Porwanie cz.10

Siedzieliśmy przed kominkiem, graliśmy w szachy, piliśmy czerwone wino. Było dobre, miało słodki smak..
-Uwielbiam cię dotykać, w tym świetle wyglądasz wspaniale.. uwielbiam na ciebie patrzeć.  
-I tak nie wygrasz, jesteś na straconej pozycji..
-A jeśli przysunę się do ciebie bliżej, nie będę?
-To się okaże.. Wtedy na pewno nie minie cię starcie..
-A jeśli wygram to starcie, nie będę na straconej pozycji?
-Hmm.. musisz się bardzo postarać, żeby nie przegrać tej walki, jeżeli bardzo zależy ci na zwycięstwie..  
-Oj bardzo, uwierz.. A jeżeli przegram...?
-Wtedy.. -wzięłam łyk wina i nieśmiało spojrzałam na Michała. Zobaczyłam smutek w jego oczach.. -Wtedy będziesz musiał zaplanować inne rozwiązanie..
-To nie takie proste, ryzykowne..
-Na tym polega właśnie ta gra. Czasami warto poświęcić coś dla większego dobra..
-Hmm... A jeśli poświecę się, a dobro do mnie nie przyjdzie?
-Jesteś dobrym graczem. Po prostu trzeba to dobrze rozegrać..
Spojrzeliśmy na grę. Było bicie. Drewniane figurki stały naprzeciwko siebie. Wtedy Michał podniósł je, chowając w ręku.  
-Życie nie jest fair. Jestem graczem który nie zawsze gra uczciwie. Nie chcę już tak.. chcę uczciwie wygrać tą walkę, bez względu na konsekwencje..  
-Co zrobiłeś źle? O czym ciągle mówisz?  
-Należałem do pewnego rodzaju mafii.. To rodzaj związku przedsiębiorców robiących niepoprawne interesy.. Byłem tam informatorem. Przekazywałem różne informacje.. Reszty nie musisz znać. W każdym razie to był dobry pomysł na stały dochód i bezpieczeństwo. Tak mi się wtedy wydawało..  
-Dlaczego ten mężczyzna z baru nazwał cię mordercą?
-Mordercą.. Nikogo nie zabiłem! To był wypadek..  
-Wypadek?
-Moja była dziewczyna robiła to co ja. Najlepsi partnerzy.. Tak o nas mówiono. Niestety ona była mniej odporna psychicznie, a ja nie zdołałem jej pomóc..
Michał zaczął płakać a mnie serce wyrywało się z piersi.. Totalny haos zapanował w moim umyśle, nie wiedziałam co mam zrobić w tej sytuacji.. Nie wiedziałam czego za chwilę się dowiem.. tak naprawdę to nie chciałam się dowiedzieć. Zbyt dużo informacji jak na jedną partię szachów. Wypiłam wino do końca, zostawiając tylko czerwony odcisk ust na ściance kieliszka. Przysunęłam się do niego i przytuliłam. Czułam, że ta noc będzie jeszcze długo trwała..  
-Nie chcę już wiedzieć. -odpowiedziałam stanowczo.
-Była piękna, jej oczy zawsze były takie radosne. Jej ciało i dusza.. uzupełnialiśmy się na wzajem. Uwielbiała kwiaty, dostawała je ode mnie każdego poniedziałku. Nawet nie wiesz jak mi ją przypominasz.. Jestem złym człowiekiem.  
-Tak. Jesteś zły. Jesteś dzieckiem które boi stawić się swoim problemom, wziąć swoje życie w garść i zrobić z nim porządek. Wiem, że to będzie trudne, że nie ominą cię trudności, ale masz kogoś kto cię wesprze.
-Nie mam nikogo.
-Masz rodziców, brata-wiem że zawsze cię wysłucha.. i.. mnie..
-Powiedziałem ci to bo musiałem to komuś powiedzieć, nie wytrzymałbym dłużej..
-A ja słucham cię, bo nie mam tu nikogo innego..
Tak naprawdę odpowiedź powinna brzmieć inaczej, np: słucham cię, bo mi na tobie zależy, bo nie chce ciągłych tajemnic, bo chcę ci pomóc. Chcę, żebyś był mój, zaufał mi, bym w twoich oczach była przyjacielem.  
Odsunęłam się od Michała i wróciłam na swoje miejsce.
Wyłączyłam myślenie na to co mówił. Prowadziłam wewnętrzny dialog, który on nie usłyszy, a tak bardzo chciałam mu wykrzyczeć.. Coś powstrzymywało mnie od wypowiedzenia tych słów. Była to moja duma i niechęć do okazywania słabości.  
Wzbudził we mnie coś na kształt miłości. Miłości? Jak to możliwe.. zakochać się w porywaczu. Złym, zagubionym chłopcu... To do mnie podobne, zakochać się w kimś kogo znam kilka dni, a jest nim pan od złych interesów. Syndrom sztokholmski..tak to się nazywa.
Nie myślałam o tym co mówił, wyłączyłam myślenie. Spojrzałam na jego oczy. Były szklane. Coś podobnego! Nigdy nie widziałam u niego podobnego zjawiska gdy mówił.. o mnie.. to musiało być szczere uczucie. Jego twarz była zmęczona od smutku, włosy, wcześniej zaczesane starannie do góry, teraz opadały mu na czoło.  

Do rzeczywistości przywróciły mnie dość chłodne słowa:
-.. nie zobaczymy się już.
Oczywiście, że byłam na to przygotowana bo tego właśnie chciałam. Nie spotkać go już nigdy w życiu. Tylko że.. to było na początku... Odpowiedziałam tylko cichym, krótkim:
-Szkoda..
Jednak moja odpowiedź nie była wypowiedziana na tyle cicho by tego nie usłyszał. Wręcz przeciwnie. Ożywiony, nagle zaczął dopytywać o moją odpowiedź. Ja chcąc ukrócić rozmowę, wspomniałam o następnym dniu i pokazałam na zegarek, którego wskazówki pokazywały na pierwszą godzinę w nocy.  
Położyłam się spać w swoim pokoju. Wydawało mi się to najlepszym rozwiązaniem. Michał nie nalegał.. zapytał tylko, czy może zrobić mi zdjęcie. Uśmiechnęłam się tylko i skinęłam głową. Odprowadził mnie do pomieszczenia, w którym przebywałam na początku mojego przyjazdu. Stojąc w drzwiach powiedział:
-Jeżeli tylko chcesz, ja jestem.  

Długo nie mogłam zasnąć. Jakiś dziwny ból przygniatał moją klatkę piersiową. Wstałam. Wychodząc z mieszkania cicho zamknęłam drzwi. Udałam się na pobliski pomost. W wodzie odbijał się księżyc, a głucha cisza wypełniała to urokliwe miejsce. To była chłodna noc. Potrzebowałam kogoś z kim mogę porozmawiać. Osoby mi bliskiej.. mamy. Czy to znak, że ta cała sytuacja jest początkiem nowego życia? Zimny wiatr owiewał mnie powodując gęsią skórkę. Odwróciłam się. Na początku pomostu stał mężczyzna. O wiele bardziej zbudowany niż Michał. Panicznie zaczęłam krzyczeć gdy zaczął do mnie podchodzić. Nie uciszał mnie, po prostu wyjął broń. To mi wystarczyło, żeby się opanować. Celował prosto między oczy.  
-Czego chcesz?!- wykrzyknęłam drżącym głosem
-Czego ja chce? Czego chce? Żeby taka lalunia jak ty- mordeczko, nie pchała nosa w nieswoje sprawy. Pracujesz razem z nim? Już po tobie. Ha! Ha! Ha! Misiek szybko znalazł sobie pocieszenie. Jeśli chcesz żyć, przekaż mi wszystkie informacje o projekcie.  
-Ja nic nie wiem.. Aaaaa! Pomocy!  
-Zamknij się! -ściskając moją rękę i zakrywając mi usta, bandyta przewlókł mnie do dużego samochodu. Gdy weszłam do samochodu nie mogłam uwierzyć w to co widzę.. Siedział tam Michał trzymając w ręku strzykawkę.. Na szczęście to był tylko koszmarny sen.

Rankiem dokończyłam pakowanie moich rzeczy. Michał nie był w dobrym humorze. Atmosfera między nami była ciężka, a sytuacja męcząca. Jechaliśmy autostradą. Przez całą drogę prawie nie odzywaliśmy się do siebie. Zbawienna od tej sytuacji okazała się muzyka z radia.. Tak naprawdę to nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać. Znów wojna myśli, znów pytania i niechęć poznania odpowiedzi. Cóż.. wiedziałam, że gdy czegoś zaraz nie zrobię, stracę tą osobę. Strach przed kłopotami nie pozwalał mi ryzykować własnego bezpieczeństwa. Serce waliło mi jak oszalałe.  
-Zatrzymaj się!- krzyknęłam bezmyślnie
-Co się stało?!- zapytał zaskoczony Michał zjeżdżając na pobocze.
-A.. no a jak.. no bo wiesz.. ci kolesie co wtedy byli..  
-No co?
-Boje się, że coś mi zrobią, nam zrobią..
-Nam? Dlaczego?
-Miałam okropny sen.. po prostu się boję.. że mogą nas skrzywdzić, że mogą się o mnie dowiedzieć.
-Nic ci nie zrobią.  
-Ale jednak nadal się boję.. Tobie jednak zrobili krzywdę.
- Wiesz.. niedaleko jest jakiś zajazd, porozmawiamy tam o tym, dobrze?
-Dobrze.  
Z nadzieją że coś mogę zmienić i moje obawy nie zostaną potwierdzone, pewniej czułam się jadąc dalej z Michałem.
Na jego twarzy skrywał się uśmiech. Tak, jakby wyczuwał moją tęsknotę za nim.
Zajazd znajdował się 10km od tamtego miejsca. Dookoła las i szum przejeżdżających samochodów. W środku małego lokalu było przytulnie. Zapach jedzenia, które podane przez szczupłą, niską kelnerkę jednemu z gości, czuć było w całym wnętrzu. Gdy zajęliśmy miejsca przy stoliku, rozmowę zaczął Michał.
-Strach krąży w mojej głowie i w moim życiu. Pomogłaś mi podjąć decyzję. Ja żyję, ja przecież żyję. Przykro mi, że to musiało dojść do mnie twoim kosztem..
- Tak, a jak teraz będzie wyglądało moje życie? Przejąłeś się tym? Jak wszystkim wytłumaczę się z mojej nieobecności?
-Twojemu życiu nic nie zagraża. Zadbałem o wszystko, zwolnienie u szefa, zawiadomienie przyjaciółki o twoim małym zabiegu, o którym nie chciałaś, by ktoś się dowiedział.. Może to dziwnie zabrzmi, ale znam się na tym..
-Na porywaniu ludzi? Czy na uwodzeniu ich?
-Jesteś moim wyjątkiem. Nigdy nikogo tak nie traktowałem jak ciebie. Nie mam nadzieji na to, że chciałabyś być z kimś takim jak ja.  
Po chwili ciszy i z sercem bijącym mi coraz szybciej, odpowiedziałam:
-Pamiętasz naszą wczorajszą rozmowę? Musisz się bardzo postarać, żeby nie przegrać tej walki, jeżeli bardzo zależy ci na zwycięstwie.
-To znaczy, że jest szansa?!  
Uśmiechnęłam się, a zachwycony Michał wstał z krzesła, wyszedł z pomieszczenia na dwór i głośno krzyknął "Dzięki ci Boże". Szybko wrócił po mnie i razem wyszliśmy z zajazdu zbierając uśmiechy gości i kelnerki. W samochodzie obiecywał mi wiele rzeczy. Przez całą drogę mówił mi przede wszystkim to jak bardzo zmieni się jego życie, i jak bardzo chce, żebym była nagrodą w wygranej walce jego życia. Ja nadal nie mogłam uwierzyć w całą tą sytuację i w swoją odwagę by walczyć o to, czego tak bardzo pragnęła moja dusza..

ThisIsKatherine

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1763 słów i 9822 znaków.

7 komentarzy

 
  • malinowa15

    Będziesz kontynuować opowiadanie ?  
    ????

    9 kwi 2016

  • claire

    To już koniec?   :sad2:

    6 gru 2015

  • Malutka

    Będzie kontynuacja?

    31 lip 2015

  • mysza

    Kiedy kolejna?

    1 lip 2015

  • :)

    Next :)

    27 cze 2015

  • Miki

    Podoba mi się :) kiedy next? :)

    22 cze 2015

  • Ka

    Super

    14 cze 2015