Różnica wieku cz 4

Jak zaplanowali, tak też i zrobili: ulokowali babcię u Darka. Oczywiście, babcia nie chciała się zgodzić, zapewne było jej wstyd, że obcy człowiek przejął opiekę nad nią, kiedy córka nie pomyślała o tym. Nad wyraz dorośle postąpili dzieci Darka, oboje czekali na powrót ojca z Bydgoszczy. Pokój wysprzątany na cacy, czekał na nową lokatorkę. Ze względu, że babcia wymagała jeszcze całodobowej opieki, to Darek sprowadził wykwalifikowaną pielęgniarkę, na która także oczekiwał przygotowany pokoik obok pokoju babci. Beata dała znać rodzicom, że babcia znajduje się u Darka, ale tu kolejny raz zaskoczyła ją mama: tego dnia nie miała czasu odwiedzić matki, bo była umówiona na kawę z przyjaciółką. Prawie natychmiast po telefonie zjawił się jednak tata. Babcia nie była chodzącą, ale mogli ją przemieszczać wózkiem. Po wykonaniu kilku telefonów wózek miał się zjawić następnego dnia. Był piękny sierpniowy wieczór, więc postanowili go spędzić na tarasie. Nie namyślając się wiele Darek wziął babcię na ręce, dziewczyny wzięły koce i została babcia posadzona jak na tronie. Zwróciła się do zięcia, kiedy akurat byli sami:
–     Krzysiek, prawda, że trafił się Beatce prawdziwy skarb?
–     Dlatego, mamo, wywiozłem ją z domu. Wiem, że jesteś przeciwna związkom bez ślubu, ale córcia bardzo męczyła się. Rozkwitła od przedwczoraj jeszcze bardziej. Żeby tylko Krysia zaakceptowała Darka.
–     No właśnie, a moja córka nie zjawiła się? Co się z nią dzieje?
–     Mamo, Krysia zawsze miała swój świat. Mota się zapewne jak tu wyjść z twarzą z całej tej sytuacji. Nie mogła uwierzyć, że Darek wziął Cię do siebie. Idąc jej tropem myślenia, to chłopak czyha na twoją ziemię.
–     Krzysztof, za tyle dobrego serca, ile mi okazał, a z początku to Beata nie była jeszcze z nim, to w tej chwili zapiszę mu wszystko bez mrugnięcia okiem, chociaż on na pewno by się obraził. Słyszałam, że przeszedł swoje w życiu. Jego dzieci też są niesamowite, żeby tak bez mrugnięcia okiem zgodzić się, aby po domu kręcili się obcy ludzie, w dodatku chorzy i niepełnosprawni?  Naprawdę, Beata nie mogła lepiej trafić.
–     Już idą. Córcia, mówiłem babci, że rozkwitłaś od przedwczoraj.
–     Bo tak jest, tatusiu.
–     Staram się, aby uśmiech nie schodził z jej twarzy, Krzysiek. Poza tym, pozwól kochanie, że powiem...
Nie dokończył, bo nadbiegła Patrycja i oznajmiła:
–     Słuchajcie, mamy gości. Babcia z dziadkiem przyjechali. Chcą poznać babcię Jadzię.
–     Tyle szumu wokół mnie...
–     Babciu, ani słowa więcej.
Przemek wprowadził na taras rodziców Darka, a Pati zabrała się za przedstawianie:
–     Poznajcie naszą nową babcię Jadzię i nie znacie przecież taty Beti, prawda? Tak więc poznajcie też pana Krzysia. A to są nasi kochani dziadkowie: babcia Jola i dziadek Romuald. Tatku, jak to wspaniale, jak jest w domu tak wesoło!!!
–     Tak Pati, masz rację, jest wspaniale, a to wszystko za sprawą Beatki.
–     Przestań Darek gadać głupoty. Jaki mój w tym wkład?
–     Beata, nasz syn odżył od kilku tygodni. I to jest Twoją zasługą.
Usłyszeli klakson od bramy.
–     Następni goście?
–     Zdaje mi się, że to Twoja siostrzyczka, Darek.
–     Zjazd rodzinny zrobiliście, czy co? Jest faktycznie sowizdrzał, moja nieodrodna siostra... A Was co tu sprowadziło?
–     Wpadłam zobaczyć co słychać u mojej przyjaciółki. Zapomniałaś o mnie, Beti?
–     Gośka, ostatnio tak dużo dzieje się wokół mnie, ale nadrobimy to, prawda?
–     Ja myślę! Inaczej nie daruję Ci.
–     Poznajcie moją babcię Jadzię i mojego tatę. Babciu, to jest, jak już zdążyłaś zauważyć, siostra Darka – Małgorzata i jej mąż – Bogdan. Pogadajcie sobie, a ja przygotuję...
–     Siedź, Beti. Jeszcze tym razem wyręczymy Was.
–     Tylko jakbyście chcieli coś ogłaszać, to zaczekajcie na nas.
–     Słucham?
Wszyscy spojrzeli na Darka i Beatę z  zaciekawieniem. Ci też spojrzeli sobie w oczy i roześmieli się:
–     Darek, widzę, że tych dwoje młodych ludzi ma w sobie żyłkę do knowań, podobnie jak Twoja siostrzyczka. Pani Jolu, czy to nabyte z mlekiem matki?
–     Beatko, nieraz komuś potrzeba trochę dopomóc, prawda synku?
–     Przy Was trudno o czymś pomyśleć, abyście nie brali sprawy w swoje ręce. Kochanie – tu zwrócił się do Beaty – czy nadal  podtrzymujesz swoją decyzję? Uprzedzam, że oni są nieraz okropni. A więc?
–     Skoro powiedziało się „a” to powiem i „b”.
–     No to do wiadomości pozostałych: Beatka zgodziła się zostać moją żona. Jeśli się uda to na gwiazdkę chcielibyśmy pobrać się. Zadowolone dzieciaki jesteście?
–     Oczywiście!!!!!
–     Tato, skoczę po szampana, dobrze?
–     Dziwię się, że go jeszcze nie masz.
–     A właśnie, że mam. Wisisz mi kasę, ojczulku!

Gratulacjom nie było końca. Najbardziej to wzruszyła się babcia i rodzice Darka. Ojcu Beaty było przykro, że w takim momencie nie ma przy nim żony, ale starał się nie pokazać niczego po sobie. Jednak i ten problem wkrótce Darek rozwiązał. Beata nigdy nie dowiedziała się o odbytej rozmowie pomiędzy nim a jej mamą, która odbyła się następnego dnia. Kiedy szykowała podwieczorek, Darek pod pretekstem pilnej sprawy w firmie, udał się do pani Krystyny.  Drzwi otworzył zdziwiony Krzysztof:
–     Cześć Darek, stało się coś? Coś z mamą?
–     Nie, babcia czuje się dobrze, chociaż jest zmęczona po rehabilitacji. Chciała wymigać się, ale wiesz, że nie możemy ustąpić. Ja w zasadzie przyszedłem do Twojej żony, jest?
–     Jest. Krysiu, mamy gościa.
–     Nie powiem, żeby był oczekiwany. Jak Ty możesz tu przychodzić, kiedy żyjesz w konkubinacie z moją córką?
–     Beatka będzie wkrótce moją żoną. Czy pani to zaakceptuje czy też nie – my decyzję podjęliśmy.  Bardzo mi zależy na szczęściu pani córki, dlatego proszę, niech pani pogodzi się z tym faktem. Jestem starszy od Beaty 14 lat. I co z tego? Kocham ją, pragnę dać jej szczęście.
–     Tak, chcesz mieć na starość służącą w domu?
–     Stać mnie na wzięcie służącej i nie po to jest mi potrzebna pani córka. Ja ją po prostu KOCHAM, czy to tak trudno zaakceptować? Wiek w miłości nie gra roli. Krzysztof poznał moich rodziców. Dzieli ich 15 lat, a są naprawdę szczęśliwi. Tatuś ma 72 lata i to on usługuje mamie. To prawda, być może przyjdzie czas choroby, role się odwrócą. Jednego jestem pewien: oni zawsze będą się kochać. Tak będzie też z nami.
–     Przecież Ty masz prawie dorosłe dzieci!
–     Które ubóstwiają  Beatkę. Oni są przyjaciółmi...
–     A nie obawiasz się, że Twój syn uwiedzie Beatę? W końcu on ma już podobno 18 lat.
–     Krysia o czym Ty mówisz? To jakieś poronione pomysły!
–     Pani Krysiu, jeśli będziemy się kochać, to nic nie zniszczy naszej miłości, a ja wierzę, że tak będzie.  Widzę, że nie nabierze pani do mnie zaufania – trudno, może kiedyś. Jednak jednego będę żądał, aby chociaż przed córką proszę pokazać, że jest inaczej, że pogodziła się pani z naszym związkiem.
–     Żądasz? Jakim prawem?
–     Tak, żądam! Dla dobra Beatki, dla spokoju babci Jadzi! Widzę przecież, że boli ja pani niechęć! A przecież dobra atmosfera wokół niej tylko przyspieszy jej rekonwalescencję. Proszę ją odwiedzić, ona potrzebuje tego!
–     Czy już Ci przepisała ziemię?
–     Słucham?
–     Nie robisz chyba tego za darmo! To przecież kosztuje!
–     Pani Krysiu, żal mi pani. To cud, że ma pani tak wrażliwą córkę. Ja wiem, co to jest choroba, przeżyłem śmierć żony, zostałem z dwójką dorastających dzieci. Ale nie załamałem się, bo byli wokół mnie ludzie, którzy mniej lub bardziej świadomie pomagali mi. Wśród nich była Beata. Nie robiła tego dla pieniędzy. Wiem, że nawet nie pomyślała o tym. I kilka dni temu, kiedy padło pytanie z jej strony, jak tu zorganizować opiekę nad babcią, to Pati z Przemkiem bez namysłu powiedzieli, że bierzemy babcię do siebie. Dzisiaj rano Pati zrobiła grafik, kiedy kto ma dyżur przy babci, kiedy nie będzie opiekunki. I nie zależy im na żadnej ziemi. Dzięki Bogu, moje dzieci mają byt zapewniony.
–     A co będzie, jeśli będziesz miał nie daj Boże dzieci z Beatą?
–     Krysia!!!
–     Pani Krysiu, pragniemy mieć dzieci z Beatką, i nie będą one w niczym pokrzywdzone.
–     Nie powiesz mi chyba, że majątek, który zdobywałeś z poprzednią żoną rozdzielisz także na dzieci Beaty. Na to chyba Twoje dzieci nie zgodzą się!
–     Dość, Krysia! To są sprawy naszej córki i Darka i nic nam do nich. Poza tym odnoszę wrażenie, jakbyś handlowała Beatą!
–     Nigdy bym nie pozwolił, aby którekolwiek nasze dziecko było pokrzywdzone. Jestem w pełni sił i zapewnię byt mojej rodzinie. Na Boże Narodzenie prawdopodobnie pobierzemy się...
–     I ja mam w ciągu tych kilku  miesięcy zrobić wesele?
–     Nie, pani Krysiu. Beatka nie chce hucznego wesela, ale i tak będzie gdzieś około 50 osób, jednak jest na to jeszcze czas. Poza tym sami zrobimy przyjęcie...
–     Po moim trupie! Moja córka będzie miała wesele, jakie ja zechcę zrobić. Nie będą mi mówiły koleżanki, że poskąpiłam.
–     To jest rozmowa, w której powinna uczestniczyć i Beatka. Czy mogę uważać zatem, że nie będzie nam pani kładła kłód pod nogi? Że zacznie pani odwiedzać córkę i babcię? One obie bardzo pani potrzebują, naprawdę!
–     Widzę, że tym razem Beata będzie płacić za swoje błędy bardzo słono, ale to już wasz problem!
Od  tego dnia  pani Krystyna zaczęła bywać u przyszłego zięcia. Z czasem stała się łagodniejsza, jednak cień nieufności pozostał. W firmie jakimś cudem rozeszła się wieść o zaręczynach szefa z Beatą. Kiedy wrócili do pracy po weekendzie, to prawie zewsząd przyjmowali gratulacje. Nie obyło się bez zawistnych spojrzeń, ale nimi postanowili się nie przejmować.

Babcia w rekordowym tempie wracała do zdrowia. Zapewne dużą rolę odgrywała atmosfera miłości wokół niej. I to nie tylko ze strony Beaty i Darka, ale także ze strony Patrycji i Przemka. W zasadzie nie było godziny, aby babcia pozostawała sama.  Także mama Beaty była dość częstym gościem, tym bardziej, że przejęła dowodzenie w sprawie wesela. Z planowanych początkowo 50 osób zrobiło się 58 tylko ze strony Beaty, których pani Krysia nie „mogła nie zaprosić”. Siłą rzeczy rozszerzyli listę także ze strony Darka i ostatecznie stanęła na 124 osobach. Darek nieopatrznie powiedział przy przyszłej teściowej, że wydatki nie stanowią problemu, że jeśli tylko będzie potrzeba, to on służy pomocą także finansową. I tu pani Krystyna chciała znaleźć dojną krowę, z której można ciągnąć. Jednak Krzysztof przystopował żonę, bo gdyby się tak nie stało, to Beata ślubowałaby w katedrze i miała imprezę na całe województwo. Jednak w tej kwestii nie ustąpiła i zaplanowali uroczystość w małym kościółku, nieopodal którego znajdował się także dworek przerobiony na obiekt, w którym organizowane były różnego rodzaju imprezy.
Beatę czekała jeszcze jedna prezentacja, jak nazywała w myślach, której troszkę obawiała się. Byli to rodzice Basi. Wiedziała od Darka, że zawsze utrzymywali bardzo dobre stosunki, byli dobrymi dziadkami dla wnuków, pomimo że spotykali się rzadko, bo mieszkali w Norwegii od 5 lat. Na początku października Darek od dawna miał zaplanowane odwiedziny u byłych teściów. Beata dowiedziała się o tym wchodząc do salonu, gdzie Darek rozmawiał z dziećmi.
–     Pojedziecie sami. Przecież już tam byliście, a więc nie widzę problemu.
–     Tatku, ty mnie puścisz samą z Przemkiem? Nie wierzę!
–     A gdzie to się młodzi wybierają, jeśli tylko można wiedzieć?
–     Basi rodzice zaprosili nas już w maju, mają rocznicę ślubu. Mówiłem Ci, że mieszkają w Norwegii, prawda?
–     Tak. I skoro umówiliście się, to powinniście jechać. Ty, kochanie, także. To są i pozostaną dziadkowie Twoich dzieci. Przecież gdyby nie śmierć Basi, to byliby nadal Twoimi teściami. Uważam, że powinieneś utrzymywać z nimi kontakt. Ja naprawdę nie będę miała nic przeciwko.
–     Jesteś kochana, Beatko. Wiem, że to jest drażliwy temat, nie chciałem Ci robić przykrości.
–     Dareczku, zrobiłbyś, gdybyś nie pojechał... A oni wiedzą, że pobieramy się? Bo wiesz, mogą uważać, że powinieneś pozostać wierny Basi...
–     Beti, babcia już dawno dawała tacie do zrozumienia, że powinien ułożyć sobie życie na nowo, a Ty na pewno spodobałabyś się im.
–     Tato, a Beti mogłaby przecież pojechać z nami, prawda? Mielibyście przy okazji taką małą podróż przedślubną.
–     No właśnie, kochanie. Co Ty na to?
–     Chyba nie powinnam. Zapewne pogodzili się ze stratą córki, ale ja zawsze pozostanę Tą, która zajęła jej miejsce u Twego boku....
–     Głupoty wygadujesz, zresztą babcia wie już o Tobie i cieszy się naszym szczęściem. Tym bardziej, że uzyskałaś naszą aprobatę. Zresztą zaraz zadzwonię do niej i zapytam się, czy możemy zabrać Ciebie. Bo przecież jest oczywiste, że bez Ciebie nie jedziemy.
–     Widzisz, kotku, dzieci już zdecydowały.
–     Ale jest przecież babcia. Pani Ula nie będzie przecież przy niej 24 godziny 7 dni w tygodniu.
–     Beti, mam pomysł, ale wszystko po kolei... Cześć Babciu, jak tam zdrówko?... A dziadka? To cieszę się bardzo... Tak, u nas wszyscy zdrowi, babciu... oczywiście, będziemy. Właśnie z tatkiem rozmawialiśmy o Was... no właśnie, z Beti mamy problem... mówiliśmy jej to z Przemkiem... Babciu, ona jest kochana, naprawdę nie chciałabym, aby w niczym zmieniła się... no, babciu, tak uzgodniliśmy, bo znaliśmy się wcześniej... oczywiście, że jest szczęśliwy... babciu, jesteś kochana. Powtórzę im to, wobec tego nie będą mieli wyjścia. Ucałuj dziadka i do zobaczenia. A więc słuchajcie: Beti, jesteś także zaproszona razem z nami. Babcia nie chce nas widzieć bez Ciebie.
–     Pati, jesteś w gorącej wodzie kąpana. Jestem bardzo wdzięczna Twojej babci za zaproszenie, ale chyba nie skorzystam. Nie czułabym się tam dobrze.
–     Kochanie, a to z jakiego powodu? Zapewne myślisz, że skoro są rodzicami Basi, to jednocześnie Twoimi przeciwnikami. Beatko, przerabialiśmy już ten temat...
–     Tatko, to przekonaj Beti, a my zmywamy się.
–     Beti, nie bądź za bardzo oporna.
–     W ostatnich tygodniach to nie robię nic tylko ustępuję.
–     Nie powiedziałbym. Wywalczyłaś super kontrakt dla firmy na warunkach o jakich nawet nie śniłem, kotku. Ale młodzi mają rację w tej sprawie. Nie masz powodów do obawy.  Przecież nie rozbiłaś mojego poprzedniego małżeństwa, to Pan Bóg zabrał Basię do siebie. Nigdy nie usłyszałem od teściów czegoś w rodzaju, ze oczekują, iż pozostanę wierny tylko ich córce do śmierci. To byłoby chore!
–     Ja cię rozumiem, ale spróbuj mnie zrozumieć. Może się mylę, ale patrząc na nasze szczęście oni będą widzieć Basię...
–     I żeby Cię kochanie przekonać, że się mylisz, musisz z nami pojechać. Poza tym bez Ciebie nie jadę, a tego by Ci dziadkowie nie wybaczyli.
–     Ok, może masz rację, ale jest jeszcze babcia.
–     Oczywiście, że załatwimy opiekę nad babcią. Zresztą to tylko 5 dni. A więc?
–     No dobra, pojadę z wami. Wiem już poza tym, że jak coś sobie wbijecie w te wasze główki, to nie mam wyjścia. Te Twoje dzieci to są jeszcze gorsze od Ciebie. A tak poza tym, to czy nie powinieneś zaprosić ich na wesele? Widzę, że są wam bardzo bliscy... chociaż z drugiej strony, to nie byłoby chyba dla nich przyjemne... zawsze widzieli swoją córkę u Twego boku...
–     Kochanie, uważam Twój pomysł za strzał w dziesiątkę. Oni już dawno pogodzili się ze śmiercią Basi, zresztą słyszałaś, co Pati mówiła. Miałem zamiar porozmawiać z Tobą o zaproszeniu ich, ale chciałem, abyś najpierw ich poznała.
Wszystko zostało zorganizowane poza Beatą. Babcia została przewieziona do rodziców Darka, a że była już coraz bardziej samodzielna, to pielęgniarka miała dojeżdżać tylko na kilka godzin, aby kontynuować rehabilitację. Przygotowania do wesela także przebiegały obok niej. Nad większością spraw panowała mama Beaty uzgadniając wszystko z Darkiem, bo on głównie był sponsorem. Beata miała tylko wyrażać swoje życzenia i aprobować pomysły mamy. No i oczywiście pięknie wyglądać w tym dniu. W tej kwestii wzięła ją pod skrzydła Małgosia, bo sama Beata najpierw zwracała uwagę na ceny, a później na resztę. Dopiero argument, że skoro kocha Darka, to chce chyba wyglądać dla niego jak najpiękniej zdołał ją przekonać do „szastania” pieniędzmi. W połowie października byli w drodze do Norwegii. Im bardziej zbliżali się do celu podróży, tym bardziej Beata była spięta. Jednak znowu młodzi i Darek mieli rację. Podobnie jak rodzice Darka, tak i ci na powitanie wyszli przed uroczy domek. Patrycja z Przemkiem rzucili się dziadkom na szyję. Beata stała w objęciu mężczyzny ze spuszczoną głowa. Usłyszała szept:
–     Kochanie, uśmiechnij się... Jakże się cieszę, że Was widzę. Mamo, Ty młodniejesz z każdym naszym spotkaniem. Tato, to pewnie Twoja zasługa.
–     Patrz, Zenek, on jak zwykle chce przyplusić. Na to przyjdzie czas, teraz chcemy poznać twoją wybrankę.
–     No właśnie, synu, dziewczyna stoi pewnie na resztkach sił. Dziecko, my nie jesteśmy straszni.
–     A więc poznajcie osobę, która skradła moje serce, Beatkę. Kochanie, poznaj moich drugich rodziców – ludzi, którzy pozostaną zawsze drogimi mojemu sercu: mamę Zosię i tatę Zenka.
–     Miło mi państwa poznać. Proszę mi wybaczyć...
–     Stop, Beatko. Mogę Ci mówić po imieniu, prawda?
–     Oczywiście, będzie mi bardzo miło. Tyle słyszałam o Was dobrego, że nie wiem, czy mogę ...
–     Ty chyba jesteś zmęczona podróżą, bo słyszę same głupstwa, a wiem od dzieci, że jesteś wartościową osóbką.
–     Dziękuję panu, może faktycznie gadam głupoty, ale proszę mi wybaczyć.
Skrępowanie minęło u Beaty dopiero po wieczornej rozmowie, jaką odbyła z panią Zosią.
–     Beata, pomożesz mi przygotować kolację?
–     Babciu, ja Ci pomogę,...
–     Nie, Patrycjo, poradzimy sobie we dwie, prawda Beatko?
–     Oczywiście, chętnie pani pomogę.
Kiedy przeszły do kuchni pani Zosia zwróciła się do Beaty:
–     Przepraszam, że zaciągam Cię do zajęć kuchennych, kiedy przyjechałaś w gości, ale będziemy miały okazję lepiej poznać się, prawda?
–     Z największą przyjemnością. Zdaję sobie sprawę, że jestem przez państwa teraz lustrowana, ale w pełni Was rozumiem. Dużo słyszałam o małżeństwie Darka z państwa córką. Bardzo mi przykro z powodu jej straty. I proszę mi uwierzyć, ze nigdy nie będę chciała, aby Patrycja z Przemkiem zapomnieli o matce. Nie czuję złości, kiedy rozmawiają o niej, nie jestem zazdrosna o jej miłość. Pewne osoby doradzały mi, abym pozmieniała wszystko w domu, aby wyrzucić z niego ducha byłej żony Darka. Nie zrobiłam tego i nie zrobię i nie są to tylko puste słowa. Ja wierzę, że Basia będzie nad nami czuwać, że przede wszystkim będzie czuwać nad swoimi dziećmi. Przecież nie zniszczyłam jej małżeństwa, więc mam nadzieję, że tam w niebie także i mi dopomoże uczynić szczęśliwymi jej bliskich.
–     Beatko, jesteś bardzo podobna do naszej Basi. Ona też patrzyła przede wszystkim na dobro najbliższych. Ciężko nam było w czasie jej choroby, jeszcze ciężej, kiedy odeszła od nas. Ale prawdę mówią, że czas leczy rany. Basia odeszła i nic tego nie zmieni. Darek jest młodym człowiekiem, ma prawo ułożyć sobie życie na nowo. Sami mu to powtarzaliśmy wielokrotnie. Ucieszyliśmy się, kiedy dzieci powiedziały o Tobie, pomimo że, sama rozumiesz, mieliśmy obawy. Chyba podobnie jak i rodzice Darka. Zresztą Ty także bałaś się spotkania z nami, prawda?
–     Oj, Pati z Przemkiem mają długie języki, ale kochane z nich dzieciaki. Tak, bałam się. Wie pani, zakochać się jest łatwo, ale udźwignąć ciężar tej miłości to już jest sztuka.
–     Ładnie to powiedziałaś. Beata, pomimo naszych obaw nie mielibyśmy prawa ingerować w wasze życie. Niezależnie od naszej oceny, ale nie musisz niczego się obawiać. Po poznaniu Ciebie sama namawiałabym Darka na ślub z Tobą, jeśliby jeszcze tego nie zrobił., ale nasz Darek umie sobie w życiu poradzić. Nie bałaś się, co ludzie powiedzą na dzielącą was różnicę wieku?
–     Bałam się, ale Darek jest uparty. Potrafi mnie do wszystkiego przekonać... Jest taki kochany...
–     Widać, że tryska od Was miłość szerokim strumieniem.
–     Bo przecież Darka nie można nie kochać.  Dziękuję pani. Spadł mi kamień z serca. Naprawdę nie chciałabym psuć żadnych relacji łączących zarówno Darka, jak i dzieciaki z nikim, a już  najmniej z Wami.
–     W takim razie chodźmy z ta kolacją, bo nam popadają.
Od tej rozmowy wyraz szczęścia zagościł na twarzy Beaty.  W takiej atmosferze spędzili miłe 4 dni. Przed wyjazdem pani Zosia zagadnęła:
–     Beata, widzę, że potrafisz uczynić moje wnuki szczęśliwymi, tylko musisz także patrzeć na swoje życie. Nie daj się wykorzystywać.
–     Pani Zosiu, przecież to można powiedzieć, że ja ich wykorzystuję. Nie zdążę o czymkolwiek pomyśleć, a to już jest zrobione.
–     I tak ma być. Tego uczyłam Basię i widzę, że tego ona zdążyła nauczyć dzieci.
–     A ja ze swojej strony postaram się nie zaprzepaścić tego. Pani Zosiu, mam nadzieją, że w grudniu przyjedziecie na nasz ślub, prawda? Jesteście najbliższymi dla Pati i Przema, dla Darka także. Chciałabym i ja mieć w Was swoich przyjaciół.
–     Dziecko, z największą przyjemnością. A czy Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko? Twoja mama...
–     Pani Zosiu, moja mama ma inne spojrzenie na całą tę sytuację, ale mam nadzieję, że z czasem przekona się do Darka, prawda kochanie?
–     Już jest prawie dobrze, Beatko.
–     Zosiu, a mówiłaś dziewczynie o naszej prośbie?
–     Nie wiem, czy powinniśmy...
–     Pani Zosiu, proszę powiedzieć.
–     Tylko nie zrozum nas źle... Straciliśmy córkę, jedyne nasze dziecko... Ty jesteś tak do niej podobna, zresztą już Ci mówiłam, że nie dziwię się Darkowi, że na Ciebie zwrócił uwagę...
–     Mamo, powiedz w końcu o co chodzi.
–     Otóż chcielibyśmy, aby Beata została naszą przybraną córką. Co Ty na to, dziecko?
–     Zaskoczyła mnie pani. To byłby dla mnie wielki zaszczyt, ale ja na to nie zasługuję!
–     Wierz mi, gdybym nie była o tym przekonana to nie wyszłabym z taką propozycją. Basia odeszła dawno, oprócz Was nie mamy żadnej rodziny...
–     Beatko, myślę, że i Ty znajdziesz w moich teściach prawdziwych przyjaciół. Wszak dobrego nigdy nie za dużo.
–     W takim razie to dla mnie wielka przyjemność. Dziękuję Wam. I jeszcze raz obiecuję, że zrobię wszystko, aby zarówno dzieci jak i Darek byli szczęśliwi.
Po tej deklaracji pożegnali się i udali w drogę powrotną do domu.

Minka227

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4039 słów i 23314 znaków.

Dodaj komentarz