Marzenia... | rozdział 3

Magda nie mogła przestać myśleć o wczorajszym wyjściu do kawiarni z Aleksandrem. Jej współlokatorka zirytowana zachowaniem blondynki, nie mogła jej nie zwrócić uwagi.
-Czy możesz przestać tak dumać, nad sobą? - zapytała Karolina.
-Przepraszam... - wydusiła z siebie rozmarzona Magda.
-Dobra, ja się zmywam. Cześć, Mag! - pożegnała się z Magdą, a ta odetchnęła z ulgą. Obie nie mają zbyt dobrych kontaktów, nie są na tym samym kierunku, ale Magda w jakiś sposób próbuje się przekonać do Karoliny.
-Cześć, Karo... - szepnęła pod nosem i z uśmiechem na twarzy podeszła do szafki.  
-Cholera... - Przypadkiem zbiła szklankę, a obok rozbitego szkła leżała rozsypana kawa Karoliny. -Karo mnie zabije, ale później to posprzątam. - spijrzała na zegar, wskazywał 8:38. Była gotowa do wyjścia, ubrana w jasne jeansy i koralowy sweter. Włosy związała w kucyka i wytuszowała rzęsy, założyła kozaczki i wyszła zostawiając mieszkanie w opłakanym stanie. Teraz była pewna, że się spóźni...


Aleksander rozanielony wita marudnych studentów. Kreśli po tablicy czarnym mazakiem, a młodzież wypatruję się w niego z zaskoczonymi minami. Odwraca się, a w tym momencie drzwi sali otwierają się i staje w nich Magda. Blond piękność płonie rumieńcem na spojrzenie wykładowcy i przeprasza za spóźnienie, po czym  zasiada rozmarzona na swoje standardowe miejsce. Aleksander stwiedził, że troszkę pomęczy Magdę i poprosił ją o obliczenie arcy trudnego działania matematycznego. Tak jak myślał, dziewczyna ułożyła dobry tok myślenia, a wynik niepoprawny. Westchnęła, a Aleksander nie dawał za wygraną. Katował ją pytaniami i monologami przez prawie 3 godziny. Na jej twarzy malowała się złość.  


-I, że akurat mnie się uczepił... - westchnęła z bezradności Magda, a siedząca i chichocząca obok niej rudowłosa dziewczyna spojrzała na nią znacząco.  
-To oznacza, tylko jedno... - szepnęła rudowłosa.
-Co? - zapytała głupio blondynka.
-Jestem Mariola, miło mi. - uśmiechnęła się ignorując wcześniejsze pytanie niebieskookiej.
-Magda, miło mi. - odwzajemnia nieśmiało uśmiech i skupia się na wykładzie wpatrując się przez cały czas w Aleksandra. Co raz przyłapuje jej spojrzenia na sobie, ale to nawet mu się podoba.  
-Do zobaczenia, jutro! - żegna się Aleksander ze studentami. Wniebowzięci wychodzą z sali, a wykładowca przygląda im się,
Siedząc na biurku i popijając kawę. Obserwuje Magdę jak wychodzi wraz ze swoją koleżanką, najprawdopodobniej Mariolą. Uśmiecha się ciepło do studentki, a ona posyła mu skryty niewinny uśmieszek. Kiedy jest już sam, chodzi o ściany do ściany i zastanawia się, co mu się stało, że na widok Magdy jego humor jest... Inny niż zazwyczaj, czuje tę przyjemne ciepło i oszalałe serce. To chyba normalne przy tak ładnej dziewczynie...


5 DNI PÓŹNIEJ :
-Nie nauczę się tego, Mariola... - jęknęła Magda do rudowłosej. Ta podeszła do niej i popukała ołówkiem czoło blondynki, obie zaczęły sie śmiać.
-Dobra, koniec.Te pierwiastki cię wycieńczają...- westchnęła i spojrzała na dziewczynę. próbującą się czegoś nauczyć. - Ubieraj się i idziemy, Magda! - krzyknęła Mariola do blondynki, która właśnie zamykała zeszyt. Bierze swój czarny płaszczyk i biały gruby szalik, po czym obie wychodzą z mieszkania.
-Powoli zima... - zamyśliła się Mariola zerkając na towarzyszkę.
-Lubię zimę, to moja ulubiona pora roku, ale jeśli miałabym wybrać miedzy morzem, a górami... Morze, tak, wybrałabym morze... -
Westchnęła rozmarzona do skrajów możliwości Magda.
-Ja tam wolę lato, a góry to mój żywioł... -
Zaśmiały sie obie. Tak różne, a tak bliskie...


Przedostały się przez mury uczelni, a na twarzy Magdy pojawia się grymas. Spogląda na Mariolę, a ta śmieje się z niej, po chwili blondynka dołącza do przyjaciółki. Magda właśnie się zastanawia, czy dzisiaj też Aleksander wpadnie na ,, błyskotliwy" pomysł i, że nie zapyta dziś o te przeklęte pierwiastki. Tylko z tym tematem ma problem. Z żadnym innym, tylko z tym!


Wykład się zakończył, a Magda ani razy nie pisnęła słówkiem, najwyraźniej Aleksander to wyczuł, bo ani razu nie zapytał dziewczyny.
-Magdo, chciałbym z tobą porozmawiać. - powiedział poważnie, siedząc na biurku i pijąc kawę, a kątem oka zerkając na te zaróżowione usta.
-Tak... - odpowiedziała studentka.
Magda stanęła na przeciwko wykładowcy i spuściła nie co głowę, uśmiechnęła się pod nosem na słowa Aleksandra:
-Martwię się o ciebie, Magdo. - rzekł wykładowca. Magda doskonale wiedziała o co chodzi.
-Opuściłaś się nie co w nauce, nie przychodzisz na wykłady... - kontynuował swój monolog.
-Sprawy prywatne... - spojrzała na Aleksandra z grymasem na twarzy. Mężczyzna się zaśmiał, a na twarz dziewczyny wkradł się uśmiech. Dotknął jej ramienia, a Magdę przeszedł niespodziewany dreszcz. Nie taki zwykły, on był silny, a zarazem delikatny. I to ciepło, gdy tylko na niego patrzy. Aleksander także to poczuł, dresz rozchodzący się po jego ciele był tak silny, a zarazem delikatny, ale to ciepło było naprawdę przyjemne. Zdjął rękę z jej ramienia, stało się nie co niezręcznie. Uśmiechnął się się w duchu, a Magda wręcz skakała z radości.  
-Więc, zapraszam cię do kawiarni i wytłumaczę tobie co nieco. - umówiła się już z Mariolą, ale nie zastanawiała się dłużej. Jej uśmiech się poszerzył i zabrała się do wyjścia z sali. Wysłała SMS-a do Marioli z wiadomością, że dziś się nie spotkają.


-Do dla państwa? - zapytała kelnerka. Aleksander spojrzał na Magdę, a kelnerkę nawet nie zaszczycił spojrzeniem.
-Dwie gorące czekolady z bitą śmietaną, prosimy. - odpowiedział Aleksander.  
-Już się robi. - odeszła ze słodkim uśmiechem. Magda westchnęła, zaraz staną przed nią szeregiem tę pierwiastki!
Ze swojej torby wyciągnął notatnik, jedną kartkę dał Magdzie, a później wyciągnął książkę i zaczął tłumaczyć...


Magda uśmiechnęła sie szeroko i dopiłanresztę czekolady. Aleksander zaśmiał się kręcąc przy tym głową.
-Takie trudne było, posiedzenie godzienę nad tym? - zapytał, a Magda westchnęła, po czym się Roześmiała.
-Z tobą to o wiele prostsze. - nie zwróciła uwagi na swoje słowa tylko spuściła głowę i westchnęła.  
-Chodź, odprowadzę cię. - zaproponował i kierował się do wyjścia. Magda rozpromieniona wyszła z lokalu i już zaraz szła obok mężczyzny.


Aleksander nie zauważył biegnącego chłopaka i Magda prawie upadła na oszroniony chodnik. Prawie, bo ją złapał złapał. Magda już zaczęła się modlić w duchu, aby tylko nic jej się nie stało. Jej modły zostały wysłuchane, bo po kilku sekundach na swojej talii poczuła dotyk, niezwykle delikatny jak wiosenny powiew. Spojrzeli sobie w oczy, oboje poczuli to rozchodzące się ciepło, Magda w jego oczach zauważyła ogniki szczęścia, uśmiechnęła się na tą myśl w duchu. Zbliżali się do siebie, ale tą piękną chwilę przerwało szczekanie psa. Oboje Spojrzeli w tę stronę i zauważyli śliniącego się owczarka. Zaśmiała się oboje i już Magda stała na własnych nogach. Resztę drogi przeszli w niezręcznej ciszy...


-Do zobaczenia jutro, Magdo! -
Krzyknął za nią Aleksander.
-Do zobaczenia! -
Pożegnała się i weszła do mieszkania. Zsunęła się po drzwiach i westchnęła rozmarzona, jak ona chciała go pocałować!
-Ej, a nie ten twój wykładowca? - zapytała podejrzliwie Karolina. Flirtuje z Piechockim, a to oznacza, że od Aleksandra ma trzymać się z daleka!
-No... - odpowiedziała Magda kierując się do swojego pokoju. Znów późno wróciła...


Jejciu, jak ja się cieszę, że to opawiadanue się Wam tak spodobało!
I znalazło się na głównej stronie!
Pozdrawiam // Angell

Angell

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1425 słów i 7941 znaków.

1 komentarz

 
  • Bramkareczka

    Czekam na kolejną :)

    13 lip 2016