuła nienawiść, złość na rodziców, chciała uciec jak najdalej od nich, przecież odebrali jej sens życia z powodu śmierci brata. Wchodzić do pustego, bezbarwnego, chłodnego pomieszczenia, to tak jakby wchodzić do umarłego świata, pomyślała.
– Oto nasze nowe mieszkanie…! – powiedział dumnie tato.
– A gdzie jest mój pokój? – zapytała Marianna, trzymając w prawej ręce torbę pełną ubrań.
– Oj, córeczko, cóż to za problem? W tym domu jest kuchnia z jadalnią, pokój gościnny, dwie łazienki, jedna ubikacja, przedpokój oraz dwa wolne pokoje…
– Ale z jednego pokoju zrobicie sobie sypialnię, tak…?
– Tak, oczywiście…
– Więc, gdzie będzie mój pokój?
– Jak to gdzie…? Nie rozumiem? Przecież ten drugi wolny pokój będzie twój…
– No tak… a gdzie będzie miał swój pokój Jan?
Do Marianny podszedł tato, mówiąc ze złością:
– Przestań!
– Kochanie, zostaw ją. – wtrąciła się mama, a Marianna dodała:
– Nie podlizuj się. – Położyła torbę na podłodze i weszła do następnego pomieszczenia.
– Aaa!!! – Jej dusza krzyczała, miała ochotę…
***
Minął już tydzień. Marianna przyzwyczaiła się do nowej okolicy. Wchodząc do szkoły, dziewczyna poczuła się jak prawdziwa gwiazda, ponieważ wyglądała prawie identycznie jak Nicola, liderka grupy The Pussycat Dolls.
Marianna jest ubrana w czarne skórzane spodnie, bluzkę oraz w czarne sandały. W prawej ręce trzyma swoją torebkę, która służy jej jako plecak szkolny.
– Z taką bym się zabawił – powiedział uczeń stojący obok schodów, a drugi dodał:
– Jest piękniejsza od Anny.
W tym czasie podeszła do nich Marianna, mówiąc lekkim, słodkawym głosem:
– Cześć, gdzie znajdę sekretariat?
– Yyy… – rzekł pierwszy z uczniów, a drugi dodał:
– Sekretariat znajduje się na pierwszym piętrze.
– Dziękuję. – Uśmiechnęła się i poszła na pierwsze piętro. Wchodząc do sekretariatu, Marianna została zaczepiona przez młodą, miłą kobietę.
– Jeśli się nie mylę, ty jesteś tą nową uczennicą, tak?
– Tak… – odpowiedziała niepewnie, ponieważ nie wiedziała, o co chodzi kobiecie. Skąd może wiedzieć, że jestem nową uczennicą?
– Więc, w czym ci mogę pomóc?
– Zapomniałam, do której klasy chodzę i jaki mamy teraz przedmiot. – W tym czasie zadzwonił dzwonek na lekcję.
– Taka młoda dama, a już ma problemy z pamięcią. – Puściła oczko. – Chodzisz do klasy szóstej D, kochana… a macie teraz… – spojrzała na plan, który wisiał na ścianie przed komputerem – O, historia, w sali numer osiemnaście, tuż obok nas po lewej stronie.
– Dziękuję.
– Proszę bardzo.
– Do widzenia. – Wychodząc i zamykając drzwi, usłyszała krzyki dochodzące z sali lekcyjnej numer osiemnaście.
– Cisza…!!! – To na pewno głos wychowawczyni, pomyślała Marianna.
– Czy w ogóle ktoś mnie słucha? – Marianna uśmiechnęła się lekko i otworzyła drzwi. Wchodząc do sali lekcyjnej, powiedziała szeptem:
– Dzień dobry.
– Dzień dobry. – Marianna zamknęła drzwi, a wszyscy uczniowie skierowali swój wzrok w jej stronę.
– Ty na pewno jesteś moją nową uczennicą, tak?
– Tak, proszę pani. – wychowawczyni wstała z krzesła.
– Poznajcie waszą nową koleżankę.
– Witaj, maleńka, jestem wolny! – krzyknął Łukasz.
– Łukasz!
– Przepraszam. – Chłopcy śmiali się, a wychowawczyni z ukrytym uśmiechem dodała: – Nazywam się Joanna Motyl, uczę tylko jednego przedmiotu od paru dobrych lat, historii. Może się przedstawisz?
– Czemu nie. Nazywam się Marianna Róża. Mieszkam tutaj od niedawna.
– Może powiesz nam, gdzie przedtem mieszkałaś?
– Mieszkałam w Krakowie, chyba na dziś tyle wystarczy.
– No dobrze… – Wychowawczyni była zaskoczona zachowaniem uczennicy.
– Może usiądziesz z Jackiem.
– Proszę pani, ale ja siedzę z Sebastianem.
– Wiem o tym, a po drugie Sebastian jest nieobecny, prawda?
– Prawda – odpowiedział Jacek, wpatrując się w Mariannę, która podeszła do niego i z uśmiechem na twarzy przywitała się, lecz on nie odpowiedział, na co Marianna z oburzeniem rzekła:
– Czy ty jesteś wychowany? – Jacek obrzuciła ją dzikim wzrokiem i powiedział niemiłym głosem:
– Nie, nie jestem… barbie…
– A ty pedał…?
– Słucham?
– Nie, nic nie mówiłam. – Usiadła obok niego.
***
Zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy uczniowie wyszli z sali lekcyjnej. Na korytarzu Marianna została zaczepiona przez uczennicę.
– Zaczekaj!– Odwróciła się w jej stronę. – Tak?
– Jestem Kasia, chodzimy razem do klasy, może pójdziemy dziś razem na zakupy?
– Czemu nie. – Uśmiechnęła się. – A do którego centrum handlowego pojedziemy?
– Może do Plazy?
– OK. – odpowiedziała niepewnym tonem. – A gdzie się spotkamy…?
– Może przed szkołą o szesnastej?
– Tak, pasuje mi. – Marianna z Kasią ominęły Annę.
– Właśnie przed chwilą mijała nas Ania, dziewczyna Jacka, tego, z którym siedziałaś na lekcji, Anna jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole.
– A dlaczego mi to mówisz?
– Tak sobie, o Boże.
– Co się stało?
– Widzisz tę nauczycielkę?
– Którą?
– Tę, która jest ubrana w suknię w kwiatki.
– Tak, i co z tego?
– To żmija, mówię ci, uczy nas języka polskiego, właśnie teraz mamy z nią lekcję. – Zadzwonił dzwonek. – Nadchodzi godzina śmierci. Co za wariatka.

PiotrRuda

opublikował opowiadanie w kategorii szkoła, użył 1171 słów i 7301 znaków.

Dodaj komentarz