Zapiski niezaspokojonych pragnień #5

Zapiski niezaspokojonych pragnień  #51 listopada 2020 roku.


  

     Dziś taki nostalgiczny dzień i nawet to pasuje do mych wspomnień bo analogicznie takie były kolejne dni. Nic w nich nie było z życia wesołej  nastolatki a wręcz jakby zapanowała beznadzieja i kres wiary w młodość i bezsprzeczne parcie w dorosłość.

   Wczoraj celowo skończyłam w takim a nie innym miejscu bo nie chciałam by tu na portalu moje wynurzenia stały się podnietą dla spragnionych erotycznych fantazji, namiastką cielesności by ulżyć swojej chuci i za przeproszeniem być może po przeczytaniu dać upust po ciemku w swoim pokoju.
Przepraszam za takie słowa, być może pomyślisz sobie:;
  - " O! Popatrz ją, sama opisuje jak się pier....a teraz będzie nas ze sobą równać i upokarzać, że sami nie jesteśmy lepsi" -
I wcale mnie to nie zdziwi, ale wierzę, że wiele osób zrozumie zwłaszcza po dzisiejszym wpisie.

To przejdę do rzeczy.

  Przerwałam tą zabawę w poznawanie moich sfer erogennych gdy zaczął palcami sprawdzać głębokość  moich najintymniej schowanych miejsc.
Tak jak obiecywał gdy moje dłonie dotknęły jego na mojej łechtaczce odsunął się w niemym rozczarowaniu.
Przeprosiłam i pośpiesznie wciągałam majtki, bluzeczkę i spódnicę.

Odwiózł mnie do domu choć zapewniałam, że to niepotrzebne.
Uśmiechaliśmy się w czasie tego krótkiego przejazdu ale coś się jednak zmieniło w naszych relacjach.
Ja nie czułam się już tak adorowana przez Radka, nie był już takim ideałem choć nie zrobił niczego złego a zachował się dokładnie jak obiecał to gdzieś w głębi czułam, że coś w nim się zmieniło
Gdybym wyszła jak chciał pozostałby piękny obraz mega faceta o kryształowym obliczu a tak ..
  
Niby to miał być koniec w końcu wiedzieliśmy obydwoje, że to było spontaniczne i nie planowane - przynajmniej dla mnie.
Oczywiście następnego dnia miałam zamęt w głowie bo nie straciłam dziewictwa ale nie mogłam powiedzieć sama sobie, że to było miłe randka.

  W następnym tygodniu poszłam jak zwykle do klubu i czekałam na ...Radka.  
Tak, liczyłam, że się pojawi, że przyjdzie i powie, że musimy zacząć od początku bo obydwoje przerysowaliśmy swoje charaktery, a tak naprawdę jesteśmy normalni i mamy wady a przede wszystkim potrzebujemy siebie.
Rozglądałam się aż Eliza trzepnęła mnie w rękę mówiąc :

   -  Młoda, co ty tak liczysz tych wchodzących, masz tu czujkę jako szpicel, czy obrabowałaś nasz osiedlowy sklepik i boisz o dupsko? -

  - Co? Nie, tak tylko - wydukałam speszona -  patrzę sobie po kolesiach.

  - Tia,  trawa się zieleni a dziewczynkom się co nie co się czerwieni - popatrzyła na mnie z lekko przechyloną głową - kogoś sobie upatrzyłaś w tamtym tygodniu?


     Nie było sensu trzymać w tajemnicy swojego wyjścia z Radkiem w końcu Eliza też w tym siedzi, jakkolwiek to brzmi.
Opowiedziałam jej wszystko, no prawie wszystko. Pominęłam te momenty bardziej intymne by Eliza nie miała powodów do szydery w końcu to był w jakimś stopniu mój blamaż podczas debiutu, górnolotnie to nazywając .
Co mnie zaskoczyło to reakcja mej koleżanki od nocnych podrywów.
Nie zataczała się ze śmiechu, nie patrzyła z politowaniem ale o dziwo powiedziała coś o ile nie mądrego to bardzo rozsądnego i nad wyraz dojrzałego:

   - To by było bardzo dziwne gdybyś zapomniała o czymś takim w ciągu kilku dni.  
Nie oszukujmy się, jesteśmy młodymi osobami w tym wieku każdy przejaw zainteresowania naszymi sprawami sprawia, że gościu rośnie w naszych oczach i jest stawiany na równi z amantami z telewizyjnych tasiemców.

Przerwała na moment by z grymasem na twarzy dokończyć.

     - Gościu cię zmiękczył, kupił sobie ciebie takim zasłuchaniem w twoje żale o wszystkim i niczym.

Chciałam zaprzeczyć ale podniesiony wskazujący palec skutecznie mi to wyperswadował.

   - To nie twoja wina, po prostu takie jesteśmy i ja i ty i reszta tych lasek - tu spojrzała po sali, gdzie kilka stało przy barze inne głośno się śmiały przy kręglach.  -  Ważne by to przetrawić i nie czekać, że to się powtórzy. Bo chyba załapałaś, że dla niego to był epizod i nie ma sensu budować do tego ideologii?

   Tylko, że ja przez parę dni w zasadzie w każdej wolnej chwili dopisywałam sobie dialogi w głowie w których to bardzo śmiało idziemy do przodu. I nie chodzi mi o cielesność ale o pragnienia emocjonalne, wyznania przywiązania, poczucia, że jesteśmy sobie przeznaczeni, że to nie był przypadek.
I tego akurat się nie wstydzę bo w wieku osiemnastu lat to normalne.  
No ludzie, jeśli nie wtedy u progu dojrzewania, wiary w siebie to kiedy mam oddać się miłości partnerskiej.

Oczywiście przytaknęłam Elizie a sama czekałam jednak na to, że los nie zadrwi ze mnie a ja teraz już bez  ogródek wyjawię Radkowi, co tak naprawdę chcę i na pewno to nie jest bycie kochanką w weekend.

  

       4 listopad 2020 roku



    Przeczytałam to, co napisałam w dniu zmarłych i miałam przez krótką chwilę chęć to wykasować.
Ale powiedziałam sobie, że jeśli to ma być zapis mych spostrzeżeń i chcę być wiarygodna muszę to zostawić.


  Po kilku dniach nie wytrzymałam i musiałam, dosłownie musiałam się tam przejść.
Poczekałam obok " Żaczka" , to taki sklepik gdzie można kupić zabawki dla dzieci ale najważniejsze za złotówkę zapłacić rachunek za prąd czy telefon.
I zjawił się, niestety nie sam.
Szli w trójkę, kobieta w zbliżonym wieku do niego i chłopczyk na oka czteroletni.
Głupio to zabrzmi w kontekście tego, co nie było naszym udziałem, czyli partnerstwa ale ma podstawy gdy wspomni się nasze pragnienie, a zwłaszcza jego chęć kopulacji ze mną a nie z tą, która szła z nim do tego mieszkania gdzie ja leżałam goła.
Mianowicie poczułam się wykorzystana i zdradzona.

   Nie wiem czemu ale byłam pewna, że ten tak delikatny i mało pewny siebie mężczyzna nie może mieć kogoś a na pewno nie taką kobietę. Bo ta kobieta o włosach czarnych jak heban była piękną osobą i choć sama jestem niczego sobie poczułam się przeciętną w swej przeciętności.
Jak to możliwe, że on ją poderwał?
To przecież taki niemota, nie sprawiał wrażenia zdolnego wyrwać tak wspaniałej kobiety na takie swoje:

  - "...no tak , masz rację..." , "...dokładnie też tak myślę..." I wiele podobnych grzecznościowych tekstów.

Tylko, że mnie jakoś ujął i prawie pozbawił dziewictwa a dziś głoszę, że to za przeproszeniem męska pipa bo ....miał inną?


    Aby nie zanudzać powiem tylko, że byłam na tyle uparta i ciekawa, że chodziłam tam jeszcze kilka razy i dowiedziałam się od pewnego niewiele starszego ode mnie chłopaka, ze mój Adonis ma problem.
Mateusz, za dwie dychy sprzedał mi takiego niusa w pewnym barze do którego mnie prawie zaciągnął na siłę. Tam po wypiciu na szybko browara rzekł ni mniej ni więcej a takie słowa.
Zastrzegłszy sobie, że jak zrobię z tego aferę to mnie dorwie i będę miała jazdę.

   - Słuchaj no, tak z dwa lata temu o mało się nie rozeszli z tą jego stewardesą bo...

   - To ona jest stewardesą? - Przerwałam mu w pól zdania.

    - Tu właśnie upatruję problemu. On ma potrzeby a ta lata do Niemiec, tam nocuje i wraca po dwóch dniach. Posiedzi chwilę i kolejna eskapada, a ten z dzieciakiem kima przed telewizorem.
Czaisz laska?

   - Nie mów do mnie laska.
Ale co było dwa lata temu?

   - To co teraz z tobą  - upił z drugiej butelki i popatrzył na mnie z uśmiechem. - Zawiózł małego do rodziców a sam poszedł by wyrwać kogoś na tapczanik.
Parę razy mu się udało ale trafiła się panna, co nachodziła go aż wreszcie dorwała Radka z Baśką i wszyscyśmy usłyszeli jak to czarował ją na misia.

   - Na misia?  - Zapytałam, przybliżając twarz do jego
  
  - Dokładnie. Udaje nieśmiałego, zakłopotanego, że niby nie ma szans u kobiet i wmawia im, że są arcy ciekawymi pannami - ostatnie słowa wypowiedział zmieniając tembr głosu na miękki dziecięcy. -  
A tak naprawdę chodzi mu o jedno by dziewczę zlitowało się i pojechało na  kwadrat, dało mu sobie zamoczyć i nad ranem się zmyło. Tak na zawsze.

milegodnia

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe, użył 1532 słów i 8178 znaków, zaktualizował 4 lis 2020.

Dodaj komentarz