Nieśmiertelna Miłość część 5

W moim martwym ciele czułem niewielki ból, którego byłem świadomy ale wiedziałem że dopóki nie będę porządnie wyspany
to on będzie wiecznie mnie męczył. Byłem bardzo ciekawy reakcji Lucasa na mój widok - wyewoluowanego wampira!
Nasza miłość w ten taki sposób została zapieczętowana. Ten, który będzie śmiał mnie uwieść - zginie od samego widoku
mojej urody. Tak, oto zmęczony lecz świadomy tego co się stało poszedłem wypocząć w trumnie. Od razu zapadłem w  
wielki trans, tak wielki jak nigdy dotąd. Wypoczywając tak czułem wszystko - moje ciało wracało do pierwotnej  
temperatury, moja skóra ponownie była zimna jak lód. A żywioły, które miałem w sobie powróciły do swoich pierwotnych
miejsc ulokowania w moim ciele. To byłem już ostateczny JA. Potem tak jakby "filmik" mi się urwał i zasnąłem.
Gdy się obudziłem był wieczór tak piękny jak nigdy dotąd. Tradycyjny po przebudzeniu poszedłem napić się krwi.
Smakowała tak pysznie! W chwilach wampirzej rozkoszy delektowania się krwi czułem jak ona rozchodzi się w moim
organizmie. Postanowiłem iść do Lucasa. Gdy stałem pod jego drzwiami natychmiast zapukałem.

L: Kto tam?

K: To ja Kathrian. Otworzysz?

L: Już idę.

Gdy słyszałem jego szybki ruch, i ten moment gdy otworzył mi drzwi. A potem wielkie emocje,  
które nastąpiły po tym. W świetle księżyca pocałowaliśmy się. Zaprosił mnie do środka. Gdy już się niego  
rozgościłem zaczęliśmy rozmawiać. Lucas diametralnie się rozpłakał.

K: Dlaczego płaczesz?

L: Ze szczęścia że cię widzę! Myślałem że skazałem cię na wieczne potępienie.

K: Wierz mi jako wampir jestem już tak jakby potępiony. Ja nigdy nie umrę no chyba że ktoś się przyłoży do mojej śmierci.
Jednakże duch w nas jest wiecznie nieśmiertelny i nawet nasze zwłoki mogą się bardzo szybko odrodzić.

Gdy skończyłem z nim rozmawiać spytałem go czy chce mieć za sobą swój pierwszy raz. Odpowiedział że bardzo by chciał
lecz w tym momencie powiedział równie coś przesądnego o wampirach- a mianowicie że nie osiągamy wzwodu, to jest trochę skomplikowane
ale tak naprawdę nie osiągamy tzw. szczytu lecz wzwód możemy osiągnąć taki jak za czasów bycia człowiekiem.
W tej chwili rzucił się na mnie i zaczął mnie całować. Zacząłem to odwzajemniać. Zaczął ściągać ze mnie bluzkę,  
po tym ujawnił się mój tors. Lucas zaczął mnie po nim gładzić. Obiecałem mu że postaram się go nie skrzywdzić.
Ścigałem z niego Sweter. W wielkim momencie przestaliśmy się całować. Lucas podszedł do mnie i ściągnął mi
spodnie a potem swoje. Teraz najlepsze było to że ja majtek nie nosiłem a on je miał. Natychmiast ściągnąłem z niego
majtasy podniosłem Lucasa a następnie nabiłem go na mojego penisa. Zaczął cicho jęczeć, ja natomiast zacząłem dyszeć.
Przenieśliśmy się na łóżko. Zdjąłem go z mojego penisa, który już maksymalnie osiągnął jakieś 16 cm. usiadłem na łóżku
i oparłem się o ścianę, następnie kazałem Lucasowi usiąść na moim żołnierzu twarzą do mnie. gdy tak się stało
przytuliliśmy się do siebie a ja zacząłem poruszać penisem w jego otworku. Zaczął głośno jęczeć. W takiej pozycji byliśmy
dobre 5minut. Spytałem po tym Lucasa czy nie chciał by po mnie poskakać. Nie odmówił.
Położyłem się na plecach a następnie lucas stanął nade mną i usiadł na moim rycerzyku. Skakał po mnie z dobre 10 minut.
Przeszliśmy po tym na pieska. W momencie kiedy Lucas wypiął się w moja stronę wszedłem w niego i zacząłem najpierw
od powolnych ruchów. Lucas po paru chwilach powiedział żebym przyspieszył. Tak też zrobiłem. Zacząłem się tak poruszać
ze Lucasowi zaczęło brakować powietrza - zaczął dyszeć. Gdy już zaprzestałem stało się to co się stać miało.
Jak to się mówi wszystko co dobre zawsze się kończy! Tak to był pierwszy i ostatni nasz sex w życiu.
Miłość nie polega tylko na sexie lecz na wiernej miłości obu stron. Miałem ogromne zaufanie do lukiego a on raczej do  
mnie tak samo. Na koniec przytuliliśmy się do siebie bardzo mocno. Obiecaliśmy sobie że nie opuścimy siebie nigdy!

K: Zapraszam cię teraz na wieczorny "sprint", Jest zimno na dworze więc Ubierz się.  

L: Trochę mi zaczęło już brakować tych twoich sprintów.

K: Tym razem będzie inny sprint. - po tych słowach dałem mu buziaka w szyje.

Chciałem go dobrze przygotować do lotu. Tak ! chciałem mu pokazać - no znana nam okolice tylko tym razem
z "lotu wampira".  

K: Zamknij oczy tylko najpierw się odsuń troszkę  

L: Okej.

Zacząłem ujawniać swoje skrzydła. Gdy wyszły w całej okazałości w świetle księżyca zacząłem je naprężać

K: Lucas Otwórz oczy.

L: A mogę. Na pewno.

K: Tak otwórz.

L: Boże! Co ty wyprawiasz?

Widok miny Lucasa w tym momencie mnie totalnie rozbawił. Usta otworzone, jego małe oczka szeroko otarte no i ten strach,  
który wprost od niego emanował. Zacząłem naprężać skrzydła. Gdy zostały już całkowicie wyciągnięte na powietrze zacząłem nimi  
poruszać i je mocno napinać.  

K: Lucas wdrap si na moje plecy i się mocno trzymaj

L: Spoko. Gdzie lecimy kochanie?

K: Szczerze mówiąc to nigdzie, po prostu będziemy sobie latać z lekką extremą.

L: Już mam gęsią skórkę!

K: Nic się nie bój tylko mocno się mnie trzymaj.

L: spoko to wiem już

Lucas po tych słowach wdrapał się na moje plecy i dał mi buziaka w szyję. Gdy poczułem że się mnie mocno trzymał
Próbowałem się wznieść w górę. Zacząłem bardzo szybko i intensywnie poruszać skrzydłami. Już po chwili wzniosłem się  
na dobre 10 metrów od ziemi. Uważałem że to jest narazie odpowiednia wysokość do lotu. Pomyślałem że polecę oczywiście  
nad rzeczkę tą która była te 20 km od naszych domków. Nie chciałem tam posiedzieć lecz po prostu zaszpanować -  
tak bym to najlepiej ujął. Dosyć zwinnie mi to latanie wychodziło. Zacząłem kierować się ku rzece. Starałem się lecieć
umiarkowanie wolno by zbytnio nie zestresować mojego kochanka. Gdy już byliśmy nad rzeką - jak zawsze nie było
praktycznie nikogo. Teraz postanowiłem zaszpanować i to dosłownie. Gdy byłem już blisko rzeki zlatywałem na dół  
tak bym mógł końcem prawego skrzydła przejechać po rzeczce. Gdy tak zrobiłem stworzyłem również małe wodne tornado,  
które starałem się powiększyć tak by to przypominało prawdziwe tornado. No tak! Zapomniałem powiedzieć jak to
zrobiłem :) Proste, tknąłem w rzekę wiatr, który z wody stworzył trąbę. Oczywiście sterowałem nią i mogłem ją zniszczyć
w każdym momencie. Na plecach poczułem dreszcze, które dostał lucas z zimna. Tornado zniszczyłem tak by nawet kropla
nie wyszła po za teren. Lucasowi coraz bardziej było zimno. Nie chciałem by się przeziębił. Na szczęście trzymał się mojej
szyi. Złapałem jego lewą dłoń i pocałowałem ją tym samym przekazując Lucasowi ciepły oddech, który miał rozejść  
się w najzimniejszych miejscach ciała mojego ukochanego. Lucas pocałował mnie w szyję i podziękował mi za ciepło,  
które mu przekazałem. Leciałem dalej. Tym razem kierowałem się w dość brzydkie miejsce, a mianowicie nad pole nie używane od
ponad 10 lat na którym znajdowały się wycięte drzewa, krzewy i rośliny. Gdy już tam byliśmy, wylądowałem i dałem
skrzydłom trochę odpocząć.

K: Lucas pamiętasz to miejsce ?

L: Nic mi się nie przypomina.

K: Tutaj był ten piękny ogród państwa Dubins, oni już nie żyją z dobre 15 lat. Ten ogród należał do nich lecz został zniszczony.
Może mógłbym spróbować go odnowić? Co ty na to ? Tym razem będzie to zakątek naszej miłości.

L: Wow! Zaskoczyłeś mnie tym pomysłem. No pewnie, próbuj.

K: Ok.

L: Mogę cię o coś jeszcze spytać?

K: no pewnie! Pytaj.

L: Skoro tutaj jest ogród to gdzieś blisko musi być dom.

K: Tak z jakieś 100m. dalej jest ten opustoszały dom.

L: Pójdziemy tam?

K: No pewnie ale jak odnowie ten ogród.

L: Okej, to działaj a ja będę patrzeć.

Zacząłem próbować odnowić ten ogród, lecz nie wiedziałem jak mam się do tego zabrać w dodatku zaczynała kończyć
się powoli piękna noc. A na następny dzień lucas kończył gimnazjum absolwencik mój kochany. I on mnie na to
swoje zakończenie zaprosił. Oczywiście nie umiałem mu odmówić je przyjąłem. Lecz teraz wracamy do odnowy ogrodu.
Wiedziałem że rośliny muszą mieć dużo wody by móc rosnąc więc pomyślałem o użyciu magii wody i ziemi.
Na początek zacząłem odnawiać ziemię i korzenie roślin. Obydwiema dłoniami dotknąłem ziemi by móc się
z nią połączyć i jej wydawać rozkazy. Dokonałem tego za pomocą myśli. Gdy rozkazałem ziemi zacząć się regenerować
ona mnie posłuchała i zaczęła się odnawiać. Gdy się podniosłem stworzyłem taflę wody, która zalałem tą ziemię by mogła się  
napoić. A tu nagle, w bardzo szybkim tempie ziemia, która była wyblakła - martwa ożyła i stała się bardzo piękna.
Ponownie użyłem magii ziemi by odnowić wszystko co miało tu urosnąć. Podchodziłem do każdego pnia do każdej uschłej roślinki czy krzewu  
i dotykiem leczyłem ich martwe korzenie. Niestety, na ich porost ja nie miałem wpływu. Musiały już same urosnąć.

K: Lucasku już skończyłem.

L: To jak idziemy do tego domu?

K: No pewnie. Załap mnie za rękę  

Gdy się mnie złapał Pędzikiem znalazłem się przy dość ponurym mieszkaniu.

L: Wchodzimy?

K: No! Ale schody są zepsute. Ale to nie problem. Użyłem znowu swojej mocy by ta mogła tym razem odnowić schody.
Najpierw ruszyłem raz prawą ręką potem raz lewą ręką a następnie obydwie uniosłem do góry. Tak oto dziury i pęknięcia
w schodach znikły. Lecz pojawił się kolejny problem. Zamknięte drzwi. Lecz zaczynało się pojawiać słońce i musieliśmy
szybko uciekać by nikt nas nie zauważył.

K: Musimy już iść za niecałe 4 godziny masz zakończenie a słońce zaczyna się pojawiać a jak ktoś nas zauważy to będzie bardzo niedobrze.

L: Ok. masz rację i się z tobą zgadzam.

Jeszcze przed naszym "odlotem" Podlałem roślinki. Następnie rozłożyłem skrzydła i razem z Lucasem udaliśmy się do naszych
domów. Akurat byliśmy już przy naszych domkach po 20 minutach.. Lucas musiał się zdrzemnąć by być wypoczętym na jego
ostatnim pobycie w szkole. Z resztą ja też się troche słabo czułem. pocałowaliśmy się a następnie Rozeszliśmy się do naszych domów.
Odrazu udałem się do piwnicy by móc napić się krwi. Była tak pyszna że odrazu mi pragnienie odeszło w dal.
Złożyłem swoje ciało w trumnie i zasnąłem. Gdy się obudziłem była godzina 8:00, zadzwoniłem do Lucasa, by przyszedł
po mnie jak się ubierze. Zresztą ja też musiałem się jakoś przyzwoicie ubrać, może nie tak jak mój luby czyli garniaczek czy coś ale
założyłem porostu czarne moje ulubione czarne spodnie i czerwona koszula. To był taki mój ulubiony strój wizytowy.
My wampiry nie produkujemy potu czy innych substancji, które muszą zostać wydalone z ciała. Ubrania moje nie są
zapocone tylko takie jakie były po kupnie czy nawet po 1 wypraniu. Ale teraz do rzeczy. Gdy się zrobiłem na "bóstwo"
Zadzwonił do mnie Lucas by przekazać mi że mam do niego wpaść a ja dopiero się ubrałem ale co z włosami. Właśnie
to jest taki horror. Przedzwoniłem do Lucasa by mu przekazać że tylko włosy ogarnę i lecę ale co tam on jak zwykle
słodziak! odpowiedział mi żebym się nie spieszył zbytnio bo on też jest lekko nie ubrany. Spytałem go czy mógłby może mi z włosami pomóc.
Wiecie wampir + lustro = lustro bez odbicia moich kontur ciała. Zgodził się bez wahania. Ubrany poszedłem do jego domu.
Zapukałem do jego drzwi. Zaprosił mnie do środka. No, był trochę nie ogarnięty :) był w samej koszuli. Pocałowałem go w policzek.
Idąc za nim prowadził mnie do swojego pokoju. Również pomagałem mu się ubrać. Dzięki moim nadludzkim zdolnością
łatwo i szybko podałem mu spodnie od Garniaka i marynarkę. Dosyć prawnie się ubrał. Po tym pomógł mi zrobić fajną
fryzurę. Tradycyjnie zaczesane włosy do tyłu i związane w koński ogon. Nie była to jakaś sztuka. Założyłem
mu marynarkę. Boże!!! Jak on bosko wyglądał w Garniaku. Nieziemsko wyglądał w lekko przydługich włosach i jeszcze te
brązowe oczka. Po prostu cudo!!! Gdy byliśmy już ubrani i ogarnięci ruszyliśmy w drogę ku szkole. Nie użyłem żadnych zdolności
tylko szliśmy spacerkiem. Dojście zajęło nam około 10 minut. Gdy byliśmy na miejscu lucas poszedł do swojej klasy
by się powitać. Ja poszedłem zobaczyć przygotowania do apelu. Wszystko było dobrze aż do chwili gdy podszedł do mnie lucas,  
który chciał mnie przedstawić swoim znajomym po prostu jako najlepszego przyjaciela. Baliśmy się reakcji społeczeństwa,  
gdyby się dowiedzieli kim jesteśmy dla siebie. Ale teraz do rzeczy. Zgodziłem się i poszedłem z Lucasem do szatni,  
gdzie znajdowała się grupa dość młodych chłopaków i dziewczyn. Gdy Lucas mnie przedstawiał podałem wszystkim
dłoń na powitanie. Podobnie jak lucas na początku pytali dlaczego mam takie lodowate ręce. Ale za chwilę mieli się zacząć zbierać wszyscy na apel.
Więc lucas musiał iść a ja poszedłem popatrzeć na to widowisko.  
Było bardzo piękne zorganizowane. Niektóre dziewczyny się popłakały. No cóż. Mój Lucas miał szklanki w oczach.
Gdy odebrał świadectwo wyszliśmy ze szkoły. Luki poprosił mnie bym szybko przeniósł go do domu. Zrobiłem to.
Gdy byliśmy pod naszymi domami poszliśmy się przebrać i poczekać na wieczór. Lucas powiedział mi że musi bardzo
osobiście ze mną porozmawiać ale w nocy by było najlepiej. Zgodziłem się i trochę się jej bałem. Nie wiedziałem co ona  
zaskutkuje.

Over

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2628 słów i 13976 znaków.

2 komentarze

 
  • Over

    Proszę o komentarze. Pisać dalej ?

    10 lip 2013

  • cool

    Pisz dalej :D podoba mi sie :)

    7 lip 2013