Potomek.Historia cz. 3.5

Do czytania dla wszystkich!





— Po raz setny powtarzam, nie wiem jak to robię! — Simon męczy mnie od czasu pierwszego treningu, o sam ledwo tworzy noże, a mnie bez problemu wychodzą miecze, młoty i topory. Michael mówi że to niesamowite i że żadnej innej hybrydzie nie szło tak dobrze. Zadziwiające dla niego jest także to, że moje DNA najbardziej odbiega od DNA Dyna.
— To nie fair, za tydzień zaczyna się drugi etap, a jedyne co potrafię stworzyć to nóż. Mógłbyś chociaż spróbować mi pomóc!
— Mówiłem już. Zamykam oczy, widzę broń, chcę ją, a ona się pojawia. Cała filozofia!  
Przez ten miesiąc bardzo zaprzyjaźniłem się z Simonem, chciałbym mu pomóc ale nie wiem jak.
— Pokaż, będę cię naśladował. — Od razu się zgadzam. Jeśli to ma mu pomóc to czemu nie.
Prostuję się i zamykam oczy. Widzę siebie z szablą w dłoni, cieszę się że ją mam. Czuję się dzięki niej bezpieczny. Muszę ją mieć. Dzięki niej się obronie. Otwieram oczy, w dłoni mam połyskującą szablę. Simon stoi cały czas z zamkniętymi oczami, widać jak się wysila. Uroczy jest gdy się denerwuje. Podchodzę bliżej niego.
— Skup się. Musisz tego chcieć. — Szepczę mu do ucha. Muskam ręką jego rękę, od tak sobie. Słyszę jak jego serce i oddech przyśpieszają. Coś pojawia się w jego ręce, nie jest to broń tylko biała jak śnieg róża. Otwiera oczy, wręcza mi kwiata. Uśmiecha się niewinnie. Chwyta mnie za koszulkę, przyciąga do siebie i całuje. Nie wiem co zrobić więc stoję, pławię się w fali ciepła, która na mnie spłynęła. Przysuwam się jesze bliżej i wtulam się w niego. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Nie czułem się tak bezpieczny. Stoimy tak kilka minut, razem.
— Przepraszam — Simon odsuwa się nieznacznie.
— Nie ma za co — staję na palcach i muskam wargami jego usta.
— Musimy przestać bo ktoś nas zobaczy — szepcze mi wprost do ucha, aż dreszcz mnie przeszedł. — dokończymy później.
Wiem że ma rację, ale ja nie chcę przestawać.
— Tak w ogóle, to dziękuję za różę — patrzę na kwiata, którego cały czas trzymam w ręce — swoją drogą, już nie tworzywa tylko nożów.
— Tylko że różą nikogo nie pokonam — przygryza wargę.
— Przed chwilą, mnie pokonałeś — całuje go w policzek i biegnę, nie wiem gdzie, po prostu biegnę, z uśmiechem na ustach.

Potomek

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 433 słów i 2409 znaków, zaktualizował 5 gru 2015.

Dodaj komentarz