Żyję cz.10

** Natalka **

Wszyscy mnie ostrzegali przed Calito. Zaczynałam się bać. Alberto na każdym kroku karze mi na siebie uważać. Gdy przyszedł do samochodu pod pretekstem rozmowy ze mną to na początku się przestraszyłam, ale gdy powiedział mi, że podobam się Pawłowi to zbladłam. Ponoć widać to na kilometr. W nosie to miałam. On nie był taki zły tylko ja nie szukałam chłopaka. Było dla mnie za wcześnie. O wiele za wcześnie. Moje ,, rany" jeszcze się nie zabliźniły. Te wspomnienia ciągle do mnie wracały.  
Rozpakowałam zakupy i zeszłam na dół w poszukiwaniu Alicii. Była w kuchni i przygotowywała kolację. Przywitałam się z nią i opowiedziałam jej o rozmowie z Alberto, a ta przyznałam mu jedynie rację. Trudno się mówi. Po naszej rozmowie poszłam do swojego pokoju. Na dworze było strasznie ciepło mimo tego, że zbliżał się wieczór. Coś mi się przypomniało, więc zerknęłam na kalendarz i się nie pomyliłam. Za dwa tygodnie urodziny mojej mamy. Od razu przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Wzięłam swoją komórkę i zadzwoniłam do pani Joasi. Odebrała po czterech sygnałach.
- Halo? - zapytała.  
- Dzień dobry - przywitałam się.  
- A, to ty. Dzień dobry. Stało się coś? - zaniepokoiła się.  
- Nie skądże. - odparłam i usłyszałam jak pani Joasia oddycha z ulgą. - Nie długo są urodziny mojej mamy i przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
- Pamiętam.  
- Myślałam o tym, żeby zrobić jej przyjęcie niespodziankę.  
- To świetny pomysł - pochwaliła. - Judyta nie świętowała tego dnia od kiedy straciła ciebie, więc jestem pewna, że się ucieszy.  
- Mogłybyśmy się jutro spotkać i omówić szczegóły? - zaproponowałam.
- Oczywiście. Jutro mam wolne i Judyta też, więc chciałyśmy zabrać ciebie i Pawła na plażę. Myślę, że porozmawiamy jak pod pretekstem kupienia czegoś do picia pójdziemy do sklepu.  
- Super. Muszę już kończyć, bo mama wróciła. Do jutra - pożegnałam się i szybko rozłączyłam, gdyż drzwi do mojego pokoju się otworzyły i stanęła w nich mama, czyli tak jak podejrzewałam. W ręce miała reklamówkę.  
- Cześć mamo.  
- Część kochanie. Kupiłam ci coś - powiedziała i podała mi reklamówkę. Znajdował się w niej strój jeździecki i buty. Wyciągnęłam i przymierzyłam. Wszystko pasowało jak ulał.  
- Dziękuję - powiedziałam i ją przytuliłam. Widziałam jak jej oczy się zaszkliły.
- Cieszę się, że uśmiech coraz częściej wita na twoich ustach. - wyszeptała.  
- Chodźmy na kolację, bo zaraz ja się rozpłaczę.  
Tak jak powiedziałam tak też zrobiłyśmy. Alicia przygotowała zupę pomidorową. Jak zwykle była przepyszna. Po kolacji udałyśmy się do salonu, aby porozmawiać.  
- Mamo, kiedy idę do szkoły? - zapytałam jak usadowiłyśmy się na kanapie.  
- Już za trzy dni. - oznajmiła. - Paweł zaproponował, że będzie po ciebie przyjeżdżał, bo ma po drodze.  
- Aha - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.  
- Zauważyłam, że mu się spodobałaś.  
- Zakończmy ten temat - powiedziałam krótko.  
- Dobrze. Jutro po południu jedziemy z Judytą i Pawłem na plażę.  
- Naprawdę? - udałam, że nic nie wiem.  
- Tak. O czternastej pojedziemy po nich.  
- Masz kogoś? - wypaliłam.
- Nie - speszyła się i odwróciła wzrok.  
- Najwyższy czas kogoś znaleźć. Ja nie mam nic przeciwko temu. Będę cieszyła się twoim szczęściem. - powiedziałam. Dałam jej buziaka w policzek i poszłam do swojego pokoju. Poszłam do łazienki, aby wziąć prysznic. Szybko się z tym uporałam i kilkanaście minut później leżałam w łóżku z tabletMem. Postanowiłam rozplanować przyjęcie. Ułożyłam cały plan przyjęcia. Musiałam jedynie dogadać się z panią Judytą. Nastawiłam budzik na piątą rano i udałam się do krainy Morfeusza.

Znudziłam się przed budzikiem przez koszmar. Po raz kolejny słyszałam we śnie płacz dziecka. Ostatnio nie nawiedzały mnie koszmary o moim ojcu tylko o nienarodzonym maleństwu. Była dopiero 4.10, a ja wiedziałam, że nie uda mi się zasnąć. Wyciągnęłam z garderoby strój jeździecki i poszłam wziąć prysznic.
Zrobiłam sobie kanapkę i poszłam do stajni.  
- Cześć Piorunie - powiedziałam do konia głaskając go po głowie. Wyciągnęłam że schowka skrzynkę, w której były przybory do czyszczenia Pioruna. Dokładnie go wyszczotkowałam, rozczesałam grzywę i zabrałam się za czyszczenie kopyt. Przednie dał, ale gorzej było z tylnimi. Dałam mu jabłko i starałam się go uspokoić. Dopiero po kilku minutacha mogłam dokończyć czyszczenie kopyt. Na szyję nałożyłam mu line i poszliśmy na wybieg. Trzymałam za line i prowadzałam konia. Później założyłam mu na grzbiet kocyk z obciążnikami i dalej wykonywałam wcześniejszą czynność. Gdy nadeszła już pora śniadania, poszłam do domu.  


-------------------------------
Wiem, że zawaliłam. Moja wena zniknęła. Przepraszam. Postaram się coś jeszcze wymyśleć i dodać dzisiaj, ale nie obiecuję. Jeszcze raz Was przepraszam.

Lovcia

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 963 słów i 5063 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik Zaslodko

    Jak wena poległa to szukaj inspiracji :) Nie zmuszaj się do pisania i patrz pozytywnie :) A opowiadanie mega <3 :*

    28 lip 2016

  • Użytkownik Lovcia

    @Zaslodko Dziękuję

    28 lip 2016

  • Użytkownik Lovcia

    Wiem, że długo już czekacie na kolejną część. Bardzo was przepraszam. Tak jak wspominałam postaram się do jutra coś dodać. Wiem, że to nie zastąpi opowiadań, ale zapraszam do czytania i komentowania moich ,, złotych myśli" i fraszek, które również są na lolu.

    18 lip 2016

  • Użytkownik Disck

    Super :* Kiedy kolejna?

    17 lip 2016

  • Użytkownik Lovcia

    @Disck Nie mam zielonego pojęcia :/ Teraz nie mam czasu, ale wieczorami staram się pisać po parę zdań i myślę, że do środy coś dodam.

    17 lip 2016

  • Użytkownik Misiaa1012

    Wciągające,czekam na więcej ❤ cudeńko ????

    15 lip 2016

  • Użytkownik Lovcia

    @Misiaa1012 Dziękuję <3

    15 lip 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część czytałam dzisiaj od pierwszej części. :) i czekam już na next. :*

    13 lip 2016

  • Użytkownik Lovcia

    @cukiereczek1 Dziękuję  :kiss:

    13 lip 2016

  • Użytkownik Karolina12

    Zgadam sie z @koniuu w 100% ❤

    13 lip 2016

  • Użytkownik Lovcia

    @KontoUsunięteina12  <3

    13 lip 2016

  • Użytkownik koniuu

    Wena zniknęła? Tobie? Coś ci się pomyliło. To jest cudowne! Wspaniałe, najlepsze! Zajebiscie się czyta! Pragnę więcej więcej i więcej!  <3 <3 <3

    13 lip 2016

  • Użytkownik Lovcia

    @koniuu Dziękuję.  :kiss:

    13 lip 2016