Następnie sprawdziłem gardło. Lekarze używali dużych patyczków do lodów w moim wypadku użyłem raczki od plastikowego widelca. Delikatnie łapiąc za szczękę otworzyłem jedne usta dziewczyny. Widelcem uchyliłem język żeby zobaczyć, w jakim stanie jest gardło. Gardło było w całości pokryte szara ciemna wydzielina. Następnie skierowałem wzrok na migdałki. Szybko puściłem jej szczękę i z przerażeniem odsunąłem się od niej. Już wiedziałem, co to za choroba. To angina i do tego ropna z racji charakterystycznego biało żółtego osadu na migdałkach. Rozpoznałem ta chorobę, bo sam ja przeżyłem i nie jest w żaden sposób przyjemna. Angina jest silnie zaraźliwa i nieleczona jest śmiertelna. Siedziałem smutny na podłodze obok niej. Nie mogłem jej pomoc. Miałem antybiotyki w tabletkach, ale dla nie by już nie pomogły. Jej stan jest za bardzo zaawansowany. Tutaj tylko zastrzyki by pomogły, ale nawet strzykawki nie miałem. Okryłem jak pierzyną i położyłem na czole wilgotna szmatkę. Mijały godziny a ja nie mogłem jej pomoc. Miałem nadzieje ze się obudzi czy coś powie, lecz na próżno na to czekałem nic się nie wydążyło. W głowie chodziła mi myśl żeby skrócić jej cierpienie. Podcinając jej żyły lub strzelić w jej piękną twarzyczkę. W myślach tez się starałem przypomnieć, jaki to był lek, którym ja byłem leczony, lecz nie przychodziło mi do głowy. Żebym znal nazwę bym mógł poszukać go i może bym ja uratował. Ah ta ironio pierwsza dziewczyna od tak długiego czasu, która nie chce mnie zabić umiera na moich oczach. Miałem dosyć parzenia na jej cierpienie. Usiadłem na parapecie okna i ze smutkiem patrzyłem w miasto ciągle myśląc na tym lekiem. W myślach chodziły mi nazwy Auglement Augliscin… Wyciągnąłem fajka żeby zapalić zawsze mi pomagały na myślenie może i teraz się przydadzą. Paląc tak fajka dalej myślałem. Wiem ze się nazywał na aug pamiętam, bo taka sama nazwę ma pewien rodzaj karabinu. Od tego zdenerwowania zachciało mi w gardle. Postanowiłem zejść i napić się wody. Siedząc tak w barze, który się znajdował w budynku spostrzegłem naklejkę. Była to naklejka metina takiej gry komputerowej z gatunku MMo. Wtedy mnie olśniło przypominałem sobie. Augmentin! Tak to był ten antybiotyk. Wtedy pojawił się drugi problem skąd go zdobyć i do tego trzeba strzykawki i igły. Hmm usiadłem na stole w pozycji jak rzeźba Myśliciela, co jakiś czas waląc z dłoni w głowę z nadzieją na wbicie jakiegoś pomysłu. Hmm niech pomyśle. Wszystkie pobliskie apteki już odwiedziłem. Wiec tam nic nie znajdę już. Jedyna nadzieja jest hurtownia farmaceutyczna znajdująca się na ulicy Sejneńskiej, ale to daleka droga. Nie odwiedzałem tamtych terenów i nie wiem dokładnie gdzie to jest. Postanowiłem się przyszykować na ta wyprawę. Do mojego standardowego ekwipunku dołączył czarny plecak turystyczny i bron pneumatyczna a dokładnie Benjamin Rogue. Mówili o niej najmocniejsza wiatrówka świata i się nie mylili. Energii pocisku tej bestii to 200 ft/lbs gdzie zwykły pocisk 9mm osiągał 296 ft/lbs. Tak wyposażony wyruszyłem na moim rumaku w kierunku hurtowni. Długo szukałem odpowiedniego budynku, ale zalałem. Kiedy wszedłem na główny plac widok był mało obiecujący. Wszędzie były rozrzucone pudelka po lekach papiery itp. Zobaczyłem w oddali otwarte drzwi przeznaczone do ładowania towaru do magazynu. Wyjąłem rewolwer i ruszyłem w stronę drzwi. To, co zastałem w środku przeraziło mnie hala była prawie pusta. Gdzie nigdzie było widać kartony, lecz obstawiałem ze tam już nic nie ma. Znacznie posmutniałem. Jednak nie poddałem się, ponieważ nie chciałem widzieć jak ona umiera wiec postanowiłem znaleźć spis towaru. Zacząłem od przeszukania pokoju kierownika. I tu widok nie napawał optymizmem. To był jeden wielki burdel. Nawet ja tak bym nie potrafił chodź byłem znany ze sprzątanie to była dla syzyfową praca. Zacząłem podnosić kartki segregatory z myślą ze coś znajdę. Ponad godzinne zajęło mi tego szukanie, ale znalazłem spis artykułów tylko nie tak jak chciałem. Spis zamiast nazw produktów zawierał główne składniki leków. Z tego, co pamiętam ten lek był z penicyliny lub jej pochodnej. Zacząłem przewracać kartki szukając czegoś, co by mi wskazało dobra drogę. Jest! Krzyknąłem głośno w mojej głowie. To, co szukałem powinna być z rzędzie 4 sektor e7. Udałem się na chale w docelowe miejsce. Pułki były puste rozejrzałem się po ziemi. Widziałem puste pudelka z lekami potłuczone ampułki. Na mojej twarzy powstał grymas złości i niedowierzania. Szukałem wytrwale, lecz nie znalazłem pudelka w dobrym stanie z potrzebnym lekiem. Wkurwiony na cały świat usiadłem na podłodze
Dodaj komentarz