Po śniadaniu biorę torebkę i wychodzę z mieszkania. Na dworze wpadam na Michała.
— Cześć Kasiu.
— O cześć Michal.
— Ranny ptaszek z ciebie.
— Do pracy się spieszę.
— Rozumiem, czy zobaczymy się dziś wieczorem?
— Tak kończę o szesnastej.
— Przyjadę, po ciebie.
— Okej.
— To jesteśmy umówieni pa.
— Pa.
Czterdzieści minut później docieram do kawiarni, gdzie pracuję, po wejściu do środka witam się z koleżanką.
— Cześć Mia.
— O cześć Kaśka!
Potem idę do szatni, gdzie się przebieram w fartuch. Niespodziewanie w drzwiach staje Mia.
— O matko Mia nie strasz mnie.
— Przepraszam.
— O co chodzi?
— Jak tam randka?
— Dziękuję dobrze, ale skąd o niej wiesz?
— Michał jest moim starszym bratem, a zarazem najlepszym przyjacielem, jakiego mam.
— Nie wiedziałam, że ma siostrę nic mi nie mówił.
— Może pójdziesz ze mną dziś wieczorem do clubu?— pyta Mia.
— Nie mogę, gdyż jestem umówiona.
— Rozumiem.
— A teraz lepiej wracajmy do pracy, bo szefowa będzie zła.
— Masz rację.
Przez resztę dnia ciężko pracuję, bo dziś jest dość spory ruch, więc kiedy zegar wybił szesnastą szybko się przebieram i wychodzę na zewnątrz. Tam czeka na mnie Michał w czarnym Fordzie Mondeo, do którego wsiadam i odjeżdżamy.
— Dokąd mnie zabierasz?
— Zobaczysz.
Dwadzieścia minut później docieramy na miejsce, a jest nim plaża nad Wisłą.
Wysiadam z samochodu i idę w stronę wody; mężczyzna, niosąc piknikowy kosz, podąża za mną. Pod drzewem rozkłada koc, na którym siadamy.
— Ale tu pięknie.
— To prawda uwielbiam tu przyjeżdżać, gdy chcę być sam na sam ze swoimi myślami. Muszę ci coś wyznać, ale trochę się boję, bo nie wiem, jak na to zareaguje.
— Mów Michałku, co takiego chcesz mi wyznać?
— Kasiu od jakiegoś czasu ciebie obserwuję, ponieważ bardzo mi się podobasz. Ale nie miałem odwagi ciebie zagadać, aż do wczoraj.
— Wiem to.
— Skąd?
— Bo widziałam, jak na mnie spoglądasz ukradkiem.
— Naprawdę?
— Oczywiście nie wiedziałam, że masz siostrę.
— Tak mam, a skąd o niej wiesz?
— Bo pracujemy razem.
— Aha, a ty masz rodzeństwo?
— Tak mam brata, który ma na imię Adrian, czy masz przy sobie aparat?
— Tak jest w aucie.
— To, idź po niego — proszę.
— Robi się.
Mężczyzna podrywa się z ziemi i pędzi jak szalony do auta. Po chwili wraca i widzi mnie w samej bieliźnie zaczyna robić zdjęcia.
— Co ty wyprawiasz?
— Stań nad samym brzegiem wody i złap się za głowę — prosi.
Wykonuję jego polecenie, przy czym zalotnie spoglądam.
— Doskonale.
Po zakończeniu sesji wróciliśmy do domu przez chwilę gadamy przed moimi drzwiami. Potem daję mu na pożegnanie buziaka i wchodzę do mieszkania.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.