Wielki Łun spadł na ziemię z nieba. Ludzie myśleli, że to kometa albo inne gówno, ale to była istota o wyglądzie kozy i umyśle delfina. Stworzenie owo potrafiło odmieniać swą postać, a także na przykład przerabiać szczury na pieczone szczury. Zaledwie po chwili przypominało już starego człowieka, ale pokrzywionego niczym makaron świderki. Wielki Łun chciał olśniewać swą urodą kobiety, a w obecnym stanie wszyscy od niego uciekali albo obrzucali wyzwiskami. To było niepojęte, więc zmienił się w przystojnego chłopaka, nastolatka, niczym Krzysztof Ibisz. Telepatycznym pociskiem usmażył szczura i zjadł go, a potem ruszył przed siebie. W końcu drogę przegrodził mu zwodzony most. Pech chciał, że był on podniesiony. W pobliżu leżał człowiek, zjedzony przez sępy i nadgryziony przez szczury. Łun poznał już kilka ludzkich słów, więc spróbował zaczepić osobnika.
– Przepraszam. Która jest godzina? – zapytał.
Tamten jednak wciąż leżał bez ruchu. Po chwili odpadła mu głowa. Łun zrozumiał, że ten człowiek miał pecha. Skoro odleciała mu głowa, to raczej sobie nie pogadają. Niestety most nadal był podniesiony, a po takim to nawet fakir nie przejdzie. Pod nim zaś wesoło płynęła rzeczka.
- Chyba lepiej jak przejdę dołem – zastanawiał się Łun.
Szybko zdecydował i zsunął się ze skarpy. Na brzegu rzeki leżał facet, który również wyglądał na bardzo nieżywego.
– Przepraszam. Która jest godzina? – ponownie spróbował Łun.
- … alaj – odparł grzecznie tamten. Zalatywało od niego różnymi nieprzyjemnymi woniami.
- Ten chyba też nie żyje – pomyślał Łun. – Już śmierdzi, rozkłada się. Muszę coś z tym zrobić.
Łun użył swych telepatycznych mocy i usmażył faceta, a potem go zjadł. Później zmienił się w łabędzia, by móc płynąć swobodnie, a przy tym dobrze wyglądać. Pech był jednak nierozerwalnie związany z mostem, sterczącym i nie mogącym opaść niczym penis u chorego na priapizm. Gdy Łun przepływał pod nim w ciele łabędzia, wypatrzył go myśliwy i spróbował upolować. Pech jednak odbił się od przybysza z kosmosu i uderzył w kłusownika, który natychmiast dostał ataku podagry. Łun wyszedł z wody już jako piękna kobieta i ruszył w dalszą drogę, odprowadzany spojrzeniem poruszonego myśliwego.
Dodaj komentarz