Warhammer 40.000: Niezłomni część: 6

Warhammer 40.000: Niezłomni część: 6Cała szóstka schodziła schodami, aby wyjść na spotkanie z resztą żołnierzy. Maszerowali w ciszy, gdy nagle komisarz zatrzymał ich przed drzwiami. Odkaszlnął żeby zwrócić na siebie stuprocentową uwagę jego żołnierzy. Nie wiedział jak zacząć jednak w końcu zebrał się na odwagę. Mimo tego wciąż mówił to niepewnym głosem:  
- Mam do was żołnierze nietypową prośbę, nie wiem jak to ująć, ale czy moglibyście wyjść z tego budynku efektownie? Zgrywajcie twardzieli i tak dalej.  
Wszyscy gwardziści spojrzeli na siebie. Nikt nic nie mówił, sytuacja była dziwna. W końcu Hex się zebrał na odwagę.  
- Sir?  
Edward natychmiast odpowiedział nie ukrywając przy tym jak ta sytuacja jest dla niego ważna  
- Po prostu ten komisarz w czołgu to mój mentor i nauczyciel.  
Na twarzach gwardzistów zaczęły mienić się uśmiechy. ‘’My się nawet podłożymy sir!’’ Zawtórowali niemal zgodnie.  
   Drzwi otworzyły się z hukiem. Zupełnie jakby ktoś otworzył je zamaszystym kopnięciem. Edward wyszedł i wolnym krokiem zmierzał do czołgu, w którym był drugi komisarz. Rękę trzymał w efektowny sposób na kaburze. Za nim maszerowali w równym szyku gwardziści. Starali się zgrywać poważnych. Jeden z nich przewiesił nawet karabin przez bark. Można powiedzieć, że pierwsze wrażenie było pozytywne. Pozostali gwardziści stwierdzili, że to są zaprawieni w bojach weterani. Komisarz zatrzymał się niemal przy samej gąsienicy. Zaczął spoglądać na swojego mentora. Najgłębszym gardłowym głosem, jaki był w stanie z siebie wydobyć rozkazał ‘’Gwardziści baczność!’’  
   - Edward! Kopę lat! Widać dalej bawisz się w wojsko! Rozebrzmiał głos z wnętrza Leman Russa. Starszy komisarz o siwych włosach i zamaszystym zakrywającym prawie usta wąsie wyszedł z czołgu.  
- Komisarzu Abrahamie kopę lat!  
Uścisnęli się po przyjacielsku. Nie to martwiło gwardzistów. Martwiło gwardzistów to, kto miał teraz dowodzić, nikt z nich jeszcze nie spotkał dwóch komisarzy w jednym miejscu. Edward i Abraham dalej rozmawiali ze sobą  
- Ile lat żeśmy się nie widzieli Edwardzie? Toż to ja pamiętam jak byłeś gryzipiórkiem.  
- Dokładnie dziesięć komisarzu. Też pamiętam czasy akademii i jak przestrzeliłeś mi rękę.  
Abraham wybuch gromkim śmiechem, poklepał Edwarda po ramieniu i kontynuował:  
- A wiesz, dlaczego przyjacielu?  
- Bo sfałszowałem litanię, która była puszczana jeszcze nie tak dawno.  
Roześmiali się obaj, przypomnieli sobie stare lata, w których Edward nie mógł się odnaleźć i to Abraham nauczył wszystkich tajników sztuki wojny.  
- Abrahamie powiedz mi, dlaczego puszczacie tą litanię na wszystkich częstotliwościach?  
- Ohooho a to już jest proste! Ściągamy tych wszystkich gwardzistów w rozsypce, jak widać na was też podziałało.  
   Czołgista z drugiej maszyny podszedł pod Abrahama i powiedział:  
- Sir nie wiem czy jesteśmy w stanie jechać dalej.  
- Nawet mi tak nie mów, bo cię zastrzelę!  
Hex z drużyny Edwarda rozpoznał ustawiony dialog i szturchnął Gustava w bok. Ten zrozumiał sygnał i lekkim tonem powiedział do Edwarda:  
- Zupełnie jak pan komisarzu!  
Edward również rozgryzł podstawienie się, o którym mówili jego towarzysze:  
- I tutaj się mylisz Gustavie, gdybym chciał Cię zastrzelić to bym nie ostrzegał.  
Abraham wybuchnął śmiechem jak to usłyszał, Edward z resztą tak samo. Starszy komisarz pokręcił swoim wąsem i z odrobiną sarkazmu powiedział do swojego ucznia:  
- Długo to ćwiczyliście?  
- Jak tylko was zobaczyłem. A ty Abrahamie?  
- Od razu, kiedy usłyszałem jak za drzwiami szepczecie coś do siebie.  
   Komisarz dalej kręcąc wąsem donośnym głosem zwrócił się do swoich żołnierzy:  
- Słuchajcie no! Komisarz i jego ludzie są pewnie zmęczeni, spragnieni, głodni i brak im ekwipunku. Imperator nakazuje szanować bliźniego, dlatego też zajmijcie się nimi! Tylko godnie! Bo rozstrzelam!  
Edward poklepał swojego mentora w taki sposób żeby ten zyskał jego uwagę:  
- Dziękuję serdecznie, a teraz, jakie rozkazy sir?  
- Wszystko Ci wytłumaczę tylko chodź ze mną. W drodze wytłumaczę.  
Komisarze synchronicznie rozkazali swoim żołnierzom ustawić się w szyku. Czołgi rozgrzewały silniki a gwardziści się na nie wdrapywali  
- Palisz Edwardzie?  
Abraham wyjął z kieszeni jego płaszcza zdobione pudełeczko z papierosami  
- Przecież wiesz, że jak smok.

BlackBazyl

opublikował opowiadanie w kategorii science fiction, użył 754 słów i 4454 znaków.

Dodaj komentarz