Kasia - licealne wspomnienie

KASIA – LICEALNE WSPOMNIENIE

Na początku nie zwracałem na nią uwagi. Jedna z wielu koleżanek – i tyle. Coś się zmieniło w trzeciej klasie. Kasia była wysoka, wysportowana, odważna i samodzielna. Zaczęła mi imponować. Alpinistka, żeglarka, córka bogatego biznesmena. Mimo to skromna. I coraz piękniejsza. Nie wiedziałem co zrobić, kiedy nagle zaprosiła mnie na spacer do warszawskich Łazienek. A potem do domu, kiedy zdjęła bluzkę patrząc na mnie wzrokiem, którego nigdy nie zapomnę. Pierwszy raz w życiu całowałem dziewczynę w taki sposób, i w dodatku mogłem pieścić tak aksamitne, jędrne, cudne piersi. Zaczęliśmy się spotykać. Spacery po lekcjach, pocałunki do upojenia. W domu mówiłem, że będziemy razem się uczyć. Jej rodzice akceptowali nasz związek, ale dziewczyna, mimo moich starań, nie chciała posunąć się nawet do pettingu. Popołudniami całowałem jej usta i biust, a rano budziłem się w mokrej pościeli, zrozpaczony że nie mogę zdziałać nic więcej. Rozpacz stała się jeszcze większa, kiedy Kasia powiedziała, że kiedyś współżyła już z chłopakiem, i to nie raz. W dodatku za przyzwoleniem i pod dachem rodziców. Wychowana na pograniczu kultur polskiej i skandynawskiej, od dziecka aktywna naturystka, traktowała to jak coś zupełnie normalnego. A ja, nafaszerowany zakazami z domieszką purytańskich kazań nie mogłem przeżyć, że musiałem kłamać przed każdą randką, podczas gdy ona mogła nie tylko kochać się z partnerem do woli w rodzinnym domu, ale w dodatku brać z nim wspólną kąpiel i spędzać całą noc. Byłem ugotowany i zazdrosny. Ale nie o niego, tylko o jej swobodę, styl życia, atmosferę domu w którym wzrastała. Tym bardziej nie umiałem pojąć jej wstrzemięźliwości wobec mnie. Oniemiałem, kiedy jej tata zaprosił mnie na wspólne wielkanocne ferie do Finlandii. Po długiej batalii moi rodzice wyrazili zgodę. Marzenie życia. Był marzec. Kiedy w Polsce rozkwitała wiosna, tam zima królowała w najlepsze. Po długiej podróży dotarliśmy na miejsce. Zachwycił mnie przysypany śniegiem dom i skute lodem jezioro. Ojciec Kasi powitał nas serdecznie i oznajmił, że jutro musi pilnie wyjechać. Radości nie było końca. Miałem na tydzień zostać sam na sam na końcu świata z prześliczną, wysoką blondynką o nordyckiej urodzie. Kiedy Kasia podała kolację, nie mogłem oderwać od niej oczu. Jej uroda i to niesamowite otoczenie po prostu powalały z nóg. Potrawy i wino były wspaniałe, ale ja patrzyłem tylko na nią. Śliczna, niewinna buzia, najbłękitniejsze na świecie oczy, zniewalający uśmiech i ten strój. Bluzeczka z dekoltem, mini spódniczka i... koniec. Rozmawialiśmy o kolegach, przyszłości, życiu. W końcu zaproponowałem, że pomogę pozmywać. Zmywałem na oślep. Pachniała anielsko. Młodością, wiatrem, pożądaniem. Nie do opisania. Patrzyłem jak urzeczony na ozdobione karaibską opalenizną bose nogi. Tak piękne, zgrabne i długie, że mógłbym spędzić życie kontemplując każdy ich milimetr, od czubków palców aż po ogród Edenu. Pocałowałem jej włosy. Kasiu, tak cię pragnę – wyszeptałem. Wiem – odpowiedziała, przechyliła główkę i zobaczyłem jej różowy język, nieuchronnie zmierzający ku mojemu. Kocham cię – wykrztusiłem. Nie wiesz jak cię uwielbiam. I jakim twoja zgoda byłaby dla mnie błogosławieństwem. Kiedy zaczęliśmy się całować, Kasia nie miała już na sobie bluzki. Świat przestał istnieć. Istniał tylko jej język i atłasowe piersi. Usiłowałem dostać się pod spódniczkę, ale odprowadziła moją rękę na miejsce. Ja też cię kocham – szepnęła. To czemu nie chcesz? – jęknąłem. Musisz zdać egzamin, udowodnić, że jesteś prawdziwym mężczyzną. Osłupiałem. Przecież chciałem właśnie to zrobić. Byłeś już kiedyś w saunie? Jeszcze nie – odparłem. Mogę kochać się z tobą wszędzie. Nie o to chodzi – powiedziała. Nie będziemy tam razem. To właśnie jest egzamin. Umierałem z pożądania, kiedy wzięła mnie za rękę, ubrana tylko w wąski pasek materiału i zaprowadziła w podziemia domu. Sauna była imponująca, nie mniej niż to co mnie czekało. Kasia objaśniła mi scenariusz egzaminu, ustawiła temperaturę i poszła się ubrać. Zdjąłem z siebie wszystko i wszedłem do sauny. Pot ściekał ze mnie strumieniami. Po 15 minutach nadszedł czas próby. Otworzyłem drzwi i po zlodowaciałym śniegu pobiegłem w kierunku świeżo wyrąbanego przerębla. Temperatura powietrza dochodziła do minus dwudziestu stopni. Musiałem biec jak najszybciej, żeby zachować resztki ciepła i zapobiec przymarznięciu stóp. Po oblodzonej drabince zszedłem ku czarnej toni. Nigdy nie zapomnę tego uczucia. To było wbrew naturze. Siedemnastoletni, nagi, bosy i bezbronny stałem w nocy, na końcu świata, na trzaskającym mrozie, zanurzony po ramiona w lodowatej wodzie, nie byłem nawet w stanie posikać się z bólu. Konałem z zimna, a przede mną stała ubrana w puchowy skafander panna i starała się uruchomić aparat fotograficzny. Mogłem wyjść tylko za jej zgodą. Zamarzałem na oczach ukochanej i byłem dumny jak średniowieczny rycerz. Kiedy dała znak, po śliskich szczeblach wszedłem z powrotem na lodową pustynię. Musiałem przełamać prawo natury i biec nie do domu, ale kilkanaście metrów w przeciwną stronę. Nagi i zamarzający ukląkłem u jej stóp, gotów oddać życie. Kasia uśmiechnęła się, zdjęła rękawiczki i podała dłonie do całowania. Po kilkunastu sekundach pozwoliła wracać. Dobiegłem półżywy, pokryty szeleszczącą warstwą lodu. Teraz kochałem ją jeszcze bardziej i nigdy w życiu nie byłem z siebie tak dumny. Godzinę później Kasia zapukała do mojego pokoju. Jesteś bardzo dzielny. Kocham cię. Śpij dobrze – powiedziała. Długo nie mogłem zasnąć. Następnego dnia nie mogłem oderwać od niej oczu. Całowałem jej buzię i włosy, kiedy ubieraliśmy się na spacer. Poszliśmy przytuleni obejrzeć za dnia miejsce mojej wczorajszej próby. Taflę wody pokrywał gruby lód. Po powrocie Kasia kazała mi czekać w pokoju, bo musi wziąć prysznic. Kiedy stanęła w drzwiach, ubrana tylko w koronkowe majteczki, poczułem że niebo się rozstępuje. Chodź – powiedziała. Usiadła na łóżku i wysunęła stopy przez oczka w czarnych stringach, demonstrując w całej okazałości przepiękną, idealnie ogoloną cipciulkę. Dziewczyna była niezwykła. Równiusieńko opalona, niebiańsko zgrabna, pełna niewypowiedzianego wdzięku. Doskonała w każdym szczególe. Wyciągnęła się na łóżku i podparła łokciami, żeby móc mnie obserwować. Błyskawicznie zrzuciłem ubranie. Widziała wszystko już wczoraj, ale uśmiechnęła się na widok mojego wzwodu. Ukląkłem przy brzegu łóżka. Boże, jak ja całowałem jej stopy. Przepiękne, doskonałe. Nie mogłem się nasycić ich kształtem, delikatnością, zapachem. Kiedy uznała że jest dostatecznie adorowana, przysunęła biodra do brzegu łóżka i rozsunęła kolana. To była najpiękniejsza chwila w moim dotychczasowym życiu. Lizałem każdy milimetr jej sromu, penetrowałem językiem coraz bardziej wilgotną pochwę, co chwila patrząc jej w oczy. Błękit nad błękitami. Cud nad cudami. Cóż to było za uczucie. Po tylu miesiącach oczekiwania smak i zapach tak pięknych, młodych, zdrowych dziewczęcych genitaliów był oszałamiający, nie mniej niż widok cudnej, delikatnej buzi pomiędzy stojącymi z podniecenia na baczność sutkami. W końcu nachyliła się w moją stronę. Całując smukłe, kobiece dłonie wstałem z kolan i położyłem się obok. Wyraz jej oczu był wart wszystkich skarbów świata. Półżywy z pożądania lizałem na przemian aksamitny język i szczyty piersi, całowałem ramiona, pachy, włosy i talię marząc, żeby ta chwila trwała wiecznie. Kiedy Kasia ujęła w swoje smukłe palce mojego penisa i wprowadziła go głęboko do ociekającej wilgocią pochwy, omal nie umarłem z zachwytu. To było jak wniebowstąpienie. Mój język tańczył wokół szczytów najpiękniejszych piersi, a biodra poruszały się rytmicznie w zgodzie z najstarszym prawem natury. Mogłem spuścić się natychmiast, ale męska duma wzięła górę. Skoro potrafiłem wykąpać się w przeręblu, tym bardziej pragnąłem okazać się teraz prawdziwym mężczyzną. Przestałem myśleć o własnym zaspokojeniu, a zacząłem o uczuciu do wspaniałej dziewczyny, która równie mocno jak ja pragnęła rozkoszy, i to ode mnie. Z całej siły starałem się myśleć o czymś innym, podczas gdy jej język raz po raz wślizgiwał się między moje zęby i przybliżał nieuchronny finał. Na szczęście rozkosz najpierw zwyciężyła Kasię. Nie była już w stanie mnie całować, tylko skamlała w najcudowniejszy dla mężczyzny sposób, w rytm poruszającego się w pochwie penisa. Duma i radość z jej szczęścia zdominowały moje podniecenie. Raz po raz zanurzałem w niej swoją męskość, słuchając najpiękniejszego na świecie koncertu. Wreszcie dziewczyna straciła kontrolę. Kiedy skowyt zamienił się w krzyk i poczułem ciepłą falę na podbrzuszu i udach, nie byłem w stanie i straciłem wszelkie powody, żeby dłużej zwlekać. Nikt kto tego nie przeżył nie jest w stanie sobie wyobrazić co czuje mężczyzna, który doprowadził ukochaną kobietę do wytrysku. Uwielbieniu nie było końca. Penis cofał się rytmiczne, żeby za chwilę podążyć do przodu, otrzeć żołądź o wnętrze cudownej pochwy i znów trysnąć fontanną nasienia. Kiedy skończyliśmy spazmować spojrzałem w jej pełne uwielbienia oczy i całowałem od stóp do głów. Wreszcie byłem prawdziwym, spełnionym mężczyzną, a przed nami tyle dni. Ranek powitał nas jeszcze większym mrozem. Nie ubieraliśmy się. Kasia nagusieńka robiła śniadanie, a ja chodziłem za nią i całowałem bez przerwy oliwkowe piersi, plecy i pośladki. Rozpraszało ją to nieuchronnie. W pewnym momencie strąciła ze stołu filiżankę z kawą. Głupstwo, zaraz to sprzątnę – powiedziała. Chciałem jej pomóc, ale nie mogłem. Kasia wycierała na kolanach podłogę, a ja klęczałem za nią i bez przerwy lizałem jej odbyt. Pożądanie było silniejsze ode mnie. Marzyłem żeby penetrować ją analnie, ale byliśmy dopiero na początku drogi. W pewnym momencie odwróciła się i pięknym uśmiechem potwierdziła, że w pełni akceptuje moje zachowanie. Po śniadaniu wzięła mnie za rękę. Teraz ja ci udowodnię, że jestem równie prawdziwą kobietą, jak ty mężczyzną. Tylko musisz wyrąbać lód. Jeśli chcesz, możesz mi towarzyszyć. Nie mogłem odmówić. Objęci pobiegliśmy wprost do przerębla. Bez sauny. Podziwiałem jak Kasia bez cienia grymasu zanurzała się w lodowatą toń. Nie stała, ale pływała. Nawet nie czułem zimna, kiedy zanurzyłem się za nią. Miłość zdominowała wszystko. Po minucie pobiegliśmy do domu. Ona wycierała mnie, a ja ją. Zaraz się rozgrzejemy – powiedziała i zaprowadziła mnie do jej sypialni. Wszystko tu miało jej zapach, od pościeli poczynając. Dziewczyna całkowicie przejęła inicjatywę. Kiedy jeszcze lekko trząsłem się z zimna zsunęła mi napletek i zaczęła lizać penisa. Stanął natychmiast jak żołnierz na warcie, a ja pogrążałem się coraz bardziej w rozkoszy. Wreszcie wstała i zaprosiła do łóżka. Cóż to było za lizanie. Upajałem się smakiem jej sromu, podczas gdy kobiecy język tańczył wokół mojej żołędzi. I dziękowałem w myślach jej mądrości. Gdyby nie lodowata kąpiel, już dawno bym się spuścił. Czy chcesz tak jak przed śniadaniem? – zapytała. Fala uwielbienia pogrążyła mnie doszczętnie. Wszystko rozumiała, odgadywała. Na wszystko się zgadzała. Kasia uklękła na łóżku, a ja znów lizałem jej odbyt wiedząc, że tym razem to dopiero początek. Kiedy podniecenie osiągnęło apogeum wsunąłem penisa w tak doskonale wylizane miejsce. Coś cudownego. Ruchy frykcyjne w odbytnicy połączone z manualnymi pieszczotami sromu wywoływały obopólną reakcję. Co chwilę całowałem jej plecy. Nie wstydziłem się już skamlać z rozkoszy. Ona nigdy nie wstydziła się niczego. Kiedy poczułem na dłoni ciepłą falę kobiecego szczęścia, nie miałem na co czekać. Gejzer spermy tryskał raz po raz, a ja po prostu konałem z rozkoszy. Marzyłem o niemożliwym. Żeby lizać ją całą i jednocześnie mieć orgazm. Żeby szczytować, a jednocześnie pożądać. Żeby tę jedyną zabrać w bezpowrotną podróż do muzułmańskiego raju... Niestety. Kasia wyjechała do Argentyny. Jej ojciec został ambasadorem. A ja zostałem z najpiękniejszymi wspomnieniami.  

Alex

bieniek

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2283 słów i 12820 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik bieniek

    Przepraszam za tak banalny nick i dziękuję za uznanie. Napisałem jeszcze opowiadanie "Naukowiec", ale trzeba długo szukać. Chyba w kwietniu 2013. Pozdrawiam :)

    19 cze 2014

  • Użytkownik ss

    Good

    16 cze 2014

  • Użytkownik nie mam pomyslu na nick...

    To opowiadanie jest po prostu idealne. Mysle tak, moze dlatego, ze jestem kobieta... Szczegolowy opis sytuacji, opowiadanie przesycone namietnoscia i pozadaniem. Imponuja mi tacy faceci, to jest prawdziwy mezczyzna. Opowiadanie nie dosc, ze bardzo pobudza wyobraznie dzieki czemu podniecenie rosnie w odpowiednim tempie, to jeszcze samo w sobie jest piekne, romantyczne. Poprosze wiecej opowiadac pisanych na tym poziomie! :)
    +Przepraszam za bledy, pisze z telefonu.

    16 cze 2014