Muszę to powiedzieć. Jestem osobą, która nie trzyma się żadnych zasad. Jestem jedną z tych niegrzecznych dziewczynek. A moje życie jest... Dość skomplikowane. Nie dość, że musiałam chodzić do szkoły gdzie moja mama jest dyrektorką! Tak, dokładnie tak. Ta szkoła była najgorszą szkołą do jakiej chodziłam. A chodziłam do wielu szkół. Zaczynając od podstawówki, gdzie zmieniałam szkołę cztery razy, po gimnazjum, które również zmieniałam cztery razy. Podobno to nie możliwe co? W mojej rodzinie wszystko jest możliwe. Nie mówiąc już o tym, że rok temu, rok przed maturą znów zmieniłam po raz drugi liceum. Tylko dlatego, że złamałam umowę z mamą. W sumie, to ona dopiero się o tym dowiedziała, a ja złamałam ją już dawno. Ale o tym opowiem trochę później. Wracając do mojego życia, nie ma tu chyba nic ciekawego więcej do opowiadania... Jestem przeciętną dziewietnastolatką z czarnymi włosami prawie do pasa. Mam ciemno niebieskie oczy i przeciętną sylwetkę. Lubię sport i spędzanie czasu na świerzym powietrzu. Pewnie myślicie skoro tak to co nie podoba się mojej mamie nauczycielce biologii? Ahh, dużo. Napewno to, że kocham motory! To, że wracam po nocach do domu albo nawet rano, to że imprezuje i pije alkohol (tylko od okazji, ale pije!). Właściwie to moja mama chciałaby bym była idealną córeczką z samymi szósteczkami i chodzącą w ślicznych spódniczkach, sukienkach i bardzo kulturalna nie pijąca, wracająca do domu przed 22 i żebym nie sprzeciwiałam jej się. Wykapana siostrunia, właśnie takim oczkiem w głowie mojej mamy jest moja młodsza siostra, która jest rok młodsza ode mnie, Cathrine. Cat jest cholrenie ułożona i jest urzeczywistnieniem wizji idealnej córeczki mojej mamy. A co się tyczy ocen... To też się mnie czepia, że to więcej mogłabym mieć szóstek (wiem, mówię jak jakaś niezadowolona smarkula, ale taka prawda) chodź oceny mam bardzo dobre lub właśnie celujące. Że mogłabym się więcej uczyć, (tu to troche ma rację, wogule się nie uczę a dobre oceny wpadają mi łatwiutko) ale ja wole zamiast przed książkami siedzieć z kumplami albo jeździć na motorze. Może opowiem o tym co się teraz dzieje. Maturę mam już za sobą, więc mogłab spokojnie nie chodzić do szkoły, ale... Mama. Tak więc wstałam dziś o siódmej. Ubrałam niebieską koszulkę z czerwonymi gwiazdkami i dżinsy.Wrzuciłam dwa zeszyty do plecaka i dwa długopisy. Żeby nie było, że nic nie robię na lekcjach. Włożyłam też parę ołówków (tak na oko) standartowo tabletki przeciwbólowe (tak na wszelki wypadek) i identyfikator (bez niego teoretycznie nie dostanę się do szkoły). Telefon włożyłam do kieszeni dżinsów i poszłam do łazienki się uczesać. Wpół do ósmej zeszłam na dół, czy raczej zbiegłam (lekcję zaczynam o ósmej, tyle, że ja jestem śpioszkiem i uwielbiam spać. O to też mama często się mnie czepia). Ubrałam czarne trampki, zgarnęłam z blatu pieniądze i wybiegłam do garażu. Szybko włożyłam kask i skórzaną kurtkę na motor. Po dziesięciu minutach byłam już pod szkołą. Zaparkowałam obok Jesici i Arthura. Jesi od razu mnie przywitała ściskając a Arthur tylko kiwnął mi głową. W sumię nie spodziewałam się czegoś więcej od niego. Jest tylko chłopakiem Jesi, nikim szczególnym dla mnie. Jest również kumplem Arona. Kto to jest Aron? Trudno to określić kim on dla mnie jest. Coś pomiędzy przyjacielem a "czymś więcej". Sama nie wiem co do niego czuje. On też się zbytnio nie wyrywa by to wyjaśnić. Aron jest największym przystojniakiem jakiego widziałam. Ma ciemno brązowe włosy, jasno niebieskie oczy, umięśnioną sylwetkę i charakter podobny do mojego.
-No hej. - poczułam na mojej talii czyjeś dłonie.
Od razu wiedziałam kto za mną stoi. Wyglądaliśmy często, jak para, ale to było bardziej skomplikowane.
-Cześć. - odwróciłam się i od razu spotkałam się z błękitnymi tęczówkami i ustami rozciągniętymi w zawadiackim uśmiechu. Cały Aron.
-Co porabiasz dzisiaj po szkole?
-Hmm. - spojrzałam w stronę okna na trzecim piętrze, byłam pewna, że poruszyła się tam firanka. No proszę! Teraz mnie jeszcze obserwuje!
Aron odwrócił się w tą samą stronę, ale pewnie nic nie zauważył, bo zmarszczył brwi.
-Właściwie to nic.
-Jak to nic? - spytał takim tonem, że zaczęłam się zastanawiać czy o czymś nie zapomniałam.
-Noo nic.
-Nie, nie nie Sammy. - pokręcił głową -Dzisiaj jedziemy...
-Aron, nie wiem. Powiedz w końcu!
-Ahh - westchnął -Wyścigi są kochanie. Mieliśmy jechać obejrzeć. Całą czwórką.
-Czwórką? - teraz to ja zmarszczyłam brwi.
Zacmokał z rozbawieniem i chciał coś odpowiedzieć, gdy odezwała się Jesi.
-No chyba, że chcecie jechać sami. - zachichotała Jes. -Sorry, ale nie zdążyłam jej powiedzieć o wyścigach. No po ludzku zapomniałam.
Aron skrzywił się delikatnie. Wiem jakie zdanie miał o Jes. Lekkomyślna, lekkoduch i lekko głupia. Można śmiało powiedzieć, że niezbyt ją lubił, a tolerował tylko dlatego, że była moją koleżanką. Podobnie było ze mną i Arthurem. Tylko ja tam nic do niego nie miałam, ale też tolerowałam go z uwagi na Jes.
Materiał odrzucony.
1 komentarz
Ramol
Błędów jest więcej, niż MrHyde raczył wskazać. On zawsze jest delikatny dla kobiet! Świeży ładniej wygląda z "ż" niż z "rz". Czyta się miło, choć połączenie w jednym akapicie alkoholu i motoru jeży mi resztki włosów na głowie... Czekam na ciąg dalszy...