Studniówka Mai 2

-Oskarku! Chodź no tu na chwilę!

Oskar tak się wzdrygnął, że prawie upuścił zapalniczkę. Próbował wykraść tacie kilka papierosów z kieszeni od kurtki. Ostatnio było u niego krucho z kasą, więc co miał robić?
- Kurwa!- zasyczał pod nosem

- Mam on kradnie!- wrzasnęła jego siostra z małego pokoju, nie podnosząc wzroku znad ekranu tableta. Pewnie znowu gra w te swoje bzdurne ubieranki i robienie hamburgerów.
- Zamknij się!- nie wytrzymał Oskar, i sekundę potem udało mu się wyciągnąć trzy papierosy. Schował je niepostrzeżenie do kieszeni bluzy z napisem Nike.
- Oskar, idź do piwnicy po siatkę ziemniaków i słoik z buraczkami, chcę robić obiad!
Oskarowi  było to na rękę. Od razu ubrał adidasy i wyszedł na klatkę schodową. Od razu zapalił papierosa. Zaciągnął się głęboko i od razu poczuł się lepiej.
- Tak jest…- wymruczał do siebie, uśmiechnął się i poczuł się jak pan.

W piwnicy było ciemno i jak zawsze śmierdziało smarem, papierosami i benzyną. Oskar przeszedł się korytarzem wzdłuż drzwi i przyglądał się kłódkom. Od jakiegoś czasu włamy nie szły. Paweł też jakoś odpuścił, Oskar sam też mało działał. Przydało by się ukraść parę rzeczy, w szczególności teraz, gdy doskwierał mu tak bardzo brak gotówki. Chłopak pochylił się nad jednym z zamków i świecąc sobie dodatkowo komórką, próbował zobaczyć czy dałoby się to łatwo otworzyć. Był tak zamyślony, że w ogóle nie usłyszał kroków za nim.

- A więc to prawda?!- usłyszał oskarżycielski ton. Wystraszył się dzisiaj po raz drugi.
- Co?- zapytał zaskoczony.
- Te włamy, jesteś zwykłym złodziejem – powiedziała Maja, drżąc trochę z zimna, a trochę z emocji. Skrzyżowała ręce i stała tak przed Oskarem, wbijając w niego wzrok- Skończ z tym, albo na ciebie doniosę.  
Roześmiał się w głos. Z jego strony była to tylko próba zamaskowania strachu, jednak Maja o tym nie wiedziała.
- Mówię serio. Obiecaj, że z tym skończysz.
- Dobra…
- Obiecaj!
- Obiecuję- odpowiedział Oskar, jednak może trochę rozbawiony tą sytuacją- A księżniczka po co przyszła do tej śmierdzącej piwnicy?
-Po ziemniaki- odpowiedziała chłodno
-Ooo to przepraszam!- podniósł ręce do góry, cały czas się śmiejąc
-No ja myślę, przyjmuję, za niedzielę też.
-Jaką niedzielę ?- szczerze zdziwił się Oskar.

Maja odwróciła się na pięcie i poszła po schodach do góry, prowadzących na klatkę schodową. Zgasiła światło i zamknęła za sobą drzwi.

„Co za jędza.”- pomyślał i zaczął po ciemku otwierać kłódkę swojej piwnicy . Idąc do domu, cały czas myślał o co jej chodziło. O jaką niedzielę. Męczyło go to aż do późnego wieczora, gdy w końcu, zaraz przed położeniem się spać przypomniał sobie, że to była ta sama nawiedzona laska, która z zamkniętymi oczami spacerowała po ulicy.

Oskar zamyślił się przez chwilę. Nawet fajna z niej dziewczyna.

misia201603

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 561 słów i 2993 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik lukipl

    Ciekawe :) daj następny.

    8 gru 2016