Wielki reportaż - część 2 - ŁATWY TRUD

Dwa miesiące do odjazdu zleciały niezwykle szybko. Lena musiała załatwić sobie urlop dziekański na uczelni, skończyć krótkie służbowe projekty, złożyć papiery o wizę. Pakowanie, o dziwo, nie sprawiło jej dużego kłopotu i teraz siedziała na wielkiej walizie przed swoim blokiem dzierżąc w dłoniach, średniej wielkości skórzany plecak.
Tak, sprawy zawodowo-urzędowe poszły jej dobrze, gorzej z rodzinno-społecznymi. I to kompletnie nie z tej strony z której się spodziewała! Kogoś na jej miejsce do mieszkania znalazła bardzo szybko, mimo że to właśnie o to Lena martwiła się najbardziej. W M3 na Lipnickiej miał odtąd mieszkać chłopak jej (już byłej) współlokatorki, z czego cała trójka bardzo się cieszyła. Najgorzej poszło Lenie z najbliższą rodziną. Nieinteresujący się nią na codzień rodzice nagle uznali, że koniecznie muszą wybić jej z głowy wyjazd na Ukrainę. Mama, która niejednokrotnie zapomniała o urodzinach córki, dzwoniła do niej codziennie opowiadając jak to na tej Ukrainie źle i co jej się tam B-E-Z-W-Ą-T-P-I-E-N-I-A stanie. Tato, co do którego Lena nie była przekonana czy zawsze pamiętał jej imię, obecnie bombardował jej messengera linkami do dziwnych artykułów o morderstwach w tymże kraju. Dziewczyna nie miała pojęcia co im się stało. Jasne, zdawała sobie sprawę z zagrożeń związanych z jej wyjazdem, ale uważała, że rodzice zbyt panikują. A że zazwyczaj nie obchodziła ich totalnie, czego zresztą zbytnio nie ukrywali, to nagła przemiana dziwiła podwójnie. Znajomi też trochę szaleli. Większość uznała, że Lena jest niemądra, nieodpowiedzialna i "szuka guza". Oberwało się jej też za dziekański, bo przecież "kto to widział, żeby zostawiać takie fajne studia i robić 'niewiadomoco' ". Dziewczyna chwilami załamywała się nad głupotą innych, ale zazwyczaj po prostu wzruszała ramionami i z uśmiechem przypominała, że to jednak JEJ życie.
Młoda dziennikarka z niecierpliwością spojrzała na zegarek. Reszta jej ekipy wyjątkowo się guzdrała, albo wpadła w sam środek ogromnych korków. Cieszyła się na samą myśl, że najbliższy rok spędzi właśnie z tymi ludźmi - Kaziem, który miał pełnić rolę kierowcy i ewentualnego kucharza, Boniem - filmowcem i dźwiękowcem zarazem oraz Karolinką - czyli żoną Bonia, która była odpowiedzialna za wizaż. Miał z nimi jechać również fotograf, ale Lena nadal nie wiedziała kto będzie pełnił tę zaszczytną rolę. Za każdym razem, gdy pytała o niego Rysia, ten nabierał wody w usta. Za dużo jednak było rzeczy do załatwienia, spraw do ogarnięcia i rozmów do przegadania, żeby dziewczyna tworzyła teorie spiskowe nad dziwnym zachowaniem Naczelnego. Nagły dźwięk klaksonu otrzeźwił młodą kobietę. Zagubiona w labiryntach własnego umysłu, nawet nie zauważyła kiedy podjechał wściekle żółty van - jasny znak, że oto zaczyna się jej Wielka Podróż, której zwieńczeniem będzie Wielki Reportaż. Energicznie podniosła się z walizy, gotowa na nowy etap życia. Przywitała się mocnym uściskiem z Kaziem, oddała mu swój bagaż, by mógł go wrzucić do bagażnika i ruszyła w stronę drzwi auta. Rozsunęła je jednym szybkim ruchem i radosne CZEŚĆ WSZYSTKIM zamarło na jej ustach.  

_____________________________________________________________
dziś wyjątkowo, w ramach przełamywania się dwa rozdziały jednego dnia! :D Przecinki to u mnie zło, za wszelkie źle umiejscowione serdecznie przepraszam :<

Diencephalon

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i przygodowe, użyła 627 słów i 3588 znaków. Tagi: #miłość #podróże #przygoda

3 komentarze

 
  • agnes1709

    Dlaczego takie krótkie, proszę Pani? :D

    5 wrz 2017

  • rosee00

    Nie można rozsunąć drzwi samochodu haha...poprzednie było lepiej napisane ale i tak jestem ciekawa co dalej  ;)

    27 sie 2017

  • Somebody

    Nie jest tragicznie z tymi przecinkami. Ogólnie nadal jestem zadowolona, że trafiłam na twoje opko ;)

    25 sie 2017

  • Diencephalon

    @Somebody  bardzo dziękuję! :)

    26 sie 2017