Słodycz Piekła

Pierwsze spotkanie

Zauroczenie. Zachwyt. Euforia. Gdy ją zobaczył, to było jak wybuch supernowej. Tak rodzą się gwiazdy. Z trudem nad sobą zapanował. Chciał ją wziąć w ramiona. Całować. Dotykać. Kiedy zobaczył jej towarzysza, to było jak kubeł zimnej wody. Trzymali się za ręce. Nie! Nie! Nie!

- Sebastianie? – Mathias położył mu rękę na ramieniu.

Chłopak spojrzał na niego błędnym wzrokiem.

- Słucham? – zapytał nieobecnie.

- Coś się stało? Stoisz jak słup soli – zganił go mężczyzna.

Sebastian z trudem przełknął ślinę.

- To ona. Znalazłem ją.

Spojrzenie Mathiasa natychmiast się ożywiło. Podążył za wzrokiem chłopaka.

- Blondynka? Ta z tym lalusiem? – upewnił się. Chłopak potwierdził skinieniem głowy. – Weź ich stolik, musi cię zobaczyć – zarządził Mathias, a Sebastian, który nagle zdobył nowy cel, natychmiast zabrał się do pracy.

~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~

To była ekskluzywna, bardzo popularna i bardzo droga restauracja. Jedna z tych, które Lisanna lubiła najmniej. Mimo to przyszła tutaj, bo tego oczekiwał od niej Patrick. Wiedziała również dlaczego ją tu zaprosił. Chciał się oświadczyć. Zrobi to, a ona powie tak. Było jej z nim dobrze. Wygodnie. Kochała go. Chyba. Miała zaledwie dwadzieścia jeden lat. Nie chciała jeszcze brać ślubu. On jednak był znacznie starszy. W czerwcu skończy dwadzieścia siedem. Rozumiała, że dla niego to odpowiednia pora. Wiele rzeczy była w stanie zrozumieć i zaakceptować, zwłaszcza, że nie widziała dla siebie żadnej innej opcji. Patrick miał dobrą pracę, założą rodzinę, będą mieli domek za miastem, dzieci i psa. To o czym marzą wszystkie kobiety. No prawie wszystkie. Bo na pewno nie ona. Za to w ten sposób spełni marzenia swojej matki. Tak, to właśnie powinna zrobić.

- Kochanie, zamyśliłaś się – przerwał jej Patrick.

- Tak, przepraszam – odpowiedziała jak zwykle dziewczyna, gdy on krytycznie pokręcił głową.

Podszedł do nich kelner. Rozłożył przed nimi karty. Lisi przyjęła swoją, dziękując mu uprzejmie i nie podnosząc wzroku. Kiedy wybrali, wrócił do nich, by przyjąć zamówienie. Odbierając od niej kartę, niechcący musnął jej dłoń. Zadrżała. To było coś… niesamowitego. Spojrzała na niego zaskoczona. Niemal zachłysnęła się powietrzem. Z trudem zapanowała nad własnym oddechem. W jej brzuchu harcowało stado wściekłych motyli. Kiedy kelner odszedł, natychmiast wstała.

- Przepraszam, muszę do toalety – usprawiedliwiła się Patrickowi i niemal wybiegła na dwór.

Z radością wdychała chłodne, wiosenne powietrze. Był piękny majowy wieczór. Lisi zaczęła się zastanawiać czy przypadkiem nie zwariowała. Nie miała pojęcia co to było, wydawało się jednak zupełnie nierealne. Zauroczenie? Miłość od pierwszego wejrzenia? Coś takiego zwyczajnie nie istniało. Chłopak owszem, był przystojny. Miał odrobinę potargane, brązowe włosy, w kolorze o ton ciemniejszym od gorzkiej czekolady i niezwykłe, orzechowe oczy. Dodatkowo był szczupły i nieco szerszy w ramionach. Miał przyjemne rysy twarzy i był gładko ogolony. Przymknęła oczy, zdając sobie sprawę, jak dużo zapamiętała. Wiedziała nawet jakie miał na sobie buty.

- Śliczny wieczór, prawda? – niemal podskoczyła, słysząc za sobą czyjś głos.

Nie musiała się odwracać, żeby wiedzieć, że to on. To co działo się z jej żołądkiem, to jak bardzo pragnęła do niego podejść, samo starczało za odpowiedź.

- Tak, bardzo ładny – wydusiła z siebie.

- Mam na imię Sebastian – przedstawił się, ku jej wielkiemu zdumieniu – a ty wyglądasz, jakbyś wcale nie chciała tam być – wskazał wnętrze restauracji.

Zarumieniła się. Czy aż tak bardzo to widać?

- Jestem Lisanna – odpowiedziała mu grzecznie – i nie masz racji. Chodzi o to, że mój chłopak chce mi się dzisiaj oświadczyć. Denerwuję się, to wszystko.

Skinął głową, jakby okazując zrozumienie.

- Zgodzisz się? – zapytał.

Tak, powinna powiedzieć. Nie! Krzyczało w niej wszystko.

- Nie wiem – szepnęła niezdecydowana.

Nagle znalazł się bliżej niej. Blisko. Zdecydowanie zbyt blisko. Zanim zdążyła się zorientować, składał na jej ustach miękki, delikatny pocałunek. Wszystko wokół zamarło. Jej własne serce przestało bić. Spod jej stóp osunęła się ziemia. Wszystko to trwało może pięć sekund, ale ona czuła się, jakby całowali się setki lat.

- Zastanów się nad tym – zamruczał tuż przy jej uchu, a potem bez żadnych wyjaśnień zniknął w budynku restauracji.

~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~

Sebastian ledwo nad sobą panował. Za mąż! Wychodziła za mąż! Emocje brały górę nad rozsądkiem. Gdyby nie Masthias… Mężczyzna obserwował go w spokoju. Do czasu.

- Zabiję sukinsyna! Zabiję go! – zagroził.

Mathias westchnął.

- Nie zrobisz tego – oznajmił chłodno.

- Dlaczego?! – zapytał zbuntowanym głosem Sebastian.

- Bo wtedy ona cię znienawidzi i tyle będziesz z tego miał. Poczekaj. Wszystko się ułoży. Potrzebuje czasu, żeby się z tym oswoić.

- Nie mam czasu! – wybuchnął chłopak.

- Masz. Tyle ile będzie potrzeba.

- Jeżeli ona mu nie odmówi, to nie ręczę za siebie!

- I co zrobisz? – zapytał spokojnym, niemal znudzonym głosem mężczyzna. – Zamkniesz ją w klatce? Przywiążesz do łóżka? Sama musi do ciebie przyjść. Jeżeli to rzeczywiście ona… – dodał powątpiewająco.

- Przyjdzie! – odpowiedział pewnym głosem Sebastian.

~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~

Zrobiła to! Naprawdę! Nie przyjęła jego oświadczyn! Choć może na tyle nie miała odwagi… Odpowiedziała mu, że musi to jeszcze przemyśleć. Wiedziała, że jak na nią, jest to duży sukces. Przyjęłaby oświadczyny, gdyby nie ten chłopak… Sebastian… Gdyby nie jego pocałunek. To on pozwolił jej odmówić. Dał nadzieję, że gdzieś tam może być coś jeszcze. Kiedy wyszli z budynku, padało. Patrick, jak przystało na dżentelmena, poszedł po samochód, który zostawił dwie ulice dalej. Gdy tak stała, czekając, on stanął obok niej.

- Nie zgodziłaś się? – upewnił się z jakimś dziwnym napięciem w głosie.

- Nie – przyznała cicho Lisi.

Uśmiechnął się szczerym, chłopięcym uśmiechem.

- To cudownie! – oznajmił radośnie, ku jej zaskoczeniu podnosząc ją z ziemi i okręcając dookoła.

Gdy ją postawił, przylgnęła do niego całą sobą. Chciała tak zostać. W jego ramionach. Na zawsze. Odskoczyła natychmiast, gdy tylko usłyszała warkot silnika. W jej wzroku było pytanie. Niema prośba, której bała się wypowiedzieć nagłos.

- Szybciej niż myślisz – wyszeptał, gdy wsiadała do samochodu.

cdn.

Miye

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1143 słów i 6738 znaków.

11 komentarze

 
  • Użytkownik Miye

    Pierwszeństwo ma mój prywatny blog i niczego nigdy nie publikuję dopóki nie pojawi się na nim. Także nowe teksty oraz kolejne fragmenty znaleźć można właśnie tam. Link w profilu.

    22 kwi 2014

  • Użytkownik Blackgirl

    Będziesz tu wogóle coś dodawać ? Bo widzę że sobie odpuściłaś całkiem

    22 kwi 2014

  • Użytkownik She

    Wiem . Byłam na blogu ale czytam na telefonie i "obcina " mi połowę opowiadania :-( a są naprawdę super

    18 kwi 2014

  • Użytkownik Miye

    Hehe :) autorka jest dostępna jak ma włączony komputer lub tableta, obecność fizyczna nie jest potrzebna. Zapraszam na bloga, gdzie znajduje się zarówno to jak i wiele innych opowiadań - link w profilu.

    18 kwi 2014

  • Użytkownik She

    Halo kiedy kolejna część ? Bo widzę że autorka jest dostępna :-(

    18 kwi 2014

  • Użytkownik Lena

    Kiedy kolejna część któregoś z opowiadań . Na Twoim blogu nie da się czytać . Ucina w połowie tekstu :-(

    18 kwi 2014

  • Użytkownik Ala

    Bardzo interesujące to opowiadanie :) super

    18 kwi 2014

  • Użytkownik agusia16248

    Bardzo dobre pisz dalej!!

    18 kwi 2014

  • Użytkownik Lena

    Fantastyczne . Pisz dalej proszę . Róże też pisz :-*

    18 kwi 2014

  • Użytkownik An.

    Cudowne <3 kiedy bd następna część?:)

    18 kwi 2014

  • Użytkownik Lilith

    O jezu <3 Masz cudowne opowiadania :) Czekam na następną!^^

    18 kwi 2014