Wybiegłam za nim w samej koszuli. Stał na pomoście kilkanaście metrów od budynku. Palił papierosa. Dym unosił się z wiatrem wysoko do płynących swawolnie po niebie, ciężkich chmur. Krzyczałam ile tylko miałam w sobie siły:
Jesteś psychopatą, palantem, bezdusznym egoistą! Po co to zrobiłeś?! Nie powiem o tym nikomu tylko mnie wypuść z tego koszmarnego miejsca. Nie moge na ciebie patrzeć! Gardze tobą i twoją pseudo miłością do mnie!!
Byłam cała roztrzęsiona, wymęczona, głodna, zdenerwowana.. Zemdlałam.
Pamiętam tylko to, że gdy się obudziłam jakiś mężczyzna klęczał przy mnie i krzyczał coś. Byłam cała mokra, deszcz nacinał ze wszystkich stron. Wziął mnie na ręce i położył w moim łóżku. Trzęsłam się z zimna. Michał usiadł przy mnie, a tamten mężczyzna odszedł. Pogładził palcami po skroni, kazał mi zjeść kanapki, a potem wypić jakiś gorący napój. Był gorzki, niemiłosiernie gorzki. Michał po chwili zaprowadził mnie do łazienki i kazał mi się rozgrzać gorącą kompielą. Nie odzywałam się do niego, nie chciałam, nie miałam siły.. Ta cała sytuacja stawała się dziwna. Tyle niewyjaśnionych sytuacji, słów.. Uwięził mnie w swoim świecie, ale ja też przecież mam swój świat. Myślałam, że gdy będę go ignorować, znudzi mu się i wrócę do swojego domu. Tak się jednak nie stało..
Po wypiciu napoju stałam się jeszcze bardziej osłabiona, moje ciało było zmęczone tak, jakbym wykonywała bez przerwy jakąś ciężką, fizyczną pracę. Nie mogłam samodzielnie chodzić i kręciło mi się w głowie. Michał wszedł do łazienki razem ze mną. W wannie była już przygotowana woda, z dużą ilością piany. Odpiął wszystkie guziki od mojej koszuli po czym odkręcił się i kazał mi tam wejść. Zrobiłam to. Po chwili zamknął drzwi na zamek, przyciągnął do wanny krzesło, usiadł na nim i mówił:
- W domu jest teraz kilku moich kolegów. Przyjechali załatwić pewną sprawę do końca. Nie chciałem cię w to wciągać, po prostu tak wyszło. Będziesz słaba jeszcze przez przez dłuższy czas. To na wypadek jakby znów wpadł ci do głowy jakiś głupi pomysł. Wiesz po co jest mi potrzebna broń? Oni są nieobliczalni.. Chcą wyciągnąć ode mnie informacje na temat naszej firmy. To konkurencja. Wiedzą że nasz projekt ma pokazać jak skutecznie się ich pozbyć dlatego chcą temu zapobiec.. Nie wiedzą nic o tobie.. Powiedziałem im że jesteś moją dopiero co poznaną dziewczyną i narazie nic nie wiesz o mojej firmie..
-Co zamierzasz zrobić?
- Opowiedzieć im to co ja wiem.
-Wtedy dadzą ci spokój?
-Nie wiem... To już... Wytłumaczę ci później.. Rozgrzałaś się?
-Tak, ale nie idź. Zostań ze mną, jest mi tak słabo..
-To zajmie mi tylko chwilę.
Ucałował mnie w czoło i odszedł..
Gdy przyszedł miał niezbyt ucieszoną minę. Złapał się za głowę, chodził po łazience, był bardzo zamyślony.
-Pomóż mi wstać, woda jest już chłodna.-powiedziałam to przerywając ciszę, a Michał jakby wyrwany z głębokiego snu ocknął się i podszedł do mnie. Resztkami sił, ale z trzeźwym umysłem zwróciłam mu uwagę:
-A ręcznik?!
-A tak, tak przepraszam.. -pobiegł po niego, rozłożył przed wanną, odwrócił głowę. Trzymając go za ramie, wstałam z wanny, owinęłam się ręcznikiem. Ugięły mi się nogi, senność ogarniała moje oczy. Wleciałam wprost w jego ramiona. Michał posadził mnie na krzesełku i suszył moje włosy. Zaniusł mnie na rękach do swojego łóżka. Po drodze słyszałam jeszcze rozmowę kilku męskich głosów. Zanim zasnęłam dał mi swoją koszulkę i powiedział:
- Wszystko będzie dobrze kochanie..
Gdy się obudziłam, za oknem było zupełnie ciemno. Zerwałam się z łóżka i nagle uświadomiłam sobie całą sytuacje.
-Michał! Michał!
On przybiegł natychmiast. Gdy go zobaczyłam, przestraszyłam się. Miał rozciętą wargę, a pod koszulką odznaczał się gruby plaster przylepiony na żebrach.
-Co się stało? Co oni ci zrobili?!
-Ciii.. to nic. Zwykłe traśnięcie nożem..
-Nożem?!
-Tak. Uspokuj się. Gdy tylko coś zjesz, wszystko ci wytłumaczę..
- Nie. Mów teraz. Chce wiedzieć wszystko.
- Rozmawiałem z nimi, ale moje informacje im nie wystarczyły. Zaczęli być agresywni, jeden z nich złapał za nóż. Obroniłem się, chociaż nie bez obrażeń. Jak zobaczyli że mam broń to uciekli, ale nie moge mieć pewności, że to już koniec...
-Co zrobisz gdy znów przyjadą?
- Nie będą już musieli. Wyjeżdżam z tego kraju.
-Jak to wyjeżdżasz? Do kąd?
-To narazie tajemnica. Zapraszam cię na kolacje.
Wstałam i rzuciłam mu się na szyję. Targały mną przeróżne uczucie. Jedno z nich czułam mocniej. To był smutek. Jak po stracie kogoś bliskiego..
Przytuliłam go mocno i powiedziałam:
-Cieszę się, że nic ci się nie stało.
On z uśmieszkiem na twarzy odpowiedział:
-A jednak..
Przy kolacji rozmawialiśmy tak, jakby od dawna łączyła nas przyjaźń, tak jaby sytuacje zaistniałe rano w ogóle nie miały miejsca. Rozmawialiśmy o naszych upodobaniach, wspomnieniach z dawnych lat, rodzinie.
Przy okazji opowiedział mi historie swoich dziadków.
-Moi nieżyjący już dziadkowie byli podróżnikami. Byli polakami ale mieszkali w Ameryce południowej. Łączyła ich wielka miłość do gór, rzek, poznawania świata ale przede wszystkim do siebie. Mój dziadek był kartografem ale też pilotem samolotu. Pamiętam jego wielkie drewniane biurko i zwinięte w rulon stare mapy. Najpierw poznał kobietę na pewnej wyprawie w Tybetańskich górach. Zajmowała się orografią. Zakochali się w sobie ale nie mogli być razem bo ona była już zaręczona i za niedługi czas razem z jej narzeczonym mieli wziąć ślub. Dziadek bardzo przeżywał to rozstanie. Nie miał potem nikogo przez dziesięć lat. Pisali do siebie listy. Zmarła podczas drugiego porodu. Dowiedział się o tym od starego przyjaciela. Babcię poznał gdzieś za granicą. Pobrali się i dzielili swoją pasję do podróży.. Bardzo ją kochał. Gdy odeszła, dziadek zmarł miesiąc później. Nie wytrzymał straty kolejnej ukochanej osoby.
Łzy poleciały mi po policzku
- To niezwykła historia..
-Tak.. Lubię patrzeć na ich fotografie.. Zawsze byli tacy radośni.. Po przeprowadzce do Polski rodzice przywieźli tylko takie pamiątki.
-Nie mieszkałeś wcześniej w Polsce?
-Przeprowadziłem się tu w wieku 4 lat.
- A teraz chcesz wyjechać..?
-Tak, nic mnie tu nie trzyma..
-A co ze mną?
-Mówiłaś że masz mnie dość. A jeżeli nie, to zaraz będziesz miała.
-Nie rozumiem...
-To porwanie.. to porwanie nie jest.. porwałem cię bo chciałem dowiedzieć się więcej informacji o projekcie.
-Nie wierze.. nieee to nie może być prawda.. Żartujesz, prawda?
- Myślałem że w taki sposób.. tak to było głupie, wiem. Ale gdy mowiłem że się w tobie zakochałem to była prawda. Gdy mnie nie zauważałaś moje uczucia ostygły. Pomyślałem że w taki sposób się na tobie zemszczę. Myślałem, że dam sobie rade.. że mnie nie złamiesz.. Jednak stare uczucia obudziły się we mnie wraz z pierwszym pocałunkiem. Miałem kilka dziewczyn ale to nic co mogłoby trawać długo. Jesteś kimś wyjątkowym, ciekawym, kimś kogo chciałbym cały czas odkrywać...
- Przestań! Nie wierze ci!! -wstałam i krzyczałam- no i widzisz podziałało. Masz racje, mam cię dość. Wywróciłeś mój świat, a teraz uciekasz. Co chciałeś osiągnąć? Tak, zakochałam się w tobie tylko że to już bez znacze..
Moją przemowę przerwał pocałunek. Wyrywałam się ale Michał skutecznie mnie powstrzymywał. Tego było już za wiele. Zakochałam się w bezdusznym barbarzyńcy, który nie miał zielonego pojęcia o tym co czuje.. Łzy, które z takim trudem powstrzymywałam błyszczały w zmęczinych, zaczerwienionych oczach.
Podniósł rękę, by pogłaskać mnie po policzku, w jego głosie brzmiała skrucha.
-Co się dzieje, Margot?
-Nie nazywaj mnie tak, proszę.
Było w nim za wiele energii, za wiele seksualnej, męskiej siły, za wiele dzikości, za wiele wszystkiego..
Próbowałam odsunąć jego rękę ale schwycił moje palce.
-Przestań- jęknęłam przerażona. Próbowałam wyrwać się, ale to było następną rzeczą na którą nie miał zamiaru pozwolić. Ręka powoli powędrowała na tył mojej szyi, łagodnie chwytając włosy i przechylając głowę tak, że musiałam napotkać jego spojrzenie. W jego oczach płonęła ciemnym ogniem tajemnicza zmysłowość.
Przełożył moje ręce do tyłu, przyciągając jednocześnie bliżej. Splótłszy swoje dłonie z moimi, całkowicie nade mną zapanował. Byłam zupełnie bezbronna, bez najmniejszej możliwości jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ledwie muskał ustami moje wargi, drażniąc i zmuszając bym przekroczyła granice swego niedawnego upokorzenia.. Wspięłam się na palce, pragnąc go, gryząc jego wargi. Całkiem zapomniałam o tym co do mnie mówił, o kuchni, podłodze na której stałam, a nawet i powietrzu potrzebnym do każdego oddechu. Całą świadomością skoncentrowałam się na wywołanych przez niego wrażeniach, psychicznych i fizycznych. Czułam przy sobie twarde ciało, napięte ramiona pulsujące siłą i mocą, nawet wtedy gdy uwolnił już moją uwięzioną rękę.
Od razu wsunęłam palce w jego czarne włosy. Kciukami wędrowałam wzdłuż policzków, odkrywając rozkosz dotyku jego ust, gdy mnie pocałował. Moje ręcę błądziły, a gdy przesunęłam je dalej, w dół torsu usłyszałam cichy jęk. Wziął mnie w ramiona i tym razem nie protestowałam.
-Zgodziłaś się? -zapytał, niosąc mnie przez pokój. Gdy nie odpowiedziałam, zatrzymał się i pocałował mnie, zębami gryząc wargi, językiem penetrując usta, kusząc, bym mu się poddała. To było zbyt przyjemne, bym przerwała. Odpowiedziałam przeciągłymi westchnieniami.
Położył mnie na łóżku, zanurzając się razem z nim w bawełnianych prześcieradłach i satynowych kołdrach, po czym odnalazł ustami zagłębienie na szyi rozkoszując się pocałunkami. Wargami błądził po skórze, zostawiając ścieżkę wilgotnego ciepła. Pragnęłam znów poczuć jego usta na swoich.
Zaledwie to pragnienie zdążyło zakwitnąć w mojej myśli, a już zostało spełnione z gwałtownością i pasją. Ciężar ciała na moim ciele, udo wsuwające się pomiędzy moje nogi miały na mnie jakiś szaleńczy wpływ.
Wciąż ogarniając nogami moje biodra, rozpiął kilka guzików swojej grnatowej koszuli, po czym zdjął ją przez głowę. Podciągnął mnie do góry zdejmując ze mnie ubrania. Ustami przylgnął do piersi, zatracając się w erotycznym smakowaniu mojego ciała przez warstwę białej koronki. Lecz ta bariera szybko stała się nie do zniesienia gdyż jednym szybkim ruchem staniczek znalazł się na samym szczycie piętrzącego się coraz wyżej na podłodze, stosu ubrań. Ustami wędrował po moim ciele zostawiając miłosne ukąszenia.
Prowadząc mnie rękami, nauczł poruszać się. Gdy się wahałam, ponaglał mnie. Gdy byłam mu posłuszna, szeptał do ucha o swoim zadowoleniu. Nagle znieruchomiał nade mną. Ponowiłam pieszczotę wślizgując rękę do slipek i wykonując to, o co prosił. Przykrył mnie wtedy, opuszczając się na mnie, wgniatając w szelestną pościel i wolno wniknął w moje ciało. Chwila po chwili mój każdy jęk rozkoszy ginął natychmiast w jego ustach.
Pocałowałam go, pocałowałam z samej głębi duszy. Michał wypełniał mnie bez końca, wciąż na nowo. Przez moje ciało płynęły fale rozkoszy. Wniknął we mnie po raz ostatni i uwolnił się w całkowitej harmonii z ogarniającą moje ciało ekstazą.
Potem leżeliśmy wtuleni w siebie. Obrysowywałam łuki mięśni jego torsu i napiętą przestrzeń podbrzusza. Poczułam, że otaczające mnie ramię napina się, przyciągając mnie bliżej.
6 komentarzy
ThisIsKatherine
Nie czytałam, nie oglądałam. Podpowiada mi wyłącznie wyobraźnia. Zapraszam do lektury następnej części. Pozdrawiam, Kasia.
NoPhoto
Robi sie coś w sttlku Grey'a nieeee://
kamilaBorowicz
czekam na więcej super , dzięki za poświęcony czas który Znalazłaś na napisanie tak dobrego opowiadania. ♡♥♡♥:-);-):-D:-(:☆★♣♧
prf
Niesamowite!!!
1234567891069
Ja też !!!!
Paulaa
Wow. Aż brak mi słów! To jest genialne! Z niecierpliwością czekam na więcej : D