Kim jesteś? cz.5

Tydzień minął bardzo szybko. Z Kaspianem jest cudownie. Spotykamy się codziennie. Tak wydaje mi się, że się zakochałam. Nie wiem co on czuje. Czasami mi się wydaję, że też się zakochał. Może mi się tylko wydawać.  Kilka razy dostałam wiadomość od Msociety99, jestem tym zmęczona, ale daję radę. Za 4 dni minie czas i oni mnie zniszczą. Nie chcę o Tym myśleć. Chce się skupić na Kaspianie. Ian chodzi zdenerwowany. Na każdego warczy.  
- Halo- odebrałam telefon który dzwonił od paru chwil.  
- Karina Szymańska? Dzwonię z Policji.  
- Coś się stało?
- Tak. Sąsiedzi zadzwonili do nas. Było włamanie u Pani. Czy może Pani przyjechać do mieszkania ?  
- Tak. Zaraz będę- rozłaczylam się i biegiem zbierałam swojw rzeczy. Włamanie? Do mnie ? Dlaczego?  

Weszłam do mieszkania i zamarlam. Pokój Marleny był nienaruszony. Moj za to okropny. Wszystko było porozwalane. Książki. Drobiazgi. Ubrania. Nawet materac, był do góry nogami.  
- Czy coś zniknęło?- usłyszałam.  
- Nie wiem. Raczej nie.  
- Gdyby jednak coś się działo to proszę dzwonić- Kiwnelam głową a funkcjonariusze Policji wyszli z mojego domu.  
- Kar?- usłyszałam Kaspiana. Spojrzałam na niego.  
- Było włamanie. Nie wiem czemu. Nic nie zabrali.  
- Nic Ci się nie stało?- podszedł do mnie i mnie przytulił.- Skarbie musisz się do mnie wprowadzić. Dzisiaj okej?
- Nie. Nic mi nie grozi. To Zwykłe włamanie. - ujął moja twarz w dłonie.  
- Nie jest zwykle i ty o tym wiesz. Nie chcę. Cię następnym razem znaleźć pobitej.  
- Nie mogę się do Ciebie wprowadzić Kaspian. Znamy się miesiąc.  
- Przestań okej? Ile będziesz czekać! Co!? Dobrze wiesz, że to Msociety99! - oczywiście, że wiem. Kurwa wiem, ale nie mogę się przeprowadzić do Kaspiana.  
- Daj mi spokój Kaspian. - wstałam i zaczęłam sprzątać.  
- Zabiją Cię.  
- Nie zabiją.  
- Zrobią Ci krzywdę. Rozumiesz to kurwa!?
- Idź Kaspian. - uderzył w ścianę z pięści i wyszedł z mojego domu.  

Tik. Tak. Tik. Tak. Tik. Tak
I tak non stop.  
Jest 14:23
W biurze cisza.  
Kaspian się nie odzywa. Już dwa dni. Msociety99 są jeszcze bardziej aktywni.  
Męczy mnie to. Praktycznie od dwoch dni nie pracuje.  
Mój telefon wibruje. Nie mam siły go odebrać. Dzwoni. Dzwoni. Dzwoni.  
Odbieram.
- Próbują się dowiedzieć o Tobie Kar - usłyszałam. Wyprostowalam się.  
-Jak?  
-Szukają. Zaczęli szukać. Rozumiesz?  
-Spotkajmy się. Za 20 minut tam gdzie zawsze- rozłaczylam się i zebralam żeby wyjść.  

- Musisz mi powiedzieć kto to jest.  
- Będą wiedzieli, że ode mnie wiesz. Dwóch Polaków w tym ja. Dwie Angielki. Jedna Niemka. Jeden Hiszpan. Dwóch Anglików Rozgladaj się. Nawet nie wiesz jak bardzo blisko są.    
- Powiedz coś jeszcze. Ich inicjały. Cokolwiek. Wiek.  
- Powiedziałem dużo. - prychnelam. - Nie bądź taka. Martwię się o Ciebie.  
- Poradzę sobie. Cześć- wsiadlam do samochodu i pojechałam na Policję.  

- Dlaczego Pani Tego wcześniej nie zgłosiła?  
-Nie wiem. Myślałam, że dam sobie z nimi radę. Pomożecie nam ? - zapytałam. Szefowa wydziału do walki z cyberprzestrzenią patrzyła na mnie jak na debila. Dzięki proszę Pani.  
- Pomożemy. Na szczęście ścigam Msociety99 już Pieprzone 8 lat. Może z Twoją pomocą uda mi się ich w końcu zamknąć.  
- Dwoch Polaków. Dwóch Anglików. Dwie Angielki, Hiszpan i Niemka. Tylko tyle wiem.  
- Aż tyle. My nie mogliśmy się Tego dowiedzieć. Proszę uważać na siebie. Ta grupa jest naprawdę niebezpieczna. To wszystko.- kiwnelam głowa i wyszłam z pomieszczenia.  

Szlam do domu i ciągle miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie. O ironio!  
A jak mnie widzieli? Jak wiedzą, że byłam na Policji.  
Odwrocilam się do tyłu. Jezu.  
Przyspieszam.  
Jest coraz bliżej.  
Słyszę go.  
Stanęlam nagle. On też.  
Odwracam się całym ciałem.  
Nikogo nie ma.  
To niemożliwe. Gdzie on się podział!?  
Chcę iść do domu. Odwracam się znowu. Stoi.  
Ma kaptur. Nie wiem kim jest.
-To było złe posunięcie. - nie poznaje głosu. Na pewno Anglik. Jeden z nich.  
- O co Ci chodzi ?- złapał mnie za ramię. Moje serce zaczęło mocno bić.  
- Po co tam byłaś?
- Wlamaliscie się. Miałam się zgłosić. Puszczaj - próbowałam się wyrwać, ale mocniej mnie złapał.  
- Nie denerwuj mnie. To się źle dla Ciebie skończy.  
- Dowiem się kim jesteście a wtedy pojdziecie siedzieć skurwiele- warknelam. Przybliżył twarz do mojej. Dlaczego ma ten pierdolony kaptur. Nie widac jego twarzy. Tylko ten jego perfidny uśmieszek.  
- Zmieniam datę. Do jutra- i odszedł. Wypuscilam powietrze z płuc. Kurwa.  

Ten czas. Siedzisz w biurze. Patrzysz na wszystko i na nic. W duchu przeklinasz siebie, że byłaś taka głupia.  Pytasz siebie "Po co tam poszlas?".  
Gapisz się następnie na ekran komputera i czekasz. Czekasz na swój koniec. Jest już 13, pora lunchu. Przede mną wyrasta Ian.  
- Nie idziesz na lunch? - krece przeczaco głowa. Westchnął i odszedł.  
Wyciągam telefon. Nie mam żadnej wiadomości. Nie ma Kaspiana. Nie odzywa się do mnie 3 dni. Tęsknię za nim cholernie. Pieprzony idiota. Szukam jego numeru i gdy go znajduje to piszę smsa do niego.  

" Przepraszam Kaspian"
  
Wysyłam. I czekam na odpowiedź tylko kilka chwil.  

"Rozumiem. Też Przepraszam"

Za co ?  

" Za co? "



" Za wszystko Kar."

Nic nie rozumiałam. Przeprasza mnie pewnie, że się nie odzywal 3 dni. Całe pieprzone 3 dni.  

Dostałam wiadomość.  
Rowno o 15.  

Wiemy wszystko.  
O twojej przeszłości w Polsce.  
Przeszłości tutaj.  
Tkwilas w Tym całe 2 lata.  
Mamy wszystko. Jeżeli znowu pójdziesz na Policję to na każdym komputerze w Londynie będzie wiadomość co robiłaś. Twoje zdjęcie i wszystkie dane.  
Uważaj.
Msociety99"  


Później dostaje wiadomość od Lucasa. Siedze w biurze do 20 i nie mam siły z niego wyjść. Zawalilam się pracą.

Oni już wiedzą. Kar proszę zostaw to.

Nie odpisuje. Biorę rzeczy i wychodzę do domu.  
I tak to zrobią. Wiem to.  

Idę. Do domu mam 40 minut drogi na piechotę. Dzisiaj przyszłam pieszo bo wiedziałam, że nie skupię się na jeździe. Czuje znowu jakby ktoś mnie obserwował. Rozglądam się. Nikogo nie widzę. Jest dosyć cicho. Nie ma wielu ludzi. Każdy cień, każdy odgłos przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Czuję strach. Każdy przyjeżdżający samochód jest dla mnie podejrzany. Każdy człowiek który przechodzi też.  
Nawet szelest liści na drzewie.  
Jestem już prawie kolo domu i go widzę. Idzie po drugiej stronie ulicy. Dzieli nas tylko jezdnia. Jest równo ze mną. Przygląda mi się co jakiś czas. Facet w kapturze. Idzie tak przez kilka minut. Ja po jednej on po drugiej stronie. Jestem ciekawa czy teraz pojdzie za mną bo musze skręcić w lewo a jego droga prowadzi w prawo. Skręcam lekko. On też. Tylko, że on w prawo. Oddycham z ulgą, gdy znika za budynkami. Podchodzę pod swoj dom.  
-Czego chcesz do cholery!? Nie pójdę na Policję okej! - krzyczę, gdy widzę faceta w kapturze pod moimi drzwiami.
- Kar to ja. Co się dzieję?- Kaspian zdejmuje kaptur i patrzy na mnie. Łapię głęboko powietrze do płuc. Kaspian. Mój Kaspian. Rozpadam się. Wszystko ze mnie ulatuje. Zaczynam płakać. Chłopak podchodzi do mnie i mnie przytula. Kocham go. Kaspian.  
Mój Kaspian.  

- Wszystko wiedzą Kaspian. Chcą mnie zniszczyć. Śledzą mnie. Straszą. - mówię w końcu gdy siedzimy na kanapie w salonie  
- Zgajduje, że mówisz o Msociety99. I co masz na myśli, że Cię sledza i straszą?- spoglądam na niego.  
- Wczoraj szedł za mną a potem mowil, że źle zrobiłam idąc na Policję. Dzisiaj dostałam wiadomość, że o mnie wszytko wiedzą. Śledzil mnie znowu...  
- Prosiłem żebyś dała sobie z Tym spokój Kar.  
- Wiem. Nie rozmawiajmy o Tym okej? Nie odezwałeś się przez 3 dni. Dlaczego? - przyciągnął mnie do siebie i przytulil.  
- Przepraszam. Miałem urwanie głowy i byłem zły. Chcę byś była bezpieczna. A ty kazałaś mi spadać. Kar Kocham Cię i chce dla Ciebie jak najlepiej.  
- Co?- wydukalam zaskoczona. "Kar Kocham Cię". On mnie kocha. Bo chyba mi się nie wydawało?  
- A o co Ci chodzi?- zapytał z kpiarskim uśmiechem.  
- Idiota. - walnelam go lekko w ramię
- Wiedźma.  
- Nie jestem wiedźmą!  
- Wcale... Ale mimo twojego charakterku to Kocham Cię.  
- No wiesz... Jak mam taki beznadziejny charakter to może jeszcze czas żebyś znalazł kogoś innego. - zamyslil się i po chwili powiedział poważnie.  
- Wytrzymam z Tobą. Już za późno na cokolwiek innego. Tęskniłem. Bardzo Kar- powiedział i pocałował mnie w usta. Potem w policzek. Potem w szyję i tak zaczęliśmy kolejną wspólną noc.

Emi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1614 słów i 8782 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik ~Miśka

    Będzie coś  jeszcze?

    15 mar 2017

  • Użytkownik Pola2516

    O mg kocham to   :telewizor:

    2 paź 2016

  • Użytkownik Olifffka<3

    Meeega !:P

    1 paź 2016

  • Użytkownik Czekoladowytorcik

    :jupi: genialnie :) ;)  :D  :D  A teraz przeprowadzka i maleństwo:) -> oczywiście po mojemu:D pozdrawiam, Czekoladka :*

    1 paź 2016

  • Użytkownik Karolina12

    <3  :jupi:  :kiss:  :yahoo:

    1 paź 2016